• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bunt w więzieniu na Schiessstange

Paweł Pizuński
23 sierpnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
To przez tę bramę starali się uciec osadzeni w więzieniu przy Schiessstange. Zdjęcie wykonane ponad 120 lat po opisanym w artykule buncie. To przez tę bramę starali się uciec osadzeni w więzieniu przy Schiessstange. Zdjęcie wykonane ponad 120 lat po opisanym w artykule buncie.

Trzech więźniów gdańskiego więzienia wywołało krótkotrwały bunt, zakończony nieudaną próbą ucieczki. Sądowi wystarczyły trzy miesiące, by wydłużyć ich odsiadkę o kolejne kilka lat.



11 września 1875 roku osadzeni w gdańskim więzieniu na Schiessstange [dzisiejsza ulica Kurkowa zobacz na mapie Gdańska] pracowali nie tylko w warsztacie, ale też na dziedzińcu. Gdy jedna, 12-osobowa grupa, cięła drzewo specjalnie sprowadzoną do tego celu maszyną, inni znosili drewno przeznaczone do cięcia, a jeszcze inni układali pocięte już kawałki w pryzmy.

Tak podzielona praca ciągnęła się jeszcze długo po południu i dopiero około godziny czwartej zarządzono koniec. Więźniowie zaczęli sprzątać dziedziniec i jedynie ci, którzy pracowali przy obsłudze maszyny, zajęci byli oczyszczaniem jej z pyłu, kory i zbędnych kawałków drewna. Trwało to jakieś pół godziny, po czym maszynę zapakowano na wóz, by odwieźć ją do pobliskiego zakładu. Otwarto bramę wjazdową i wtedy strażnik Bahr zauważył, że jeden z więźniów, pod pozorem sprzątania, zbytnio do niej się zbliżył.

- Ty! Wracaj mi tu zaraz! - krzyknął, ale tamten jakby nie słyszał.
- Słyszałeś pacanie! Odejdź od bramy! - powtórzył Bahr ostrzej, ale tamten znowu nie zareagował.
- Zamknąć natychmiast bramę wjazdową! - krzyknął Bahr do straży i ruszył w stronę więźnia.

Wtedy zauważył, że nie tylko ten jeden zachowuje się podejrzanie. Po drugiej stronie wozu skrywał się drugi więzień, Jan Noski.

- Obaj natychmiast odejdźcie od wozu, bo pożałujecie, że matka na świat was wydała!

Zaczął zbliżać się do nich, a wówczas tamci porzucili miotły i włożyli ręce do kieszeni więziennych bluz.

- Podejdź do nas, a to ty będziesz żałował! - krzyknął pierwszy z więźniów. Bahr przypomniał sobie jego nazwisko. To był Otto Nowicki.
- Mamy w kieszeni coś dla ciebie - odezwał się Noski. - Spróbuj podejść, a żywy nie ujdziesz!

Bahr zatrzymał się. W pierwszej chwili nie bardzo wiedział, co zrobić i tamci to zauważyli.

- I co psie więzienny? - zaśmiał się Nowicki - Co nam zrobisz?
Prosiłem o urlop, a jak wy mi go dać nie chcieli, to teraz ja sam se go wezmę! - krzyknął Noski i zaśmiał się hałaśliwie.

Obaj byli już blisko bramy wjazdowej, za którą ciągnęła się ulica Schiessstange, ale na szczęście strażnicy w porę zamknęli ciężkie wrota. Bahr nakazał wzmocnić straż przy bramie i z zabudowań warsztatów wybiegło trzech uzbrojonych ludzi. Odcięli więźniom dostęp do bramy i zaczęli ładować broń, ale Nowicki i Noski nie zamierzali ustąpić.

- I co! Myślita, że boimy się waszych żołnierzyków! - zaśmiał się Nowicki i podbiegł do podoficera, który stanął naprzeciw niego. Uderzył go, ale tamten zdołał oddać cios. Nowicki upadł i przez chwilę był w opałach, ale zdołał się wyzwolić.

