• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wyjątkowo sroga zima roku 1937

Jarosław Kus
31 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR
Kanał Raduni na zdjęciu z drugiej połowy lat 30. XX wieku. Fotograf stał na moście pomiędzy ulicami Korzenną i Kowalską. Pośrodku widoczny Dom Cechu Młynarzy, a po prawej kościół św. Katarzyny. Jak donosiły gazety w styczniu 1937 r., kanał został skuty lodem, który miejscami miał aż metr grubości. Kanał Raduni na zdjęciu z drugiej połowy lat 30. XX wieku. Fotograf stał na moście pomiędzy ulicami Korzenną i Kowalską. Pośrodku widoczny Dom Cechu Młynarzy, a po prawej kościół św. Katarzyny. Jak donosiły gazety w styczniu 1937 r., kanał został skuty lodem, który miejscami miał aż metr grubości.

Podczas dzisiejszej podróży w przeszłość cofamy się do stycznia roku 1937. Tym razem przeczytamy m.in. o epidemii grypy, skutym lodem Bałtyku czy o przejażdżce ciężarówką przez zamarzniętą Zatokę Pucką. Przeczytamy również o siarczystych mrozach, które powodowały zarówno pękanie wodociągów, jak i... pożary.



Gdy się człowiek zarazi grypą, podobno musi dużo pić. Co jednak zrobić, gdy - tak jak na przełomie stycznia i lutego roku 1937 - cała woda w okolicy jest po prostu zamarznięta?

Nie trzeba nawet daleko chodzić, by się o tym przekonać. Wystarczy przespacerować się po skutym lodem porcie rybackim w Gdyni. Jak już ostatnio pisaliśmy, "panujące od dłuższego czasu mrozy skuły brzegi polskiego morza w okowy lodu".


Nic zatem dziwnego, że nawet "potężna Zatoka Pucka" przybrała formę "olbrzymiego bloku lodu, którego grubość przekracza już 60 cm". A najnowsze wieści są takie, że i "port helski szybko zamarza".

Co za tym idzie, "niemałą sensacją" staje się wyczyn pewnego przedsiębiorcy z Pucka, który wsiadłszy w "2 i półton. samochód ciężarowy", "suchą drogą*" przebył przez zatokę z Pucka na Hel.

Niestety, ryb zbyt wielu nie przewiózł, ponieważ gruba pokrywa lodowa stała się przyczyną "przymusowego strajku rybaków". Te "kutry rybackie, które nie zdołały przejść na stronę wolną od lodu, zostały przez krę otoczone i skute w okowach lodu".

Nie najlepszą sytuację rybaków ratuje na szczęście to, że da się - choć w ograniczonym nieco zakresie - łowić ryby w przeręblach...


Jednak skutki mrozów odczuwają na swej skórze nie tylko rybacy. Zima daje się we znaki również i zwykłym śmiertelnikom. W Gdańsku zamarza "Kanał Raduński". Lód na Raduni jest w wielu miejscach gruby aż na metr, "wskutek tego grozi wylew rzeki".

Na szczęście sytuację ratuje "energiczne usuwanie zatorów lodowych", którego gdańszczanie dokonują przy użyciu pewnej ilości "dynamitów". Mniej groźne dla miasta - choć dla wielu mieszkańców Wybrzeża równie nieprzyjemne - są jednak "fatalne poślizgnięcia", w tym czasie niestety na porządku dziennym.


Ale z zimą zmagać się muszą "nawet takie olbrzymy jak "Batory". I trzeba przyznać, że odnotowane w Gdyni dwudniowe opóźnienie statku to naprawdę niewielki koszt zwycięskiej "walki z lodami" i sztormową pogodą.

Jak donoszą korespondenci, zima dopadła statek na Atlantyku. Nic więc dziwnego, że to właśnie "ostatnia podróż Batorego" należała do "niezwykle emocjonujących" oraz - według niektórych pasażerów** - "była nawet bardzo niebezpieczna" i "pełna grozy".


