• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lichwiarki, ladacznice i wdowy - czyli kobiety w dawnym Gdańsku

Piotr Rowicki
13 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Uważne oko dostrzeże na obrazie "Budowa świątyni" gdańskiego malarza Antona Möllera także kobiety, które były wykorzystywane na placach budów nie tylko przy lżejszych pracach. Uważne oko dostrzeże na obrazie "Budowa świątyni" gdańskiego malarza Antona Möllera także kobiety, które były wykorzystywane na placach budów nie tylko przy lżejszych pracach.

"Daj dziecko i wytęż wszystkie siły, a jeśli umrzesz z tego powodu, to żegnaj, idź do nieba, gdyż umarłaś czyniąc dzieło szlachetna i posłuszna Bogu" - pisał Marcin Luter o kobiecie. Choć mieszkańcy XVII-wiecznego Gdańska myśleli podobnie, to jednak rola i pozycja kobiet w mieście nad Motławą była bardziej złożona i skomplikowana.



Portret Konstancji von Holten Schuman, pędzla Daniela Schultza, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku. Portret Konstancji von Holten Schuman, pędzla Daniela Schultza, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Jan Heweliusz z żoną Elżbietą w swojej pracowni. Rycina z dział "Machinae coelestis pars prior". Jan Heweliusz z żoną Elżbietą w swojej pracowni. Rycina z dział "Machinae coelestis pars prior".
Na obrazie "Gdańscy kochankowie" Antona Möllera widać ze szczegółami strój gdańskiej patrycjuszki z XVI wieku. Na obrazie "Gdańscy kochankowie" Antona Möllera widać ze szczegółami strój gdańskiej patrycjuszki z XVI wieku.
Tradycyjną rolę kobiety w społeczeństwie, dwieście lat później cesarz Wilhelm II ujął w trzech słowach: Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół), ale w praktyce rolę taką kobieta spełniała, niemal w całej Europie, od stuleci. Także w XVII-wiecznym Gdańsku miał się doskonale i kobietom nawet nie śniło się równouprawnienie, nie miał w tym przypadku żadnego znaczenia status społeczny ani majątkowy. Mężczyzna był panem i władcą, tak został wychowany, tak było dawniej i tak miało zostać po wieki wieków.

O statusie ówczesnej kobiety może świadczyć tytuł uczonej rozprawy autorstwa burmistrza gdańskiego, Henryka Fredera (1604-1654) pt. Czy mąż ma prawo bić żonę?

Bogate dziedziczki nie miały prawa decydować o swoim losie, miały nad sobą ojców, braci, mężów. Gdy majętna panna miała zamiar wyjść za mąż, zbierała się rodzina (jej męska część) i decydowała, czy kandydat był odpowiedni. Jeśli nie, wskazywali innego. Buntowniczki się zdarzały i kosztowało je to utratę nie tylko całego majątku, ale i dobrego imienia.

W XVI wieku słynna była sprawa wdowy po burmistrzu Janie Schefke, Anny Mandt, która bez zgody rodziny zaręczyła się z mieszczaninem Johannem Rike. Proces sądowy w tej sprawie toczył się przez kilkanaście lat. Kobieta była na straconej pozycji, także wobec prawa.

Miejsce patrycjuszki było w domu, nawet jeśli stać ją było na służbę i nie musiała pracować, to we wszystkim musiała słuchać męża. W wolnym czasie doglądała służby, pilnowała stanu zapasów w spiżarni i piwnicy, zajmowała się haftowaniem, hodowlą kwiatów i innymi drobnymi pracami w domu.

Gorzej urodzone i przedstawicielki plebsu mogły o takim "leniuchowaniu" pomarzyć. Ich codziennością była walka o byt rodziny, ciężka, kiepsko płatna praca w wszelkiego rodzaju kramach, sklepikach, warsztatach tkackich, szwalniach, przędzalniach, piekarniach, browarach czy po prostu na służbie u państwa.

Pracodawcy bardzo sobie chwalili pracę kobiet, gdyż można było im zapłacić o wiele mniej niż mężczyznom. Kobiety w XVII wieku były tanią, liczną i niewymagającą siłą roboczą.

