• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy niemieckie okręty broniły Gdyni i Gdańska

Michał Lipka
22 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Pierwszy z pancerników kieszonkowych nosił nazwę "Deutschland", jednak po zatopieniu innego okrętu z tej serii, "Admirala Grafa Spee", Hitler nakazał zmianę jego nazwy na "Lützow". Nie mógł bowiem znieść tego, że ktoś mógłby posłać "Niemcy" na dno... Pierwszy z pancerników kieszonkowych nosił nazwę "Deutschland", jednak po zatopieniu innego okrętu z tej serii, "Admirala Grafa Spee", Hitler nakazał zmianę jego nazwy na "Lützow". Nie mógł bowiem znieść tego, że ktoś mógłby posłać "Niemcy" na dno...

Pod koniec wojny niemieckie okręty zmuszone były do obrony swoich baz w Gdańsku i Gdyni. Ich załogi na własnej skórze doświadczyły tego, co sześć lat wcześniej przeżywali Polacy.



Zatoka Gdańska dysponuje wieloma naturalnymi zaletami. Do najważniejszych z nich możemy zaliczyć spokojne i dość głębokie, bo dochodzące do 118 metrów wody, otoczone z trzech stron lądem, z bezpośrednią bliskością dużych portów.

Po zakończeniu kampanii wrześniowej walory te doceniło również niemieckie dowództwo. W początkowych latach nad wodami Zatoki rzadko pojawiało się alianckie lotnictwo, dzięki czemu na tutejszym poligonie spokojnie do swych akcji mogły przygotowywać się i szkolić załogi niemieckich okrętów podwodnych.

Dlatego zbudowano tu szereg torpedowni, gdzie testowano nowe typy torped m.in. lotniczych. To tutaj z jednej z większych baz niemieckiej Kriegsmarine do swojego dziewiczego i - jak się miało okazać - ostatniego rejsu szykował się pancernik "Bismarck".

Nie wolno zapominać wreszcie o prężnie działającej wówczas stoczni w Gdańsku. Przez niemal całą wojnę produkowano w niej U-Booty serii XXI (w ciągu zaledwie siedmiu miesięcy z pochylni spłynęło ok. 120 tego typu jednostek) i XXIII. Co najważniejsze: pod koniec wojny prowadzono w stoczni ostatnie testy jednostek serii XXVI. Niemcy pokładali w nich wielkie nadzieje, gdyż liczyli, że zdołają one odwrócić losy bitwy o Atlantyk.

Pancernik kieszonkowy "Admiral Sheer" przetrwał walki na Zatoce Gdańskiej, ale został zatopiony w stoczni w Kilonii. Pancernik kieszonkowy "Admiral Sheer" przetrwał walki na Zatoce Gdańskiej, ale został zatopiony w stoczni w Kilonii.
Okręty te były silnie uzbrojone, gdyż dysponowały dziesięcioma wyrzutniami torped, ale ich prawdziwą zaletą była prędkość - dzięki zastosowaniu prototypowych turbin gazowych, jednostki te mogły osiągać prędkości podwodne dochodzące do 25 węzłów, dzięki czemu były praktycznie nieosiągalne dla większości jednostek eskortowych konwojów. Gdyby weszły do masowej produkcji, mogły odmienić nie tylko losy atlantyckich zmagań, ale być może i całej wojny.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie możemy się dziwić, że gdy losy wojny zaczęły zmieniać się na niekorzyść Niemców, postanowili oni bronić Zatoki Gdańskiej za wszelką cenę. Był również i inny powód - chęć opóźnienia marszu na Berlin.

Dlatego w rejonie Gdańska i Gdyni ruszyły gorączkowe prace fortyfikacyjne, a przy tworzeniu rejonów umocnionych często wykorzystywano naturalne warunki terenowe, takie jak lasy czy tereny podmokłe. O skali przedsięwzięcia mówią same liczby - obronę przed Armią Czerwoną miało prowadzić ok. 200 tys żołnierzy, którzy dysponowali przeszło 1800 działami, blisko 600 czołgami oraz ok. 100 samolotami.