- Capy! Możeta sobie strzelać. Nic nam nie zrobita - krzyknął do żołnierzy.

Strażnik Bahr dostrzegł poruszenie wśród innych więźniów. Przestraszył się. "Jeśli do dwóch buntowników dołączą inni, wówczas może być gorąco" - pomyślał, ale na szczęście dla niego z innych budynków więziennych nadbiegło kilku strażników, zaś do Nowickiego i Noskiego dołączył tylko jeden więzień. Nazywał się Fryderyk Woitsch.

- Jak który wejdzie nam w drogę, to we krwi kąpać się będzie! - wrzasnął z wściekłością Nowicki.

Wraz z kolegami zdołał dostać się do miejsca, gdzie były złożone narzędzia. Obaj z Woitschem złapali za siekiery, Noskiemu pozostała zaś piła. Mając odciętą drogę do bramy, skierowali się w stronę budynku warsztatów. By odstraszyć żołnierzy, którzy zdążyli już nabić broń i założyć bagnety, wywijali swym orężem dookoła siebie.

- Poddajcie się! Nie macie szans na ucieczkę! - krzyknął do nich Bahr, ale oni nie słuchali.

Nadal kierowali się w stronę budynku warsztatów więziennych.

* * *

Tymczasem bieganina, szczęk oręża i krzyki na dziedzińcu więziennym nie uszły uwadze mieszkańców okolicznych kamienic. W oknach pojawiły się głowy ciekawskich, a niektórzy, by mieć lepszy widok, wspięli się nawet na dachy.

Wtedy strażnikom udało się wytrącić Noskiemu piłę z rąk i powalić go na ziemię. Czas jakiś próbował się bronić, w końcu jednak opadł z sił i strażnicy zanieśli go do budynku z izolatkami. Gdy zobaczył to Nowicki, jakby diabeł w niego wstąpił. Wraz z Woitschem siekierami, pięściami i nogami walić zaczął w solidne wrota budynku, a gdy to nic nie dało, znowu zaczął się odgrażać.

- Psy! Uwolnijcie naszego kompana, bo jak nie, to zdarzy się coś strasznego... - krzyknął i z całych sił natarł na drzwi budynku. Te nawet nie drgnęły.

Wówczas Woitsch dobiegł do schodów, które prowadziły do sali warsztatów więziennych. Wyrwał poluzowaną drewnianą poręcz, ale kiedy się odwrócił, zobaczył żołnierzy i wymierzone w siebie bagnety. Posłusznie odłożył siekierę i poddał się.

Na placu boju pozostał już tylko Nowicki. Stał opodal drzwi do budynku z izolatkami, wywijał siekierą na wszystkie strony i rzucał na przemian albo groźby, albo przekleństwa.

Tymczasem nadbiegło trzech kolejnych żołnierzy z ochrony więzienia. Bahr kazał im podejść jak najbliżej Nowickiego, sam zaś wszedł na stos drewna, który stał za plecami tamtego. Kilkakrotnie uderzył go w kark płaską stroną szabli i wtedy padł przypadkowy strzał. Przestraszony Nowicki wypuścił siekierę i wtedy Bahr zaatakował go ponownie. Uderzył go z tyłu tak silnie, że tamten upadł na ziemię. Chwilę później, w ślad za Noskim i Woitschem, odstawiony został do budynku z izolatkami.

* * *

W sprawie zajść, które rozegrały się w więzieniu przy Kurkowej w dniu 11 września 1875 r., władze więzienne wdrożyły śledztwo. Choć sprawcy całego zamieszania zaprzeczali, by ich celem była ucieczka, to jednak wszyscy, łącznie z sędzią śledczym, mieli na ten temat odmienne zdanie. O tym, że Nowicki i Noski od dawna zamierzali zbiec, świadczyły przede wszystkim części zwykłych ubrań, które obaj owego dnia mieli pod swymi więziennymi uniformami.

