- 1 Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR (7 opinii)
- 2 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 3 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (80 opinii)
- 4 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (78 opinii)
- 5 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (85 opinii)
- 6 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (38 opinii)
Zaufaj morzu, czyli o polskich komandosach morskich
17 lipca 2011 (artykuł sprzed 12 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Kaci w mundurach i ich ofiary. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni tuż po wojnie
Kto by przypuszczał, że nazwa stacjonującej w Gdyni jednostki morskich komandosów Formoza, pochodzi od skojarzenia ich bazy z wyspą Tajwan?
Po drugiej wojnie światowej wiele krajów zaczęło intensywnie rozwijać swoje morskie oddziały specjalne. W Polsce miało to miejsce na przełomie lat 1973/74, kiedy na wniosek Oddziału Rozpoznania Sztabu Marynarki Wojennej powołano do życia zespół badawczy do spraw płetwonurków morskich. Miał on opracować koncepcję wykorzystania specjalnej jednostki Płetwonurków Bojowych Marynarki Wojennej w zadaniach specjalnych na terenie morza i wód przybrzeżnych. Dla oficerów nowej formacji, wraz z jej dowódcą, kmdr. Józefem Rembiszem, rozpoczął się okres szkolenia i zapoznawania się ze strukturami operacji specjalnych w... wojskach lądowych. Po co? By po ich zmodyfikowaniu móc przenieść je do morskiego odpowiednika. Efektem tych prac było utworzenie 13 listopada 1975 roku Wydziału Płetwonurków, który operacyjne podporządkowano 3 Flotylli Okrętów w Gdyni.
Początki nowej formacji nie były łatwe. Po pomoc w sprawie organizacji i taktyki jednostki zwrócono się do jedynego słusznego w tym czasie sojusznika, czyli ZSRR. Współpraca przyniosła jednak niewiele pożytku, gdyż Rosjanie z rezerwą podchodzili do polskiego pomysłu a z niektórych dostępnych materiałów możemy wywnioskować, że celowo starali się utrudnić powstanie polskiej jednostki specjalnej.
Kmdr Rembisz jednak nie poddawał się łatwo. Wobec fiaska konsultacji z Rosjanami zwrócił się do swych przełożonych z prośbą o zgodę na wyjazd do... Szwecji, na Światowy Kongres Nurkowy. Byli tam obecni oficerowie morskich sił specjalnych wielu krajów, w tym również członków NATO. Co może dziwić, kmdr Rębisz wraz z kmdr. Edwardem Pyżem, szefem zapatrzenia jednostki, otrzymali zgodę na wyjazd! Efekty przeszły najśmielsze oczekiwania: na podstawie sztokholmskich obserwacji zmodyfikowano system szkolenia, wyznaczono nowe priorytety oraz opracowano nową strategię operacji podwodnych.
W roku 1987 jednostka zostaje przemianowana na Wydział Działań Specjalnych, dalej pozostając w strukturze 3 FO. Poważna zmiana miała miejsce 12 listopada 1990 roku, kiedy to Wydział został rozformowany a Grupy Płetwonurków zostały włączone w skład Grupy Okrętów Hydrograficznych (a następnie Grupy Okrętów Rozpoznawczych). Dalsze lata przynoszą kolejne zmiany - w 2007 roku rozkazem dowódcy Marynarki Wojennej sformowano Morską Jednostkę Działań Specjalnych, do której włączono Grupy Specjalne Płetwonurków i Specjalistów Morskich (Jednostka dalej organizacyjne pozostawała w strukturach 3 FO). 1 stycznia 2008 roku MJDS została wyłączona ze struktur Marynarki Wojennej i podporządkowana Dowódcy Wojsk Specjalnych, aż wreszcie w roku 2011 oficjalnie zmieniono jej nazwę na Jednostkę Wojskową Formoza.
Skąd akurat taka nazwa? Komandosi mają swoją morską bazę w torpedowni na terenie portu wojennego na Oksywiu. Ktoś kiedyś uznał, że jej położenie względem portu i całej Gdyni przypomina położenie Tajwanu (dawniej Formozy) wobec kontynentalnych Chin. Jako ciekawostkę można przedstawić fakt, że w latach 70. na terenie torpedowni stacjonowały również podwodne pojazdy specjalne typu Błotniak - jeden z nich można dziś obejrzeć w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
A jak dziś prezentuje się Formoza? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć gdyż jest to jedna z najbardziej tajnych formacji wojskowych. Podobno formacja liczy dziś sześć grup wraz z zapleczem logistycznym, a każda z nich posiada znaczną siłę ognia. Każdy z komandosów przechodzi specjalistyczny kurs strzelecki, minerski, walki wręcz oraz technik przetrwania. Z oszczędnych informacji dostępnych o Formozie wiemy, że komandosi brali udział w wielu akcjach poszukiwawczo-ratowniczych, zabezpieczali oficjalne wizyty dyplomatyczne oraz współpracowali z morskimi siłami specjalnymi państw NATO.
Formoza obecna była również w Zatoce Perskiej w latach 2000 - 2003, początkowo operując z jednostek amerykańskich, a następnie z ORP "Xawery Czernicki". Dziś jednostka jest całkowicie uzawodowiona, a do jej zadań możemy zaliczyć m.in. wszelkie operacje specjalne na morzu, lądzie i powietrzu, ochronę polskich kontyngentów wojskowych poza granicami kraju, rozpoznanie wybrzeża przed desantem oraz głębokie rajdy w głąb terenu wroga.
Dla tych, których marzeniem jest wstąpić do tej elitarnej formacji mamy dobrą wiadomość - najbliższa selekcja i kwalifikacja do jednostki odbędzie się już na przełomie października i listopada tego roku. Nie jest to jednak droga łatwa. Aby wstąpić do Formozy trzeba być żołnierzem służby czynnej lub być w szeregach Narodowych Sił Rezerwowych i mieć wszelkie predyspozycje zdrowotne do służby w ciężkich warunkach. Kandydata czeka rozmowa z psychologiem, a następnie dwuetapowy test sprawności morskiej i lądowej. Duża liczba kandydatów nie przechodzi testów. Ci, którym się powiedzie, mogą potem przez lata nosić mundur morskich komandosów z ich maksymą "Zaufaj morzu - ono Cię ocali".
Miejsca
Opinie (50) 1 zablokowana
-
2011-07-17 15:23
Fajny artykul, wiecej takich!
- 24 2
-
2011-07-17 15:04
Materiał ludzki mamy dobry tylko odstajemy nadal od Navy Seals pod względem finansów i uzbrojenia ale to nie wina chłopaków bo
oni sie staraja
- 26 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.