Lądową obronę miały również wspierać okręty, i to nie byle jakie. W skład wsparcia morskiego weszły m.in. pancerniki kieszonkowe (zobacz ramkę pod tekstem) "Admiral Scheer" i "Lützow", ciężkie krążowniki "Prinz Eugen" i "Admiral Hipper", lekkie krążowniki "Leipzig" i "Köln" oraz liczne niszczyciele i mniejsze jednostki. Wspomniane okręty łącznie dysponowały 12 działami kalibru 280 mm, 16 działami 203 mm i 18 działami 150 mm swej artylerii głównej.

Rosjanie swe główne uderzenie postanowili przeprowadzić na styku niemieckich linii obronnych w rejonie Sopotu. Patrząc na liczbę użytych do ataku i obrony sił, nie możemy się dziwić, że praktycznie od samego początku walki były niezwykle zacięte i krwawe.

Szczegóły lądowych zmagań zmagań o Gdynię i Gdańsk opisywaliśmy już w Trojmiasto.pl

Jak zdobywano Gdynię w 1945 r.
Krwawe walki o Sopot
Radziecki film ze zdobywania Gdańska, Gdyni i Sopotu


Przypomnijmy zatem tylko, że dowodzący uderzeniem marszałek Konstanty Rokossowski liczył, że Gdynię zajmie w ciągu jednego dnia. Nie docenił jednak determinacji Niemców, którzy bardzo wolno wycofywali się w sąsiedztwo portu, gdzie obrońców ogniem swych dział wspierał "Lützow". Krwawe walki trwały do 28 marca, kiedy to ostatecznie Gdynia została zdobyta.

Ciężki krążownik Prinz Eugen przetrwał wojnę, ale po jej zakończeniu wykorzystano go do testów broni atomowej na atolu Bikini. Wrak okrętu do dziś spoczywa niedaleko Wysp Marshalla. Ciężki krążownik Prinz Eugen przetrwał wojnę, ale po jej zakończeniu wykorzystano go do testów broni atomowej na atolu Bikini. Wrak okrętu do dziś spoczywa niedaleko Wysp Marshalla.
Podczas wycofywania Niemcy osadzili na dnie portu duże, uszkodzone wcześniej okręty - pancernik "Gneisenau" zablokował wejście do portu, a niedaleko od niego znajdowała się jednostka, która swymi strzałami rozpoczęła II wojnę światową, czyli "Schleswig Holstein".

Także podczas zmagań w Gdańsku Niemców wspierały ich okręty. O skali ich zaangażowania może świadczyć przykład krążownika "Prinz Eugen", który w niecały miesiąc ostrzeliwał atakujących przeszło 240 razy, zużywając przy tym przy tym przeszło 4470 pocisków!

Aby przeciwdziałać artyleryjskiej nawałnicy od strony morza, Rosjanie wysyłali przeciwko niemieckim okrętom swe samoloty. Podczas jednego z nalotów udało im się uszkodzić "Prinz Eugena".

Jednym z ostatnich akcentów działania niemieckich okrętów była operacja "Walpurgisnacht", podczas której ewakuowano z Kępy Oksywskiej na Hel oddziały niemieckie.

Koniec zmagań o Gdańsk i Gdynię miał duże znaczenie militarne. Po pierwsze niemieckie okręty pozbawione swych baz nie mogły efektywnie wspierać działań lądowych. Ostatecznie musiały wycofać się z Zatoki Gdańskiej.

Dodatkowo, wraz z utratą Gdańska, Kriegsmarine straciła jedną ze swych trzech głównych baz remontowych, co skutecznie przekreśliło jakiekolwiek plany wznowienia działań podwodnych.

Radzieccy oficerowie na tle powstającego u-boota przejętego w gdańskiej stoczni. Radzieccy oficerowie na tle powstającego u-boota przejętego w gdańskiej stoczni.
Losy okrętów walczących w 1945 r. na Zatoce Gdańskiej potoczyły się różnie. "Admiral Scheer", który dość szczęśliwie przetrwał ataki radzieckiego lotnictwa podczas operowania w Zatoce Gdańskiej, ostatecznie został zatopiony w kilońskiej stoczni. Co ciekawe, resztki wraku spoczywają tam do dziś. gdyż po wydobyciu z niego wszystkiego, co cenne, alianci po prostu zasypali wrak gruzem i ziemią.

