• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

16 przecznic, czyli z drewnianą pałką na policjanta

Paweł Pizuński
15 czerwca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Z rogu Targu Drzewnego i ul. Kowalskiej na posterunek nie było daleko. Nie znaczy to jednak, że droga była łatwa... Z rogu Targu Drzewnego i ul. Kowalskiej na posterunek nie było daleko. Nie znaczy to jednak, że droga była łatwa...

Niedaleki spacer z pozornie bezbronnym aresztantem zakończył się atakiem na policjanta, procesem dwóch opryszków i wyrokami więzienia.



Gdańskie kamienice kryją wiele tajemniczych historii z przeszłości. Gdańskie kamienice kryją wiele tajemniczych historii z przeszłości.
Oryginalna relacja z tego wydarzenia. Oryginalna relacja z tego wydarzenia.
W tamten ciemny i mroźny lutowy wieczór 1884 r. w składzie kupca Kaulbacha było pusto, gdy wtem do ciepłego wnętrza weszło dwóch spóźnionych klientów. Obaj byli jednakowo młodzi, jednakowo pijani i jednakowo nachalni.

- Sznapsu nam daj - odezwał się niższy.
Sprzedawca położył pękatą butelczynę na ladzie, ale tamtym dwóm nie odpowiadała cena. Zaczęli targować się z subiektem, a gdy ten ustąpić nie chciał, wyższy z nich zdenerwował się.

- Jak ty opuścić nie chcesz, to my sami flaszkę weźmiem... - rzekł i złapał butelkę za szyjkę.
Chciał porwać ją z lady, ale subiekt był szybszy. Spokojnie wyszarpnął mu butelkę z ręki i na powrót odłożył na półkę. Tamtego jakby ktoś w pysk zdzielił. Poczerwieniał na twarzy, zaklął pod nosem, oparł się plecami o ladę i pchnął ją z całej siły. Drewniana konstrukcja zawaliła się z hukiem, a wtedy tamci dwaj wybiegli ze składu, trzaskając drzwiami. Subiekt wyskoczył za nimi na pokrytą śniegiem ulicę.

- Łapać złodziei! - krzyczał i kilku przechodniów ruszyło w pościg za uciekinierami.

Chwilę później rozległ się przenikliwy dźwięk policyjnego gwizdka.

* * *


Policjant Spruth z pomocą kilku przechodniów pochwycił tylko niższego z awanturników, bo drugiemu udało się zbiec. Aresztanta sprowadził na powrót do składu, bo musiał wszak dokonać konfrontacji. Gdy subiekt rozpoznał napastnika, pozostało mu już tylko doprowadzić zatrzymanego na posterunek.

Skład kupca Kaulbacha mieścił się na rogu Kowalskiej i Targu Drzewnego, zaś posterunek policji znajdował się w Baszcie Kotwiczników. Niby nie jest to daleko, ale po drodze przejść trzeba było obok wielu ciemnych zaułków, pogrążonych w półmroku bram i nieoświetlonych podwórzy. Spruth był zbyt doświadczonym gliną, by nie wiedzieć, że miejsca takie bywają zdradliwe i z tego powodu do pomocy w konwojowaniu aresztanta wziął sobie kolegę, policjanta Böhma.

Początkowo wszystko było w porządku. Skuty kajdanami aresztant był zbyt pijany, by sprawiać kłopoty, ci zaś przechodnie, których konwój mijał po drodze, okazywali pełne zrozumienie i respekt dla władzy. Problemy zaczęły się w chwili, gdy znaleźli się na Ogarnej. Tutaj, wśród zaułków czaił się ktoś, kto policjantom bardzo źle życzył. Z początku nie bardzo było wiadomo, kto to był. Spruth zorientował się w sytuacji dopiero wówczas, kiedy Böhme padł na chodnik pod ciosem drewnianej pałki zaopatrzonej w metalowy trzonek.

W mdłym świetle gazowej latarni ulicznej dostrzegł wysokiego obwiesia w szarej czapce, ciemnej kurtce i czarnych, znoszonych, prążkowanych spodniach. Po zadaniu ciosu Böhmemu umknął w stronę jednej z przecznic. Był to ten sam osobnik, którego Spruth nie tak dawno jeszcze ścigał.

Mimo że Böhme został ranny, Spruth ruszył w dalszą drogę. Jednak w pewnej chwili niebezpieczeństwo zawisło też i nad jego głową. Gdy przechodzili obok jednej z bram, poczuł silne uderzenie w głowę i na moment stracił przytomność. Ocknął się szybko z wielkim bólem potylicy i z raną ciętą gdzieś na policzku. Mimo to, z narażeniem własnego życia, dostarczyli aresztanta do aresztu. Tam okazało się, że zatrzymanym był Robert Hirschbeck, miał 22 lata, pochodził z Gdańska i nieraz był już karany za różne, najczęściej drobne wykroczenia.

* * *


Tak przebieg wypadków na Ogarnej opisał Spruth zwierzchnikom. Poparł go Böhme, zaś Hirschbeck ani tego nie potwierdził, ani też nie zaprzeczył. Twierdził, że wieczorem 18 lutego 1884 r. był tak pijany, że nic nie pamiętał. Mimo to policja zdołała aresztować tego, który zbiegł przed Spruthem.

