• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Półtora roku za rzut kuflem piwa

Paweł Pizuński
14 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
W budynkach przy dawnej Neugarten (dziś Nowe Ogrody) mieści się siedziba gdańskich sądów: rejonowego, okręgowego i apelacyjnego.  W budynkach przy dawnej Neugarten (dziś Nowe Ogrody) mieści się siedziba gdańskich sądów: rejonowego, okręgowego i apelacyjnego.

Historia stara jak świat, przynajmniej odkąd istnieją tanie piwiarnie i sączący piwo robotnicy. Ku przestrodze.



Był listopadowy piątek 1886 r. Niby dzień taki, jak inne, ale po piątku zawsze jest sobota, dzień, kiedy pracy jest mniej. Z kolei zaraz po sobocie jest niedziela, a więc dzień wolny od wszelkich zajęć. Dla robotnika Lebera piątek miał w sobie dostatecznie dużo powodów, by wieczorem wybrać się do szynku. Wyszedł z domu około godz. 19. Dwóch kumpli spotkał już po drodze. Amkowski i Stankenberg, zwany Stankim, stali na środku Rittergasse (dziś to ulica Rycerska) i nie bardzo wiedzieli co z sobą począć. Obaj byli w podłym nastroju.

- Co się stało?
- Ten stary cap Fregien nas wyrzucił.
- Czemu?
- Bo nie podobało mu się, że Stanki grał na harmonijce.
- I wyszliście?
- A co my mieli zrobić...
- Zostać. Stary pies pomruczałby i przestał.
- Wątpię. Laską nam groził...
To daj mnie te harmonie. Mnie nie wyrzuci...

Stankenberg podał instrument Leberowi. Ruszyli w stronę szynku Fregiena. Ciemna, cuchnąca sień, skrzypiące drzwi wejściowe i spora sala pełna dymu. Tym wszystkim niepodzielnie rządził stary Fregien.

* * *


Do pogrążonej w półmroku sali Leber wszedł pewnym siebie krokiem. Kupił piwo, po czym klucząc pomiędzy stołami dotarł do tego, który stał w kącie sali. Rozsiadł się na jednym z krzeseł, zaś Amkowski i Stankenberg zajęli dwa sąsiednie. Fregien stał za kontuarem i bacznie ich obserwował. Leber najmniej się tym przejął. Wyjął harmonijkę i zaczął grać. Fregien porzucił kontuar i ruszył w ich kierunku.

- Mówiłem wam, że u mnie grać nie będziecie... - odezwał się, gdy był już niedaleko
- Dlaczego? Zawsze to przecie weselej, jak kto gra... - powiedział Amkowski, gdy Fregien zatrzymał się blisko ich stołu.
Jak gra, a nie piszczy.

Leber położył instrument na kolanach i spojrzał na Fregiena spode łba.

- Ja nie wiem po co ta cała złość panie starszy - rzekł. - Chcę kupić tę harmonię od Stankiego, więc muszę ją wypróbować...
- Wtedy próbuj se gdzie indziej. Wynoście się stad! - Fregien teraz już krzyknął, po czym ruszył w stronę kontuaru. Domyślili się, że po laskę, więc Amkowski i Stankenberg wstali z miejsc i ruszyli ku wyjściu. Leber uczynił w końcu to samo, tyle że ociąganiem.

* * *


Amkowski i Stankenberg opuścili szynk Fregiena w jeszcze gorszym niż przedtem nastroju, zaś Leber był wściekły. Jakiś czas stali pod latarnią gazową opodal wejścia do lokalu i rozważali co dalej począć. Leber chciał wrócić.

- Piwo zostawiłem. Kufel był prawie pełny - stwierdził.
- Kupimy nowe piwo i ze spokojem wypijemy gdzie indziej - odparł Amkowski.
- Temu staremu piwo miałbym zostawić? Wleje z powrotem do beczki, a jutro komu innemu sprzeda. Tobie na przykład.
- Tak dużo tego piwa nie zostawiłeś...
Ale mało też nie...

Leber zawrócił i po chwili na powrót wszedł do szynku. Dotarł do stolika, który przed chwilą opuścili, sięgnął po piwo i wtedy dostrzegł Fregiena. Szedł w jego stronę z laską w ręce. Trzymał ją tak, jak huzar trzyma szpadę i widać było, że zamierza zdzielić nią Lebera. Nie zdążył. Leber rzucił w jego kierunku kuflem z piwem i - niestety - trafił. Fregien zwalił się na podłogę i zastygł na wznak.