Operującego w Kanale Piastowskim, łączącym Zalew Szczeciński ze Świnoujściem, "Lützowa" poważnie uszkodził brytyjski nalot i ostatecznie zatopili go sami Niemcy. Po zakończeniu wojny Rosjanie podnieśli wrak, by wykorzystać go do testowania wytrzymałości na nowe bomby lotnicze dużego kalibru.

Najdalszą drogę przebył "Prinz Eugen". Po zakończeniu wojny jednostkę przejęli Anglicy, którzy następnie przekazali ją Amerykanom. Okręt wykorzystano do testów atomowych na atolu Bikini, gdzie sprawdzano jego odporność na nowy w tym czasie rodzaj broni. Wrak spoczywa niedaleko Wysp Marshalla.

Pancerniki kieszonkowe - tym mianem określano trzy okręty typu Deutschland, zbudowane w okresie międzywojennym. Niemcy ograniczeni Traktatem Wersalskim mogli budować okręty o wyporności do 10200 ton. Ale dzięki zastosowaniu nowatorskich, lekkich stopów metali oraz spawania kadłuba, znacznie ograniczyli wyporność nowych jednostek, która oficjalnie mieściła się w przyjętych limitach, choć nieoficjalnie ich wyporność wynosiła 11500 ton. Okręty dysponowały silnym uzbrojeniem artyleryjskim (6 dział kalibru 280 mm) i sporą prędkością (przeszło 28 węzłów), co miało rekompensować niezbyt silny pancerz. Był to jednak jeden z najciekawszych projektów jednostek pancernych z okresu II wojny światowej, tak pod względem konstrukcji, jak i rozwiązań technologicznych.

Jako ciekawostkę możemy tu podać fakt, iż pierwsza jednostka nosiła nazwę "Deutschland", jednakże po zatopieniu innego okrętu z tej serii, którym był "Admiral Graf Spee", Hitler nakazał zmianę nazwy na "Lützow". Nie mógł bowiem znieść tego, że ktoś mógłby posłać "Niemcy" na dno...

Opinie (98) ponad 20 zablokowanych

  • panie Lipka wyszla lipka (1)

    czy naprawdę trzeba przedstawiać jako chwalebne chwile kiedy Gdańsk i Gdynia były wyrywane z rak niemieckich okupantów przez radzieckich zdobywców - o losach niemieckich pancerników można poczytać na specjalistycznych forach .
    jest mi WSTYD ze niby pasjonat historii Polskiej MW ,a o niemiaszkach potrafi napisac ,a o naszych już tak obszernie to nie .
    ps: czy pan panie Lipka wie ze ze oddzialy Niemieckie w 1945 na wyspie Sobieszewskiej poddaly sie dopiero 11 maja !!

    • 5 10

    • Czyli potępiasz autora, a sam sławisz szwabów, że wytrzymali do 11 maja?

      • 5 2

  • (6)

    jeszcze im pomniki postawcie za dzielną obronę!!! Polska to dziwny kraj, w którym bandytów i morderców się gloryfikuje.

    • 69 82

    • Facet masz kompleksy hahah (2)

      no bo w ciągu kilku lat wojny Niemcy zbudowały 120 okrętów podwodnych, a my teraz w ciągu 25 lat pokoju nie potrafimy patrolowca...

      Hahahahahah

      też bym wpadł w kompleksy, gdybym się tym przejmował i należał do rasy panów z ONR czy innego hitlerjugend

      • 12 13

      • 120 to jednego typu, który zresztą nie wszedł na większą skalę do akcji

        VII i IX było w sumie grubo ponad 1000 zbudowanych

        • 6 0

      • Oni muszą zwalać zawsze winę za własną nieudolność na "tego złego" (czy to żyd, niemiec czy gej). Do roboty lenie! :P

        • 18 2

    • Głupi czy troll? (2)

      A gdzie tu gloryfikacja? Same fakty.
      O Wermachcie też nie można pisać, że w swoim czasie było najlepszą armią świata?

      • 18 13

      • A ja tobie POwiem (1)

        Go**no nie fakty

        • 12 17

        • Trolluj dalej.

