• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Otello z Targu Rybnego

Paweł Pizuński
11 października 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Przy Targu Rybnym znajdowały się składy handlowe kupców wszelkich profesji. Na tej przedwojennej pocztówce widać także skład z alkoholami i produktami spirytusowymi, choć nie ten należący do Engela, w którym Kunkel postrzelił Seloffa. Przy Targu Rybnym znajdowały się składy handlowe kupców wszelkich profesji. Na tej przedwojennej pocztówce widać także skład z alkoholami i produktami spirytusowymi, choć nie ten należący do Engela, w którym Kunkel postrzelił Seloffa.

Gdański cieśla okrętowy zachował życie, bo już w XIX wieku prawo uwzględniało zwolnienie od odpowiedzialności karnej niepoczytalnych w momencie popełnienia przestępstwa. Dlatego strzał z bliska do domniemanego kochanka swojej żony uszedł mu na sucho.



Rybacy i handlarze cumujący swoje łodzie przy Targu Rybnym w Gdańsku. Scena uchwycona na obrazie pejzażysty Gustava Schönlebera. Rybacy i handlarze cumujący swoje łodzie przy Targu Rybnym w Gdańsku. Scena uchwycona na obrazie pejzażysty Gustava Schönlebera.
Przekupki na Targu Rybnym podczas wojny. Przekupki na Targu Rybnym podczas wojny.
12 lutego 1870 r., kilka minut przed południem, do składu kupca Engela na Targu Rybnym zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku wszedł pan Seloff, który opodal handlował rybami. Właśnie zamierzał coś zamówić, gdy ponownie otworzyły się drzwi i do wnętrza wszedł cieśla okrętowy, Jan Fryderyk Kunkel.

- Jednego proszę - rzekł od drzwi i podszedł do lady. Stanął na prawo od Seloffa, w odległości jakichś czterech kroków. Był wyraźnie zdenerwowany.

Engel powoli napełnił wódką blaszany kieliszek i podał go Kunkelowi. Ten wypił, przełknął głośno, skrzywił się nieznacznie i sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Engel sądził, że wyjmie pieniądze, lecz ten wyciągnął zza pazuchy krócicę. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, skierował broń w stronę głowy Seloffa i wypalił. Gdy tamten osunął się na podłogę, Kunkel najspokojniej w świecie wyszedł ze sklepu i powoli ruszył w stronę portu.

Nie uszedł daleko. Kilkanaście metrów dalej zatrzymał go Lepke, subiekt Engela. Cieśla nie stawiał oporu. Dał się doprowadzić do składu Engela i spokojnie usiadł na podsuniętym mu krześle.

- Sprowadźcie policję. Ja wiem, com zrobił... Ja nie mógł inaczej... Bóg mnie świadkiem... Ja nie mógł inaczej... Ja wiem, com zrobił... - powtórzył kilkakroć, jak w amoku.

Odgłos strzału zwabił do sklepu sporą gromadę ciekawskich. Engel wyprosił wszystkich i zamknął drzwi na klucz. Poza nim w sklepie pozostał tylko Kunkel, subiekt Lepke i jakiś starszy jegomość, który najpierw z troską pochylał się nad półprzytomnym Seloffem, a później pomógł mu usiąść na krześle. Po chwili zjawiło się dwóch żandarmów i jakiś aptekarz. Gdy opatrywał oszołomionego Seloffa, żandarmi wyprowadzili Kunkela.

- Ja wiem, com zrobił... Bóg mnie świadkiem... Ja nie mógł inaczej... - mamrotał na okrągło, gdy prowadzono go do Baszty Kotwiczników.

* * *


Po opatrzeniu rany, Seloffa doprowadzono do jego mieszkania i położono do łóżka. Krótko potem odwiedził go dr Starck i zajął się jego głową, a mówiąc ściślej, raną postrzałową o średnicy jakichś dwóch cali, w okolicach prawej kości skroniowej. Jeszcze tego samego dnia udało się wydobyć z niej kilka ziaren śrutu, ale kilkanaście dalszych tkwiło tam jeszcze przez jakiś czas, dopóki same nie wyszły z ropą. W końcu rana się zabliźniła i po zajściu w sklepie Engela Seloffowi pozostała tylko jedna pamiątka. Głuchota w prawym uchu.

Co do Kunkela, to próbowano go przesłuchać tuż po doprowadzeniu na posterunek, jednak nie było to możliwe. Na okrągło plótł coś od rzeczy i dopiero po paru dniach dało się z nim jakoś porozumieć. Zapytany o powód dokonania zamachu na życie Seloffa, podał, że tamten cudzołożył z jego żoną.

- Od ośmiu lat trwali w tym związku. Z jego powodu żona mnie opuściła, a dwa lata temu urodziła jego dziecko... Chciałem, by wróciła... Z czasem mogliby my się przecie pogodzić, ale ona słyszeć nie chciała. Wyśmiewała mnie tylko, a później wzięła wszystko, co było w mieszkaniu i odeszła do Seloffa - wyznał przed sędzią śledczym i było to wszystko, co się kupy trzymało, bo co do innych rzeczy związanych z zamachem to albo nie pamiętał, albo też sam sobie zaprzeczał.