Opowieści snuć mogą również pasażerowie "pociągu nr 417", którzy relacjonują, jak to w drodze do Gdyni wylegitymowano ich na stacji w Pszczółkach: "pierwszym przystanku na terenie gdańskim".

Okazuje się bowiem, że brak dowodu osobistego w trakcie takiej kontroli to konieczność powrotu do Tczewa i oczekiwania na "inny pociąg, w którym dowody osobiste nie są obowiązkowe".

A choć "wypadki zatrzymania (...) w Pszczółkach i wysiadanie na dworcu w Tczewie" dla podróżnych zmierzających do miasta "spragnionego samodzielności" to raczej dość "przykra niespodzianka", można sobie zadać następujące pytanie.

Czy aby na pewno warto się spieszyć do miasta, w którym tak bardzo - w porze zimowej - zawodzi "ofiarność na rzecz bezrobotnych"? I na dodatek brakuje prądu...


* Choć niewątpliwie śliską.
** Tych, co na morzu pierwszy raz. Mają oni najczęściej skłonność do pewnej przesady w relacjonowaniu wydarzeń.


Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 25 z 30-31 stycznia 1937 r., "Dziennik Bydgoski" nr 24 z 30 stycznia 1937 r. i nr 25 z 31 stycznia 1937 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 30 z 30 stycznia 1937 r., "Słowo Pomorskie" nr 24 z 30 stycznia 1937 r., "Ilustracja Polska" nr 5 z 31 stycznia 1937 r. i nr 6 z 7 lutego 1937 r. oraz "Światowid" nr 6 z 6 lutego 1937 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej, Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (16) 2 zablokowane

Wszystkie opinie

  • (4)

    "Epidemia grypy" może to był jednak Cov-37?

    • 47 9

    • Tak moglo być

      Objawy są podobne.

      • 14 2

    • Zalecenia

      Też podobne...Mycie rąk,unikanie skupisk...Brakuje tylko maseczek.

      • 14 0

    • (1)

      ciekawe czy zamykali lasy, fryzjerow i myjnie samochodowe

      • 3 1

      • Chyba nie zamykali

        Samochody sami myli. Myjni zapewne nie było. Fryzjerzy, jak niedawno przeczytaliśmy, strajkowali. O podwyżki.

        • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Bałtyk skuty lodem

    nie było cofki...

    • 8 0

  • Zdjęcie w galerii

    Co to było ta Ovomaltyna?

    • 4 1

  • (2)

    Ovamaltine to teraz krem czekoladowy lub kakao szwajcarskie, jak te leki ewoluują.

    • 2 0

    • Wtedy pod tą nazwą występował szwajcarski rozpuszczalny w mleku proszek.

      Coś jak kawa zbożowa. W składzie był słód, serwetka, cukier, czasami kakao.

      • 3 0

    • Ovomaltyna

      To było kakao. ;) uznawane za bardzo zdrowe, nie było też łatwo dostępne w Polsce. Często ściągane wtedy chyba ze Szwajcarii. Popijało się je okazjonalnie, na przykład co niedzielę.
      Dzisiaj nawet sprzedawane w sklepach jako Ovamaltine czy jakoś tak. :)

      • 1 0

  • Epidemia grypy dziesiątki tysięcy chorych i wytyczne, a teraz szpryca i kapowanie. (4)

    • 8 10

    • wytyczne sa takie same jak dzisiaj (3)

      tylko wtedy szczepionki nie mieli

      • 6 1

      • To nie jest szczepionka tak ten preparat się nie nazywa.

        • 1 1

      • (1)

        ten preparat nie jest szczepionka. po pierwsze jest w fazie testow

        a po drugie w USA kongres powolal komisje sledcze ktore wyciagaja na jaw przekrety miedzy innymi pfizera co do tych szczepionek. nie jest wesolo. poronienia +300%, problemy naczyniowe +300% a problemy neurologiczne +1000%. to sa skoki notowane od poczatku szczepien.

        • 0 6

        • Czubku ty

          • 0 0

  • Wspanialy materiał. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jednym ze współczesnych, związanych z Gdańskiem pisarzy jest:

 

Najczęściej czytane