          • 5 9

  • Ciekawy artykuł, ale... (9)

    Panie Redaktorze, po wojnie w pniach piaśnickich drzew znajdowano zęby dzieci. Wie Pan skąd się tam wzięły? Niemcy brali za nogi małe dzieci, brali zamach i ... roztrzaskiwali ich małe główki o drzewo. To tylko jeden z licznych przykładów. Raczej niemieccy żołnierze nie mogli poczuć na własnej skórze tego co przeżywali Polacy z Pomorza. Napisał Pan naprawdę ciekawy artykuł natomiast na przyszłość zanim Pan użyje pewnych paralel proszę się dobrze zastanowić. W Polsce jeszcze żyją ludzie, wówczas małe dzieci, które się budzą z krzykiem w środku nocy!!! Polecam piosenkę Andrzeja Garczarka pt. Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał. Jest na yt.

    • 24 8

    • te opowiesci o pniach to mit... (1)

      • 2 1

      • w Piasnicy, a nie na Wolyniu?

        • 0 0

    • Pisałem m.in tutaj wielokrotnie o zębach dzieci w pniach drzew. (3)

      Nawet dzisiaj wspomniałem o tym na Salonie 24, może zaraz wkleję...

      • 1 2

      • - o Selbschutzu i o dzieciach rozbijanych na samym dole jest napisane, były rozbijane i o głazy i o ściany, wiem od świadków... (2)

        /Tekst jest o Wołyniu, ale na dole nawiązałem do w/w spraw/

        Trzeba Uznać za Ludobójstwo "Wołyń" i Wybaczyć, No bo Co Innego zrobić?!

        Niezależnie od tego czy na "Wołyniu" wymordowano 100.000 czy 300.000 Polaków i ich przyjaciół,Małżonków rodziny też czasami i samych wszak Ukraińców, - Dzieci, Starców, Kobiet i Mężczyzn, należy uznać i ogłosić tą Sprawę jako Ludobójstwo, innego wyjścia nie ma bo taka jest prawda historyczna i fizyczna i Polacy nie mogą nie mogą!!! przejść nad tą Sprawą do porządku dziennego!

        Następnie, biorąc wszystko pod uwagę należy wybaczyć Ukraińćom to Ludobójstwo, oczywiście, jeśli żyłby winny i udowodniono by mu mordy należy koniecznie postawić go pod sądem.

        Nie możemy żyć wiecznie z nie załatwioną "Sprawą Wołynia", można długo pisać o tej SPRAWIE, ale wszystko i tak sprowadza się do uznania "Wołynia" za Ludobójstwo i do wybaczenia.

        Nie należy mieszać tej sprawy z ewentualnymi krzywdami jakie uczyniliśmy Ukrainie, to " Nie ta para kaloszy", nawet jeśli w jakiś sposób wzmacniały by nienawiść ludobójców do nas.

        Ogłosić / Nasz Sejm / Ludobójstwo i wybaczyć. Nie ma innego, lepszego, rozwiązania.Nie ma co zwlekać i kombinować, nic lepszego nikt nie wymyśli.

        Ps. Przy okazji nalezy także odpowiednio opracować "Sprawę " mordów Selbschutzu, cywilnych formacji paramilitarnych-wojskowych składających się z ludności niemieckiej zamieszkującej tereny Polskie i pogranicza, w okrutny sposób mordowali Polaków współdziałając z wojskiem i policją Niemiecką, wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków i zagrabili ich mienie, w lasach np Piaśnicy znajdowano w pniach drzew ząbki dzieci... Oprawcy żałowali kul i rozbijali główki tych dzieci o drzewa... O tym należy kręcić filmy za Polskie pieniądze...

        https://pl.wikipedia.org/wiki/Volksdeutscher_Selbstschutz

        • 5 1

        • Ad vocem (1)

          Ludobójstwo Polaków na Wolyniu i Podolu nie podlega dyskusji, ale aby wybaczyć należy usłyszeć od Rządu Ukrainy słowa przeprosin i przyznania się do Holokaustu Polaków na Kresach. Tego nie słychać a wręcz mamy do czynienia z gloryfikacja bandziorow i stawianiem im pomników. Juszczenko to jawny przykład tego typu działań.

          • 5 2

          • No i tu jest największy problem, ale jak mają skłaniać się chociażby do refleksji

            - skoro ładujemy im w d... pieniądze i np kształcimy 30.000 studentów z Ukrainy?
            Oni żyją w jakimś urojonym świecie, weźmy np oświadczenie Poroszenko, że bez nich nie pokonano by Hitlera... Kto wie czy nie prędzej by go pokonano.