Na jednym z siedemnastowiecznych sztychów Antona Möllera widać kobiety pracujące na budowie. Tu również były poszukiwane, jako dostawczynie, wapna, cegieł czy piasku. Nikt jednak białogłów nie zatrudniał do murowania, bano się, że mogą stać się konkurencją dla cechowych murarzy.

Jedynym zajęciem, w którym mężczyźni nie próbowali konkurować z kobietami, było pogardzane i lekceważone lichwiarstwo.

Z systemu cechowego, jak łatwo się domyślić, kobiety również były wykluczone. Poza kilkoma wyjątkami: wdowy przejmowały warsztat po mężu na rok, czasem wspaniałomyślnie okres ten przedłużano. Zdarzył się przypadek szczególny, gdy w roku 1657 Annie Preyss pozwolono prowadzić zakład powroźniczy do końca jej życia, choć z pewnym ograniczeniem wytwarzanego asortymentu i z kategorycznym zakazem zatrudniania uczniów i czeladników. Wdowa była uratowana, a i cech powroźniczy nie upadł od wytworów kobiecej konkurencji.

Dyskryminacja w rzemiośle była powszechna, chociaż zdarzały się branże, w których pojedyncze kobiety tolerowano. Tak robili rzeźnicy, szewcy oraz wytwórcy koszy. Przyjęcie kobiety do cechu miało tylko jeden cel: zabezpieczenie rodzin majstrów po śmierci właściciela. Kobieta jako samodzielny rzemieślnik, wytwórca dóbr i tym samym pracodawca była nie do pomyślenia.

Podstawą systemu patriarchalnego była niezwykle silna instytucja małżeństwa. Panowie kupcy i rzemieślnicy traktowali je z szacunkiem, ale też trzeźwo i ekonomicznie. Zaręczyny poprzedzone były długimi pertraktacjami handlowymi, w których kobieta głosu nie zabierała, nie miały też większego znaczenia uczucia.

Surowość obyczajów wywodząca się z protestantyzmu i po trosze z mentalności mieszczańskiej sprawiała, że zdrada małżeńska traktowana była jak przestępstwo i karana z całą surowością. Najlżejszą z kar było publiczne "wystawienie", a zdarzały się też ścięcia. I chociaż wina leżała zwykle po obu stronach, na kobiecą niewierność patrzono mniej łaskawie. Kobieta przyłapana na zdradzie natychmiast obwoływana była ladacznicą i jej miejsce było poza murami miasta. Była traktowana z większą pogardą i nienawiścią, niż zawodowe prostytutki, które nikogo nie gorszyły.

Jak dowodzą XVI i XVII-wieczne księgi ławnicze, to kobiety najczęściej oskarżane były o czary i konszachty z diabłem. Część z nich kończyła swój żywot na stosie ustawionym na Targu Drzewnym lub Węglowym. I nikt nie przejmował się, że to tylko efekt podłości ludzkiej, zawiści sąsiedzkiej, zwykłej plotki czy pomówienia.

Kobiety miały ciężki żywot w owym czasie, nie tylko w Gdańsku zresztą, ale mimo to, były wśród nich takie, którym udało się wybić, pokazać talent, umiejętności i to, że tak naprawdę w niczym nie są od mężczyzn gorsze.

Jedną z nich była Konstancja Kerschenstein z domu Czirenberg (1605-53), śpiewaczka, malarka, hafciarka i poliglotka. "Kto ujrzał Konstancję Czirenberg, ten zaznał najszczęśliwszego dnia" pisał w 1636 roku, w swoim dzienniku, sekretarz poselstwa francuskiego, Charles Ogier. Był zachwycony nie tylko jej urodą, ale też inteligencją, obyciem i wszechstronnymi talentami. Nazywał ją "Syreną Bałtycką".

Równie zdolna była malarka i hafciarka Konstancja von Holten Schuman, uwieczniona w 1674 roku na obrazie Daniela Schultza.

