• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Noc Kryształowa" w Wolnym Mieście Gdańsku

Jan Daniluk
10 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Puste stragany żydowskich handlarzy na jednej z ulic Gdańska, przepędzonych przez nazistowskich bojówkarzy 22 października 1937 r. Puste stragany żydowskich handlarzy na jednej z ulic Gdańska, przepędzonych przez nazistowskich bojówkarzy 22 października 1937 r.

W nocy z 9 na 10 listopada 1938 r. miał miejsce pogrom ludności żydowskiej na terenie całych ówczesnych Niemiec, który do historii przeszedł pod nazwą "Nocy Kryształowej" ("Kristallnacht"). Antysemickie ekscesy odnotowano także na terenie Wolnego Miasta Gdańska.



"Noc Kryształowa" swoją nazwę zawdzięcza niszczonym podczas pogromu witrynom żydowskich sklepów. Pretekstem do rozpętania sterowanego od początku terroru wobec ludności żydowskiej było zabójstwo 7 listopada 1938 r. wysokiego urzędnika niemieckiej ambasady w Paryżu, Ernsta von Ratha. Dokonał tego młody polski Żyd, Herszel Grynszpan w akcie zemsty za krzywdę jego rodziców. Zostali wysiedleni z Niemiec w ramach tzw. Akcji Polskiej pod koniec października 1938 r. Deportowano wówczas z Rzeszy około 17 tys. Żydów polskich, którzy zostali zgromadzeni w kilku obozach na granicy. Jako bezpaństwowców władze polskie nie chciały ich wpuścić do kraju. W marcu 1938 r. polski Sejm przegłosował bowiem ustawę, na mocy której osoby przebywające za granicą dłużej niż pięć lat od powstawania RP traciły polskie obywatelstwo (krok ten był podyktowany przez Warszawę chęcią zatamowania napływu do Polski Żydów z terenu Niemiec, gdzie z każdym dniem wzmagał się terror antyżydowski).

Rezultaty "Nocy Kryształowej" w skali całej Rzeszy były wstrząsające. Zabito 91 Żydów, a około 20 000 wysłano do obozów koncentracyjnych. Zdemolowano około 7500 sklepów, sprofanowano i zniszczono 101 synagog, 76 bożnic całkowicie zburzono. Szkody materialne sięgnęły poziomu kilkuset milionów marek Rzeszy.

Żydzi w Wolnym Mieście



Choć antysemityzm był obecny w przestrzeni Wolnego Miasta przez cały okres międzywojenny, to jednak dopiero po 1930 r. ataki na Żydów stały się częstsze, a retoryka antysemicka zaczęła być coraz wyraźniejsza. W 1929 r. przytłaczająca większość Żydów w Wolnym Mieście mieszkała w samym Gdańsku i Sopocie, odpowiednio 5871 i 4311.

Co ważne, nie było to środowisko jednolite. Z jednej strony byli Żydzi gdańscy, w większości zasymilowani i wyemancypowani. Z drugiej obecni byli też tzw. Ostjuden, a więc Żydzi z innego kręgu kulturowego, z terenów dawnej, carskiej Rosji, części Polski, Litwy czy Łotwy.

Pojawiały się skoordynowane akcje antyżydowskie, jak np. latem 1935 r., kiedy zezwolenia dla żydowskich handlowców na popularny Jarmark św. Dominika wydano tylko w obrębie jednej ulicy. Tym samym powstało swoiste handlowe getto.

Punkt sprzedaży niemieckiego brukowca, skrajnie antysemickiego pisma "Der Stürmer" w centrum Gdańska, na Długim Pobrzeżu, koniec lat 30. XX w. Punkt sprzedaży niemieckiego brukowca, skrajnie antysemickiego pisma "Der Stürmer" w centrum Gdańska, na Długim Pobrzeżu, koniec lat 30. XX w.
Mimo wszystko jeszcze do końca 1937 r. sytuacja ludności żydowskiej na terenie Wolnego Miasta Gdańska była lepsza niż pobratymców w Rzeszy. Nie było obozów koncentracyjnych, nie uchwalono (jeszcze) miejscowych, rasistowskich tzw. Ustaw norymberskich z 1935 r., które stały się podstawą do systematycznego usuwania Żydów z życia publicznego.