            Niektórzy, jak np Kaczyński mają wizję Wielkiej Polski od morza do morza i dla tej idei poświęcają "Wołyń": Tak to wygląda.

            • 4 4

    • na Pomorzu, żyją również potomkowie Niemców, którzy nie byli fanami Adolfa (1)

      niemieccy żołnierze a rosyjscy to wzór cywilizacyjny ?
      a polscy ?

      bandyci są wszędzie
      niezależnie od narodowości

      mojej babci wujek został zamęczony w 1937 w pierwszym obozie koncentracyjnym w Dachau
      był Niemcem i jawnie pluł na III Rzeszę !

      pewnie mam to po Niemcach i też jawnie pluję na Polskę wg. pisss

      • 10 3

      • I mamy przykład niebezpiecznego oszoloma

        • 3 5

    • Dlatego oby nigdy więcej wojny

      • 7 1

  • Niepopularna opinia na dziś. (3)

    Na bogów, nie jestem proniemiecki... Ale odnoszę wrażenie, że napisanie czegokolwiek pozytywnego lub nawet neutralnego o rzeszy niemieckiej to zbrodnia. Statki tam stały, broniły trójmiasta przed rosjanami. To jest zwykły fakt a nie gloryfikacja. "Niemcy zaciekle bronili się w Berlinie" to też fakt. Autor nie napisał "Bohaterscy żołnierze wspaniałej rzeszy niemieckiej, dokonywali nadludzkich czynów broniąc Gdyni przed falami indoktrynowanych komunistycznie żołnierzy radzieckich." Artykuł dobrze napisany, obiektywnie przedstawia sytuację, osobiście nie mam się do czego przyczepić. Natomiast komentujący są przewrażliwieni bardziej niż emo-nastolatki.

    • 25 6

    • (2)

      gdy w wyszukiwarce google wpisze się hasło: żołnierze przeklęci zbrodnie, wyskoczą artykuły o tym jak Narodowe Siły Zbrojne na Polesiu współpracowały z okupantem hitlerowskim w zwalczaniu polskiej partyzantki komunistycznej i socjalistycznej, jak mordowały uciekinierów żydowskich z obozów (także tych, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim), jak zabijali kobiety i dzieci z rodzin podejrzewanych o współpracę z tą partyzantką.
      Jest dokumentacja niemiecka, jest dokumentacja IPN, są relacje świadków.

      Żołnierze wyklęci współpracowali z Hitlerem, a teraz robi się z nich bohaterów, to niepojęte.

      • 3 6

      • kolejny żalosny idiota

        POLSKA partyzantka komunistyczna...ciekawe

        • 2 4

      • Jeśli na podstawie zachowania części wyrokujesz o całości, to drżyj. Bo ktoś o szmalcownikach jeszcze napisze.

        • 4 0

  • Niemcy zawsze były potegą gospodarczą i jest tak do dzisiaj !Zawsze potrafiły wykorzystac to co najlepsze w danym miejscu (3)

    Dlatego też Gdańsk i Gdańskie stocznie były dla nich najważniejsze ,ale po wojnie były juz zagrożeniem i wielką konkurencją gospodarczą!I naturalnie udało sie im te zagrożenie zlikwidować dzięki sprzedawczykom Polskim politykom!!

    • 78 39

    • Tak, masz rację Polskim i nie tylko politykom. Kiedy sprzedawano Stocznię Gdańsk ministrem był komuch aktywista PZPR Jasiński a prezesem Stoczni niedoszły prezydent Gdańska Jaworski a wiesz do jakiej partii należą??Zgadnij jak nie wiesz.

      • 7 0

    • Niemieccy przywodcy zawsze mieli ambicje

      rywalizowac z Anglia i Francja. Bierze to sie jeszcze ze sredniowiecza. W nowszych czasach, na sile gospodarki niemieckiej i militarnej najwiekszy nacisk pokladali Kanclerz Otto von Bismarck i Cesarz Wilhelm II. Stad wyszla Pierwsza Wojna. Druga Wojna byla wyzwaniem Niemiec przeciwko ustaleniom traktatu Versalskiego. To ze Hitler "zachecil" (zmobilizowal) narod do wojny to jedna sprawa ale tak naprawde Niemcy uwazaly ze narzucone po Pierwszej Wojnie zakazy kompletnie niszczyly kraj i paralizowaly jego rozwoj. A wiec jedyne wyjscie to wojna.... I tak niestety potem sie stalo....

