• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jaskinia hazardu i grzechu, czyli mniej znana historia Dworu Artusa

Piotr Rowicki
25 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najstarsze znane zdjęcie Dworu Artusa, wykonane w 1854 roku przez Carla Damme. Najstarsze znane zdjęcie Dworu Artusa, wykonane w 1854 roku przez Carla Damme.
Zdjęcie Dworu Artusa z 1870 roku. Zdjęcie Dworu Artusa z 1870 roku.
To nie żart rysownika, ani fotomontaż - taka konstrukcja naprawdę kiedyś stała na Długim Targu. Tymczasowy pawilon przy Dworze Artusa dobudowano w 1861 r. z okazji wizyty w Gdańsku świeżo koronowanego króla pruskiego Wilhelma I. To nie żart rysownika, ani fotomontaż - taka konstrukcja naprawdę kiedyś stała na Długim Targu. Tymczasowy pawilon przy Dworze Artusa dobudowano w 1861 r. z okazji wizyty w Gdańsku świeżo koronowanego króla pruskiego Wilhelma I.
Obraz Domenica Quaglio z 1833 r. przedstawiający wnętrze Dworu Artusa. Obraz Domenica Quaglio z 1833 r. przedstawiający wnętrze Dworu Artusa.
Pocztówka z pierwszej połowy XX wieku, prawdopodobnie ostatnie lata Wolnego Miasta, lub początek wojny. Na dole widać dach samochodu, a przy ul. Kramarskiej stoi znak zakazu wjazdu. Pocztówka z pierwszej połowy XX wieku, prawdopodobnie ostatnie lata Wolnego Miasta, lub początek wojny. Na dole widać dach samochodu, a przy ul. Kramarskiej stoi znak zakazu wjazdu.
Kolorowana pocztówka z Dworem Artusa - zdjęcie z początku XX wieku. Kolorowana pocztówka z Dworem Artusa - zdjęcie z początku XX wieku.
Dwór Artusa na pocztówce z pierwszych dekad XX wieku. Dwór Artusa na pocztówce z pierwszych dekad XX wieku.

Gdyby ściany miały uszy, to najdumniejsza budowla złotego wieku Gdańska mogłaby opowiedzieć historie nie tylko bardzo poważne, ale i mocno frywolne.



W XVII wieku Dwór Artusa miał nieco inne przeznaczenie, niż wtedy, gdy go budowano, w połowie XIV wieku. Stanowił coś w rodzaju ekskluzywnego klubu dla patrycjatu i bogatego mieszczaństwa, można by go nawet nazwać pubem dla vipów. Dla pospólstwa, kramarzy, szynkarzy i innych pracowników najemnych wstęp był surowo wzbroniony.

Dzieje tego niezwykłego miejsca sięgają roku 1350. Curia regis Artus (królewski dwór Artusa) - jak podają źródła - spalił się w grudniową noc roku 1476, jednak już kilka lat później otworzono nowy budynek, który następnie przez całe dziesięciolecia rozbudowywano i upiększano.

W XVII wieku, w latach 1616-1617 do świetności gmachu przyłożył ręki słynny mistrz niderlandzki Abraham van den Blocke. Budynek ozdobiono posągami starożytnych bohaterów: Scypiona Afrykańskiego, Temistoklesa, Kamillusa, Juda Machabeusza, a także alegoriami siły i sprawiedliwości, na szczycie znalazł się posąg tak porządnej przecież Fortuny.

Po obu stronach portalu umieszczono medaliony z popiersiami Zygmunta III Wazy oraz jego syna, królewicza Władysława.

Można się spierać, czy w tamtym czasie budynek był okazalszy z zewnątrz, czy od środka. Niewątpliwy jest fakt, że było to miejsce pełne przepychu, bezcennych dzieł sztuki, rzeźb, obrazów i mebli.

Wymienić warto obrazy anonimowych artystów z końca XV wieku - "Oblężenie Malborka" i "Okręt Kościoła", "Orfeusz wśród zwierząt" Hansa Vredemana de Vries z 1596 r. oraz "Sąd Ostateczny" Antona Möllera.

Wnętrze upiększały nie tylko obrazy, ale też gobeliny, modele okrętów, zbroje, tarcze herbowe, klatki z egzotycznymi ptakami. Ozdobny był nawet piec, dzieło Georga Stelznera, z lat 1545-1546. Wyłożony 520 kaflami, przedstawiał portrety najwybitniejszych władców europejskich.

Ale wyjątkowość Dworu Artusa wynikała nie tylko z jego architektury czy wyposażenia, ale przede wszystkim panującego w nim ducha. Któż nie chciałby przenieść się na jeden wieczór do owego ekskluzywnego klubu, nie posłuchać o czym panowie dyskutują, przekonać jak się bawią, jak się spierają i jak od czasu do czasu tracąc honor i przyzwoitość, upijając się do nieprzytomności?

Ktoś może wyobrazić sobie, że mówiono tam wyłącznie o cenach, podpisywano kontrakty i dzielono się zyskami. Nie tylko. Spotkania w Dworze Artusa nie miały charakteru biznesowego. Wręcz przeciwnie, w założeniu był wyłącznie miejscem towarzyskiego spotkania ludzi dobrze urodzonych i jeszcze lepiej sytuowanych. A że piwo lało się obfitym strumieniem, toteż przy Długim Targu 44 rozmawiało się o wszystkim i ze wszystkimi. Panowie bratali się ze sobą, niezależnie od tego jaką reprezentowali narodowość, branżę czy wyznanie.

