• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lichwiarki, ladacznice i wdowy - czyli kobiety w dawnym Gdańsku

Piotr Rowicki
13 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Uważne oko dostrzeże na obrazie "Budowa świątyni" gdańskiego malarza Antona Möllera także kobiety, które były wykorzystywane na placach budów nie tylko przy lżejszych pracach. Uważne oko dostrzeże na obrazie "Budowa świątyni" gdańskiego malarza Antona Möllera także kobiety, które były wykorzystywane na placach budów nie tylko przy lżejszych pracach.

"Daj dziecko i wytęż wszystkie siły, a jeśli umrzesz z tego powodu, to żegnaj, idź do nieba, gdyż umarłaś czyniąc dzieło szlachetna i posłuszna Bogu" - pisał Marcin Luter o kobiecie. Choć mieszkańcy XVII-wiecznego Gdańska myśleli podobnie, to jednak rola i pozycja kobiet w mieście nad Motławą była bardziej złożona i skomplikowana.



Portret Konstancji von Holten Schuman, pędzla Daniela Schultza, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku. Portret Konstancji von Holten Schuman, pędzla Daniela Schultza, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Jan Heweliusz z żoną Elżbietą w swojej pracowni. Rycina z dział "Machinae coelestis pars prior". Jan Heweliusz z żoną Elżbietą w swojej pracowni. Rycina z dział "Machinae coelestis pars prior".
Na obrazie "Gdańscy kochankowie" Antona Möllera widać ze szczegółami strój gdańskiej patrycjuszki z XVI wieku. Na obrazie "Gdańscy kochankowie" Antona Möllera widać ze szczegółami strój gdańskiej patrycjuszki z XVI wieku.
Tradycyjną rolę kobiety w społeczeństwie, dwieście lat później cesarz Wilhelm II ujął w trzech słowach: Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół), ale w praktyce rolę taką kobieta spełniała, niemal w całej Europie, od stuleci. Także w XVII-wiecznym Gdańsku miał się doskonale i kobietom nawet nie śniło się równouprawnienie, nie miał w tym przypadku żadnego znaczenia status społeczny ani majątkowy. Mężczyzna był panem i władcą, tak został wychowany, tak było dawniej i tak miało zostać po wieki wieków.

O statusie ówczesnej kobiety może świadczyć tytuł uczonej rozprawy autorstwa burmistrza gdańskiego, Henryka Fredera (1604-1654) pt. Czy mąż ma prawo bić żonę?

Bogate dziedziczki nie miały prawa decydować o swoim losie, miały nad sobą ojców, braci, mężów. Gdy majętna panna miała zamiar wyjść za mąż, zbierała się rodzina (jej męska część) i decydowała, czy kandydat był odpowiedni. Jeśli nie, wskazywali innego. Buntowniczki się zdarzały i kosztowało je to utratę nie tylko całego majątku, ale i dobrego imienia.

W XVI wieku słynna była sprawa wdowy po burmistrzu Janie Schefke, Anny Mandt, która bez zgody rodziny zaręczyła się z mieszczaninem Johannem Rike. Proces sądowy w tej sprawie toczył się przez kilkanaście lat. Kobieta była na straconej pozycji, także wobec prawa.

Miejsce patrycjuszki było w domu, nawet jeśli stać ją było na służbę i nie musiała pracować, to we wszystkim musiała słuchać męża. W wolnym czasie doglądała służby, pilnowała stanu zapasów w spiżarni i piwnicy, zajmowała się haftowaniem, hodowlą kwiatów i innymi drobnymi pracami w domu.

Gorzej urodzone i przedstawicielki plebsu mogły o takim "leniuchowaniu" pomarzyć. Ich codziennością była walka o byt rodziny, ciężka, kiepsko płatna praca w wszelkiego rodzaju kramach, sklepikach, warsztatach tkackich, szwalniach, przędzalniach, piekarniach, browarach czy po prostu na służbie u państwa.

