- 1 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (36 opinii)
- 2 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (203 opinie)
- 3 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (306 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 6 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
Białe autobusy ze Szwecji niosły pomoc na Pomorzu
Mało kto pamięta, że po II wojnie światowej Szwecja udzieliła Trójmiastu i Pomorzu olbrzymiej pomocy humanitarnej. Białe autobusy szwedzkich organizacji przez długi czas były u nas symbolem bezinteresownej pomocy.
Nasi północni sąsiedzi, choć mimo teoretycznej neutralności współpracowali podczas II wojny światowej gospodarczo z Niemcami, nie byli obojętni na los Polaków. Dali u siebie schronienie polskim marynarzom, a szwedzkie organizacje szybko zaczęły organizować paczki i pomoc, głównie dla polskich dzieci. Paczki trafiały także do polskich więźniów obozów koncentracyjnych.
W 1945 roku hrabia Folke Bernadotte, przewodniczący Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, rozpoczął rozmowy z Niemcami w sprawie ewakuacji więźniów obozów koncentracyjnych, głównie więzionych w nich skandynawskich Żydów. Naziści, przede wszystkim Heinrich Himmler, traktowali skandynawskich więźniów jako kartę przetargową w ewentualnych negocjacjach z aliantami. Postępy sojuszniczych wojsk sprawiły jednak, że pod koniec wojny Szwedom pozwolono na ratowanie więźniów praktycznie już bez żadnych warunków.
Rozpoczęła się wielka akcja humanitarna. Do portu w Lubece zaczęły przyjeżdżać kolumny białych autobusów z czerwonymi krzyżami i w barwach Szwecji. Według różnych źródeł udało się pomóc między 19 a 30 tysiącom osób, w tym dużej liczbie kobiet i dzieci. Wycieńczeni ludzie trafiali do szwedzkich, a także duńskich ośrodków.
Był to jednak dopiero początek wielkiej akcji, na którą Szwedzi przeznaczyli miliony koron. Bo po zorganizowaniu pomocy dla swoich obywateli, nie wrócili do domu, lecz zostali w zniszczonej Polsce.
- Gdańsk jedne gruzy. Smród do nieba, bo pod gruzami dużo trupów leżało. I pierwszy raz, kiedy mieliśmy odwagę wyjść z piwnicy i tak trochę się rozglądać po gruzach, spotkałam Helgę G. Ucieszyłyśmy się, że przeżyłyśmy. Ja trochę lepiej jak ona bo ją Rosjanie zgwałcili i ona była w ciąży. Ale to załatwili Szwedzi. Bardzo prędziutko przyjechali tutaj, urządzili szpital. Wszędzie były ogłoszenia: "Kobiety i dziewczyny mają się zgłosić do ośrodka na badania. Bo były i w ciąży, i zarażone jakimiś chorobami wenerycznymi. Szanuję Szwedów do dzisiaj, że tak po cichutku tę sprawę załatwili. Ani jedno dziecko się nie urodziło w całym Gdańsku. A zgwałcone były prawie wszystkie - opowiadała w roku 2000 miesięcznikowi "30 dni" Inge M., dawna mieszkanka Gdańska.
Powojenne Pomorze, a nawet Mazowsze, stało się głównym beneficjentem szwedzkiej pomocy. W zniszczonych miastach szerzyły się choroby i panował głód. Oprócz doraźnej pomocy w postaci np. paczek z lekarstwami czy polowych ambulatoriów, szwedzkie organizacje zajęły się również budową szpitali i dostarczaniem dla nich wyposażenia.
Jedną z największych organizacji zaangażowanych w pomoc Polsce był Szwedzki Komitet Pomocy Międzynarodowej. Z końcem sierpnia 1945 do portu w Gdyni wpłynął pierwszy statek z pomocą. W ładowniach "Grippena" znajdowały się ubrania, rozdzielone potem między dzieci pracowników portowych.
Gdynia stała się bazą dla szwedzkiej kolumny transportowej. Stacjonowało w niej 88 samochodów oznaczonych żółtym krzyżem na błękitnym polu i napisem "Sweden". Obsługiwało je ok. 100 Szwedów.
Szwedzi wyposażyli pokoje biurowe Akademii Lekarskiej w Gdańsku, drukowali też podręczniki szkolne i uniwersyteckie. W 1945 i 1946 roku w Gdyni szwedzcy wolontariusze dożywili 14 tysięcy dzieci. Kompletnie wyposażyli też w łóżka, pościel, leki czy instrumenty Szpital Miejski w Gdyni. Darowali też sprzęty dla ośrodków dziecięcych w Gdańsku, Oliwie i Sopocie. To tylko jedne z wielu przykładów prawie czteroletniej działalności i ofiarności Skandynawów. Ich pracę często opisywała prasa na Wybrzeżu.
