• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak to z powstaniem Gdyni było

10 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 

Najpierw powstała Marynarka Wojenna, potem port, w końcu miasto, a jednego od drugiego oddzielić nie można. Miasto rosło bowiem wraz z portem, flotą, przemysłem, stając się siedzibą przedsiębiorstw, urzędów oraz wielu inwestycji związanych z gospodarką morską. Początki każdego z tych elementów składowych miasta były nad wyraz skromne - pisała Małgorzata Sokołowska z okazji 88. urodzin Gdyni, które przypadają 10 lutego. Dziś Gdynia kończy 92 lata.



Historia Gdyni - Marynarka Wojenna



Marynarka Wojenna w Gdyni była pierwsza. Siedzibą Floty był początkowo Puck, ale zbudowana w 1923 r. prowizoryczna drewniana przystań nosiła szumną nazwę "tymczasowego portu wojennego" (z pokojowym dodatkiem: "i przystań dla rybaków"). W następnym roku Dowództwo Floty zostało przeniesione do Gdyni i czasowo zlokalizowane na Grabówku. Na parterze mieszkała akuszerka, Dowództwo mieściło się na poddaszu, na które można było się dostać przez mieszkanie dowódcy floty. Albo po drabinie, gdy dowódcy nie było w domu.

Dwa lata później u stóp Kępy Oksywskiej wybudowano gmach Dowództwa Floty, Koszary Marynarki Wojennej oraz zespół mieszkaniowy dla oficerów i podoficerów.
Przeniesiono też z Pucka Warsztaty Portowe MW - zatrudniające w 1927 r. 150 pracowników, a w 1936 - ok. 500. Spowodowało to "stoczniowe osadnictwo nadmorskie".

W 1939 Marynarka Wojenna posiadała: port, stocznię, reprezentacyjne budynki dla dowództwa i kadry, Dywizjon Kontrtorpedowców (Niszczycieli): "Wicher", "Burza", "Grom" i "Błyskawica", Dywizjon Minowców, Dywizjon Okrętów Podwodnych, ("Wilk", "Ryś", "Żbik" , "Orzeł" i "Sęp"). ORP "Orzeł" zbudowany został ze składek całego społeczeństwa na Fundusz Obrony Morskiej. Uroczystość wodowania odbyła się w basenie Prezydenta 10 lutego 1939 roku, w 19 rocznicę zaślubin z morzem. ORP "Sęp" przybył do Gdyni 16 kwietnia 1939. A na 110 tys., mieszkańców miasta, blisko 10 proc. było związanych pracą z MW.

Powstanie portu w Gdyni



"Wiosną czy latem 1921 r. wybrałem się do Gdyni. Rzeczywiście, stanowiła ona duży kontrast z dobrze urządzonymi i bogatymi Sopotami. Nieprzyjemną stroną Gdyni były mokradła między wioską Gdynią a Oksywiem, gdzie często się trzymały mgły i wylęgiwały komary. Niedaleko od licho skleconej przystani, sterczały pale rozpoczętej przez inżyniera Wendę większej przystani" - pisał Julian Rummel, późniejszy organizator i dyrektor pierwszego przedsiębiorstwa żeglugowego. Mianował go minister Eugeniusz Kwiatkowski - gdy w 1926 r. wziął sprawy morskie oraz Gdyni w swoje ręce.

Julian Rummel pomieszczenia dla tworzonej firmy znalazł w domu dla letników pana Radtkego, w następnym roku "biura "Żeglugi Polskiej" zostały przeniesione do willi Szmidtów.

"Większość pracowników "Żeglugi" mieszkała jeszcze w Gdańsku. Jedynie pan Butkis mieszkał w Gdyni, na folwarku na Kamiennej Górze. Pamiętam, jak się tam po nocy wybierał - w długich butach, gdyż inaczej nie można było przebrnąć przez śniegi i błoto - z rewolwerem przy pasie i z latarką elektryczną poruszaną za pomocą sznureczka na szyi" - wspominał Julian Rummel.

