- 1 700-tysięczny tłum na mszy na hipodromie (199 opinii)
- 2 Ta morska szkoła kształci już ponad pół wieku (8 opinii)
- 3 Król strzelców w Arce po 47 latach (34 opinie)
- 4 Dzielnica, której nie oszczędziła żadna z plag (80 opinii)
- 5 Wyrwane serce stoczni. Budynek 141B (135 opinii)
- 6 Damy z Ameryki i morskie łazienki (5 opinii)
Przy muzyce o sporcie (i umówionych spotkaniach)
Wakacje roku 1937 zaczęły się nad Bałtykiem tak jak w tym roku: deszczowo. "W czwartek i piątek przechodziła nad powiatem Wielkie Żuławy burza z deszczem i grzmotem" - donosiła "Gazeta Gdańska" z 30 czerwca. W kilku miejscowościach pioruny wywołały groźne pożary, powodując również straty wśród inwentarza żywego i budynków.
Burza jednak szczęśliwie ominęła Gdańsk, przez co jego mieszkańcy mogli spokojnie oddać się kibicowaniu. A był ku temu doskonały powód, bowiem gdańska Polonia postanowiła "zamanifestować istnienie sportu polskiego w Gdańsku".
Imprezę zorganizowano w ramach "Dnia Morza" pod "protektoratem Komisarza Generalnego R.P. w Gdańsku p. ministra Mariana Chodackiego oraz szefa wydziału wojskowego p. pułk. dypl. Antoniego Rosnera".
Jak czytamy w "Gazecie", było to - zorganizowane przez Polską Radę Sportową w Gdańsku - "wielkie święto wychowania młodzieży". Do udziału w nim zaproszono: szkoły, stowarzyszenia, organizacje i kluby sportowe oraz "osoby niestowarzyszone na stałe zamieszkujące na terenie W. M. Gdańska"; w sumie w święcie wzięło udział około pół tysiąca sportowców. Zawody rozpoczęto defiladą otwarcia "na Stadionie" - przy pięknej, słonecznej pogodzie przed publicznością przemaszerowali wszyscy sportowcy, z zawodnikami "reprezentacyjnej organizacji sportowej na terenie W.M. Gdańska - K.S. Gedania w pięknych biało-czerwonych koszulkach" na czele; za nimi defilowali przedstawiciele pozostałych klubów i stowarzyszeń.
Zawodnicy mieli sposobność wykazać się w wielu różnych dyscyplinach - w ramach obchodów święta zorganizowano m.in. zawody kolarskie, pokazy gimnastyczne, zawody lekkoatletyczne (tu jedną z ciekawszych - i emocjonujących - dla publiczności konkurencji była... "walka o linę"). W przerwie zawodów lekkoatletycznych rozegrano również finały koszykówki i siatkówki. Imprezę zakończyło rozdanie nagród i opuszczenie flagi "przy dźwiękach hymnu państwowego", po czym odbył się jeszcze mecz piłki nożnej między drużynami Szkoły Handlowej i K.S.M (Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży). Gdańskie święto kultury fizycznej "przyczyniło się niewątpliwie do większego zrozumienia wartości sportu dla podtrzymania ducha narodowego oraz jego wielkiej propagandy".
Sportowe wakacje zaczynały się również w Sopocie - w planowanych na trzy lipcowe niedziele międzynarodowych wyścigach konnych udział zadeklarowało ponad pięciuset chętnych z Polski, Austrii, Niemiec, Szwecji, Węgier i "Ziemi Gdańskiej".
Równie wyścigowo startowała też gdyńska kanikuła, z jedną wszakże różnicą: tutaj do wyścigu stanęły konie nie zwyczajne, a mechaniczne; otóż - jak dowiadujemy się z "Gazety" - "odbyły się w Gdyni ciekawe zawody motocyklowe, zorganizowane staraniem Związku Strzeleckiego".
Coroczne zawody zaliczane do "tabeli polskich mistrzostw motocyklowych przez P.Z.M. (Polski Związek Motorowy), rozegrano tym razem na trasie prowadzącej ulicami: Świętojańską, Alejami Marszałka Piłsudskiego, Korzeniowskiego, Sienkiewicza i Skwerem Kościuszki". Motocykliści rywalizowali ze sobą w trzech klasach ustalonych wg pojemności silnika: poniżej 100 cm sześc., do 250 cm sześc. i motocykli wyścigowych (z reguły 500 cm sześc.).
Ale początek gdyńskich wakacji miał wymiar nie tylko sportowy: oto na dzień 3 lipca zapowiedziano w "Muszli na Kamiennej Górze" występ "światowej sławy "Chóru Dana" po cenach popularnych".
Chór Dana, czyli polski zespół rewelersów, zadebiutował w roku 1928 w składzie: Wincenty Nowakowski, Zachariasz Papiernik, Aleksander Kruszewski, Mieczysław Fogg, Tadeusz Bogdanowicz i Władysław Daniłowski, początkowo wykonując jedynie tanga śpiewane po hiszpańsku. Od roku 1932 współpracował z wieloma polskimi teatrami i rewiami, a jako chórek towarzyszył na scenie takim artystom jak: Adolf Dymsza, Stefcia Górska, Hanka Ordonówna czy Zula Pogorzelska. Wystąpił także w wielu ówczesnych polskich produkcjach filmowych.
Gdyński koncert zespołu miał się odbyć w plenerze, "przy zastosowaniu amerykańskiej aparatury plenerowo-dźwiękowej", jednak "w razie pochmurnego dnia lub niepogody" planowano przenieść go do Szklanego Pałacu "Bodega" ("Bodega" była działającym od roku 1936 kinem, usytuowanym w wielofunkcyjnym pawilonie. Latem "Bodega" przeistaczała się w kawiarnię i restaurację. Lokal spłonął w roku 1939.). Koncert w Gdyni był częścią większej letniej trasy koncertowej po polskim Wybrzeżu - dzień wcześniej "Chór Dana" miał wystąpić w Wejherowie.
"Gazeta" nie podaje jednak, czy słynny zespół dotarł też do nadmorskiej Jastarni i czy zrobił to w taki sposób, jak owi trzej jegomoście, którzy zmierzali do Gdyni, lecz nigdy tam nie dotarli...
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 147 z 30 czerwca 1937 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (9) 2 zablokowane
-
2017-07-04 10:56
Jak zwykle... nie tylko rzetelnie
ale też ciekawie :)
- 1 0
-
2017-06-30 21:04
Najlepsza cykliczna zakładka!
- 3 0
-
2017-06-30 12:25
,,Przypadek-dobroczyńca'' (1)
A nie mogli się zdzwonić; )))
- 2 0
-
2017-06-30 13:34
zasięgu nie było jak to w Gdyni
- 0 0
-
2017-06-30 13:27
Ech, kiedyś to byli prawdziwi mężczyźni....... (1)
- 1 0
-
2017-06-30 13:32
Boysband na miarę naszych możliwości
- 0 0
-
2017-06-30 13:03
Nazwy miejscowości brzmią co najmniej dziwnie, można prosić o słowniczek? :)
- 0 0
-
2017-06-30 12:51
Mieczysław Fogg (1)
drugi z lewej.
- 0 0
-
2017-06-30 12:53
pardon
jest podpis pod zdjęciem... :(
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.