• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nagie tańce przy Schichaugasse

Paweł Pizuński
14 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Relacja z procesu właścicieli lokalu przy Schichaugasse w gdańskiej gazecie z czerwca 1920 roku. Relacja z procesu właścicieli lokalu przy Schichaugasse w gdańskiej gazecie z czerwca 1920 roku.
Dziś nie ma już kamienicy przy Schichaugasse 12 (Jana z Kolna 12), została tylko jej sąsiadka z parceli nr 10. Dziś nie ma już kamienicy przy Schichaugasse 12 (Jana z Kolna 12), została tylko jej sąsiadka z parceli nr 10.

Anonimowe doniesienie na restauratora Schönecka wpłynęło pod koniec 1919 r. Do obyczajówki z pretensjami zadzwoniła jakaś starsza kobieta.



- Jak możecie panowie tolerować taką nieobyczajność w naszym mieście? - grzmiała do słuchawki.
- O czym pani mówi? - zapytał zaskoczony urzędnik.
- O tych zbereźnych tańcach, co to w lokalu na Schichaugasse [dziś to ulica Jana z Kolna - przyp. red.] się odbywają.
- Daruje pani, ale nie wiem, o co chodzi.
- No i właśnie tak policja interesuje się tym, co dzieje się w mieście... Nasze niemieckie dziewczęta przed cudzoziemskimi marynarzami w samych tylko kostiumach kąpielowych tańcują i kto wie, czy innych rzeczy z nimi nie robią, a policja nic...
- W lokalu na Schichaugasse pani mówi?
- Tak proszę pana... Schichaugasse 12 zobacz na mapie Gdańska.
- Dotychczas skarg żadnych na ten lokal nie było...
- No bo oni sprytnie to robią... Wieczorami, jak goście się zbiorą, zamykają wszystkie drzwi, okna zasłaniają kotarami i przy samym tylko pianinie dziewczęta tańcują w tak skąpym odzieniu, że to obraza boska na to patrzeć, panie... I to jeszcze przed kim tańcują. Przed murzynami nawet...
- Jakie to są dziewczęta? Zna pani któreś...
- A jakże bym ja miała nie znać? Dwie znam, panie z widzenia. Modnisie takie, że jakbyś je pan na ulicy spotkał to za arystokratki byś pan je uznał, a to zwyczajne kurwy są tymczasem.... - niemal krzyknęła.
- Tak brzydko o bliźnich mówić nie można... - policjant roześmiał się.
- Jakich bliźnich panie... To wstyd, że z taką człowiek jednym powietrzem oddychać musi. A co gorsza to i żona tego właściciela tam występuje...
Cennik z Schichaugasse 12
nagi taniec - 50 marek
spotkanie w pokoju odosobnień - 20 marek
- Jak to, żona właściciela... - zdziwił się policjant.
- A tak, drogi panie. Ona też w tych tańcach udział bierze, a kto wie, czy z innymi się nie puszcza.
- Jak to się puszcza?
- A tak, drogi panie. Obok tej restauracji są specjalne pokoje na takie rzeczy. Każda dziwka może zaciągnąć tam klienta, tyle że właścicielowi zapłacić musi...
- To już jest bardzo poważne oskarżenie... Jest pani pewna?
- A jakże ja nie miałabym być pewna? Bóg mnie świadkiem, że prawdę mówię... - odpowiedziała z całą powagą.
- Jak się pani nazywa - zapytał policjant.
- A po co to panu?
- Jest pani świadkiem. Jeśli to, co pani mówi, potwierdzi się...
Kobieta rozłączyła się.

* * *

Mimo niejasności w zgłoszeniu anonimowej denuncjatorki, policjanci z gdańskiej obyczajówki postanowili przyjrzeć się lokalowi na Schichaugasse 12. Restaurację poddano więc dyskretnej obserwacji, od czasu do czasu zaglądali tam też policjanci po cywilnemu.

W lokalu rzeczywiście panowały dziwne obyczaje. Właściciel, August Schöneck zaglądał tu nader rzadko, ale za to jego żona, Augusta, bywała tam niemal codziennie. O wszystkim, co wewnątrz się działo nie decydowała jednak ani ona, ani też jej mąż, lecz kierownik restauracji, niejaki Franz Kessler. Był to młody, zaledwie 23-letni człowiek o wyglądzie dandysa. Podczas wojny służył w marynarce wojennej i pewnego dnia w Libau [dziś to łotewska Liepāja, po polsku - Lipawa - przyp. red] prawie wywołał po pijanemu strzelaninę. Pewny siebie, rzutki młodzieniec z poczuciem humoru, mógł podobać się niejednej kobiecie, a pani Schöneck podobał się niemal na pewno, skoro niejednokrotnie widywano ich razem na mieście.

Poza nimi lokal rzeczywiście odwiedzali marynarze różnych nacji, zaglądały tam też kobiety, których kilka można było zaliczyć do stałych bywalczyń restauracji. Przychodziły zwykle popołudniami, by wyjść późnym wieczorem, a ponieważ żadna z nich nie była dotąd notowana przez policję obyczajową, zaczęto więc je "sprawdzać". I wtedy nagle zrobiło się w Gdańsku głośno o Kesslerze.