W jednej osobie kapitanem portu, pilotem itd. był wówczas kapitan Władysław Zaleski. Mieszkał w małej drewnianej budce, gdzie jednocześnie mieściło się biuro. Budka stała na piaskach, ale w czasie deszczów woda ją zalewała, tak że czasem nie można było do niej dobrnąć.

Pierwsze statki pierwszej firmy żeglugowej weszły do Gdyni na początku 1927 r. - było ich pięć, a że zakupione zostały we Francji, szybko ochrzczono je "francuzami". Kapitanami tych pięciu węglowców zostali ludzie przybyli z wszystkich stron świata. "Wilnem" dowodził Mamert Stankiewicz z rosyjskiej floty wojennej, "Poznaniem" Stanisław Łabędzki ze służby handlowej rosyjskiej i bułgarskiej, "Toruniem" kpt. Adolf Münzel z floty austriackiej, "Krakowem" kpt. Wacław Niewiarowicz z Morza Czarnego, "Katowicami" komandor Tadeusz Bramiński z niemieckiej floty wojennej.

"Tu, w tym symbolicznym a zarazem tak konkretnym słowie "Gdynia" /.../ cała Polska widzi jak w zwierciadle, że stać ją na dokonanie wielkiego dzieła gdy chce, tu budzi szacunek obcych dla swej pracy i woli" - Eugeniusz Kwiatkowski
"Pierwszy przyszedł do Gdyni, 4 stycznia 1927 roku s/s "Wilno" i stanął przy nabrzeżu mola węglowego. To molo było jeszcze nie wykończone, nabrzeża puste, chociaż doprowadzono już do nich wtedy tor kolejowy. Gdy statek przycumował, zebrała się koło niego grupa ludzi, przeważnie robotników, i zaintonowała "Jeszcze Polska nie zginęła". Niewiele rzeczy zrobiło na mnie takie głębokie wrażenie. Zdawało mi się, że ludzie czuli instynktownie, że z przyjściem tego skromnego statku rozpoczyna się nowa stronica z historii Polski" - napisał Julian Rummel.

W ciągu kilku lat, obok "Żeglugi Polskiej", szybko zaczęły rozwijać się poważne przedsiębiorstwa, takie jak Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe, Polsko-Skandynawskie Towarzystwo Transportowe "Polskarob", Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe SA, które wkrótce przyjęło nazwę GAL (Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe) i ruch pasażerski obsługiwał siedmioma transatlantykami: "Polonia", "Pułaski", "Kościuszko" "Piłsudski", "Batory", "Sobieski" i największy oraz najmłodszy, bo wybudowany w 1939 r. "Chrobry", zabierający 1098 pasażerów. 31 marca 1939 roku polska flota posiadała 38 jednostek (łącznie z jednostkami portowymi - 153) i 11 w budowie.

W połowie lat 30. Gdynia była już jednym z największych portów na Bałtyku, a w 1937 r. zajęła dziewiąte miejsce wśród 45 wszystkich europejskich portów i znalazła się w ścisłej czołówce bałtyckich. Już w 1933 prześcignęła port gdański, przeładowując 6,1 mln ton (Gdańsk 5,2 mln ton).
I tak oto stała się miastem marynarzy, armatorów, budowniczych portu i portowców. Urządzali tu się na stałe, budowali domy, kupowali lub wynajmowali mieszkania, ściągali rodziny - dumni z tego miejsca na ziemi, wielokrotnie określanego jako najbliższe sercu ze wszystkich na świecie. "Do Gdyni, która stała się "moim" miastem, tęskniłem w ciemnych latach okupacji, jak do utraconego raju" - tak napisał w swoich wspomnieniach inż. Stanisław Hueckel.