Zmiana sytuacji w latach 1937-1938



Zmiana nadeszła przede wszystkim pod koniec 1937 r. Jednym z jej przejawów był tzw. pogrom październikowy. 20-25 października nazistowscy bojówkarze zaatakowali w Gdańsku 60 sklepów, splądrowali szereg prywatnych mieszkań, przegonili także żydowskich kupców handlujących na ulicy, głównie w Śródmieściu i we Wrzeszczu.

Kolejny rok przyniósł szereg regulacji, na mocy których odebrano prawo wykonywania zawodu w Gdańsku większości lekarzy, dentystów i farmaceutów pochodzenia żydowskiego. Przez odpowiednie regulacje dość szybko pozbawiono możliwości pracy również szeregu żydowskich rzemieślników. Właściciele nieruchomości, częściowo pod presją władz, a częściowo w obawie przed zniszczeniami ze strony bojówek, zaczęli wypowiadać umowy najmu nieruchomości Żydom. Policja gdańska przeprowadzała liczne akcje skierowane wobec Żydów - rewizje w restauracjach czy hotelach, rzekomo poszukując nielegalnych imigrantów.

Działania te spowodowały, że zauważalnie zaczęła rosnąć emigracja żydowska z Wolnego Miasta. Podjęto działania także administracyjne, by przejmować majątek żydowski i utrudniać jego transfer za granicę.

Segregacja rasowa zawitała także do Sopotu, który przecież słynął wcześniej jako miejsce odpoczynku także wielu Żydów, w tym z Polski. Tymczasem w mieście latem 1938 r. pojawiła się nawet specjalna plaża przeznaczona dla "nie-Aryjczyków".

Adam Czartkowski, nauczyciel z Gimnazjum Polskiego i jednocześnie korespondent "Kuriera Warszawskiego" w międzywojennym Gdańsku, tak komentował sytuację Żydów w artykule z końca listopada 1938 r.:

Zobacz też: Międzywojenny Gdańsk w oczach polskiego korespondenta prasowego

"W ciągu ostatniego roku narodowi socjaliści w Gdańsku zrobili znaczne postępy w usuwaniu elementu żydowskiego z miasta. Specjalnymi rozporządzeniami podatkowymi i specjalnym ich stosowaniem doprowadzili do likwidacji szeregu większych firm żydowskich lub zmusili właścicieli Żydów do odstąpienia przedsiębiorstw w ręce niemieckie. Jak stwierdził w styczniu w jednej ze swych mów gauleiter [Albert - przyp. JD] Forster,
2 tysiące Żydów opuściło teren Wolnego Miasta w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Zapowiedział był też wówczas p. Forster, że w ciągu najbliższych dwóch lat wszyscy Żydzi będą zmuszeni do wyniesienia się z Gdańska".

Przywódca gdańskiej NSDAP nie pomylił się.

Pierwsze ekscesy (10-11 listopada)



Wydarzenia, które do historii przeszły jako "Noc Kryształowa" w Gdańsku, odbyły się zasadniczo w dwóch turach. Nazajutrz po rozpoczęciu pogromu w samych Niemczech doszło do pierwszych ataków na Żydów na ulicach Gdańska i Sopotu, kontynuowano je także w nocy. Miały one charakter jednak jeszcze jednostkowy.