Leber nie czekał na dalszy rozwój wypadków. Czmychnął czym prędzej z szynku, po czym wraz z Amkowskim i Stankenbergiem poszli do gospody nieopodal Bramy Oliwskiej. Tam bawił się w najlepsze do później nocy, ale gdy wrócił do domu, czekał tam już na niego policjant Tesmer. Zabrał go do aresztu, a w tym samym czasie Fregien leżał półprzytomny w swoim łóżku z obandażowaną głową. Odzyskał przytomność, ale czuł się fatalnie. Nazajutrz odstawiono go do lazaretu, ale tam nic lepiej nie było. Zmarł sześć dni później, w przeciągu których tylko czasami odzyskiwał pełną świadomość.

* * *

Jak zwykle bywa w wypadkach nagłej śmierci, doczesnymi szczątkami Fregiena z miejsca zajął się lekarz sądowy. Przez cały dzień badał je na różne sposoby, by w końcu stwierdzić, że starzec zmarł w wyniku obrażeń zadanych mu przez Lebera szklanym kuflem od piwa. Fregien miał wielką ranę na czole i nos stłuczony z prawej strony. Ta pierwsza kontuzja okazała się najgroźniejsza. Kość czołowa była tak rozbita, że doszło do uszkodzeń mózgu.

Leber stanął przed sądem. Był już styczeń 1887 r. Śnieg niemal całkowicie przykrył ulice, a każde wzniesienie, nawet to nieopodal sądu, okupowane było przez dzieciarnię. Zjeżdżano na wszystkim, co się do tego nadawało, poczynając od sanek a na zwykłych skrzynkach po śledziach kończąc. Gwaru i śmiechu było przy tym co niemiara, ale Leberowi do śmiechu bynajmniej nie było.

- To z głupoty, proszę sądu - tłumaczył się pod koniec rozprawy - Nikogo nie chciałem skrzywdzić... Dopiero dwudziesty piąty rok mi idzie... - lamentował. Przysięgli częściowo ulegli jego błaganiom. Uwzględnili okoliczności łagodzące. Za ciężkie, nieumyślne zranienie, którego następstwem była śmierć zranionego, Leber został skazany na półtora roku więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (21) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    Dzisiaj by dostał zawiasy.

    • 22 3

    • blad w tytule

      nie za rzut kuflem a za uszkodzenie ciała

      jesli ktos chce rzucac kuflami to powinien byc w tym dobry a nie zly.

      • 0 0

  • Bardzo łagodny wyrok. (1)

    Widać Wysoki Sąd też nie lubił oberżysty Fregiena.

    • 20 2

    • Fregien zwykł wlewać pozostawione piwo z powrotem do beczki, Najwyższy Sąd nie lubił takiego zachowania

      • 9 2

  • ja cie

    • 3 1

  • a na podstawie Karty Praw Podstawowych - kara śmierci np za próbę puczu (1)

    Unia was kocha

    • 8 0

    • unia to kajdany

      liberalisci psia ich m..

      • 0 0

  • Bardzo lubię

    te historie. Fajnie sięje czyta. Dziękuje

    • 26 1

  • Fajne ;)

    Mimo, że "tylko" tu mieszkam, i nie czuję się tutejszy, to te historie uważam za jedną z najfajniejszych rzeczy na tym portalu.
    Dziękuję!

    • 18 0

  • Pierwszy raz w tej cześci portalu pt "Historia", a już mi się spodobała.
    Tekst się "wciąga", jak dobrą książkę !

    • 9 0

  • panie historyk (1)

    a co się Pan robotniczego środowiska czepiasz. Każdy się ma prawo nawalić na swoim poziomie, czy to szewc, stoczniowiec, prawnik czy lekarz. Zerknij Pan sobie w swoje środowisko i napisz Pan jakąś historyjkę o tym co dzieje się na Pańskim poziomie.

    • 1 20

    • tam sie dzieje naprawde zle

      o srodowisku akademickim powstal film "barwy ochronne". Kazdy gryzie i podryza drugiego zeby sie utrzymac. a wszystko to kosztem nauki i rozwoju uczelni.

      • 0 0

  • Kto pamieta (3)

    PRL-owskie mordownie,gdzie piwo rozcienczano jeszcze woda?

    • 3 2

    • Kto pamieta (1)

      Tak np w Gdyni na Morskiej zaraz przy tunelu do dworca PKP była taka klimatyczna spelunka.

      • 2 2

      • Kto pamieta

        Tzw.6-ty peron.Kto pamięta Kotwice?

        • 3 0

    • tylko wtedy

      gdy gosci bylo wiecej niz piwa

      • 1 1

  • w redlowie na "rynku" tez

    • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki jest najstarszy budynek w Gdyni?

 

Najczęściej czytane