- 1 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (5 opinii)
- 2 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (15 opinii)
- 3 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 4 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 5 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (97 opinii)
- 6 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (36 opinii)
Historia zakładu na Srebrzysku. Zbrodnicza akcja "T4"
Dziś Srebrzysko kojarzy się przede wszystkim z cmentarzem komunalnym. W okresie międzywojennym, zanim powstała ta nekropolia, Srebrzysko było znane przede wszystkim z zakładu opiekuńczego. Ma on w swojej historii także czarną kartę.
Majątek Srebrzysko swoją nazwę wziął od istniejącego co najmniej od połowy XVII wieku Srebrnego Młyna (niem. Silberhammer), będącego własnością znanego gdańskiego złotnika, Petera von Renne. Od końca XVIII wieku Srebrzysko z osady przemysłowej zaczęło przekształcać się w posiadłość wypoczynkową.
Jednym z bez wątpienia najsłynniejszych obiektów Srebrzyska jest zachowany szczęśliwie do naszych czasów (choć w coraz gorszym stanie) rokokowy dworek z przełomu XVIII i XIX w. W latach 1821-1824 mieszkał w nim okresowo i tworzył znany niemiecki poeta Joseph von Eichendorff (1788-1857).
Bractwo Soar opiekuje się chorymi i krnąbrnymi
Do początku XX w. Srebrzysko nie wyróżniało się specjalnie na tle innych, podobnych majątków czy osad. Nowy etap w historii tego miejsca nastąpił w 1906 r. Wówczas to majątek Srebrzysko kupiło ewangelickie stowarzyszenie Bractwo Soar (niem. Brüderschaft Zoar) działające w Rothenburgu nad Nysą Łużycką. Brakuje informacji, dlaczego wybrano akurat podgdańską posiadłość.
Faktem jest, że już wkrótce, bowiem w sierpniu 1907 r., otwarto dość nowoczesny, jak na ówczesne standardy, zakład opiekuńczo-wychowawczy. Był on przeznaczony zarówno dla chorych psychicznie i upośledzonych umysłowo, jak i dla tzw. trudnej młodzieży (wyrzuconej ze szkół). Dla tych ostatnich przygotowano łącznie 30 miejsc. W zakładzie zajmowali się m.in. pracą na roli i w ogrodnictwie.
Okres Wolnego Miasta
Placówka działała w dotychczasowej formule nieprzerwanie do początku lat 20. Sytuacja jednak po I wojnie światowej zmusiła władze nowo powołanego (w 1920 r.) Wolnego Miasta do utworzenia własnej placówki opiekuńczej dla osób chorych umysłowo, bowiem te, do których dotychczas wysyłano pacjentów z Gdańska, znalazły się w granicach państwa polskiego. W 1922 r. budynki zakładu Bractwa Soar odkupił Senat Wolnego Miasta i powołał Państwowy Zakład Opieki Społecznej Srebrzysko (niem. Staatliche Fürsorgeanstalt Silberhammer; też: Pflege- lub Heil- und Fürsorgeanstalt Silberhammer). Dokupiono też ziemi, na której urządzono dodatkowe ogródki i pola uprawne, wzniesiono budynki gospodarcze.
Placówka zaczęła działać po 1923 r. Był to zakład zamknięty przeznaczony dla chorych psychicznie, epileptyków i osób upośledzonych umysłowo. Posiadał dwa oddziały (męski i kobiecy), mogące pomieścić łącznie blisko 200 pacjentów. Personel medyczno-opiekuńczy składał się z dwóch lekarzy, dentysty, a także pielęgniarek i pielęgniarzy. Do zakładu kierowano też "trudną młodzież" (dziewczęta), by przez pracę poddać ją reedukacji.
Czarna karta zakładu w Srebrzysku
W latach II wojny światowej, już po włączeniu Wolnego Miasta do Rzeszy, zakład w Srebrzysku stał się jednym z ogniw zbrodniczej akcji eksterminacji osób umysłowo chorych i upośledzonych. Już od 1933 r., kiedy władzę w Niemczech przejęli narodowi socjaliści, planowano akcję tzw. eutanazji, a więc likwidacji osób upośledzonych umysłowo czy fizycznie. W latach konfliktu zyskała ona nazwę akcja "T4", od skrótu adresu biura, który koordynował zbrodnie: Tiergartenstraße 4 w Berlinie. Do wybuchu wojny ograniczono się jednak do intensywnej propagandy, starającej się przekonać społeczeństwo o "ciężarze", jaki stanowią osoby ułomne, czy to fizycznie, czy psychicznie.
Akcja "T4" w Niemczech...
Same mordy rozpoczęły się tuż po wybuchu konfliktu (także na Pomorzu Gdańskim) i trwały do 1944 r. W jej ramach życie straciło - według szacunków - ponad 200 tys. osób. Kulminacyjny okres akcji "T4" to lata 1940-1941, kiedy w kilku specjalnych ośrodkach na terenie Niemiec i dzisiejszej Austrii zabito (przede wszystkim zagazowano w pierwszych wówczas komorach gazowych) ponad 70 tys. wytypowanych pacjentów szpitali psychiatrycznych i innych placówek opiekuńczo-medycznych. Od 1941 r. rozpoczęto także likwidację upośledzonych i chorych psychicznie więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych.
