- 1 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (5 opinii)
- 2 Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR (8 opinii)
- 3 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (227 opinii)
- 4 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (488 opinii)
- 5 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (70 opinii)
- 6 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (22 opinie)
Dolinny Młyn, zapomniana atrakcja Sopotu
Było to jedno z najpopularniejszych miejsc w Sopocie na początku jego kariery jako kąpieliska i jedno z najbardziej rozpoznawalnych. Dziś o dawnym symbolu miasta przypomina leżąca w głębi parku Grodowego willa przy ul. Winieckiego 49.
Przez dziesięciolecia miejsce to znane było mieszkańcom i turystom jako Dolinny Młyn. Miejsce to leży na dawnym szlaku wiodącym z doliny Babi Dół do morskiego brzegu. Dnem doliny obecnie przebiega ulica Malczewskiego.
U wlotu do doliny swój początek bierze jeden z 11 sopockich potoków - Babidolski. Struga o długości 1,6 km na powierzchni pojawia się po zachodniej stronie torów kolejowych nieopodal ul. Pokorniewskiego. Mimo wybetonowanego koryta teren wokół strumienia do dziś jest bardzo grząski, nawet w dolnych partiach skarpy.
Pod torami kolejowymi rzeczułka przepływa ceglano-betonowym przepustem, aby z drugiej strony pojawić się we wschodniej części wąwozu, którego strome zbocza osiągają 12 m wysokości. Potem potok znika pod ziemią, by wypłynąć nieopodal Łazienek Północnych.
Ciastka młynarzowej
Na skraju malowniczego parowu w 1827 r. Emanuel Senf wybudował młyn zbożowy napędzany drewnianym kołem o średnicy 4 m. Nieodłącznym elementem krajobrazu był staw młyński, który powstał po spiętrzeniu wód potoku.
Zgodny z duchem epoki romantyczny sztafarz miejsca zaczął przyciągać liczne grono spacerowiczów, rekrutujących się zarówno z kuracjuszy działającego już kąpieliska Jana Jerzego Haffnera, jak i miejscowych.
W ten sposób powstała i utrwaliła się w powszechnej świadomości jedna z pierwszych sopockich atrakcji turystycznych i ówczesny symbol miejscowości. Nic dziwnego, że młynarz postanowił zdyskontować powodzenie, jakim cieszył się młyn, i uruchomił ogródek kawiarniany z punktem widokowym, który został oznaczony na mapie Sopotu z lat 1843-44, podobnie jak pobliski staw i płynący głębokim parowem Potok Babidolski.
Miejsce nazywano Thalmühle, czyli Dolinnym Młynem. Lokal słynął z ciastek wypiekanych przez żonę młynarza. Malownicza okolica Thalmühle przyciągała co roku kolejnych turystów. O jego popularności może świadczyć fakt, że opisała je na kartach swojego pamiętnika Jadwiga Łuszczewska - Deotyma (1834-1908).
Do młynka
Pisarka, będąc w Sopocie w 1858 r., tak opisała tę atrakcję:
"Jedną z najpiękniejszych jest tak zwana przechadzka "Do młynka". To dziwne, że jak do miejsc zaklętych nie ma do niej drogi i trzeba iść na przełaj (...), dochodzi się do urwistej kotliny, gdzie potok wrąc, kipiąc i trzęsąc od gniewu, obraca młyńskie koło. Prostopadłe prawie ściany parowu powtarzają te łoskoty odurzającym echem".
Dziesięć lat później staw młyński został zasypany, a część zabudowań i urządzeń rozebrano. Zabudowania młyniska znalazły się bowiem dokładnie na trasie wytyczanej wówczas linii kolejowej z Gdańska do Szczecina i dalej do Berlina.
Część popadających w ruinę zabudowań stało dość długo, skoro jeszcze w 1890 r. w tomie XI "Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego" znalazła się informacja, że: "romantyczny widok przedstawia się z pagórka Thalmühle, gdzie są jeszcze szczątki młyna".
Wkrótce po tym Dolinny Młyn ponownie ożył.
Kawa z waflami i z widokiem
W 1892 r. nieopodal miejsca, gdzie stał młyn, nad wąwozem Potoku Babidolskiego, wybudowano stojący do dziś piętrowy budynek neobarokowej willi z przeszklonym pawilonem i przybudówkami.
W nowym gmachu uruchomiono restaurację, oczywiście o nazwie Thalmühle. Tyle że turyści dochodzili do niej nie od zachodniej strony miasta, odciętej torami kolejowymi, lecz od wschodu, od strony ulic Wilhelmstrasse (Haffnera) i Nordstrasse (Powstańców Warszawy).
Na parterze mieściła się restauracja i kawiarnia, a na pietrze pokoje do wynajęcia i mieszkania. Miejsce znów stało się popularne wśród kuracjuszy i turystów.
Stojąca nad samą Skarpą Sopocką przybudówka o konstrukcji ryglowej została wybudowana wcześniej niż budynek restauracji. Prawdopodobnie jest to pozostałość pierwotnych zabudowań gospodarczych młyna, przebudowana w późniejszych latach.
Wiktor Kulerski (1865-1935), działacz narodowy i właściciel pensjonatu Dom Polski, w swoim przewodniku "Po Sopotach i okolicy..." w 1892 r. polecał to miejsce, pisząc:
"Dziś puszczamy się po obiedzie na wycieczkę. Ulicą Północną dochodzimy do ul. Thalmühle, która nas prosto do kawiarni Thalmühle wiedzie. Skąd ta nazwa Thalmühle? - pomyśli może niejeden. Oto stąd: w głębokim jarze, gdzie dziś jeszcze strumyk huczy, stał niegdyś młyn, który dlatego, że stał w jarze, zwano Talmühle. Wszedłszy na górę, zasiadamy do kawy z waflami i zachwycamy się razem cudnym krajobrazem, rozpostartym w dali u stóp naszych".