Pracodawcy bardzo sobie chwalili pracę kobiet, gdyż można było im zapłacić o wiele mniej niż mężczyznom. Kobiety w XVII wieku były tanią, liczną i niewymagającą siłą roboczą.

Na jednym z siedemnastowiecznych sztychów Antona Möllera widać kobiety pracujące na budowie. Tu również były poszukiwane, jako dostawczynie, wapna, cegieł czy piasku. Nikt jednak białogłów nie zatrudniał do murowania, bano się, że mogą stać się konkurencją dla cechowych murarzy.

Jedynym zajęciem, w którym mężczyźni nie próbowali konkurować z kobietami, było pogardzane i lekceważone lichwiarstwo.

Z systemu cechowego, jak łatwo się domyślić, kobiety również były wykluczone. Poza kilkoma wyjątkami: wdowy przejmowały warsztat po mężu na rok, czasem wspaniałomyślnie okres ten przedłużano. Zdarzył się przypadek szczególny, gdy w roku 1657 Annie Preyss pozwolono prowadzić zakład powroźniczy do końca jej życia, choć z pewnym ograniczeniem wytwarzanego asortymentu i z kategorycznym zakazem zatrudniania uczniów i czeladników. Wdowa była uratowana, a i cech powroźniczy nie upadł od wytworów kobiecej konkurencji.

Dyskryminacja w rzemiośle była powszechna, chociaż zdarzały się branże, w których pojedyncze kobiety tolerowano. Tak robili rzeźnicy, szewcy oraz wytwórcy koszy. Przyjęcie kobiety do cechu miało tylko jeden cel: zabezpieczenie rodzin majstrów po śmierci właściciela. Kobieta jako samodzielny rzemieślnik, wytwórca dóbr i tym samym pracodawca była nie do pomyślenia.

Podstawą systemu patriarchalnego była niezwykle silna instytucja małżeństwa. Panowie kupcy i rzemieślnicy traktowali je z szacunkiem, ale też trzeźwo i ekonomicznie. Zaręczyny poprzedzone były długimi pertraktacjami handlowymi, w których kobieta głosu nie zabierała, nie miały też większego znaczenia uczucia.

Surowość obyczajów wywodząca się z protestantyzmu i po trosze z mentalności mieszczańskiej sprawiała, że zdrada małżeńska traktowana była jak przestępstwo i karana z całą surowością. Najlżejszą z kar było publiczne "wystawienie", a zdarzały się też ścięcia. I chociaż wina leżała zwykle po obu stronach, na kobiecą niewierność patrzono mniej łaskawie. Kobieta przyłapana na zdradzie natychmiast obwoływana była ladacznicą i jej miejsce było poza murami miasta. Była traktowana z większą pogardą i nienawiścią, niż zawodowe prostytutki, które nikogo nie gorszyły.

Jak dowodzą XVI i XVII-wieczne księgi ławnicze, to kobiety najczęściej oskarżane były o czary i konszachty z diabłem. Część z nich kończyła swój żywot na stosie ustawionym na Targu Drzewnym lub Węglowym. I nikt nie przejmował się, że to tylko efekt podłości ludzkiej, zawiści sąsiedzkiej, zwykłej plotki czy pomówienia.

Kobiety miały ciężki żywot w owym czasie, nie tylko w Gdańsku zresztą, ale mimo to, były wśród nich takie, którym udało się wybić, pokazać talent, umiejętności i to, że tak naprawdę w niczym nie są od mężczyzn gorsze.

Jedną z nich była Konstancja Kerschenstein z domu Czirenberg (1605-53), śpiewaczka, malarka, hafciarka i poliglotka. "Kto ujrzał Konstancję Czirenberg, ten zaznał najszczęśliwszego dnia" pisał w 1636 roku, w swoim dzienniku, sekretarz poselstwa francuskiego, Charles Ogier. Był zachwycony nie tylko jej urodą, ale też inteligencją, obyciem i wszechstronnymi talentami. Nazywał ją "Syreną Bałtycką".

