• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Śmiertelnie spokojny człowiek

Paweł Pizuński
13 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Podczas debaty politycznej nawet spokojny zwykle człowiek może zatracić się w uniesieniu i zrobić głupstwo, którego nigdy by nie zrobił w innych okolicznościach.



Telefon na biurku Leskyego zadzwonił w chwili, kiedy szykował się do wyjścia. Dzwonił Reimann, właściciel lokalu przy Targu Rybnym.

- W moim lokalu właśnie postrzelono kobietę - oświadczył smętnym głosem. - Z tego co wiem, jej stan jest poważny.
- Kim jest postrzelona? - zapytał Lesky.
- To żona kupca Hermanna.
- Rozumiem, że odwieziono ją już do lazaretu...
- Oczywiście.
- Kim jest sprawca?
- To Feliks Stein. Szkutnik.
- Odbiło mu, czy był pijany?
- Raczej pijany.
- Zaraz u pana będę. Póki co proszę nic na własną rękę nie robić... - Lesky odłożył słuchawkę, założył palto i wyszedł z biura.

Do policyjnego fiakra zapakował się w przeciągu kwadransa. Poza nim na miejsce przestępstwa jechał fotograf i niemal wszyscy technicy. Zupełnie zbytecznie. Sprawca czekał na miejscu i niczego się nie wypierał.

* * *

Lokal Reimanna był całkiem elegancko urządzony. Składał się z kilku pomieszczeń. Poza biurem, kuchnią, szatnią i magazynem były też trzy sale przeznaczone dla klientów. Do strzelaniny doszło w najmniejszej z nich. Stało tam kilka stolików, a przy każdym cztery krzesła. Jedno z krzeseł było przewrócone, a wokół niego widoczne były ślady krwi. Lesky kazał fotografowi zrobić zdjęcia, a sam poszedł dowiedzieć się czegoś więcej o zajściu.

Sprawca siedział w pomieszczeniu obok. Był zdenerwowany, ręce mu się trzęsły, ale nie sprawiał wrażenia, żeby był załamany lub też pijany. Był co najwyżej podpity i podłamany.

- Naprawdę nie wiem, jak to się stało - mamrotał. - Ta baba tak krzyczała...
- Może przestaniesz się pan nad sobą użalać i powiesz pan, co tutaj się stało - Lesky usiadł na krześle.
- Nie wiem. Pistolet nagle wystrzelił - Stein spojrzał na Leskyego. - Na zebranie partyjne przyszedłem, a tu taka rzecz się stała...

Lesky rozejrzał się po sporej sali. Było tu sporo ludzi. Gdy jedni siedzieli przy stolikach, inni stali w niewielkich grupkach i żywo pomiędzy sobą dyskutowali.

- Do jakiej partii pan należysz?
- Nasza partia jest niezależna...
- Nigdy nie słyszałem o partii, która byłaby niezależna.
- Nasza jest niezależna. Nie mamy nic wspólnego z komunistami, socjalistami, konserwatystami czy też centrystami.
- I dzisiaj mieliście zebranie?
- Tak. Zaczęło się, kiedy to przyszliśmy. Zostawiliśmy palta w szatni i chcieliśmy wejść do sali...
- Z kim pan przyszedł na to zebranie?
- Z redaktorem Schroederem i dwoma innymi członkami partii... - Stein jakby się ożywił. - Wcześniej byliśmy na zebraniu Komitetu Wykonawczego.
- To tam pan wypił?
- No co też pan... - opuścił głowę. - Wcześniej z kolegami kilka kieliszków wódki wypiliśmy, a że nic nie jadłem, więc w głowie mi szumiało.
- Jakoś nie wyglądasz pan na pijanego.
- Po tym zdarzeniu otrzeźwiałem.
- Szkoda, że nie wcześniej - stwierdził Lesky z przekąsem.
- Co racja, to racja.
- Co takiego się stało, że strzelałeś pan do tej biednej kobiety?
- Jakiej panie biednej. To jakieś wredne babsko jest. Krzyczała do mnie i przeklinała, a kiedy zwróciłem jej uwagę, w gębę mnie trzasnęła.
- Ma pan świadków?
- Jasne że mam. Poza redaktorem Schroederem widział to też mąż i syn tej kobiety.
- Gdzie oni są?
- Do szpitala ją odwieźli.
- Fakt, żeś pan w pysk dostał nie dawał panu prawa sięgać po broń i strzelać.
- Nie wiem dlaczego pistolet wypalił...
- Przestań pan głupoty wygadywać! - Lesky krzyknął tak, że Stein aż się skulił - Gdybyś go pan nie wyjął, z pewnością byłby nie wystrzelił.
- Ta baba uderzyła mnie. To wtedy pistolet wypalił... Poza tym myślałem, że broń była zabezpieczona.
- Zaczynam sądzić, panie Stein, że lepiej będzie, jeśli w ogóle przestaniesz pan myśleć. Mniej ofiar będzie - Lesky podniósł się z krzesła. - Póki co zawędrujesz pan do aresztu i, jak sądzę, nieprędko pan stamtąd wyjdziesz.
- Boże święty - jęknął Stein.