Gdynia historia powstania miasta



Gdy zaczynano realizować marzenie o potędze morskiej - było oczywiście wsią, choć - wbrew uparcie powtarzanym opiniom - wcale nie maleńką i ubogą. Biedni wieśniacy nie organizują Związku Upiększania Gdyni - a w 1913 r. taki właśnie tu powstał, gdy wyłoniły się dwie koncepcje rozwoju Gdyni: jako osady rybackiej albo kąpieliska. Niemieccy mieszkańcy chcieli osady rybackiej, Kaszubi - letniskowej. Ale gdy Gdynia otrzymała już prawa miejskie, do miasta jej było jeszcze daleko, skoro "Gazeta Gdańska" donosiła w 1926 r., że wylęknieni przechodnie zmuszeni do chodzenia głównymi ulicami (Wiejską i Św. Jana) są niejednokrotnie gonieni po kilkaset metrów przez ujadające psy.

Gdynia rozwijała się wraz z portem i od strony portu - centrum tworzyły ulice 10 Lutego, Starowiejska, plac Kaszubski i ul Portowa. Sprawami portu żyli wszyscy jej mieszkańcy. A że miała w kraju opinię miejsca, w którym każdy jakieś zajęcie dla siebie znajdzie, toteż przybywali tu ludzie z różnych stron Polski i świata.

W 1928 r. Magistrat wyjaśniał wojewodzie pomorskiemu, że "dokonanie spisu listy wyborców powoduje dużo trudności, gdyż nie można brać za podstawę rozporządzenia spisu listy wyborców corocznie w miesiącu lipcu uzupełnionej (a więc z lipca 1928 r.) ponieważ wobec wzrostu mieszkańców (przeszło 1000 na miesiąc) na terenie tutejszym jest nieaktualną i w ogóle nie może być dobrze zestawiona".

Wielokrotnie po wojnie formułowane zarzuty, że miasto nie nadążało z rozbudową, wydają się przy takim zestawieniu absurdalnie bezsensowne. Oczywiście, że nie nadążało - bo nie nadążałoby żadne inne miasto w świecie.

Próbowano sprawy mieszkaniowe porządkować. Plan rozbudowy miasta z 1930 r. zakładał, że dzielnica przemysłowa rozszerzać się będzie w kierunku Chyloni, po obu stronach szosy. Dzielnica robotnicza rozpościerać się będzie w obrębie gmin Obłuże i Pogórze oraz częściowo na Oksywiu. W Witominie powstaną osiedla ogrodniczo-rzemieślnicze. W ten sposób robotnik, zatrudniony w porcie lub dzielnicy przemysłowej, zamieszka nad kanałami portowymi po stronie północnej miasta, natomiast rzemieślnik i robotnik mający zatrudnienie w mieście, osiedli się na Witominie. Na Kamiennej Górze i w Redłowie powstanie dzielnica willowo-mieszkaniowa z parkiem i boiskami sportowymi. Kolibki i Orłowo będą miały charakter kąpieliska a Mały Kack - dzielnicy mieszkaniowo-ogrodowej.

A potem była wojna.

Małgorzata Sokołowska - autorka i współautorka wielu książek o Gdyni, redaktor naczelna "Encyklopedii Gdyni", właścicielka oficyny wydawniczej Verbi Causa. Córka Wiesławy Kwiatkowskiej, gdyńskiej opozycjonistki i pisarki, odznaczonej m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, której imieniem nazwana jest ulica na Chwarznie.

Opinie (440) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    A teraz Dubaj Północy!

    • 16 5

    • pisowsko-ruski dureń dał głos

      kwik twój jest jak muzyka dla moich uszu,
      dowodzi jak wielka jest zazdrość Jarozbawa Kłamliwego

      • 1 0

  • Najpierw powstała M W, potem port, w końcu miasto, - to powinien przeczytac SZczurek ,jego zastepca i zastepca zastepcy (2)

    brawa dla tej pani , juz w pierwszym zdaniu wlasciwy rozkad akcetow , bez portu Gdynia to wiocha . zasypujcie port , a bedziecie mieli soltysa

    • 34 14

    • o co tobie biega?

      do wszystkiego sie przypierniczasz. To zadna rewelacja, ze na poczatku byla deczyzja o budowie portu dla mar.woj. Kazdy nawet mało kumaty wie, jakie były poczatki gdyni. To dla ciebie rewelka? Szczurek tez zna historie, nie martw sie.