Równie zdolna była malarka i hafciarka Konstancja von Holten Schuman, uwieczniona w 1674 roku na obrazie Daniela Schultza.

Nieprzeciętną osobowością i utalentowanym naukowcem była Elżbieta Koopman Heweliusz (1647-1693), o której mówi się "pierwsza polska astronom". Była wszechstronnie wykształcona, znała kilka języków, miała szerokie zainteresowania naukowe. W 1663 r. miała 16 lat, gdy wyszła za mąż za 52-letniego Jana Heweliusza. Oprócz urodzenia czwórki dzieci, wspólnie z mężem prowadziła obserwacje i badania astronomiczne, pomagała w projektowaniu obserwatorium w Gdańsku. Korespondowała z wieloma uczonymi z całej Europy. Współpracowała z mężem przy pisaniu dzieła Prodromus astronomiae, po śmierci Heweliusza w 1687 dokończyła tę książkę i doprowadziła do jej wydania.

Decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej jeden z kraterów na Wenus został nazwany jej nazwiskiem.

O autorze

autor

Piotr Rowicki

- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.

Opinie (86) 4 zablokowane

  • "Daj dziecko i wytęż wszystkie siły, a jeśli umrzesz z tego powodu, to żegnaj, idź do nieba, gdyż umarłaś czyniąc dzieło (6)

    szlachetna i posłuszna Bogu" - pisał Marcin Luter o kobiecie Brak mi słów - jestem wartościową jednostką i to ja przyczyniam się do wzrostu PKB, nie jakieś moje ewentualne dziecko, które nie-wiadomo-na-kogo wyrośnie. To JA jestem najwazniejszą osobą dla siebie i długo się jeszcze będę zastanawiać zanim dam się namówić na macierzyństwo. "Umrzyj czyniąc szlachetne dzieło" Phiii, niech faceci sobie umierają w połogu!!!

    • 13 6

    • no cóż, w tamtych czasach kobieta rodząca dziecko "była jedną nogą w niebie". Tak zwana śmiertelność okołoporodowa była olbrzymia i trzeba było jakoś kobiety pocieszyć i docenić.

      • 10 0

    • Jakub (4)

      Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak istotną rzeczą jest posiadanie dzieci. Macierzyństwo przed którym się tak wzbraniasz jest najlepszą rzeczą dla Ciebie. Cóż człowiek może zrobić wobec przemijania? Nie wiem ile masz lat, ale mi moje 17 przeleciało b. szybko i pewnie kolejnych 60 także nie zauważę. A dziecko jest kimś kto nosi Twoje geny i Twoje wychowanie. Jest przedłużeniem Ciebie. Taka swoista reinkarnacja, tym bardziej że tym kim jesteś będzie najprawdopodobniej Twoje dziecko. Nie myśl że Cię skreślam - rozumiem że nie miałaś łatwego dzieciństwa. Pewnie byłaś jedynaczką, a Twój ojciec odszedł wcześniej od Ciebie lub nigdy nie okazał Ci dostatecznej ilości miłości. Z uszanowaniem - Jakub M. P.S.:Nie czuj się urażona. Kiedyś to zrozumiesz. Chodzi tylko o zasianie ziarna.

      • 3 9

      • a coś ty z genami wyskoczył :D widziałeś kiedyś geny? nie Bo rzeczywiscie bedzie mnie interesowalo po smierci moje geny :D :D

        • 4 2

      • (2)

        Wychowani w normalnych rodzinach to po prostu wiedzą, że rodzicielstwo jest najlepszą rzeczą dla wszystkich członków tej rodziny. Wychowani w rodzinach patologicznych zwyczajnie się boją, odruchowo sprzeciwiają się.

