- 1 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (80 opinii)
- 2 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 3 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (76 opinii)
- 4 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (85 opinii)
- 5 Upiorne syreny i największe pożary w mieście (33 opinie)
- 6 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (224 opinie)
Poskromienie nierządnicy
Sprawa przyciągnęła uwagę wszystkich, bo miała posmak sensacji. To, że dwie kobiety - Maria Corneli i Regina Zaykowska - przyłapane zostały na nierządzie, niczym szczególnym nie było. Sensacją było jednak to, z kim obie niewiasty, a zwłaszcza Maria Corneli, ten nierząd praktykowały.
Zapytane, czy nie wstyd im trudnić się tak szpetnym zajęciem, broniły się mówiąc, że inni też cudzołożą.
- Może my i grzeszne jesteśmy, ale same nie grzeszyłyśmy - twierdziły. - Z szanowanymi ludźmi my się zadawały.
Kobiety podały nazwiska kilku powszechnie szanowanych ludzi z Gdańska, z którymi miały sypiać. Szokowało szczególnie jedno nazwisko. Władze surowo zakazały je wyjawiać, by niecnym pomówieniem nie narazić na szwank dobrego imienia obywatela. Ale złe języki nie śpią i wkrótce w Gdańsku huczało od plotek i domysłów.
- Mówią, że to któryś z rajców miejskich - twierdzili jedni. - Jeśli tak, to obu niewiastom współczuć należy - odpowiadali drudzy. - Czemuż to? - No bo gdańscy rajcy starzy są i tłuści, jak wieprze... - Bzdury gadacie - powiadali inni. - Nie rajca to był, lecz pewien zamożny kupiec... - Temu jeszcze trudniej dać wiarę - odpowiadali sceptycy. - A to niby dlaczego? - No bo bogatego kupca stać na lepszą babę, niż te dwie chudziny.
Maria Corneli i Regina Zaykowska szpetne nie były, ale do potomkiń Afrodyty rzeczywiście było im daleko. Obie chude były tak, że kości spod skóry wystawały, a do tego blade były i mizerne, jak ktoś, komu śmierć do oczu zagląda. W swoich pomówieniach długo zresztą nie wytrwały. Wyparły się wszystkiego, gdy sędziowie pokazali im, jak bardzo szkodzą sobie i innym, rozpowszechniając w mieście kłamstwa. Wtedy zeznały, że to, co mówiły, usłyszały od swej znajomej, Elsy Fuhrmann.
Elsa poddana została przesłuchaniom w ratuszu, ale nie zaprzeczyła temu, co powiedziały o niej Corneli i Zaykowska. Potwierdziła, że wśród jej klientów było wielu szacownych obywateli miasta i nie wyparła się tego nawet wówczas, gdy sprowadzono ją do ratuszowych piwnic i pokazano, co grozi tym, którzy innych fałszywie oskarżają.
- Może jestem potępiona, ale co mam robić? Do pracy mnie nie chcą, bo siły mnie opuściły, a straszną rzeczą jest być głodnym. - Głodem grzechu nie tłumacz. Zresztą nie o twój żołądek tu chodzi, lecz o dobre imię tych, których pomówiłaś... Podtrzymujesz swe zeznania? - Podtrzymuję... Prawdę mówiłam. - Wiesz, że przed sądem staniesz? - Wiem.
Sędzia zaczął czytać zarzuty. Gdy powiedział, że "Elsa Fuhrmans porządnych ludzi fałszywie oskarżała i pewnego uczciwego mieszczanina tego miasta w oszczerczy sposób gdzieniegdzie przed ludźmi obmawiała", na sali rozległy się groźne pomruki.
- Czy oskarżone Corneli, Zaykowska i Beyer winne są zbrodni nierządu? - zapytał sędzia, gdy już wszystkie formalności zostały dopełnione. - Winne są w obliczu sądu i Boga wszechmocnego - odrzekł woźny sądowy. - Jaka kara za takie przestępstwo jest im pisana? - Chłosta przy pręgierzu i wieczne wydalenie z obszaru i jurysdykcji miasta Gdańska. - Czy oskarżona Corneli winna jest fałszywemu pomówieniu? - ponownie zapytał sędzia. - Winna jest w obliczu sądu i Boga wszechmocnego - odrzekł woźny. - Jaka zatem kara ma być jej wymierzona? - Napiętnowanie żelazem... - Czy oskarżona Elżbieta Beyer winna jest daniu fałszywego świadectwa? - sędzia znów zapytał. - Winna jest w obliczu sądu i Boga wszechmocnego. - Jaką więc dodatkową karę ma ponieść? - Kat ucho ma jej odjąć przy pręgierzu. Kara mądra to i sprawiedliwa - odrzekł na koniec sędzia i zamknął rozprawę.
Motłoch był zadowolony, oskarżone płakały...
Do ekscesów doszło przy wyświęcaniu z Gdańska Marii Coreli. Gdy kat rozżarzonym prętem wypalał jej piętno na ciele, motłoch śmiał się i chwalił kata, kiedy zaś wozem wywożono ją z miasta, szarpano ją i oblewano nieczystościami, a w jej kierunku poleciało kilka kamieni. Była to jednak tylko uwertura przed tym, co miało się dziać podczas wymierzania kary Elżbiecie Beyer.