- Działalność Szwedów była na naszym terenie nawet bardziej znana niż słynnej UNRRA [międzynarodowa organizacja niosąca pomoc krajom zniszczonym przez wojnę - red]. Mój mąż, jako młody chłopiec, pojechał po wojnie na obóz zorganizowany przez szwedzką organizację. Był tam intensywnie dożywiany, a smak szwedzkiego masła wspominał przez długie lata - opowiada Henryka Flisykowska, córka dowódcy obrony Poczty Polskiej w Gdańsku.
Nowe, komunistyczne władze Polski początkowo doceniały ofiarność i zaangażowanie Szwedów. Nagradzano ich, a hrabiego Bernadotte uroczyście goszczono na Pomorzu.
Z czasem zaczęto jednak niechętnie patrzeć na działalność zachodnich organizacji. W 1948 roku szwedzka pomoc praktycznie się zakończyła. Jej koniec przypieczętowały nie tylko względy polityczne, ale i kryzys ekonomiczny, jaki w tym czasie zagrażał Szwecji.
Szwecja nie zapomniała jednak o Polsce. Ponownie była liderem pomocy Polsce w czasie stanu wojennego. Już od 20 grudnia 1981 do naszego kraju zaczęły trafiać charytatywne transporty z lekami, odzieżą czy sprzętem medycznym.
- Dlaczego akurat Szwedzi tak zaangażowali się w pomoc Polakom? Nie tylko z tego powodu, że jesteśmy sąsiadami "przez morze". Ich bezinteresowna pomoc i ofiarność skierowana jest zawsze tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. To zasady, jakimi kieruje się protestancka społeczność - mówi prof. Arnold Kłonczyński z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego.
Artykuł powstał m.in. na podstawie badań i publikacji prof. dr. hab. Arnolda Kłonczyńskiego z UG. W tekście wykorzystano również: "Gdańsk 1945" oraz "30 dni", nr 3/marzec 2000.
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (135) ponad 10 zablokowanych
-
2015-11-16 19:25
a ja słyszałem, że w Dzierżążnie leczyli się niemieccy piloci podczas II wojny...
Oglądałem te baraki z 20 lat temu.
- 0 4
-
2015-11-16 21:43
Szwedzi zarabiali gigantyczne pieniądze na interesach z Trzecią Rzeszą. Ruda żelaza dla hut Kruppa w całości pochodziła z
bogatych szwedzkich złóż koło Kiruny i Galivare. Szwedzi dostarczali ją Niemcom do samego końca wojny w 1945 r. Choć Szwecja pozostała neutralna to ruch narodowo-socjalistyczny był tam bardzo silny. M.in. założyciel IKEI był nazistą. Wg ustaleń aliantów czasie wojny Szwecja przejęła 59,7 ton złota z rąk hitlerowców. Sami Szwedzi natomiast twierdzili, że przejęli od hitlerowców około 30 ton złota jako zapłatę za dostawy towarów i surowców. Nic dziwnego, że po upadku nazizmu chcieli jakoś poprawić swój wizerunek. Co ciekawe do 1975 r. stosowano w Szwecji ustawy wywodzące się z teorii eugeniki i czystości rasowej i zgodnie z prawem przymusowo wysterylizowano tam ponad 60 tys. ludzi, których uznano za nieprzystosowanych, antyspołecznych lub upośledzonych intelektualnie.
- 7 3
-
2015-11-17 13:25
Doskonaly wykladowca
Arnold Klonczynski to wykładowca z pasja, która przekazuje swoim studentom-nawet rym najbardziej opornym. Przez lata nie spotkalam i pewni e nie spotkam człowieka z tak ogromną i wszechstronna wiedza. Pozdrawiam!
- 1 0
-
2015-11-17 22:05
Wycieczka pt. "Białe Autobusy".
Razem z moją dawną klasą w zeszłym roku (w jednym z krajów skandynawskich) udaliśmy się na wycieczkę, która jest tutaj dość popularna zwana "Białe autobusy". Zaliczyliśmy w niej takie kraje jak Czechy, Niemcy oraz Polska i 4 obozy koncentracyjne plus dużo innych miejsc z przykrą przeszłością a na jej celu było właśnie wyjaśnienie o co chodzi z tymi autobusami i pokazanie dokładnie jak to było. Niezapomniane przeżycie.
- 3 0
-
2015-11-18 15:14
natomiast
dzis polki rodza muzlumanskie bekarty i sie jeszcze ciesza , potem te bekarty utna im te glupie lby
- 4 1
-
2015-11-20 22:51
gdańsczanka
Moja babcia opowiadała o kobiecie, która urodziła w Gdańsku "takie dziecko". Nigdy nie wyszła za mąż, mieszkała z rodzicami i do końca była wyśmiewana i wyszydzana przez sąsiadów!!!!!!! koszmar!!!!
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.