        • 2 2

        • (1)

          A Ty jesteś rodzicielką która zajęła sie rodzicielstwem że wiesz co jest dobre dla Ciebie? Skoro tak Ci odpowiadało to ja Ci nie bronię tak żyć - przecież możesz

          • 2 1

          • Wychowani w normalnych rodzinach nie stawiają sprawy w ten sposób, że dobre jest to, co jest dobre dla mnie.
            Jestem rodzicem który zajmuje się swoimi dziećmi i stara się czynić wszystko, by zaspokoić wszelkie naszej rodziny potrzeby, a zwłaszcza potrzeby miłości.

            • 0 0

  • W gdańskich kościołach, (12)

    na starych epitafiach rodowych można zobaczyć ciekawe obrazki, będące świadectwem obyczajów. Po prawej stronie umieszczonego pośrodku krzyża, stoi lub klęczy mąż i jego męska progenitura, a po lewej dwie, trzy niewiasty równego wzrostu i rządek córek w różnym wieku. Te niewiasty, to kolejne żony bogobojnego patrycjusza. Epitafium poświęcone było głowie rodziny, a żony stały "równym rządkiem" i nikt nawet nie pytał, jak która miała na imię.
    Autor artykułu nie wspomina o nakazach rady miasta, którym musiały się podporządkować kobiety. Rada np. ustalała z jakich materiałów mają być uszyte stroje. Plebejuszki ( już nie mówiąc o kobietach z plebsu) nie mogły nosić sukni szytych z aksamitu, koronek, atłasów i złotogłowiu, bo te materiały zastrzeżone były dla patrycjuszek. Ba, przepisy określały ilość i szerokość pasmanteryjnych obszyć zdobiących spódnicę, szerokość kryzy albo ilość halek. Podobnie z biżuterią. Perły i rubiny były zastrzeżone dla najbogatszych. Nieprzestrzeganie tych przepisów spotykało się z dezaprobatą społeczną i groziły, że kobieta zostanie uznana za nieobyczajną. Mało kto wie, skąd się wzięło pogardliwe określenie kobiety mianem flądry. Otóż, jeśli mąż nie był zadowolony z żony, skarżył się na jej rozrzutność, nieposłuszeństwo lub niegospodarność, to niewiasta taka musiała w wyznaczonym dniu udać się do kościoła na nabożeństwo ze śmierdzącą fladrą uwieszoną na szyi. Smród gnijącej ryby powodował, że ludzie odsuwali się od nieszczęśnicy, za to każdy zwrócił na nią uwagę, niepochlebnie skomentował albo ubliżył. Śmierdzącą fladra stawała się piętnem, które na długo przylegało do kobiety i to nie tylko dlatego, że zapach przenikał suknie i trudno było się go pozbyć. W ogóle kobiety, które w jakiś sposób złamały obowiązujące w mieście nakazy prawa lub obyczaju, karano głównie poniżając je poprzez wystawienie na widok publiczny. Kłócące się ku uciesze gawiedzi zamykano w klatkach. Nieobyczajne sadzano na ośle z rękoma związanymi pod ogonem zwierzęcia i obwożono po ulicach. Z natury rzeczy, siedzenie niewiasty było wypięte i każdy mógł nie tylko rzucić grube słowo, ale i boleśnie klepnąć. Taka kobieta była pohańbiona na długi czas.

    • 20 0

    • jak to się mówi

      jeśli się nie jest królem, purpurę i gronostaja można założyć tylko raz...

      • 1 0

    • Plebejuszki ( już nie mówiąc o kobietach z plebsu) (1)

      o co chodzi??? czlonek plebsu- plebejusz, czyz nie?

      • 1 0

      • Tak, masz rację, pomyliłam się. Chodziło mi o kobiety z pospólstwa, czyli najbiedniejsze mieszkanki Gdańska. Im nie wolno było kupować materiałów, które nie były wyprodukowane w Gdańsku lub okolicy, a rada dokładnie określała ile mogły wydać na suknię. Zdanie powinno brzmieć: Plebejuszki ( już nie mówiąc o kobietach z pospólstwa)...

