- 1 Tajemnicze konstrukcje w Dolinie Samborowo (46 opinii)
- 2 Kolbe i rodzina Ulmów wrócą do muzeum (494 opinie)
- 3 Gdańszczanie kochają je już od 116 lat (83 opinie)
- 4 Demoralizacja na plaży. "Ta lektura gorszy!" (25 opinii)
- 5 Muzeum II wś. Pilecki i Kolbe ofiarami sporu (478 opinii)
- 6 Ten bohater leżał w dwóch grobach (38 opinii)
Demoralizacja na plaży. "Ta lektura gorszy!"
Bywało tak, że nad naszym morzem można było doświadczyć ciekawych zjawisk "przyrodniczych", ale i społecznych, gdy oburzano się, że dystrybucja gorszących broszur może narazić plażowiczów na moralną degrengoladę.
Przenieśmy się do roku 1934, gdy "wszystkich ciągnie do Gdyni wiatr od morza", a w czerwcu dość niespodziewanie zaczyna wiać... od Warszawy. "Wiatr warszawski" przywiewa do Gdyni "w towarzystwie pędziwiatra Augustyna Mateusa" i... organizuje "spółkę doliniarską na terenie gdyńskim."
Zainteresowanie Gdynią przyciąga też i innych gości: Włosi chcą budować tu stocznię...
"gość japoński" zwiedzać "port gdyński i jego urządzenia"...
...natomiast Holendrzy... tylko wpaść z wizytą.
"Staraniem zarządu Rodziny Leśnika w Białowieży" nad morze docierają też goście z Puszczy Białowieskiej: "organizatorzy wycieczki mają na celu umocnienie w sercach tych robotników poczucia państwowego, przez pokazanie im symbolu odbudowanej, mocarstwowej Polski - Gdyni".
W roku 1934 najlepszym sposobem na podziwianie "symbolu Polski mocarstwowej" jest jednak udział w gdyńskich obchodach Święta Morza. Wszak "cała Polska dziś ku Gdyni spogląda", "cała Polska do Gdyni się uśmiecha" i "cała Polska Gdynią się pyszni". Bo choć i Gdańsk, który "pod panowaniem pruskim spadł (...) do rangi portów trzeciorzędnych", "dopiero Polska Niepodległa podźwignęła (...) z tego upadku", to jeszcze znacznie większym sukcesem stała się budowa Gdyni.
I tak oto "w miejscu, gdzie przed 10 laty istniało zaledwie kilkanaście chatek rybackich, teraz wznosi się 50-tysięczne miasto i jaknajbardziej [?] nowoczesny port".
Bo przecież "niedość jest bowiem żywić sentyment" i "trzeba umieć jeszcze przetopić go w czyn pozytywny"...
A przy okazji Święta Morza, zaplanowano też w Gdyni "potężny zlot młodzieży z całej Polski, w którym weźmie udział z górą 40.000 młodzieży".
I by mogła "młodzież z całej Polski" z dumą "defilować "przed Panem Prezydentem Rzeczypospolitej i ślubować (...) wierność i służbę polskiej idei morskiej", z pomocą spieszą polskie koleje, uruchamiając na tę okoliczność szereg "pociągów specjalnych".
Lecz przecież na wybrzeże można przyjechać nie tylko pociągiem - równie dobrze można dotrzeć tu samochodem, zwłaszcza, że "nowy most skraca dość znacznie drogę z Warszawy do Gdańska." Co ciekawe, "droga ta w czasie skrócona będzie znacznie bardziej, a to ze względu na to, że szosa z Warszawy przez Łomianki stanowi coś w rodzaju nowoczesnej autostrady".
Jednak "lato nad polskim morzem" to nie tylko Gdynia.
"Wśród pereł wybrzeża coraz piękniejszą, coraz bogatszą staje się z dniem niemal każdym [chociażby] Jurata", która "położona zdala [!] od zgiełku ruchu wielkich ośrodków, posiada (...) wymarzony spokój i cisze lasów wraz z wszystkimi skarbami morza i słońca".
Ale przecież cały "powiat morski", będący "jedynym w Polsce terenem, posiadającym wybrzeże Bałtyku - polskie morze" wart jest tego, by stać się "celem licznych wycieczek turystów". Tym bardziej, że tak "wiele wysiłków samorządu idzie w tym kierunku, by pobyt nad polskim morzem udostępnić masom społeczeństwa i stworzyć na wybrzeżu takie warunki, któreby [!] potrafiły zadowolić wszystkich bez wyjątku i zadość uczynić wymaganiom zdrojowisk europejskich."
I właśnie z myślą o rzeszach letników, "na czas sezonu letniego" poczta uruchamia na plażach i przystaniach "pośrednictwa pocztowo-telegraficzne", których "zakres działania" obejmuje "przeprowadzanie rozmów telefonicznych lokalnych i międzymiastowych, krajowych i zagranicznych, przyjmowanie telegramów krajowych i zagranicznych, sprzedaż znaczków i płatnych druków pocztowych" oraz "przyjmowanie zwykłej korespondencji listowej."
Ale nad morzem można nie tylko pisać, wszak "na plaży, w lesie, na werandzie, towarzystwo dobrej książki nie pozwala odczuć samotności". Zwłaszcza jeśli pogoda nie dopisze, wtedy bowiem "cóż dopiero znaczy książka, gdy deszcz pada!"
O ile oczywiście lektura... nie demoralizuje, jak ma to miejsce w pewnej "znanej miejscowości nadmorskiej", gdzie "rozdaje się na plaży... obszerną, ośmiostronicową reklamę polskiego tłumaczenia książki Brightona pt. "Nowoczesne sposoby zapobiegania ciąży": trudno jednak stwierdzić, kto odpowiada za "kolportaż [tego] demoralizującego plugastwa".
Szkoda, że nikt nie kolportuje broszury o skutecznych sposobach na upał: co bowiem robić, gdy "dni gorące przysparzają nam kłopotu"?
W tej sytuacji, gdy "nie rozporządzamy świetnym, zagranicznym "frigidoirem" lub nawet dostatecznie chłodna spiżarnią", jedyne, co nam pozostaje, to... przysypać się pudrem.
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 143 z 29 czerwca 1934 r. i nr 144 z 1 lipca 1934 r., "Dziennik Bydgoski" nr 146 z 29 czerwca 1934 r. i "Słowo Pomorskie" nr 146 z 29 czerwca 1934 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie wybrane
-
2024-06-28 18:14
Zabawna ta demoralizacja (1)
Ciekawe, czy za 100 lat ktoś będzie analizował problemy z artykułów internetowych z 2024 i też będzie śmiać się pod wąsem.
- 11 2
-
2024-06-28 21:31
Ale co? Że może być jeszcze gorzej?
- 1 1
-
2024-06-28 18:09
fajnie dowiedzieć się jak kiedyś radzono sobie z przechowywaniem jedzenia :)
- 8 0
-
2024-06-28 16:30
Te przedwojenne Dni Morza to bylo duze swieto. Obchodzono je uroczyscie, patriotycznie, potem byly zabawy, potancowki. Moja Babcia dlugie lata je wspominala, ze to bylo wyczekiwane wydarzenie. Duzo gosci przyjezdzalo z calej Polski.
- 24 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.