Doświadczenie, jakie zdobyto w tej zbrodni, pozwoliło na zastosowanie komór gazowych w likwidacji ludności żydowskiej i romskiej w obozach zagłady.
...oraz na Pomorzu Gdańskim
W początkowej fazie pacjentów zakładów psychiatrycznych rozstrzeliwano lub otruwano. Na Pomorzu Gdańskim taki los spotkał już w pierwszych tygodniach okupacji pacjentów renomowanego szpitala psychiatrycznego w Kocborowie pod Starogardem Gdańskim (założonego jeszcze w 1893 r.). Jesienią 1939 r. wśród pierwszych ofiar byli m. in. obywatele USA czy Kanady, którzy trafili do Kocborowa przed wojną na leczenie. Podopieczni szpitala w Kocborowie byli mordowani nie tylko na terenie ośrodka (już od 10 września), ale przede wszystkim w nieodległych Lasach Szpęgawskich (pierwsze egzekucje miały miejsce 22 września). Był to pierwszy na ziemiach polskich w ogóle mord na psychicznie chorych, kiedy jeszcze np. toczyły się walki o Warszawę czy broniła się załoga Rejonu Umocnionego Hel.
Nieco później także w Piaśnicy, innym miejscu masowych mordów podczas tzw. Zbrodni Pomorskiej '39, rozstrzelano obok szeregu działaczy polskich czy kaszubskich także przywiezionych z głębi Niemiec pacjentów szpitali psychiatrycznych. Ostatnio przypomniano ten ważny wątek w filmie "Kamerdyner" Filipa Bajona.
Srebrzysko i Conradshammer w Jelitkowie
Akcję eksterminacji pacjentów szpitala w Kocborowie prowadzono także w kolejnych latach, choć już nigdy bezpośrednio na taką skalę, jak jesienią 1939 r. Jaka była w całym zbrodniczym procederze rola Srebrzyska? Tamtejszy ośrodek nie został zlikwidowany (tak, jak miało to miejsce z częścią innych szpitali czy zakładów przejętych przez Niemców). Został wprzężony w ramy "Akcji T4" i już w pierwszych miesiącach wojny część pacjentów (głównie dzieci) tego zakładu przeniesiono do Kocborowa. Dysponując 370 łóżkami (zakład rozbudowano), przyjmował kolejnych, kierowanych do niego, pacjentów, których władze niemieckie uznały za "obciążających społeczeństwo" ze względu na swoje kalectwo i ułomności.
Nie ma dowodów, że w Srebrzysku na miejscu zabijano pacjentów. Wiadomo jednak, że najprawdopodobniej w 1942 r. ośrodek opróżniono z pacjentów. Zostali oni wraz z podopiecznymi innego zakładu w Gdańsku, istniejącego krótko w majątku Conradshammer (przy obecnej ul. Pomorskiej w Jelitkowie), a także częścią pacjentów Kocborowa, wysłani w czterech wagonach do zamku Sonnenstein pod Pirną w Saksonii. Tam zagazowano łącznie kilkaset osób.
Post scriptum
W 1942 r. zaplanowano w dawnym zakładzie otwarcie kliniki ortopedycznej, a w późniejszym okresie ("po wojnie") rozbudowę jej i nadanie statusu głównej kliniki dla całego Okręgu (Gau). Wspomniany majątek Conradshammer został z kolei przekazany administracji Wehrmachtu, która rozpoczęła tam organizacje kursów dla rekonwalescentów wojskowych szpitali w regionie.
W 1945 r. Srebrzysko zostało przekazane na potrzeby nowej, polskiej już uczelni medycznej - Akademii Lekarskiej. Zabudowania dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego w Srebrzysku służyły początkowo jako szpital zakaźny, a także osiedle domów akademickich (1946-1952). Po likwidacji tych ostatnich otwarto filię, a następnie samodzielny szpital psychiatryczny (jego struktura, jak i nazwa, była kilkukrotnie zmieniania), który istnieje w tym miejscu do dziś.
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Miejsca
Opinie (89) 5 zablokowanych
-
2018-11-19 14:11
(2)
Kocborowo też jest fajne.
- 4 2
-
2018-11-19 16:10
Hehe hehe hehe
- 1 0
-
2018-11-19 14:12
bardzo ładny kompleks i nieźle utrzymany
- 2 1
-
2018-11-19 13:54
Kiedyś jako uczennica Liceum Medycznego miałam praktyki w tymże szpitalu i dowiedziałam się ze przed wojną to była samowystarczalna jednostka tzn hodowano świnie, uprawiano warzywa,pracowali przy tym chorzy w ramach terapii i podobno z tej willi przy wejsciu można było zobaczyc morze.czy to prawda?
- 34 0
-
2018-11-19 13:21
Chorzy to byli ci
Ktorzy byli zdolni zabijac lub wydac wyrok smierci dla innego czlowieka.Potwory !
- 60 3
-
2018-11-19 13:15
Bardzo ciekawy artykuł, mimo iż dotyczy tak straszliwych wydarzeń, jak "Akcja T4". Autorze, dobra robota!
- 136 1
-
2018-11-19 13:13
Bardzo ciekawy artykuł
Oby więcej takich
- 118 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.