        • 1 0

    • (8)

      Piszesz, że "Perły i rubiny były zastrzeżone dla najbogatszych". Najbogatszych, czyli z ówczesnej arystokracji, także i kobiet. W ogóle to w tamtych czasach było poniżanie nie ze względu na płeć, tylko na pochodzenie społeczne. W ogóle wszyscy ludzie z plebsu, także i mężczyźni, którzy w jakiś sposób złamali obowiązujące nakazy i zakazy karani byli na różne sposoby także i poniżając ich. Kobiety pod tym względem wcale nie były uprzywilejowane, choć w takich sytuacjach jak nieobyczajność cielesna poniżano tylko je, tutaj zgoda.

      • 0 0

      • Ówcześni arystokraci (6)

        byliby bardzo oburzeni faktem przyrównania ich do mieszczan, nawet tych bardzo bogatych, nawet z patrycjatu. Pamiętasz jak to pan Jędruś Kmicic łyków (czyli mieszczan) karał? Burmistrza w smołę, a potem w pierze i gołkiem ganiał po mieście. A on był tylko średnio zamożnym szlachcicem, kudy mu tam było do arystokracji.
        Trochę interesowałam się obyczajowością w dawnych wiekach, w Gdańsku i nie tylko, ale nigdzie nie spotkałam się z tym, by mąż, na którego skarżyła się żona, musiał paradować ze śmierdzącą rybą.
        Mężczyzn zamykano w dyby albo stawiano pod pręgierzem, ale nie słyszałam, by ich np. spławiano, albo nakazywano noszenia żółtych kapeluszy. Palenie na stosie to też raczej damska dziedzina...

        • 0 0

        • Z tamtego czasu pochodzi (5)

          określenie s.nob. czyli z łacińskiego "sine nobilitate" ( = bez szlachectwa ). Bogaci mieszczanie chcieli mieć herby tak jak szlachta. Pozwolono im na to, ale pod tarczą herbową umieszczano właśnie taki napis " s.nob." i takie herby nazywano gmerkami . Tyle pamiętam z lat 60-tych, z lekcji tzw rysunków w szkole podstawowej .

          • 1 0

          • (4)

            To dużo i dobrze pamiętasz. Oczywiście, tacy bardzo bogaci mieszczanie, nie widzieli powodu, dla którego mieliby być gorsi od jaśniepanów. Bywało, że taki jaśnie wielmożny siedział u łyka w kieszeni, a łyk mógł go kupić razem z czapką i majątkiem, ale to patrycjusz zdejmował kapelusz przed szlachcicem, bo jak nie, to szybko poznałby, co to mores. I jak to w życiu, im mniejsze miał znaczenie, tym na honorze szlachcic był delikatniejszy, a szablę u boku miał zawsze. Miał też świadomość, że za zabicie mieszczanina, szczególnie w sprawie honoru, zapłaci tylko grzywnę. A mieszczanin broni nosić nie mógł, a za zabicie szlachcica czekał go kat. W mieście prawo nie zezwalało na noszenie broni, ale oczywiście synowie patrycjuszy lubili bawić się tak jak ich szlachetnie urodzeni rówieśnicy. Dlatego do dziś stoi w Gdańsku Dwór świętego Jerzego.

            • 2 0

            • (3)

              Mieliśmy chrzest dziecka to i czasu nie miałem na wcześniejszą odpowiedź. Nie wnikając w ukazane przez Ciebie historyczne tezy - uważam, że odnosząc się do czasów, w których były drastyczne podziały ludzi, wynikające głównie z różnicy klas te "krzywdy" niewiast po prostu wyolbrzymiasz i o tym był mój post.