Obu głównych sprawców poważnie obciążały przedmioty, które znalezione zostały albo przy nich, albo też w pobliżu miejsca, gdzie wszczęli bunt. Nowicki miał w kieszeni swej więziennej bluzy nóż, zaś do Noskiego należało przypuszczalnie dłuto, które odszukano na rampie tuż przy bramie wjazdowej. Gdy po raz pierwszy przesłuchiwano ich w budynku pobliskiego sądu, przyznali się, że w dniu wszczęcia awantury wypili sporo wódki. Nie wiadomo, skąd ją wzięli, nie udało się też dowiedzieć, kiedy zdołali ją wypić, skoro przez cały czas byli pod nadzorem. Z tego powodu sędzia śledczy nie bardzo dał wiarę tej części ich zeznań i przyjął, że obaj przyznali się do spożycia alkoholu z czystego wyrachowania. Prawdopodobnie sądzili, że w taki sposób złagodzą sobie wyrok.

Otto Ferdynand Nowicki, Jan Fryderyk Noski i Fryderyk Wilhelm Woitsch stanęli przed gdańskim sądem przysięgłych 19 stycznia 1876 r. Zarzucano im bunt i wszczęcie tumultu, jednak obrońca oskarżonych próbował zmienić kwalifikację czynu. Złożył wniosek o uznanie przestępstwa za zwykły bunt, ale przysięgli wniosek odrzucili. W efekcie wszystkich oskarżonych uznano winnymi ciężkiego buntu i po dłuższej naradzie przewodniczący trybunału orzekł wyrok. Nowicki skazany został na siedem, Noski na pięć, a Woitsch na trzy lata ciężkiego więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (75) 5 zablokowanych

  • Fajna czerwona blacha falista sprzed 120 lat. (4)

    A pan redaktor to w photoshopie zdjęcie kolorował czy co?

    • 2 2

    • Obróbka zdjęcia (1)

      odbyła się w paint-cie, najbardziej profesjonalnym programie od ms;-)

      • 1 0

      • jak to wiezienie klasycznie w paseczki :D

        • 0 0

    • tak

      tak i ten samochód też z XIX-go wieku człowieku zastanów się.

      • 0 0

    • debil :-)

      Przeczytaj dokładnie opis zdjęcia

      • 0 0

  • Dzisiaj mamy ciekawsze historieee....

    - ale... redaktorzy boją się pisac o pewnych sprawach i o pewnych ludziach....

    • 2 0

  • wieźniowie powinni pracować :))))

    Fajne hasło, tylko jak je zrealizować w praktyce? Zazwyczaj do więzienia trafiają tacy, co chcieli sie szybko dorobić bez pracy. Same lewusy i obiboki. Trzeba by ich batem pędzić, ale na to nie pozwala zapewne unijne prawo (kary cielesne są "fe" w UE). Poza tym koszt dozoru więźniów na wolności musi być na tyle niski, by wykorzystanie ich do pracy się opłaciło.

    • 3 0

  • Bym to dziadostwo wystrzelał utrzymanie kosztuje więcej niź nie którzy uczciwie zarabjaią

    • 0 0

  • frajerzy!!

    Kurkowa to areszt sledczy,kazdy dopuki nie zostanie prawomocnie skazany jest na domniemanej niewinnosci,wiec kazdy moze zostac uniewinniony i dlaczego ma do czasu ogloszenia wyroku byc traktowany jak by odbywal kare?pomysl troche baranie zanim wydasz swoja opinie o telewizorach,tych pseudoswietlicach,raz w tygodniu lazniach,spacery 5 na 5 metrow i widzenia z rodzina jak sie sedziemu spodoba.Jak nie macie pojecia to sie nie rozpisujcie na takie tematy cioty!!

    • 0 2

  • Polacy czy niemcy?

    To byli Polacy czy Nimcy? Dailogi w wiezieniu byly po polsku?
    Nowicki naziwsko polskobrzmiace ale imie Otto. Noski podobnie i imie Jan. Woitsch to juz chyba Niemiec.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Popularny w Sopocie Monciak kiedyś nosił nazwę:

 

Najczęściej czytane