- 1 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (76 opinii)
- 2 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (47 opinii)
- 3 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (77 opinii)
- 4 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 5 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (84 opinie)
- 6 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (223 opinie)
Zeppelin jednak przeleciał nad Polską
Jesienią 1930 r. Polska dopiero po prośbach niemieckich dyplomatów zgodziła się na przelot sterowca nad Pomorzem.
Gdańska jesień roku 1930 zaczyna się niezwykle kulturalnie: na deskach gdańskich scen "rozpoczęte zostały już próby na rozpoczynający się z dniem 1 października nowy sezon gry".
Niestety wielu gdańszczan - zwłaszcza narodowości niemieckiej - poświęca się grze, nie do końca kulturalnej. Na terenie Wolnego Miasta trwa bowiem w najlepsze kampania skierowana "przeciw mundurom polskim i towarom" (najwyraźniej niezależna od pory roku).
Pojawiają się też kolejne przypadki "niecywilizowanego traktowania Polaków Gdańskich, także ze strony prywatnej niemieckiej", będące "wyrazem nastrojów wrogich zasadniczo narodowości polskiej, a przenoszonych z rodziców na dzieci, co równa się zbrodni i zatruwa całe współżycie ludności".
Są też i Niemcy, którzy bawią się w szpiegostwo: może właśnie dlatego polskie władze nie zgadzają się na przelot nad naszym Pomorzem niemieckiego sterowca.
Siedem wizyt Zeppelina nad Gdańskiem
Bo raczej nie z obawy przed przemytem: tym akurat dość skutecznie parają się załogi statków nie powietrznych, a morskich - i to nie tylko niemieckich (okazuje się, że nawet w Polsce na fale wypływa nie tylko szlachetny "wilk morski").
My wszakże do Gdyni ruszamy drogą lądową, może i bezpieczniejszą, choć niekoniecznie bardziej wygodną: bo przecież "drogi tutejsze znajdują się w stanie gorzej niż opłakanym" i "dotychczasowe szosy na wybrzeżu już nie odpowiadają swoim zadaniom".
Może więc odpowiednie czynniki powinny wziąć przykład z miasta, gdzie nie ma dnia, by nie otwierano jakiejś nowej ulicy?
Pomorskie drogi nie są jednak dla nas przeszkodą, więc razem z rodakami z Prus Wschodnich wjeżdżamy do Gdyni luksusowym autobusem, oddanym im "bezinteresownie (...) do dyspozycji" przez tutejsze Miejskie Towarzystwo Autobusowe.
I razem z nimi oglądamy piękną, nową mleczarnię i - niemniej piękny - motorowy jacht "Stella Polaris".
Olbrzymiego gmachu ratusza nad brzegiem morza i trolejbusów nie podziwiamy*, więc pozostaje nam jedynie podniebna ekwilibrystyka w wykonaniu... Spidermana!
I gdy tak stoimy i patrzymy, dostrzegamy na wrześniowym niebie (chyba że widok przesłoni chmura z trzepanego w pobliżu dywanu) podłużny cień niemieckiego sterowca...
* - Na trolejbusy z podziwem przyjdzie nam jeszcze poczekać przynajmniej do roku 1943, zaś na gmach ratusza... kto wie?
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 218 z 23 września 1930 r. i nr 220 z 25 września 1930 r. , "Dziennik Bydgoski" nr 220 z 23 września 1930 r. i nr 221 z 24 września 1930 r., "Słowo Pomorskie" nr 222 z 23 września 1930 r. oraz "Wielkopolska Ilustracja" nr 52 z 28 września 1930 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (38) 7 zablokowanych
-
2020-09-29 11:08
Taaa... Artykuł żalący się nad losem opluwanych polskich dzieci, (1)
w którym "Polacy Gdańscy" pisani są obowiązkowo wielką literą, zaś "niemcy" za każdym razem małą.
Wygląda na to, że za łby brały się obie strony.- 0 2
-
2020-09-29 15:16
Napisanie 'niemiec' gorsze od bicia i opluwania tylko dlatego, że było się Polakiem? Dobry łeb jesteś.
- 0 0
-
2020-10-25 23:23
Polska propaganda
sterowana z Warszawskiej centrali. Za to ani słowa o tym, jak Polacy traktują w tym samym czasie Niemców mieszkających w Korytarzu.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.