Robotnik Carl Menning był w wieku Hirschbecka i już wcześniej miewał kłopoty z prawem. Chociaż przyznał, że był w sklepie kupca Kaulbacha, to jednak zaprzeczał, by napadł na policjanta Böhme i Sprutha. Tak, czy owak 5 maja 1884 r. stanął przed gdańskim sądem przysięgłych oskarżony o umyślne uszkodzenie ciała. Policjant Spruth podtrzymywał to, co zaraz po zdarzeniu mówił swym zwierzchnikom, twierdził też, że wskutek zadanego mu przez Menninga uderzenia przez trzy tygodnie leżał chory.

- Omal mnie nie zabił ten bandyta! - krzyknął przed sędziami, a później jeszcze kilka razy zdanie to powtórzył.
- To nie jest prawda! Ja na Ogarnej wcale wtedy nie był! - zaprzeczał Menning impulsywnie, a mimo to prokurator oskarżał go z wciąż tym samym przekonaniem.
- Jedynie oskarżony Menning miał powód, by napadać na konwojujących Hirschbecka policjantów - grzmiał z trybuny - Za wszelką cenę chciał uniknąć odpowiedzialności za wywołaną w sklepie awanturę, więc próbował nie dopuścić do zaaresztowania kolegi... Tylko tak można wyjaśnić tę sprawę - prokurator rozwodził się nad tą kwestią całe pół godziny, ale nie wiadomo, czy trafiło to do przekonania przysięgłych.

Uznali oni wprawdzie Menninga winnym umyślnego uszkodzenia ciała, jednak sąd skazał go tylko na trzy lata więzienia, co w stosunku do ciężaru zarzutów nie było wyrokiem szczególnie wysokim. Znacznie więcej powodów do narzekań miał Robert Hirschbeck. Za rozbicie lady sklepowej i narobienie kupcowi Kaulbachowi szkód na około 30 marek dostał półtora roku więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (18) 1 zablokowana

  • A teraz bandyte trzeba przeprosic za złapanie go na goracym uczynku.

    I moze tak byc ze bandyta zaskarzy policjanta za uszkodzenie ciała i złe traktowanie i to policjant bedzie siedziec a nie bandyta.

    • 55 3

  • (1)

    Świetny artykuł. Płakać się chce gdy się patrzy na te stare fotografie...

    • 32 4

    • oni pewnie tez plakali jak patrzyli w swoich czasach na stare ryciny :) doceniajmy budynia póki go mamy, bo później będzie tylko lepiej ;D

      • 4 2

  • POLICJANCI Z TAMTYCH LAT. (1)

    To była policja z prawdziwego zdarzenia .Bez żadnych środków,bez nowoczesnych radiowozów,z narażeniem życia dotargali ,na piechotkę, pijanego obwiesia na komisariat. A teraz nie mogą bandziorów dogonić samochodami . Honor funkcjonariusza to podstawa !!! żenada!!!!!!!

    ,

    • 40 8

    • bo oni mieli świadomość że służą społeczeństwu a ci dzisiejści wiedzą ze społeczenstwo ma służyć IM

      • 12 4

  • Ach za Prusaka to był Danzig, ach.... (1)

    • 21 14

    • Wolę ja Prusaka niż...

      ...nic nie umiejące uszanować polactwo.

      • 11 4

  • Super artykulik

    Czekamy na więcej!!
    Lubię stare opowiastki!

    • 24 2

  • Dokładnie tak jak w dzisiejszej polsce

    czy Robert Hirschbeck i Carl Menning byli członkami peło ? Wszak robili wszystko by żyło im sie lepiej.

    • 16 23

  • (4)

    Gdyby nie sowiecka swołocz to Gdańsk wyglądałby inaczej, ale cóż mamy pecha, że tak blisko Azji żyjemy...

    • 35 6

    • ja, ja! (2)

      • 1 10

      • Gdy Gdańsk tętnił życiem, (1)

        to wy w miejscu gdzie teraz jest Gdynia siedzieliście na drzewach i wybieraliśćie wszy jeden drugiemu z czupryny.

        • 12 8

        • Chyba piszesz o swoich dziadkach z kresów:-)

          • 1 7

    • masz rację

      popieram

      • 0 0

  • nuda nuda nuda

    • 4 19

  • Prośba do autora (2)

    Między Oliwą a Sopotem w pobliżu drogi Nadleśniczych i zielonego szlaku znajduje się obelisk poświęcony zamordowanemu leśniczemu z leśniczówki Grenzlewo(Sopot). Ta sprawa była nagłośniona w latach międzywojennych. Znam finał tej sprawy z opowieści sopocian ale chetnie przeczytam jak gdańska prasa referowała to zdarzenie.

    • 3 0

    • polacy kradli drzewo

      iPewnie polacy kradli drzewo a leśnika zamordowali bo gadał po Niemiecku.

      • 0 0

    • tekst w przygotowaniu

      Wkrótce, zapewne w przyszłym tygodniu, znajdzie Pan pełny opis tej sprawy. Jestem w trakcie zbierania materiału.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak naprawdę nazywał się tytułowy bohater "Ballady o Janku Wiśniewskim"?

 

Najczęściej czytane