Nieprzeciętną osobowością i utalentowanym naukowcem była Elżbieta Koopman Heweliusz (1647-1693), o której mówi się "pierwsza polska astronom". Była wszechstronnie wykształcona, znała kilka języków, miała szerokie zainteresowania naukowe. W 1663 r. miała 16 lat, gdy wyszła za mąż za 52-letniego Jana Heweliusza. Oprócz urodzenia czwórki dzieci, wspólnie z mężem prowadziła obserwacje i badania astronomiczne, pomagała w projektowaniu obserwatorium w Gdańsku. Korespondowała z wieloma uczonymi z całej Europy. Współpracowała z mężem przy pisaniu dzieła Prodromus astronomiae, po śmierci Heweliusza w 1687 dokończyła tę książkę i doprowadziła do jej wydania.

Decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej jeden z kraterów na Wenus został nazwany jej nazwiskiem.

O autorze

autor

Piotr Rowicki

- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.

Opinie (86) 4 zablokowane

  • wyjaśnienie (1)

    Kobiety w latach 40 i 50 XX wieku pracowały jako murarki traktorzystki wywozicielki nieczystości płynnych i stało się coś

    • 2 0

    • Nie wiem, co się stało, ale chyba nic nadzwyczajnego. Zawsze tak bywało, że gdy mężczyźni szli na wojnę i tam ginęli, kobiety przejmowały ich zadania i role. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte to właśnie takie powojenne lata, gdy kobiety masowo ruszyły do pracy i wynikało to nie tylko z komunistycznej propagandy.

      • 2 0

  • Do gdynianin - nie martw się, za jakieś 500 lat będą art. Historyczne i o Gdyni... (2)

    Gdyby nie Gdansk, do dzisiaj Gdynia byłaby wsią.

    • 1 0

    • A ja bardzo przepraszam, Gdynia ma bardzo ciekawą historię, tylko krótszą. Wcale nie trzeba czekać 500 lat, żeby fascynować się budową portu i miasta.

      • 2 0

    • gdyby ie granica i osobny twór

      Wolne Miasto Gdańsk

      • 0 0

  • piwo Heweliusz jest na cześć astronoma

    czy jego żony o tymże nazwisku? To może ona była większym odkrywcą astr.?

    • 0 0

  • PRZEPRASZAM KOBIETY (4)

    takie traktowanie to jest jakieś chore guano, do dzisiaj obecne w świecie, ludzie powinni się dzielić za to kim są a nie kim się urodzili

    nie chcę za wszystko oczerniać Kościoła, ale to bezsprzeczny fakt, że to się zaczęło od wprowadzenia chrześcijaństwa, w kulturach starożytnych kobiety były równe a nawet wielbione...

    • 3 5

    • uważam że bredzisz

      • 0 0

    • No rzeczywiście, (2)

      Rzymianki nawet imion własnych nie miały. Wszystkie córki Antoniusza miały na imię Antonia, a dla rozróżnienia numerowano je albo nazywano "starsza" lub "młodsza". Za mąż też wydawano je według ich woli, o czym najlepiej świadczą małżeństwa nieszczęsnej Julii, córki Augusta. Neron też jakoś się z Oktawią nie ceregielił, mimo że wniosła mu w posagu cesarstwo. A Greczynki wychowywano w poszanowaniu ich woli i godności? Szczególnie Spartanki. Chłopcy i młodzi mężczyźni szli na całe lata do szkoły, a potem do wojska, gdzie z braku laku mieli homoseksualne doświadczenia (tzw. miłość grecka), a po zakończeniu służby szukali na żonę dziewoi młodej, zdrowej i zdolnej do rodzenia przyszłych żołnierzy. To, ze była analfabetką, nie miało znaczenia. A o ożenku decydował ojciec dziewczyny, a to co czuła dziewczyna, nie miało znaczenia. Agamemnon to się pytał Klitajmestry o zgodę, gdy składał córkę bogom na ofiarę? A gdy Kreon karał Antygonę, to "przy okazji" zrobił z jej siostry niewolnicę, mimo że ona była posłuszna i nie złamała jego nakazu. I nikt nie zaprotestował ani nie stanął w obronie niewinnej. Ja wiem, że to tylko literatura, ale te przykłady nie były oderwane od obyczajowości.