Już wcześniej wiedziano, że niekiedy przesadzał z alkoholem. Upijał się przeważnie w restauracji i zachowywał się wtedy jak wariat. Dobrze było, dopóki swoje alkoholowe przygody zaczynał i kończył w lokalu, bo wtedy personel był w stanie go kontrolować. Gorzej, gdy pewnego dnia wyszedł podpity na miasto i to jeszcze do tego z browningiem w kieszeni. Najpierw wywołał awanturę w tramwaju elektrycznym, później wdał się w strzelaninę ze strażnikiem miejskim, a później zastrzelił jakiegoś młodzieńca na rogu Samt- i Wallgasse zobacz na mapie Gdańska [Aksamitnej i Wałowej - przyp. red.]. Zaraz po tym zbiegł nierozpoznany, ale kilku świadków dobrze go zapamiętało. Dzięki temu policja zdołała go wyśledzić i już pod koniec kwietnia 1920 r. Kessler został zatrzymany.

* * *

W tym czasie dochodzenie w sprawie "nagich tańców na Schichaugasse" dobiegało końca. Udało się potwierdzić większość zarzutów anonimowej denuncjatorki, ustalono nawet cennik, który obowiązywał za dodatkowe atrakcje oferowane przez lokal. Poza tym, że wino i koniak były tu odpowiednio droższe, to jeszcze za "nagi taniec" każdy z widzów zapłacić musiał 50 marek. Nieco tańsze było korzystanie z pokoju odosobnień. Za możliwość intymnego "tete-a-tete" z wybraną niemiecką kobietą Kessler inkasował 20 marek.

Wszyscy winni afery "nagich tańców" stanęli przed sądem ławniczym 28 czerwca 1920 r. Głównym oskarżonym był oczywiście właściciel lokalu, August Schöneck oraz jego żona Augustyna. Dziwne to było małżeństwo. On wyglądał na statecznego, lekko podstarzałego mężczyznę, ona zaś była od niego młodsza i chwilami rzeczywiście zachowywała się dość swobodnie. Oboje nie przyznawali się do winy, ale tylko dla Schönecka zeznania świadków wypadły korzystne. Rzeczywiście mógł nie wiedzieć, że w jego lokalu dochodzi do nieobyczajnych praktyk. Dlatego został uniewinniony, ale już jego żona dostała za swoje. Ponieważ świadkowie i policja potwierdzali na ogół, że w "skąpym stroju" rzeczywiście tańczyła przed gośćmi restauracji i że namawiała do tego też i inne niemieckie kobiety, skazano ją na miesiąc więzienia za stręczycielstwo.

Nie mniej winny okazał się Kessler, którego na salę sądową sprowadzono z więzienia. Po tym, jak skazany został na 6 lat więzienia za zabójstwo, minę miał nietęgą, zaprzeczał jednak, by cokolwiek wiedział o nieobyczajnych praktykach w prowadzonej przez siebie restauracji. Twierdził, że świadkowie kłamią, jednak sąd był innego zdania i skazał go na miesiąc więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (16) 4 zablokowane

  • :)

    dzisiaj to norma.....

    • 13 3

  • A teraz w tym miejscu będzie stał ECS.

    Co lepsze? Już sam nie wiem.

    • 28 7

  • zadzwoniła (3)

    oczywiście wtedy mieli wszyscy telefony

    • 9 12

    • ta co dzwoniła z pewnoscią miała skad zadzwonić

      inni nie dzwonili

      • 2 0

    • (1)

      Były na pocztach rozmównice publiczne. zamawiało się rozmowę i rozmawiało z kabiny. W rozmowach międzymiastowych ta instytucja przetrwała do lat 1970-ch.

      • 5 0

      • a w bieszczadach dużo dłużej

        sam korzystałem z takiej kabiny w roku 1998 bodajże w wetlinie w urzędzie pocztowym... to były czasy ech...

        • 2 0

  • :-)

    Lubię to!;-)

    • 14 1

  • Kapowanie to jak widac historyczny nawyk.

    Zawiśc i zazdrosc starej niemry spowodowała zamkniecie lokalu do którego chadzali dziadkowie tych liberałów z których kazdy mówi ze polska jest dzikim krajem. A stara i pomarszczona donosicielka została pozbawiona widoków tych ekscsów.

    • 10 3

  • dzis jest pelno domow publicznych gdzie polskie dziewczeta tancza nago przed

    niemcami i murzynami i oddaja sie im za nedzne pieniadze zarabiajac na alfonsow a policja nic sobie z tego nie robi a panstwo polskie czerpie zyski z nierzadu

    • 20 5

  • dlaczego mlode dziewczyny oddaja sie takim rzeczom?gdzie rodzice i katolickie (2)

    wychowanie?dlaczego taki upadek moralnosci u mlodych dziewczyn???

    • 12 9

    • Bo te dziewczymy i ich rodzice mają katolicyzm w głębokim poważaniu

      popatrz co reklamują w tv - sypianie kazdy z każdym jak w telenowelach, rozwody, egoizm... Gdyby kultura była kulturą a nie szmatą...

      • 4 0

    • Bo jest na to zapotrzebowanie ze strony katolickich młodzieńców.

      • 2 0

  • Jak bylo kiedys tak jest i dzisiaj-prostytucja byla ,jest i bedzie

    kobiety nie szanowaly sie i nie szanuja a oczekuja ze inni beda je szanowac

    • 12 7

  • bardzo lubie te pana opowiadanka pozdrawiam

    • 14 3

  • Tylko 6 lat wiezienia za zabojstwo to wakacje

    To od tamtego czasu niewiele sie zmienilo to prawo, jest dla zbrodniarzy laskawe, pewnie mlodzieniec byl jakims biedakiem nie wazna osoba.

    • 9 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku znajdowała się Góra Wisielców?

 

Najczęściej czytane