Ilustracja prasowa przedstawiająca ławkę przeznaczoną dla "nie-Aryjczyków" w jednym z parków w Gdańsku - przykład segregacji rasowej wprowadzonej przez nazistów, kwiecień 1939 r. Ilustracja prasowa przedstawiająca ławkę przeznaczoną dla "nie-Aryjczyków" w jednym z parków w Gdańsku - przykład segregacji rasowej wprowadzonej przez nazistów, kwiecień 1939 r.
Główny organ prasowy NSDAP - "Der Danziger Vorposten" - tak w tendencyjny sposób relacjonował wydarzenia z 10 listopada:

"Wczoraj i ostatniej nocy doszło w niektórych miejscach do drobnych incydentów, kiedy to gdańszczanie na swój sposób udzielili lekcji nadal licznym, choć już nie tak bardzo rzucającym się w oczy Żydom. Na większości ulic pojawiły się afisze o treści: "Pamiętaj o zabójstwie Ernsta von Ratha!", "Pamiętaj o Wilhelmie Gustloffie!"
Piastujący w latach 1937-1939 stanowisko Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Gdańsku Carl J. Burkhardt w spisanych po wojnie wspomnieniach napisał nawet, że:

"(...) w samym Gdańsku 9 listopada [1938 - przyp. JD] nic się nie zdarzyło (..)".
Nie była to oczywiście trafna obserwacja, niemniej jednak faktycznie w porównaniu do tego, co miały przynieść kolejne dni, skala pierwszych ekscesów była nieduża.

Listopadowy pogrom (12-15 listopada)



Według jednej z relacji opóźnienie o dwa dni pogromu na terenie Wolnego Miasta Gdańska względem Rzeszy było celowe i podyktowane... wyjazdem wspomnianego Burkhardta. Choć pozycja Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Gdańsku pod koniec lat 30. była już wyraźnie osłabiona, to jednak nadal były to "oczy i uszy" państw zachodnich w tym kluczowym dla stosunków polsko-niemieckich obszarze.

Burckhardt wyjechał na rozmowy do stolicy Niemiec w sobotę rano, 12 listopada. Tego samego dnia w godzinach wieczornych rozpoczął się pogrom, który w sumie trwał cztery dni, do wtorku, 15 listopada, choć jego kulminacyjnym momentem była przede wszystkim sobota i noc z soboty na niedzielę.

Opierając się na zestawieniu, które sporządziła policja gdańska, w trakcie ataków uszkodzono łącznie 196 żydowskich sklepów, hurtowni i zakładów rzemieślniczych, w kolejnych 75 żydowskich sklepach rozbito szklane witryny. Zdemolowano pięć żydowskich mieszkań, okradziono biuro sopockiej gminy synagogalnej oraz żydowski dom modlitwy w Gdańsku na ul. Piaski.

Żydów bito, znęcano się nad nimi i okradano. Sprofanowano i wzniecono pożary (które udało się ugasić) w tzw. Nowej Synagodze we Wrzeszczu oraz w synagodze na ul. Szopy na Dolnym Mieście. Ocalała jednak, dzięki zaciągnięciu wart, Wielka Synagoga w centrum miasta. Podpalono ponadto jedno prywatne mieszkanie, dwie altany mieszkaniowe oraz płot wokół jednego z boisk użytkowanych przez żydowski klub sportowy.

Symbolem zniszczeń "Nocy Kryształowej" w Wolnym Mieście została sopocka synagoga. Przed dwoma laty jej historię na wystawie czasowej przygotowanej przez Muzeum Sopotu przedstawiła badaczka architektury Wolnego Miasta Gdańska Jagoda Załęska-Kaczko, warto ją przypomnieć.

Dwa pożary sopockiej synagogi



W kurorcie synagoga została zbudowana w latach 1913-1914. Stanęła przy ówczesnej Roonstrasse, a dzisiejszej ul. J. DąbrowskiegoMapka.

W listopadzie 1938 r. dwukrotnie ją podpalano. Pierwszy raz w nocy z 11 na 12 listopada, czyli na początku szabasu. Stróż, który mieszkał na posesji, (Franciszek Wandtke) w porę jednak zauważył ogień. Powiadomiona w porę straż pożarna, którą wpuszczono do bożnicy bocznym wejściem, zdołała łatwo ugasić pożar (spaliła się tylko jedna szafa).