      • 4 4

    • kwik kwik maleńka, różowa świnko putinko

      kwicz kwicz aż znowu pękniesz
      i będą cię pielęgniarze zbierali do kupy kolorowymi pigułkami

      • 1 1

  • Taki "Zjazd pakietowy" to teraz odbywa się codziennie i to w całym centrum. Uzależnienie ludzi od samochodu jest naprawdę smutnym zjawiskiem.

    • 11 5

  • orlowska

    Ta ulica w 1937 wygladala lepiej jak dzisaj.

    • 35 5

  • obyśmy doczekali takich wizjonerów oraz rozmachu i tempa prac jak w Gdyni przed wojną. 1000 lat, Gdynio

    • 32 4

  • Lubie Gdynie, bo to fajne miasto, z piekna historia (13)

    Jednak smieszy mnie ze sporo Gdynian ma kompleks wzgledem Gdanska. Nawet po komentarzach pod tym artykulem to widac. Co by nie mowic to Gdynia mimo wszystko moze sie z Gdanskiem rownac jak Rio De Janeiro z Londynem, czy Paryzem. Kazde miasto jest inne, ma inna historie itp, jednak Gdansk to miasto z tysiacletnia historia, a Gdynia nawet 100 lat historii jescze nie ma. Tak wiec Gdy nianie wiecej pokory i mniej frustracji.

    • 33 32

    • A może Gdynianie tak reagują na niekończącą się falę nienawiści ze strony Gdańszczan i ciągłe wyzywanie ich od śledzi i (1)

      wieśniaków?

      • 11 10

      • To reakacja na zawisc i kompleksy Gdynian wzgledem Gdanska i Jego mieszkancow...

        Po prostu dostosowywanie argumenotw do oponenta. Wy sledzie, my betony, wy wiesniaki, my bose Antki...itp itd...

        • 5 8

    • Nie. To niektórzy Gdańszczanie mają kompleksy, które leczą na Gdyni.

      • 12 9

    • Jestem z Gdyni i nie wiem o jakich kompleksach mówisz. Cenię sobie Gdańsk, podziwiam Stare Miasto itp. ale jakoś nigdy nie miałam kompleksów - wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś takowe ma to powinien się ich wyzbyć, bo to nie ma sensu. Jesteśmy sąsiadami, jednym organizmem w postaci Trójmiasta i powinniśmy się trzymać razem.

      • 14 2

    • problem w tym że to właśnie gdańsczanie wylewają żółć (2)

      pod każdym newsem o Gdyni... ciężko zauważyć? i kto ma tu kompleksy?

      • 8 3

      • to jeden pisowski komuch zalewa to forum swoim pijackim bełkotem (1)

        tylkko jeden gość od 1001 postów dziennie
        które wkleja na oślep pod każdym artykułem od 6:00 do północy

        wynajęty i opłacany
        albo bezdennie glupi i pusty,
        jedno z dwojga

        • 1 0

        • Żebyś miał rację. Niestety tak nie jest - nie wiedzieć czemu, bezinteresowna niechęć do Gdyni łączy wielu mieszkańców Gdańska. Znam nawet takich, co w Gdyni nie byli, ale i tak jej nie cierpią.

          • 0 0

    • tak, kompleksy gdynianie mają straszne

      pewnie wywnioskowałeś po tępych i jadowitych komentarzach gdańszczan pod newsami o gdyni... ciekawe...