Gdy doprowadzono ją do pręgierza, motłoch wymyślał jej i wygrażał pięściami. Kiedy kat wymierzył jej 28 uderzeń rózgą, tłum zgęstniał, skończyła się bowiem południowa msza w kościołach. Kiedy Elsie odcinano ucho, motłoch był wyraźnie rozradowany, gdy zaś wsadzano ją na wóz, wrzeszczeli wszyscy. Wśród niebywałego zgiełku kobietę zawieziono w stronę bram miasta i nikt wtedy sobie nie żałował. Ciskano w nią różnymi przedmiotami, najczęściej błotem, kamieniami i nieczystościami z rynsztoka. Wóz wywiózł Elsę Beyer za miasto.
Porzucono ją na poboczu drogi na Chełm. Gdy z pomocą któregoś z urzędników sądu wysiadała z wozu, nakazano jej iść przed siebie i uprzedzono, że jeśli kiedykolwiek do miasta powróci, wówczas zostanie stracona. Chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie i tłum na pożegnanie obrzucił ją przekleństwami, a co gorliwsi rzucali w jej kierunku kamienie. Śmiali się, gdy któryś trafił.
Zostawili ją w spokoju, gdy w pewnej chwili upadła. Leżała tam jeszcze nazajutrz rano, aż w końcu ktoś zainteresował się, czy jeszcze żyje. Gdy stwierdzono zgon, pogrzebano ją tam, gdzie leżała. Na poboczu drogi. Nawet nie wiadomo, czy ktoś zatknął krzyż na jej grobie.
Kilka dni później jakiś wierszokleta ułożył pieśń, którą pięknie wydrukowano i którą kolportowano w całym mieście. Pieśń miała być przestrogą dla kobiet takich, jak Elsa. Według twórcy grzeszna dusza zmarłej miota się po śmierci gdzieś pomiędzy piekłem a czyśćcem. Jest świadoma ciężaru swych win, wie, że spotkała ją sprawiedliwa kara i błaga o wybaczenie wszystkich, których skrzywdziła swymi pomówieniami...
O autorze
Paweł Pizuński
- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.
Opinie (62) ponad 10 zablokowanych
-
2010-06-02 18:38
bardzo fajnie opisana historia, film można nakręcić :)
- 1 0
-
2010-06-02 18:02
radny se podupcył, a cygana powiesili
kilka uwag
czy ktoś pomyślał o tym kto mógł być owym niesłusznie oskarżanym "zacnym człowiekiem", bo ja mam dziwne skojarzenia:-)
sprawa druga - zachowanie tłuszczy
kiedyś rozrywką były egzekucje, gladiatorzy itd, a dziś jest "taniec z **zdami" i gacie eci wywalone na sopockiej scnie
i sprawa trzecia - fuhramnn
czemu mnie to nie dziwi:-) jedni nie wiedza co robił ich dziadek, a inni co robiła babcia
ha ha ha ha ha
PS ktos tu chyba bedzie musiał pomyśleć o zmianie ksywki hi hi hi- 2 0
-
2010-06-02 17:43
"Łunia Brukselska Nierządnica Ełropejska"
Nasuwa się na myśl....
- 1 0
-
2010-06-02 16:44
wrogość..
niby taka wrogość wobec kobiet lekkich obyczajów, a tym czasem duża część mężczyzn szuka z nimi kontaktu i jakoś im to nie przeszkadza.
- 3 0
-
2010-06-02 16:04
Lata lecą, a władza dalej to samo
ciężko kara się za lekkie przewinienia, prawdziwymi przestępcami nikt się nie interesuje...
- 6 0
-
2010-06-02 06:26
pomówienia- (3)
ha ha.
- 34 2
-
2010-06-02 13:28
(2)
a ktoś wie, na jakiej ulicy współczesne ladacznice wystają? każde duże miasto ma takie miejse, ale w trójmieście chyba z tym krucho.. :)
- 3 0
-
2010-06-02 15:40
zapytaj taksowkarza
- 2 0
-
2010-06-02 13:34
Niemieckie rzady
hehe
- 2 1
-
2010-06-02 15:16
Ja regularnie poskromiam nierządnice
jest takie miejsce w oliwie gdzie porzadni obywatele nierządnice poskromiaja
- 2 1
-
2010-06-02 15:14
niestety
dzisiejszy gdanski motloch, przepraszam miekszancy, niewiele sie od tamtych ludzi roznia. Utopili by drugiego w lyzce wody.
- 3 0
-
2010-06-02 14:44
Gdyby prawo to było stosowane do czasów obecnych .....
ciekawe ile osób nie posiadało by ucha .... zapewne dużo osób chodziłoby z długimi włosami :):):)
- 2 0
-
2010-06-02 13:08
Kiedy kat wymierzył jej 28 uderzeń rózgą, tłum zgęstniał, skończyła się bowiem południowa msza w kościołach
Ta historia niestety nie świadczy dobrze o ówczesnych Gdańszczanach. Wyszli z kościoła i zaraz zapomnieli o Słowie Bożym, które słyszeli. Na pewno wcześniej w tym samym Kościele słyszeli opowieść o jawnogrzesznicy, którą przyprowadzono do Jezusa. Czy Jezus ją potępił? Nawet jej nie zgromił, nie uczynił wyrzutów, ale okazał jej miłosierdzie i powiedział jej z miłością "Idż i nie grzesz więcej". Ludzie może i chodzą do Kościoła, ale często obecni są tam tylko ciałem a nie duchem. Gdyby nie tylko słuchali ale i wykonywali to o czym nauczał Jezus nie doszłoby do takich rzeczy. "Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień" Jestem pewien, że powtórzyłaby się sytuacja sprzed 2000 lat, wszyscy by odeszli pozostawiając swoje kamienie i kobiety
- 13 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.