Pocztówka przedstawiająca zbudowaną w latach 1913-1914 synagogę w Sopocie przy ówczesnej Roonstrasse, dziś ul. J. Dąbrowskiego. Pocztówka przedstawiająca zbudowaną w latach 1913-1914 synagogę w Sopocie przy ówczesnej Roonstrasse, dziś ul. J. Dąbrowskiego.
Kolejnej nocy - tj. z 12 na 13 listopada - synagogę podpalono przez nazistowskich bojówkarzy po raz drugi. Pożar tym razem wyrządził znacznie większe szkody. Według naocznych świadków:

"Widok był przerażający. W powietrzu unosiły się zwęglone kawałki drewna i papieru, a łunę widać było w całym dolnym Sopocie".
W prasie pojawiły się informacje, że synagoga spłonęła na skutek nieszczęśliwego wypadku, jednak miejscowa ludność była świadoma przyczyn pożaru i przeważnie potępiała zajścia. Na fotografii wykonanej po pożarze udokumentowano stopień zniszczenia budynku: brak sklepienia i zadaszenia, brak zwieńczeń obu wież, wybite szyby w bocznej, północnej elewacji, ubytki w gzymsie wieńczącym, uszkodzone tynki i okopcone otwory okienne. Mury budynku, portal i wieże pozostawały jednak w dobrym stanie i umożliwiały odbudowę, jednak ze względu na ówczesną sytuację Żydów w mieście wiadomo było, że o przywróceniu pierwotnej funkcji budynku nie mogło być mowy.

Działania policji gdańskiej



Ataki miały miejsce w przeważającym stopniu przy biernej postawie policjantów, którzy nie reagowali na prośby żydowskich obywateli o interwencję. Co więcej, w kolejnych dniach policjanci przystąpili do... aresztowań Żydów.

Synagoga we Wrzeszczu (tzw. Nowa Synagoga), 1927 r. Zbiory PAN Biblioteki Gdańskiej. Synagoga we Wrzeszczu (tzw. Nowa Synagoga), 1927 r. Zbiory PAN Biblioteki Gdańskiej.
Najważniejszy organ prasowy gdańskich Polaków - "Gazeta Gdańska" - dopiero 15 listopada poświęciła uwagę pogromowi, jaki miał miejsce na ulicach Gdańska i Sopotu. Uwaga redaktorów skupiła się jednak nie tyle na samych rabunkach, pobiciach i podpaleniach, ile na działaniach właśnie policji gdańskiej i reakcji NSDAP. Tak sytuację tuż po gdańskiej "Nocy Kryształowej" przedstawiał w raporcie z grudnia 1938 r. do Warszawy jeden z urzędników Komisariatu Generalnego RP (KGRP):

"Policja aresztowała Żydów, gdzie się dało, więc pod KGRP, w kawiarniach, gdzie sami Żydzi chodzą, w hotelach przyjezdnych przedstawicieli firm polskich, którzy dostarczają towarów polskim kupcom, na ulicach, w bożnicach, przy tym bito niemiłosiernie aresztowanych, zmuszając do jak najszybszego opuszczenia Wolnego Miasta Gdańska".

Partia wyraża ubolewanie



Praktycznie wszyscy świadkowie gdańskiej "Nocy Kryształowej" byli zgodni co do tego, że pogrom został zaplanowany i w żadnym wypadku nie można było dać wiary rządowej (tj. Senatu) i partyjnej propagandzie, które przekonywały, że antyżydowskie ekscesy miały "spontaniczny charakter". Zachował się zresztą dokument wytworzony przez policję gdańską, w którym wprost podano, że chociażby w dziesięciu przypadkach kradzieży dokonanych po rozbiciu okien wystawowych w żydowskich sklepach w listopadzie 1938 r., tam, gdzie udało się ustalić sprawców, zidentyfikowano samych nazistów. Byli to SA-mani, członkowie Hitlerjugend, NSDAP i DAF (Gdańskiego Frontu Pracy; nazistowskiej centrali związkowej).