      • 0 0

      • (1)

        Neron nie tylko z Oktawią sie nie ceregialił :) mylisz sie to Antoniusz miał imię od Antoniny :), do tej pory mówie starszy brat lub 3 z kolei ....

        • 0 0

        • no bo, jak wiadomo, Kopernik była kobietą.

          • 0 0

  • do m (4)

    m kto jest odpowiedzialny w rodzinie by zapewnić jej finansowy byt? Która pleć?

    • 0 0

    • (3)

      U nas żona zarabia więcej i co ja mam na to pytanie odpowiedzieć?
      Ale nie do końca, bo zarabia więcej na podstawowym etacie. Ja mam (jak to by kobiety powiedziały) etatów więcej od niej (cztery) i w sumie w tym naszym rodzinnym budżecie to moje zarobki są wyższe. Ale nie powinno być jakiegoś szablonu, w każdej rodzinie może to być inaczej, byleby podział obowiązków był sprawiedliwy - kto pracuje więcej poza domem, ten ma mniej domowych obowiązków.

      • 0 0

      • (2)

        je się nie pytam jak jest u Ciebie, ja sie pytam o normę

        etatów mam 4 ? hm... kiedy czasowo sie wyrabiasz?

        • 0 0

        • (1)

          Napisałem: nie powinno być jakiegoś szablonu, w każdej rodzinie może to być inaczej, byleby podział obowiązków był sprawiedliwy
          Czyli uważam, ze nie powinno się przestrzegać jakiejś sztywnej normy tylko w sposób elastyczny dzielić obowiązki w zależności od możliwości. Znam niejedną rodzinę, gdzie to kobieta ma możliwości zarobku dodatkowego i w tej sytuacji mąż i ojciec sprząta, gotuje i dziećmi się zajmuje.
          Moje etaty to praca, fuchy, działka i obowiązki domowo-rodzicielskie.

          • 0 0

          • :-)

            • 0 0

  • Luteranie do dziś są bardzo surowi w stosunku do kobiet. (3)

    W katolicyzmie wygląda to trochę inaczej. I Rzeczpospolita była wielkim krajem, tolerancyjnym, krajem wielu wyznań. Teraz odchodzi się od religii, od prawa naturalnego zastępując je doktrynami wywodzącymi się z rewolucji francuskiej i z filozofii Marksa. Czy to dobrze ? Nie wiem, ale kobiety nie są gorsze od mężczyzn i pewnie z chęcią zatrudniłbym kobiecą ekipę do wykończenia mojego mieszkania. Niestety proces równouprawnienia płci na tym polu przebiega bardzo opornie.

    • 3 1

    • fajnie :) aaa ale religia wyklucza prawo naturalne

      • 0 1

    • (1)

      I dzięki temu kraje, w których dominuje prostestantyzm i luteranizm są wyspami dobrobytu w morzu biedoty. Katolicy ze swoim uwielbieniem dla Matki Boskiej, Matki Polki, Najświętszej Dziewcy zrobili z kobiet święte krowy, co odbija się na słabszej kondycji zarówno mężczyzn jak i gospodarki.

      • 2 0

      • Luteranizm prowadził do dobrobytu? Prowadził! Praca najwyższą radością i dobrodziejstwem. Im cięższa, tym lepiej. Przerwy w pracy to czas na modlitwę i prokreacje. A dzieci od maleńkości przyuczane do dyscypliny i pracy. Ubrania proste, czarne i broń Boże jakiegokolwiek luksusu. Najwyżej biały czepek, kołnierz, a szczytowym zbytkiem były mankiety. Postów co niemiara, a jak ktoś lubił podjeść, to grzeszył. Firanek w domu nie wieszali, bo ktoś mógłby pomyśleć, że mają coś do ukrycia, a oni tylko Biblię czytywali. Przy jednej świecy, bo oszczędzali, oszczędzali i oszczędzali... No to teraz są bogaci.

        • 3 0

  • jełopy

    takk takiemu to tylko patelnią .......prości jak konstrukacja cepa

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Co było produkowane w fabryce Pasanil?

 

Najczęściej czytane