Poszczególne bractwa miały przypisane swoje ławy, w których zasiadali. Najstarsza i najbardziej prestiżowa była ława św. Rajnolda. W niej zasiadał słynny XVI-wieczny burmistrz Eberhard Ferber, a potem inni Ferberowie.

Swoje ławy mieli Holendrzy, była ława Malborska, Trzech Króli, w ławie Lubeckiej zasiadali kupcy wyspecjalizowani w handlu z Lubeką.

Załóżmy, że los nam sprzyjał i byliśmy majętnym patrycjuszem. Drzwi Dworu Artusa stały przed nami otworem, służba pilnująca wejścia kłaniała się w pas, z góry płaciliśmy za trunek trzy szylingi i już byliśmy w środku bachusowego szaleństwa.

Po linie przeciągniętej pod sufitem przechadzał się linoskoczek z nożami w zębach, na posadzce trefniś fikał koziołki, starając się przeszkodzić kuglarzom, gdzieś z balkonu przygrywała skoczna muzyka.

Przy pierwszej z ław zebrali się hazardziści, to nielegalna rozrywka, ale tu, we Dworze nikt się drobnostkami nie przejmuje, karty, kości, zakłady, o cokolwiek, za cały majątek, proszę bardzo.

Dalej już zwyczajna pijatyka, króluje piwo, piwnica pod dworem jest dobrze zaopatrzona, wystarczy skinąć na usługujących i już pędzi w naszą stronę kufel pienistego płynu.

Ławy przepijają do siebie, sąsiad przepija do sąsiada, język skrzy się od dowcipów, ktoś postanowił spróbować się z kompanem na rękę, gdzieś z drugiej strony panowie kupcy skrzyknęli się i śpiewają chórem, bez ładu i składu. W kącie stary wiarus po raz setny pokazuje blizny i sławi sam przed sobą wojenne czyny. Obok młodzieniec stracił rezon, złożył głowę w objęciach Morfeusza i cicho pochrapuje. Dionizje rozkręcają się z minuty na minutę, coraz więcej gości, ścisk, gwar, tumult, że własnego głosu nie słychać.

Do dziś zachowały się księgi Dworu z wpisami w różnych językach, w których uczestnicy biesiad dzielą się swoimi przemyśleniami i przestrogami, a czasem tylko pochwałą pijaństwa:
"Kto tęgo pije, dobrze śpi, kto dobrze i dużo śpi, ten nie grzeszy, ten więc kto pije, wnijdzie do królestwa niebieskiego". Albo "Tutaj spoceni bracia okryte pianą wychylają kubki, tutaj żyć to znaczy - pić!"

Charles Ogier, francuski dworzanin króla Władysława IV w swoim "Dzienniku podróży do Polski" odnotował swoją wizytę w Dworze Artusa, był oburzony i zniesmaczony obyczajami panującymi we Dworze: "Oto stała tam i nieznużona pijatyka, bez nijakiego jedzenia. Stowarzyszenie takie bowiem od czasów dawnych utworzone, do którego ci, co chcą tam przyłączyć i wpisać, cesarskiego talara jako wstępne i dopustkę wpłacają. Oną daninę wpłaciwszy, prawo mają do dworca tego jeśli im wola i codziennie wchodzić, i przez całą noc, jeśli im tam chęć zostaje, spijać piwo, którym do siebie nawzajem przepijają. Sprzedają tam i służby swe ofiarowują onego dionizyjskiego przybytku stróże i jakoby zakrystianie w lnianych fartuchach; powagi też pełni i przystojności brodacze owi, co srebrne kubki napełniają, Danaidom w tym podobni, że kubki te raz wraz są znowu próżne."

To, że w szanowanych obywateli po kilkunastu kuflach wstępował diabeł, nikogo dziwić nie może, wszak natury ludzkiej oszukać się nie da. Toteż faktem jest, że w późnych godzinach wieczornych, a czasem też nad ranem, wybuchały w samy Dworze Artusa, jak i w okolicach, dzikie awantury, jakich prości ulicznicy bez tytułów i pieniędzy by się nie powstydzili.

Mnożyły się skargi do rady miejskiej, żeby pijaństwo, rozpasanie, wrzaski i mordobicia mające swój początek w przybytku pod szlachetnym wezwaniem legendarnego władcy Brytów ukrócić, ale edykty wydawane przez rady były tylko pobożnymi życzeniami. Bo któż bogatemu mógł zabronić zabawy, i to tak przedniej.

O autorze

autor

Piotr Rowicki

- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.

Miejsca

Opinie (22) 6 zablokowanych

  • Świetny artykuł, przechodzę obok dworu codziennie, od dziś zacznę inaczej patrzeć na ten pękny obiekt

    • 3 2

  • Przywrócić obiektowi dawną funkcję! :)

    • 2 0

  • hmmm

    duzo tekstu - malo tresci.. i ta fantazja...

    • 0 5

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Która gdyńska ulica była w czasie II wojny światowej ulicą Gotów?

 

Najczęściej czytane