Ponownie można oddać głos Adamowi Czartkowskiemu, który tak opisywał na łamach "Kuriera Warszawskiego" listopadowe wystąpienia antyżydowskie w Wolnym Mieście:

"(...) skorzystano skwapliwie z wielkiej akcji przeciwżydowskiej w Rzeszy, która rozpętała się tam poza zamachu Grünspana [Grynszpana - przyp. JD], by i tu [w WMG - przyp. JD] zadać Żydom dalszy mocny cios. Więc dnia 12 listopada - idąc za wzorem Rzeszy - i w Gdańsku demolowano sklepy żydowskie, spalono synagogę we Wrzeszczu [nieprawda - przyp. JD], pobito wielu Żydów i Żydówek... (...) Akcja antysemicka miała być rzekomo objawem "samorzutnego" oburzenia społeczeństwa niemieckiego w Gdańsku z powodu zamachu Grünspana [Grynszpana - przyp. JD] na radcę v. Ratha. Tymczasem była niewątpliwie dokonana na rozkaz czynników partyjnych narodowosocjalistycznych. Przede wszystkim ci, co dokonywali napadów i podpaleń, acz ubrani po cywilnemu, mieli w klapach ubrań odznaki partyjne i mówili głośno, że czynią to na rozkaz z góry! To samo odpowiadali policjanci, spokojnie przyglądający się zajściom, gdy do nich zwracano się o interwencję (...). A potem kierownictwo okręgu gdańskiego NSDAP ogłosiło, że potępia te ekscesy!".
Artykuł prasowy z 18 listopada 1939 r. z największego  w WMG dziennika "Danziger Neueste Nachrichten" informujący o zakazie uczęszczania Żydów do gdańskich kin. Artykuł prasowy z 18 listopada 1939 r. z największego  w WMG dziennika "Danziger Neueste Nachrichten" informujący o zakazie uczęszczania Żydów do gdańskich kin.
NSDAP w wydanym komunikacie zresztą pośrednio zasugerowała, że ekscesy mogły być żydowską prowokacją (!) i wezwała ludność do zachowania dyscypliny. Na zorganizowanym 14 listopada partyjnym wiecu Albert Forster podkreślił, że NSDAP z wydarzeniami nie miała nic wspólnego, a jednocześnie zapowiedział, że:

"(...) wszystkie związane z zagadnieniem żydowskim sprawy rozwiązane zostaną w Gdańsku w porządku i na podstawie prawnej (..)".

Dalsze szykany wobec Żydów



Faktycznie, 21 listopada wydano "Rozporządzenie o ochronie niemieckiej krwi i niemieckiego honoru", które było lokalną wersją "Ustaw norymberskich" z 1935 r. Zakazano zawierania formalnych i nieformalnych związków między Żydami i nie-Żydami. To był w istocie pierwszy akt prawny, w którym bezpośrednio władze gdańskie skierowały się przeciw ludności żydowskiej na terenie Wolnego Miasta. Szykany wobec żydowskich przedsiębiorców nie skończyły się bynajmniej na ekscesach "Nocy Kryształowej". W grudniu 1938 r., który tradycyjnie (podobnie jak dziś) jest okresem największych zarobków w branży handlowej, policja gdańska nie wydała zezwoleń Żydom na handel w dwie ostatnie niedziele poprzedzające Święta, zwane nie bez powodu "srebrną" i "złotą".

Przeczytaj też: Przedświąteczne reklamy z 1938 r.

Władze policyjne decyzją swą uzasadniały... chęcią uniknięcia kolejnego pogromu(!). Gdyby tego mało, gdańscy SA-mani przez kilka grudniowych dni pikietowali przed nielicznymi, nadal otwartymi sklepami żydowskimi, zaczepiali i odstraszali klientów.