* * *

Żona kupca Hermanna otrzymała postrzał w pierś i choć kiedy wieziono ją do szpitala była przytomna, to jednak wkrótce potem omdlała, a kilka dni później zmarła. Szkutnik Stein znalazł się w niewesołej sytuacji. Wiedział, że stanie przed sądem oskarżony o zabójstwo.

Mąż i syn zmarłej przybyli na przesłuchanie tak, jak nakazywało przesłane pocztą wezwanie. Dokładnie 10 grudnia 1918 r. o godz. 10 przed południem Franz Hermann wszedł do biura komisarza Leskyego, a za nim jego 20-letni syn. Ten ostatni był przygnębiony, ale jego ojciec nie wyglądał na pogrążonego w żałobie wdowca.

- Żona nie miała łatwego usposobienia... - powiedział, jakby czytał w cudzych myślach. - Rzeczywiście zwymyślała tego Steina, a później go spoliczkowała.
- Co ją tak rozsierdziło?
- Ten ich partyjny Komitet Wykonawczy. To są zdrajcy. Wysługują się wrogom Niemiec...
- Co robiliście państwo w lokalu Reimanna?
- Wstąpiliśmy po drodze...
- Ze względu na zebranie tej partii?
- W żadnym wypadku. Nie chcę mieć z nimi nic do czynienia.
- Piliście coś?
- Owszem. Parę szklaneczek słodkiego wina.
- Żona też piła?
- Oczywiście, ale jeśli pan pyta, czy była pijana, to z pewnością nie...
- Czy może pan dokładniej przedstawić przebieg zajścia?
- Oczywiście, ale zaznaczam, że nie wszystko widziałem. W sali było ciemno. Paliła się tylko jedna lampa gazowa.
- A ja tylko jedną kwestię muszę wyjaśnić - Lesky otworzył akta i wyjął spisane przez sierżanta Brauna zeznania szkutnika Steina. - Sprawca zeznał, że pistolet wypalił, gdy żona go uderzyła. Czy tak było?
- Nie wiem, ale mogło tak być... - odrzekł Hermann zerkając na zegarek.

* * *

Rozstali się chwilę później, bo Hermann spieszył się na jakieś spotkanie. Gdy wyszedł, Lesky'emu jedna myśl przemknęła przez głowę. Na każde jego pytanie odpowiadał Franz Hermann, a jego syn nie odzywał się wcale. O tym, co zdarzyło się w lokalu Reimanna 20-letni Willy Hermann zeznawał dopiero podczas procesu, który toczył się przed sądem przysięgłych w pierwszych dniach lutego 1919 r. Bardzo starał się pogrążyć Steina, którego świadkowie na ogół przedstawiali jako spokojnego i zrównoważonego człowieka.

- Dokładnie widziałem, jak oskarżony sam odbezpieczył broń i strzelił do mojej mamy... - powiedział patrząc na Steina. - On zrobił to świadomie.
- Jak świadek mógł to widzieć, skoro w sali panował półmrok? - odezwał się obrońca Steina.
- Stałem w odległości metra od oskarżonego. Widziałem, co się stało.
- Mówiono tutaj, że strzał padł, kiedy twoja matka uderzyła oskarżonego - dopytywał obrońca. - Czy nie tak było? Może mama potrąciła pana Steina i wtedy nastąpił wystrzał?
- Nic takiego się nie stało. Oskarżony odbezpieczył broń i strzelił - odparł Willy Herman bez wahania.

Widać było, że pewny był tego, co mówi i być może miało to wpływ na wyrok, skoro sąd przychylili się do wniosku prokuratora i skazał Steina na 3 lata więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (5)

  • Zawsze czekam na Pańskie artykuły, opowieści, gawędy!

    To jaskółki nadziei podnoszące znacząco poziom publikacji w trójmiejskich mediach.

    • 35 1

  • Czekałem na jakiś zwrot akcji a tu nic.

    Historia fajnie opisana, ale aż się prosi o inne zakończenie. Jednak życie to nie film.

    • 25 1

  • ....

    poproszę o jeszcze.....Trojmiasto dziś mile zaskoczyło....

    • 12 1

  • Mamy świetne ilustracje Targu Rybnego z 1918 roku. Niestety, współczesne "plomby" i zabudowy w wykonaniu ekipy Adamowicza (ze szkła i betonu) mocno zepsuły architekturę i tego miejsca. Przykładowo hotel Hilton pasuje tam "jak świni siodło". Ale nie tylko to miejsce wyglądało przed wojną zupełnie inaczej niż dziś.

    • 12 2

  • Dlaczego nie działa Targ Rybny?

    W jednym z najbardziej cywilizowanych państw świata w Norwegii, w dużym mieście Bergen w 21 wieku ryby i inne owoce morza sprzedaje się na targu!!!
    A dlaczego nie ma działającego targu rybnego z prawdziwego zdarzenia w Gdańsku? I przecież również mogłyby być świeże ryby przywożone kutrami prosto z morza...
    Ale przecież Gdańskiem musieliby rządzić ludzie, dla których najważniejszy jest interes mieszkańców...

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy obchodzimy rocznicę "Czarnego Czwartku"?

 

Najczęściej czytane