Sądząc z zachowanych pocztówek, był to jedyny w swoim rodzaju widok na zabudowę ul. Wilhelmstrasse (Haffnera) oraz pływające po zatoce statki. Pierwszym właścicielem lokalu był Ferdynand Elstorpff. Wraz z nim w 1898 r. mieszkali w willi gospodyni Elizabeth Topp i nieznany nam z imienia dozorca Swieczkowski.
Na początku XX w. restauracja otrzymała adres Thalmühlerweg 8/10. Wówczas prowadził ją już Bernhard Trzeciack. Mieszkał tu również woźnica i dostawca towarów Arthur Gaffke.
W dwudziestoleciu międzywojennym w czasach Wolnego Miasta Gdańska zmieniono adres budynku na Thalmühlerweg 12. Kolejnym właścicielem budynku był Hans Brandstätter i prowadząca restaurację Charlotta Lange.
Po 1930 r. budynek nabyła Miejska Kasa Oszczędnościowa w Sopocie, natomiast restaurację prowadzili państwo Macholl.
Willa w głębi parku
W 1937 r. restauracja i kawiarnia zostały zamknięte. Być może drzewa przesłoniły widok na morze albo leżąca na uboczu restauracja przestała być atrakcyjna jako miejsce wycieczek.
W gmachu zainstalowała się wytwórnia pieców kaflowych Waltera Gehrmanna. W czasie II wojny światowej oprócz wytwórni pieców swoją siedzibę miała tutaj zmotoryzowana grupa SA Weischel (NSKK - Motorsturm 1/M6).
Po 1945 r. budynek stał się domem mieszkalnym i otrzymał nowy adres ul. Winieckiego 49.
Opinie (64) 4 zablokowane
-
2021-05-09 12:59
Super artykul!!!!! Cos nowego na tym portalu (2)
Az milo poczytac i popatrzec rzeczywiscie jakby sie tam bylo..... Super
- 35 2
-
2021-05-09 13:04
Jakos za niemcow i dawniej (1)
Wszystko to wygladalo, mialo jakis czar, jakis styl, wyglad. Architektura ladna, gdzie dzisiejsze specjalysty nie potrafia zaprojektowac niczego jak jeden z Oliwy z Grottgera. Tylko wszystko musi byc nowoczesne i proste, tak tlumacza swoje braki w wyobrazni plus ciecie kosztow by jak najtaniej. Dlatego Gd wyglada strasznie.....
- 25 4
-
2021-05-09 17:41
Bajki z retuszowanych widokówek. Tak, staly Pruskie domy podrasowane na szwajcarsko holendersko francusko itd w rzadku i budowano drogi ze hej ale wzgorza były gole i drzewa staly tylko wzdluz ulic. Wtedy budowano prosto na bazie trzech materiałów wzdluz dróg i potoków, stąd mniej zaśmiecony obraz.
- 2 1
-
2021-05-09 16:22
przed piewrszą wojną światową świat był przepiękny
- 11 4
-
2021-05-09 14:40
Piękny był kiedyś Sopot (2)
...rozumiem teraz dlaczego przed wojną był cenionym kurortem w całej Europie. Dzisiaj to tylko beton, asfalt, wymiociny, szczyny i psie kupy.
- 33 4
-
2021-05-09 15:35
Lubię klimat dzisiejszego kurortu
Zresztą i tak nic nie pamiętam po melanżu
- 1 7
-
2021-05-09 15:35
Tu było za zimno żeby ten kurort cieszył się powodzeniem w całej Europie.
W całej Europie powodzeniem cieszą się od zawsze Francja i Włochy. Tam ludzie jeżdżą i jeździli, i będą. U nas to tylko krótkie zwiedzanie, wypad weekendowy i to by było na tyle. A jeszcze usługi medyczne.
- 5 4
-
2021-05-09 14:48
Kiedy w sopocie powstanie w kancu szpital?i dlaczego grodzisko na hafnera nie jest jeszcze szpitalem albo hotelem?
- 3 18
-
2021-05-09 13:28
Troszkę zmieszana historia młyna z miejscem "nieopodal" czyli całkiem innym obiektem
Te "nieopodal" to tak mniej więcej 150 metrów bo tam jest wąwóz i potok Babidolski, i nad nim był młyn. a kawiarnia jest na środku parku Gradowego nad skarpą ale nie wąwozu potoku. No ale ogólnie fajna historyjka. Dawno tam nie byłem, muszę się kiedyś wybrać.
- 15 2
-
2021-05-09 13:21
takie artykuły lubię (1)
- 28 0
-
2021-05-09 13:25
kiedyś to miało swój urok
przestrzeń, zieleń, widok na morze. Dziś Sopot zabudowany na maxa, bez planu, bez spójności.
- 18 3
-
2021-05-09 12:27
Fajnie było
Fajne miejsca i faktycznie kiedyś architekt to był architekt a ogródki gastronomiczne były faktycznie w lesie lub blisko lasu wśród zieleni. Teraz nazywa się ogródek gastronomiczny przy ulicy wśród spalin 3 stoliki i parę krzeseł odlot. Kiedyś można było wypocząć były fajne miejsca teraz przyrost formy nad treścią wszędzie zabetonowane kloce.
- 63 3
-
2021-05-09 12:23
Brawo
Pieknie opsane tak jakby sie tam bylo, ciekawe , co z STAWami z kaczkami 1km dalej plywaja co to bylo,
- 27 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.