Nazistowskie władze gdańskie dołożyły ponadto starań, by nie doprowadzić do wypłacania odszkodowań żydowskim przedsiębiorcom i właścicielom za szkody poniesione w trakcie "Nocy Kryształowej". Pod koniec stycznia 1939 r. wydano specjalne rozporządzenie, na mocy którego decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu odszkodowań z tytułu wybitych szyb i zniszczonych witryn w październiku oraz listopadzie 1938 r. miała podejmować specjalna, senacka komisja rozjemcza. Nie trzeba dodawać, że rozpatrywanie sporów między ubezpieczycielami a ubezpieczonymi było tendencyjne...

W miejsce synagogi... polska kaplica?



Wróćmy na chwilę do losów sopockiej bożnicy. Władze policji budowlanej nakazały gminie synagogalnej w ciągu dwóch tygodni zburzyć synagogę z powodu niebezpieczeństwa zawalenia ruin. 28 listopada sopocka gmina synagogalna sprzedała nieruchomość i poinformowała nabywcę o ciążącym na nim obowiązku.

Co ciekawe, zakupu dokonało Towarzystwo Budowy Kościoła Polskiego w Sopotach, które od kilku lat bezskutecznie zabiegało o działkę pod budowę świątyni (na przeszkodzie stawały władze miasta odmawiające zgody na zakup nieruchomości). Polacy planowali budowę prowizorycznej kaplicy katolickiej na bazie murów synagogi. W grudniu 1938 r. Senat Wolnego Miasta zezwolił na przejęcie działki przez Polaków, lecz w styczniu 1939 r. wydał sprzeczną decyzję, w której zgodził się na skorzystanie z prawa pierwokupu przez miasto Sopot. Pomimo interwencji polskiego Komisarza Generalnego RP 21 stycznia 1939 r. miasto przejęło działkę i najprawdopodobniej jeszcze przed końcem marca 1939 r. działka została opróżniona z pozostałości budynku.

Mimo różnych planów pozostała ona pustą aż do lat 60., kiedy stanął na niej trzypiętrowy blok mieszkaniowy Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W 1990 r. odsłonięto na nim tablicę upamiętniającą dawną synagogę, którą jednak po trzech latach skradziono. Nową (którą można oglądać do dziś) ufundowała w 1999 r. Mira Ryczke Kimmelman, dawna sopocianka pochodzenia żydowskiego.

Początek końca



Nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że wydarzenia z listopada 1938 r. - przebieg i konsekwencje gdańskiej "Nocy Kryształowej", jak i uchwalenie lokalnej wersji "Ustaw norymberskich" - były momentami, w której ostatni Żydzi wierzący w to, że Wolne Miasto może być dla nich nadal bezpiecznym domem - stracili resztki nadziei.

Emigracja żydowska przybrała na sile. Na początku kolejnego roku możliwość pracy utracili chociażby żydowscy adwokaci, w ciągu kolejnych tygodni w mieście w niektórych parkach pojawiły się m. in. ławki przeznaczone dla "nie-Aryjczyków". Wzrósł antyżydowski terror.

Wobec rozwoju wypadków gdańska gmina synagogalna 8 stycznia 1939 r. podpisała zgodę na sprzedaż nieruchomości, by opłacić transporty emigracyjne. Warunki narzucił jednak Senat i mienie zostało sprzedane znacznie poniżej wartości rynkowej.

Burzenie synagogi. Zdjęcie wykonane w maju 1939 r. tuż przed rozpoczęciem prac rozbiórkowych przed Wielką Synagogą.
Burzenie synagogi. Zdjęcie wykonane w maju 1939 r. tuż przed rozpoczęciem prac rozbiórkowych przed Wielką Synagogą.
W ten sposób doprowadzono do rozbiórki - już na zlecenie nowego właściciela, czyli władz gdańskich - Wielkiej Synagogi w centrum miasta, co nastąpiło w maju 1939 r. W ten sposób wiosną tego roku zniknął jeden z najważniejszych symboli długoletniej i ważnej aktywności społeczności żydowskiej w mieście nad Motławą.