              • 0 0

              • Ależ ja nie stawiam żadnych tez historycznych. (2)

                Nawiązując do treści artykułu, przytoczyłam opisane w tzw. literaturze podmiotu "obrazki obyczajowe". Jasne, że w obrębie grup społecznych nie było równości, że biednym zawsze było gorzej niż bogatym, ale faktem jest, że mężczyźni mieli większe możliwości, większy zakres swobody i mogli liczyć na większą tolerancję niż kobiety. Chcesz przykładu? Przeczytaj listę uczniów Gimnazjum Gdańskiego i znajdź chociaż jedno nazwisko dziewczynki. A potem spróbuj znaleźć wzmiankę o działaniu jakiejkolwiek szkoły dla dziewcząt (przed XIXw.). Pokaż mi przykład, że dziewczyna mogła uczyć się zawodu np. w warsztacie u majstra. Nawet krawcową być nie mogła, co nie oznacza, że nie musiała umieć szyć. Najwyżej przyuczyli do służby. A chłopak jak był zdolny i pracowity, to nawet majstrem mógł zostać, niezależnie od stanu z jakiego się wywodził. Kobieta mogła pracować w warsztacie ojca lub męża, nie zaniedbując, rzecz jasna, obowiązków domowych. Ale jak została wdową, to dobrze się musiała starać, żeby samodzielnie prowadzić warsztat i obowiązywały ją ograniczenia, których nie stawiano dziedziczącym mężczyznom. Nie powiesz mi, że to równość w obrębie płci. I tyle.

                • 0 0

              • (1)

                Postrzegasz tamtą rzeczywistość z punktu widzenia dzisiejszości. To były zupełnie inne czasy i ludzie mieli inny światopogląd. Generalizując to opisane przez Ciebie przykłady wynikały z przypisanym dla danej płci sztywnym, schematycznym rolom i w owym czasie kobiety wcale nie czuły się dyskryminowane bo zwyczajnie nie musiały tego, co mężczyźni musieli. Dopiero zawirowania naszej krwawej historii, tragedia wdów, które zmuszone były przejąć męskie role dały początek współczesnemu kobiet myśleniu o własnych pieniądzach, o wykształceniu, o niezależności.

                • 0 0

              • Z tą Twoją wypowiedzią zgadzam się bez zastrzeżeń.

                • 0 0

      • Nieobyczajność wcale nie musiała być "cielesna". Tę, jeśli była uprawiana skrycie, jeszcze tolerowano, szczególnie jeśli protektor - kochanek był bogaty i miał poważanie. Nieobyczajnością było np. wyrażenie własnego zdania, sprzeciwianie się woli ojca, męża lub opiekuna, chęć decydowania o swoim losie, odrzucenie konwenansów albo utartych zwyczajów.

        • 0 0

  • I o czym tu delibrować (2)

    wszak cysorz powiedział -'' Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół)'' ,i tyle w temacie ;)

    • 5 8

    • ja

      prawda

      • 5 1

    • a minusulcie , minusujcie

      niedorżnięte feministki , chłopa wam trza ;))))

      • 2 0

  • (3)

    dziękuje za artykuł, długa droga przed nami ale powolutku przebijamy się. Mężczyźni którzy boja się kobiet wprowadzili tyle zakazów.

    • 8 3

    • (2)

      Dziękuję Tuskowi za męskie decyzje odnośnie wieku emerytalnego, długa droga przed nami ale powolutku przebijamy się. Kobiety które boja się mężczyzn wprowadziły tyle nakazów i zakazów.

      • 3 0

      • (1)

        to znaczy jakich zakazów dla mężczyzn? Może artykuł o tym - jakie zakazy miał mężczyzna w VII wiecznym Gdańsku? Za co był surowiej oceniany i karany?