Raz mówił, że broń kupił, bo chciał pójść do żony, by zastrzelić się na jej oczach, innym zaś razem twierdził, że zamierzał strzelić do Seloffa dla postrachu i by dać mu nauczkę. Gdzie kupił broń? Nie pamiętał. Czy pił wódkę przed zamachem? Nie wiedział. W końcu sędzia śledczy uznał, że Kunkela trzeba odesłać na badania psychiatryczne do zakładu w Świeciu i tak też się stało.

* * *


Żona Kunkela była kobietą tyleż stanowczą, co ordynarną. Widać było, że potrafiła sobie radzić w życiu, a i na handlu też się znała. Miała stragan z rybami na Targu Rybnym, więc Seloffa znała dobrze, oburzyła się jednak, gdy powiedziano jej o zarzutach Kunkela.

- Ja z Seloffem nigdy nie cudzołożyła - powiedziała czerwona ze złości. - To ten drań, Kunkel, mnie zdradzał, więc ja go rzuciła. Poza tym dziwnie zaczoł sie zachowywać. Jak jaki głupek. Wszystkie w mieście mówią, że w głowie ma nie po kolei i majom racje. On normalny nie jest... - powiedziała tonem, który nie znosił sprzeciwu, a później sypnęła jeszcze kilkoma epitetami pod adresem byłego męża.

O dziwnym zachowaniu Kunkela rzeczywiście mówiło kilku świadków, lecz i o pani Kunkel też różnie ludzie się wypowiadali. Właściwie to o całej tej trójce nie najlepiej na mieście mówiono.

Tymczasem pod koniec 1871 r. Kunkel wrócił ze Świecia i w areszcie oczekiwał na proces. Ponieważ dr Brückner stwierdził, że w zakładzie doszedł do siebie, ponownie go przesłuchano. Teraz jego zeznania brzmiały dość sensownie, a przedstawiana przez niego wersja zdarzeń z 12 lutego 1870 r. nie była pozbawiona logiki.

- Krócicę kupiłem w sklepie żelaznym Husena w dzień zamachu przed południem - zeznał. - Kazałem porządnie nabić ją śrutem i schowałem w kamizeli pod płaszczem. Poszedłem na Targ Rybny, do żony, bo chciałem, by dała mi jakie pieniądze. Trzy dni wcześniej zabrała z mieszkania wszystko, co miało jaką wartość, więc nawet co jeść nie miałem. Zirytowałem się, gdy mi odmówiła, poszedłem więc do składu Mieraua i trochę wypiłem, ale nie wiem ile. Kiedy wychodziłem, zobaczyłem Seloffa i wtedy pomyślałem, że trza mu dać jaką nauczkę. Poszedłem za nim do sklepu Engela i stanąłem blisko niego. Nie chciałem go zabić... Myślałem, że jak go nastraszę, to odczepi mi się od żony.

* * *


Dr Starck był pewny, że strzał, oddany przez Kunkela w skroń z odległości czterech kroków krócicą nabitą sporą ilością śrutu, był w stanie uśmiercić Seloffa, więc 24 stycznia 1872 r. Kunkela sądzono pod zarzutem usiłowania morderstwa. Przysięgłym powtórzył wszystko to, co powiedział, gdy przesłuchiwano go po powrocie ze Świecia. Podkreślił też, że wtedy, w lutym, był mocno zirytowany na żonę. Mówił dość spokojnie, jednak kiedy zeznania składał Seloff, widać było, że z trudem zachowywał spokój. Gdy ten powiedział, że z panią Kunkel nie utrzymywał żadnych cudzołożnych stosunków, ale tylko do czasu zamachu na jego życie, Kunkel poderwał się na równe nogi, w końcu opanował się jednak i do końca rozprawy siedział nieruchomo, jakby to, co się działo wokół, w ogóle go nie dotyczyło.

O wyroku przysięgłych zadecydowało orzeczenie dr Brücknera. Gdy zapytano go o stan psychiczny Kunkela w chwili popełnienia czynu, oświadczył, że nie był on w pełni władz umysłowych.

- Jestem przekonany, że oskarżony cierpi na podrażnienie mózgowe. W dniu zamachu przypadłość ta szczególnie dała znać o sobie, a wywołały ją gwałtowne emocje. Oskarżony stracił kontrolę nad swym zachowaniem, trudno więc w jego przypadku mówić o świadomym działaniu... - oświadczył dr Brückner i to przeważyło.

Przysięgli uznali, że podczas zamachu na życie Seloffa Jan Fryderyk Kunkel był niepoczytalny i zwolnili go od winy i kary.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (52) 10 zablokowanych

  • Pięknie było przed wojną. Szkoda, że nastały czasy tandety architektonicznej. Miejmy nadzieje, że to tylko przejściowe zjawisko.

    • 19 3

  • "...odwiedził go dr Starck i zajął się jego głową, a mówiąc ściślej, raną postrzałową o średnicy jakichś dwóch cali, w okolicach prawej kości skroniowej."
    Gdyby Niemiec czytał o Kmicicu, to by wiedział, że na taką ranę najlepszy jest chleb ugnieciony ze śliną i pajęczyną.

    • 12 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto był sponsorem tytularnym Klubu koszykarskiego Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia w 1995r?

 

Najczęściej czytane