W Gdańsku pozostało relatywnie niewielu Żydów. Szacuje się, że w momencie wybuchu II wojny światowej było ich zaledwie około 1400.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (196) ponad 20 zablokowanych

  • W Gdańsku lepiej schować się za szafę, niż narazić się wiadomo komu (2)

    Kolejny przestraszony historyk, który boi się nazwać tych, którzy wymordowali miliony Polaków Niemcami. I znowu pojawiają się, tak jak od kilkudziesięciu lat tajemniczy naziści, narodowi socjaliści...i im podobni. Okazuje się też, że już wtedy w żadnym wypadku nie można było dać wiary wtedy rządowej, a dzisiaj opozycyjnej, partyjnej propagandzie, które przekonywały, że wtedy antyżydowskie, a dzisiaj feministyczne ekscesy miały "spontaniczny charakter". Tyle lat minęło, a oni to samo

    • 54 14

    • Nie masz racji. Jan Daniluk pisze obiektywnie

      I za to naleza musie podziekowania.

      • 5 7

    • Ojoj

      A bolszewicy można mówić czy nie? Bo to analogiczna sprawa jak z nazistami.

      • 1 7

  • Czy ktoś mi wytłumaczy co to za naród (6)

    ci "naziści" ??? Nie widzę na mapach takiego kraju.

    • 56 5

    • (1)

      nazizm = narodowy socjalizm = hitleryzm + rasizm, antydemokracja, totalitaryzm = wyprane mózgi . Każda skrajność jest zła. Wyprane mózgi mogą być w każdym państwie.

      • 4 6

      • To równanie jest fałszywe.

        Jedyne poprawne rozwinięcie to nazizm = narodowy socjalizm. Hitleryzm to już specyfika ściśle niemiecka, bo to jest kult jednostki, wodza - u ruskich było to samo ze Stalinem - ale to sprawa zupełnie równoległa do nazizmu. Rasizm to też ściśle niemiecki wkład do narodowego socjalizmu i zakładał supremację rasy aryjskiej nad innymi (coś podobnego obecnie również funkcjonuje, ale nie zbiera takiego negatywnego PR - nazywa się syjonizm) . Antydemokracji też nie da się wprost wyprowadzić z nazizmu - przecież NSDAP wygrało w demokratycznych wyborach! W szczycie ta partia miała ponad 8 mln. członków i prawd. spokojnie wygrałaby kolejne wybory, gdyby Niemcy wojnę wygrali. Totalitaryzm wcale nie jest równoznaczny z "wypranymi mózgami". Zazwyczaj ludzie żyjący w totalitaryzmie wiedzą, że są uciskani i żyją pod butem władzy, ale zwyczajnie boją się protestować, bo totalitaryzm ma zazwyczaj niemal nieograniczone środki tłumienia buntów społecznych. Narodowy socjalizm to ustrój, który panuje obecnie w państwie leżącym na terytorium Palestyny - został nawet zadekretowany w parlamencie (oczywiście z użyciem innych słów) i żeby było śmiesznie - u nas! Już wcześniej w PRL a teraz to co proponuje pis dobrze pasuje do doktryny narodowo - socjalistycznej, z tym, że w naszym przypadku nie ma właśnie tych elementów rasowych, jest bardzo delikatny kult jednostki (Jarosław w końcu nie ma tak łatwego życia - he he), no i cały czas działają nasze (nieco kulawe) mechanizmy demokratyczne. Polecam więcej namysłu a mniej klepania wyuczonych formułek propagandowych.

        • 9 1

    • (2)

      Na obecnych mapach nie widać. ale już powoli powstają takie, na których coraz wyraźniej ci naziści, zastępujący Niemców, będą. Sytuacja podobna jak do powoli powstających podręczników historii, gdzie przyczyną wojny będzie "na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi."