      • 4 1

    • Bzdury.Likwidację polskich stoczni to należy pogratulowac kaczym solidaruchom.Kto w tym czsie zasiadał w radach nadzorczych stoczni?/Ni widzieli czy nie wiedzieli co się dzieje?Takim skrajnym przykladem jest bankructwo Stoczni Gdynia gdzie przez lata w radzie nadzorczej zasiadał w tym czasie parasolnik Śniadek.W pozostałych było podobnie.

      • 23 6

  • (1)

    Rewelacją Ubootów z turbiną Waltera była nie tyle prędkość ile fakt że przez bardzo długi czas mógł płynąć w zanurzeniu. Były to pierwsze "prawdziwe" OP a nie jak dotychczas "okręty które mogły się zanurzać".

    • 5 3

    • Nieprawda. Perhydrolu do turbin było niewiele, długo nie można było pływać z rozsądną prędkością. Ta natomiast była wysoka, ponad dwukrotnie wyższa od dotychczasowych.

      • 3 0

  • a co z przyszłością ?

    • 0 1

  • A teraz operuje

    dyktator kieszonkowy " prins augen" pan K.

    • 6 6

  • (14)

    mam 50 lat, ciągle na każdym kanale telewizyjnym Niemcy, tacy wspaniali, wojna, technika, a hitler to jaki wybitny strateg, ludzie przecież to ściema, spieprzali przed Ruskimi aż karabiny rzucali gdzie popadnie. Polacy którzy dziś się w Europie budzą to jest siła! Wstajemy z kolan i w EU poruszenie. Niech żyje silna Polska! Cześć.

    • 67 41

    • a co brałeś :)

      • 2 0

    • nawet polscy narodowcy z ONR są zapatrzeni w Niemców i Hitlera (6)

      • 13 15

      • (5)

        nawet?

        • 9 0

        • skoro koleś ze wytatuowaną swastyką noszący koszulkę z wyklętymi może nazywać się polskim patriotą i tobie to nie przeszkadza (4)

          pozwól normalnym ludziom czytać artykuły o historii II Wojny Światowej.

          • 17 10

          • Bo polski "patriota" to obecnie najczęściej dureń, (1)

            który miesza ideologie, pojęcia, powtarza głodne kawałki, a to wszystko w imię tego, aby móc się zwyczajnie z kimś ponap...ć.

            • 16 1

            • nacjonalista potrzebuje wroga

              bo jego ideologia bez wroga/innego jest nic nie warta.

              Dlatego nacjonalizm prowadzi do zbrodni.

              • 12 1

          • (1)

            to nie jest artykuł historyczny

            • 8 10

            • to są żywoty świętych

              • 14 1

    • Zgadzam się. (1)

      Nie wiekszych gospodarczych nacjonalistow od Francuzów czy Niemców. Spróbuj we francuskiej korporacji zamówić cos niefrancuskiego począwszy od samochodów opon czy zasłon. Przestałem kupować niemieckie produkty spożywcze i żyję.

      • 7 4

      • A jakie rzeczy mają sprzedawać francuskie korporacje? Etiopskie? Pffff

        • 5 3

    • (3)

      No niech żyje, fajnie.
      Mimo wszystko Niemcy mieli najlepszą armię :P po prostu nikt nie jest w stanie władać całym światem, a oni w chorej ideologii "zmarnowali' militarny potencjał na jak najszybszy podbój. Może i dobrze.

      • 6 13

      • (2)

        nie mieli najlepszej armii, mieli kamery jako pierwsi i jako pierwsi nakręcili miliard filmów o swej "wspaniałości".

        • 12 5

        • (1)

          Przypadkiem tymi kamerami podbijając prawie całą Europę i Afrykę. Logiczne.

          • 8 12

          • bo to Sony było

            • 12 0

  • (1)

    Wiedzialem, "uderz w (ruski) stol, a nozyce (czyli ruscy) sie odezwa"...Te tzw. "wyzwolenie" to byla druga okupacja RP....

    • 11 10

    • Komuchy chcialyby nadal pisac powojenna "historie" Polski...

      • 4 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Obroną Poczty Polskiej w Gdańsku 1 września 1939 r. dowodził:

 

Najczęściej czytane