      • 6 2

    • oj Edzio edzio ty czerwona stonko

      znów kombinujesz jak tu napluć
      a każdy widzi, żeś bura suka Jarozbawa

      • 0 0

    • no i kto tu jest sfrustrowany??????????

      • 1 0

    • Gdański kmiot. (1)

      Pokora to tobie by się przydała buraku,nic wspolnego z tą historią nie masz nie urodziłeś się 1000 lat temu więc mordy sobie nie wycieraj

      • 0 0

      • Gdynia powstała gdy twój praszczur spadł z drzewa.

        Właśnie 92 lata temu.

        • 0 1

    • Doprawdy? Po tutejszych wpisach sądząc, to kompleksy widać głównie w Gdańsku.
      Przy okazji każdego artykułu o Gdyni (i nie tylko), można sobie poczytać liczne komentarze napawające się "lepszością" Gdańska.
      Będąc w Gdańsku podobnych komentarzy można posłuchać - w sumie o tyle to zrozumiałe, że porównywanie się z Krakowem czy Wrocławiem może być dla Gdańska mniej komfortowe...
      Nie wspominając już o typowo dumnych gdańskich deklaracjach dotyczących Gdyni - typu "na wieś nie pojadę".

      A Gniezno też ma ponad 1000 lat - i co z tego?

      • 0 0

  • W Gdyni mieszkam od 3 lat i póki co jestem zadowolona. (16)

    Standard życia nie odbiega od innych miast o podobnej wielkości w Polsce ale za to jest bonus w postaci plaży i nieco lepszego powietrza. Komunikacja miejska działa przyzwoicie, w dzielnicy w której mieszkam jest dużo zieleni (Cisowa) i na ogół jest spokojnie. Skmką w pół godziny jestem w Sopocie, w 40 minut w Gdańsku, po drodze poczytam sobie książkę lub po prostu porozmyślam. Są przychodnie, biblioteki, jakieś sensowne restauracje, większe i mniejsze sklepy, więc to co potrzeba do codziennej egzystencji. Oczywiście, na co dzień zdarzają się sytuacje, które mogą denerwować ale w którym mieście ich nie ma? Przez okres studiów mieszkałam w Gdańsku (na Przymorzu i Zaspie) i powiem szczerze, że nie widzę dużej różnicy (może tylko w punktualności komunikacji). Na każdym blokowisku żyje się mniej więcej podobnie i nie ma co demonizować. Nie rozumiem wzajemnych "hejtów" mieszkańców obu miast, powinniście się cieszyć, że mieszkacie w unikalnym regionie Polski, zielonym, z czystym powietrzem, rzut beretem od morza. A Trójmiasto tworzą trzy zupełnie różne miasta co też jest plusem. Można mieszkać w jednym, pracować w drugim, relaksować się w trzecim i to wszystko w zasięgu pół godziny do 40 minut drogi. Życzę całemu Trójmiastu aby piękniało z dnia na dzień i nauczyło się w końcu współpracować. Pozdrawiam mieszkańców w poniedziałkowy poranek i życzę udanego tygodnia.

    • 84 8

    • (4)

      Wracaj na wieś słoiku.

      • 6 33

      • A po czym wnioskujesz, że jestem ze wsi :) ? (3)

        To już nie można się przeprowadzać między miastami? A poza tym radziłabym popracować nad kulturą wypowiedzi.

        • 27 3

        • gdańszczanie nie muszą pracować nad sobą (2)

          z burakiem nie da się już nic zrobić

          • 7 4

          • Cukier albo ćwikłę (1)

            • 6 0

            • idealnie pasuje do kaczki

              • 1 0

    • (6)

      Ja niestety widzę różnicę pomiędzy gdańskimi a gdyńskimi blokowiskami. W Gdyni żyje mi się znacznie lepiej i czuję się bezpieczniej.