      • 16 2

      • A bolszewicy? Co to za naród? (1)

        A co roku słyszę że Polacy z nimi wygrali.

        • 3 6

        • Bolszewicy to była mieszanka Żydów, Rosjan i innych.

          Część Rosjan była na początku "biała" i walczyli z bolszewkiami.
          Natomiast Hitlera Niemcy, w przytłaczającej większości, poparli demokratycznie i pokojowo.

          • 3 1

    • Eryk

      To samo co pisowcy nie każdy gdanszczanin się z nimi utożsamia

      • 1 2

  • W WMG ro był porządek.Można?Można.

    • 7 14

  • (2)

    Niestety wielu naszym mieszkańcom mającym dwóję z historii marzy się Wolne Miasto Gdańsk:( Ludzie gdy krzyczycie Wolne Miasto Gdańsk to sorry ale skojarzenia są z tym do 1939 roku w gruncie rzeczy zarządzanym przez Niemców. A Polakom tam za dobrze nie było. Więc może więcej namysłu przed rzucaniem takich haseł. Pozdrawiam i zdrówka dla wszystkich:)

    • 41 4

    • A kto pytał?

      A kto pytał ostatnio czy chcemy podlegać Warszawie?
      Wolę to niż Brukseli,Berlinowi ,Moskwie czy San Escobar.Kiedyś już to przećwiczyliśmy i ma mapie nas nie było.Szanujmy to co wywalczyliśmy i dbajmy by tego nie utracić!

      • 6 2

    • Szybko sie na volksliste wpisujesz i po problemie

      • 0 2

  • Synagoga w Sopocie

    Jak patrzy sie, jak waska jest ulica Dąbrowskiego w Sopocie, to trudno wyobrazic sobie,ze znajdowala sie tam synagoga. I miala front od ulicy! Jak ona sie tam zmieścila? Czy moze stala nie tylko tam, gdzie powojenny blok? Ktos wie?

    • 8 2

  • Historia powraca. (2)

    To znów się dzieje tylko prześladują katolików i chcą palić i niszczyć koscioly

    • 24 17

    • Haha to faceci w czarnych kieckach

      Na czele z tym co ukradł księżyc nawołują do nienawiści. Od kiedy człowiek wymyślił boga jest coraz gorzej na świecie. Przemoc, walka o władzę, wpływy i pieniądze. 2 tysiące lat grabieży i dalej im mało...

      • 4 5

    • przesladowani

      Katolików prześladuje kler i to od najmłodszych lat po grobową deskę

      • 0 0

  • Paradoks

    Teraz nasi sąsiedzi z zachodu uzurpują sobie prawo do tego żeby pouczać cała Europę na czym polega demokracja i respektowanie praw człowieka.Poza tym znaczna cześć Polaków uważa,ze bycie niemieckim wasalem jest czymś niesłychanie nobilitującym i oznaka europejskości.

    • 23 10

  • uważam że w tym wszystkim jesteśmy jednak lepszym narodem. Kłócimy się, podzieleni jesteśmy ale właśnie dzięki temu nigdy u nas nie dojdzie do władzy ktoś taki jak hitler. Polacy to nie lemingi które w masie pójdą za jednym szaleńcem bez sprzeciwu, u nas zawsze duża większość będzie przeciw.

    • 12 7

  • Kolejny dramat na Twitterze Dulkiewicz

    Wypowiedź pani Dulkiewicz na ten temat bezcenne. Jak ktoś taki jest prezydentem miasta. Proszę sobie przeczytać kto nie czytał

    • 33 6

  • Dulkiewicz to kuriozum mam nadzieję że wie Pani co to słowo znaczy dziś jej Twitter

    • 22 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku gdyński port przeładował najwięcej towarów spośród portów nadbałtyckich?

 

Najczęściej czytane