• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niebezpieczne ulice Gdańska i Gdyni w 1935 r.

Jarosław Kus
6 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat O morderstwie na jachcie i upartej nudystce
Ulica Świętojańska w Gdyni nocą. Zdjęcie wykonane w 1935 r. Ulica Świętojańska w Gdyni nocą. Zdjęcie wykonane w 1935 r.

85 lat temu lokalne gazety w Gdyni i Gdańsku pisały o tym samym co dziś: bójkach, komunikacji miejskiej i pociągach.



Listopad roku 1935 mieszkańców Gdańska (nieleżącego wcale w granicach Rzeszy, jak utrzymuje jedno z niemieckich biur turystycznych z Sopotu) wita mnóstwem orzechów włoskich "zasadzonych na terenie W.M" oraz "piękną słoneczną pogodą", sprzyjającą tradycyjnym odwiedzinom cmentarzy "w dniach 1, 2 i 3 listopada".

Okazuje się jednak, że "niezawsze [!] żywi w Dzień Zaduszny mogą pospieszyć na groby swych bliskich", bo "grobem stał im się nieokiełznany żywioł morski".

Z ich losem wiążą się liczne "wierzenia zaduszne na Kaszubach" - niestety coraz bardziej zanikające, podobnie zresztą jak i inne listopadowe tradycje Kaszubów.

Z listopadowej zadumy wyrywa gdańszczan "krwawa vendetta" na ulicy Toepfergasse (obecnie Garncarska): "kilkanaście kroków od komisariatu policyjnego" - nie wiemy jednak, czy wśród włoskich orzechów - dochodzi bowiem do "krwawej walki między czterema Włochami". Tragicznym rezultatem tej zaskakującej "rozprawy rewolwerowej" są niestety "dwa trupy i dwaj ciężko ranni".

Ale wypadki, do których dochodzi w sąsiedniej Gdyni dowodzą, że do krwawej masakry wcale nie trzeba mieszkańców słonecznej Italii: trochę alkoholu i nasz rodak też całkiem nieźle daje sobie radę w tej kwestii.

Bo choć ma też i Gdynia swych "własnych" międzynarodowych przestępców, to - jak widzimy na przykładzie przeróżnych "marmurowych interesów" - Polak także potrafi...

I jakby tego było mało, "społeczeństwo gdyńskie", które "nigdy nie zapomina o żołnierzu", będzie chyba zmuszone zapomnieć o... swoim wojewodzie! Od jakiegoś czasu krążą bowiem po mieście pogłoski, że wojewoda pomorski "pójdzie do Warszawy".

  • Wojewoda Pomorski Stefan Kirtiklis w otoczeniu pograniczników (lata 30. XX wieku).
Czyżby więc miało go ominąć powitanie nowego polskiego liniowca?*

No i kto wtedy zadba o "usprawnienie komunikacji w porcie gdyńskim"?

Wszak w pamięci mamy nadal spektakularny sukces z roku 1930, gdy triumfalnie obwieszczano kolejny etap łączenia Gdyni ze Śląskiem magistralą węglową (o czym pisaliśmy dwa tygodnie temu).

Bo chyba nikt już nie wątpi, że sprawna kolej jest dla miasta i portu sprawą absolutnie priorytetową, zwłaszcza jeśli Gdynia myśli o kolejnych rekordach.

I nie mamy tu wcale na myśli rekordów "hałaśliwości...".


Gdynia w latach 30. XX wieku. Gdynia w latach 30. XX wieku.

* - Mowa o MS "Batorym", który wpłynie do gdyńskiego portu 11 maja 1936 r. i o Stefanie Kirtiklisie, który do Warszawy... nie pójdzie, bo pójdzie do... Białegostoku (ale to już dwa miesiące po "Batorym"). Więc może jednak powita.

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 249 z 2-3 listopada 1935 r. i nr 250 z 4 listopada 1935 r., "Dziennik Bydgoski" nr 254 z 4 listopada 1935 r., "Słowo Pomorskie" nr 245 z 4 listopada 1935 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 301 z 30 października 1935 r. i nr 306 z 4 listopada 1935 r. oraz "Ilustracja Polska" nr 6 z 9 listopada 1935 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (21)

  • Od razu widać że Rodo nie obowiązywało

    • 6 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

II wojna światowa rozpoczęła się w Gdańsku atakiem Niemiec na:

 

Najczęściej czytane