      • 14 7

      • A gdzie w Gdyni mieszkasz? (2)

        Ja miałam obawy przed przeprowadzką do Cisowy bo tyle się mówi o kibolach i wandalizmie ale o dziwo to dzielnica emerytów i młodych rodziców z wózkami i czuję się tu bezpiecznie.

        • 10 2

        • Ja mieszkam na Obłużu. Szału nie ma, bo jak wiadomo są lepsze dzielnice (marzy mi się mieszkać w centrum). Pomimo tego czuję się znacznie lepiej niż na Kołobrzeskiej...

          • 12 4

        • Witomino jest super

          ale Pustki też są super

          • 2 0

      • (2)

        Blok to blok - zawsze syf, patologia, o*****e chodniki, sąsiedzie ze zrytymi łbami, zawalone samochodami chodniki, darcie pyska po nocy itd. - żałosne są te licytacje.

        • 9 6

        • Tu nie chodzi o licytowanie się tylko porównywanie :)

          Tak jak napisałam, nie widzę ogromnej różnicy ale fakt, Cisowa chyba spokojniejsza od Przymorza choć brakuje mi morza 10 minut od domu :(

          • 8 2

        • ty masz w głowie syf i patologię chory człowieku

          poszukaj pomocy specjalisty, może nie jest za późno
          i przestań chlać bo to nie pomaga tylk pogarsza twój stan

          • 0 0

    • a po sloiki na swoja wioche jak czesto jezdzisz (3)

      Jak ktos jest z wiochy to kazde miasto jest fajne

      • 4 22

      • I właśnie za tego typu wpisy Gdańszczanie mają taką opinię a nie inną. (1)

        • 12 2

        • to nie gdańszczanin, to pisowska menda

          na postronku wydziału propagandy KC PiS

          • 0 0

      • bosy Antek mówi

        że Gdansk to "jego miasto" - to jest śmieszne dopiero hahahaha :)
        A sam wyzywa innych od słoików.

        • 9 4

  • ja z Gdańska tej wiochy zabitej deskami gdzie ludzie jeszcze mieszkają w czworakach z wychodkiem na zewnątrz ! ludzie ogarnijcie się po co te animozje ?! ja kocham mój pryszczaty Gdańsk i kocham Gdynię o Sopotach nie wspomnę ! i tyle w tym temacie

    • 36 4

  • GDYNIA to ta nowocześniejsza część trójmiasta..... (5)

    • 34 12

    • Pasuje (2)

      Gdansk tysiac lat historii, miasto sy,mbol, Sopot - kurort, Gdynia przyklad polskiego modernizmu, symbol dwudziestolecia miedzywojennego. mysle ze to akceptowalny konsensus, dla mieszkancow Trojmiasta.

      • 21 2

      • (1)

        Brzmi jak z tandetnej ulotki ze środków UE.
        A rzeczywistość jest bardziej brutalna.

        • 3 12

        • i znów czerwona prostytutko przyczołgałaś się tutaj i skomlesz?

          do budy poszła won pisowska, ujadająca wszo

          • 1 0

    • (1)

      Faktycznie
      Nowoczesność aż przytłacza... Dar Pomorza, Błyskawica i blokowiska z szeregówkami wkoło.
      Tandeta.
      A reszta jak w każdym polskim mieście: galerie handlowe, biedronki, lidle.

      • 9 8

      • w głowie masz tandetę pijany mistrzu bełkotu i trolowania

        idź się nażryj prosa,
        może ci trzęsawka przejdzie

        • 1 0

  • Uroczystośc wodowania ORP "Orzeł"

    czy raczej uroczystość nadania nazwy?
    ORP Orzeł spłynął na wodę 15 stycznia 1938 r. a dopiero 5 lutego 1939 opuścił macierzystą stocznię Koninklijke Maatschappij 'De Schelde' Vlissingen i wyruszył do Gdyni.

    • 15 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Obroną Poczty Polskiej w Gdańsku 1 września 1939 r. dowodził:

 

Najczęściej czytane