        Zrównanie wieku emerytalnego nie buduje poczucia sprawiedliwości między innymi dlatego, że kobieta wykonuje drugą pracę w domu która nie jest płatna. Możliwe, że wprowadzona ustawa w przyszłości wprowadzi wyrównanie ekonomiczne emerytury kobiecej w ten sposób że ojciec dziecka część swojej emerytury będzie oddawał matce która jego dziecko wychowywała (alimenty nie pokrywaja pracy przy dziecku i związanych z tym utratą czasu który mogłaby przeznaczyc na pracę lub rozwój) lub żonie która prowadziła dom. W tej chwili skoro mamy przerwy w pracy (wychowanie dziecka) jesteśmy gorzej opłacane, idziemy szybciej na emeryturę, jesteśmy skazane na głodową emeryturę, lub uzależnienie od mężczyzny żebyśmy mogły jakoś żyć.

        • 0 1

        • Tylko w Polsce i w Czechach jest ten bzdurny podział na płeć

          Są samotne kobiety - dlaczego samotna kobieta ma przywilej emerytalny, a ojciec rodziny musi pracować 5 lat dłużej od niej?
          Co ma wspólnego zły podział obowiązków domowych w jakiejś rodzinie z wypracowanym dochodem emerytalnym?
          Ogromna rzesza mężczyzn wykonuje nie tylko dodatkowe prace po godzinach (tzw fuchy), ale i "wykonuje drugą pracę w domu" - dlaczego tak pracowity Polak ma 5 lat dłużej pracować od Polki?
          W sytuacji równego wieku emerytalnego uzasadnione są przywileje emerytalne dla matek wychowujących dzieci. WSZYSCY, czyli i kobiety powinni się "zrzucić" na wyższą emeryturę jako że zajęta opieką nad dziećmi matka nie mogła pracować. Tego typu projekty ukazują mężczyźni! Tego typu projekty odrzucają rządzące feministki!!!

          • 0 1

  • (2)

    Dlaczego w książkach nie uczymy się o Elżbiecie Koopman Heweliusz? Dlaczego tyle kobiet jest pominiętych?

    • 9 1

    • Kopernik

      też była kobietą!!!!!!!

      • 4 1

    • nie rozumiem tego,ze 16 letnia kobieta byla bardzo wyksztalcona,kiedy zdobyla to wyksztalcenie wychodzac w tym wieku zamaz,dlaczego jest tyle niemieckich nazwisk w GdaNsku jeszcze przed zaborami?

      • 0 0

  • (1)

    faceci zawsze uważali że kobieta to nie człowiek więc o co chodzi ma słuchać pana i władcy a że jest inaczej to nawet dziś trudno jest zrozumieć panom tylko że gdyby nie kobiety to co by zrobili ci panowie

    • 6 5

    • facetka napisała jak umiała

      • 0 0

  • czyżby coś się zmieniło ???!!!

    Gorzej urodzone i przedstawicielki plebsu mogły o takim "leniuchowaniu" pomarzyć. Ich codziennością była walka o byt rodziny, ciężka, kiepsko płatna praca w wszelkiego rodzaju kramach, sklepikach, warsztatach tkackich, szwalniach, przędzalniach, piekarniach, browarach czy po prostu na służbie u państwa.

    Pracodawcy bardzo sobie chwalili pracę kobiet, gdyż można było im zapłacić o wiele mniej niż mężczyznom.

    • 9 0

  • gratuluje

    ciekawy artykul , dziekuje!

    • 1 0

  • Słowem: Gdańsk!

    • 2 0

  • a czy dzisiaj jest inaczej? róznica tylko taka ze inaczej sie ubieraja !!

    Wtedy było konkretnie pokazane ich miejsce a teraz wszystko jest przypudrowane ale kobiety są takie same choc raczej nie są o wiele gorsze .!!Wtedy było wiadomo kto kim jest teraz wszystkie udaja królewny a są jak te ladacznice i lichwiarki.Nowoczesne okreslenie to modliszki!!

    • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Do jakiego zakonu nigdy nie należała Gdynia?

 

Najczęściej czytane