- 1 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (80 opinii)
- 2 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 3 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (47 opinii)
- 4 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (31 opinii)
- 5 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (76 opinii)
- 6 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (85 opinii)
Brunatne strzały w ciemności
Robotnika Schielkego przyprowadzili do lazaretu koledzy w ciemną, wietrzną noc 25 października 1930 r. Ponieważ miał ranę postrzałową w okolicach podbrzusza, będący przypadkiem w okolicy żandarm Meyer uznał za stosowne zainteresować się sprawą.
Wszedł do izby, gdzie Schielkego ulokowano po wyjęciu kuli i zaczął zadawać pytania.
- Kto ci chłopcze to zrobił? - zapytał.
- Nie wiem. Nie znam człowieka.
- Jeśli zamierzasz coś ukrywać, to ostrzegam, że będziesz miał kłopoty.
- Panie! Nie miałem zamiaru nic ukrywać. Chciałem iść na policję, ale pan się akurat napatoczył.
- Więc kto cię postrzelił?
- Mówię przecież, że nie znam człowieka... - odpowiedział Schielke.
- Gdzie to się stało?
- W Oruni, niedaleko przejazdu kolejowego... - Schielke był blady jak ściana. - Z kolegą mijaliśmy się z takimi trzema i z jednym z nich przypadkiem się potrąciłem. Coś krzyknął w moją stronę, więc zawróciłem. Nawet nie zauważyłem, kiedy wyjął rewolwer i strzelił.
- Tak po prostu, bez słowa strzelił?
- Tak. Tak po prostu, bez słowa strzelił.... - Schielke wykrzywił twarz z bólu.
- I nic się wam w oczy nie rzuciło?
- Właśnie. Nic mi się w oczy nie rzuciło... Może tylko to, że tamci trzej byli podpici i że szli w stronę Gdańska.
- Pamiętacie chociaż jak sprawca był ubrany?
- Pod kurtką miał beżową koszulę. Taką, jak ci od narodowych socjalistów.
- To wszystko? - żandarm Meyer nie krył zawodu.
- Wszystko - przytaknął Schielke.
To, co dla Meyera było przyczyną zawodu, dla Lesky'ego okazało się ważną dla sprawy poszlaką.
- Jakim sposobem? - zapytał Meyer zdziwiony.
- Tym samym, dla którego wy Meyer jesteście żandarmem, a ja komisarzem - uśmiechnął się Lesky. - Pomyślcie. Narodowych socjalistów jest wielu, ale po co jeden z nich pałętał się w środku nocy po Oruni, skoro w tym dniu żadnego ich spędu w Oruni nie było?
- Może tam mieszka?
- Wykluczone.
- Dlaczego?
- Bo Schielke, który jest z Oruni, z pewnością byłby go rozpoznał.
- Może niedawno się tam wprowadził?
- To też jest niemożliwe. Orunia to wioska. Tam wszyscy się znają.
- Więc sprawca pewno z Gdańska przyszedł! - Meyer uśmiechnął się.
- Oczywiście, ale po co...?
Meyer wzruszył ramionami.
- Pił pewno po knajpach, jak wszyscy ci nicponie i zapuścił się aż do Oruni.
- Właśnie Meyer. Pił i zapuścił się aż do Oruni, a skoro tak, to wiemy już, gdzie go szukać.
- Gdzie?
- W knajpach w drodze z Oruni do Gdańska. W którejś z nich z pewnością go zapamiętali - Lesky spojrzał na Meyera, który wciąż stał wyprostowany przed biurkiem.
- A co, jeśli go nie zapamiętali?
- To niemożliwe, Meyer.
- Dlaczego?
- Czy potraficie wyobrazić sobie Meyer podpitego nazistę, który najpierw strzela na ulicy do człowieka, a później siedzi w cicho w knajpie?
Meyer zastanawiał się przez chwilę. - Chyba komisarz ma rację. - powiedział, odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Wrócił kilka godzin później.
- Miał komisarz nosa. - oświadczył od progu. - Rzeczywiście go zapamiętali. W jednej knajpie uderzył jakiegoś starszego gościa w twarz, w drugiej strzelał do tarczy z pistoletu pneumatycznego, a w obu przechwalał się, że jednego gościa zdążył już odstrzelić. Wiedzieli nawet jak się nazywa.
- Założę się, że to któryś z naszych dawnych znajomych.
- Zgadł pan komisarz. To Max Stibbe.
Lesky twierdził, że komuniści i narodowi socjaliści wyrośli z tego samego ziarna. Uważał, że choć jedni i drudzy zwalczają się nawzajem, to jednak tak naprawdę niczym szczególnym od siebie się nie różnili. Każdy z nich był według niego odpornym na wiedzę nieukiem, który odwagą potrafił wykazać się tylko w tłumie.
Max Stibbe był najlepszym tego przykładem. Kiedyś, jako komunista, biegał po ulicach z czerwoną szturmówką, by po kilku latach zmienić front i zostać nazistą. Bez najmniejszych oporów sierp i młot zamienił na swastykę.
W nocy 25 października 1930 r. to on właśnie pojawił się w Oruni i to on też strzelał do Schielkego, raniąc go w brzuch. A wszystko zaczęło się od drobnego, błahego spięcia na krzywym i brudnym trotuarze koło przejazdu kolejowego przy zaułku Boltego (dziś to ulica Sandomierska ). Schielke szedł właśnie do domu z pracy, zaś Stibbe wracał do Gdańska po wizycie w przydworcowej restauracji. Gdy jeden drugiego trącił lekko w bok przy mijaniu, pierwszy zatrzymał się Stibbe. Powiedział coś do Schielkego i ten też przystanął.
- I wtedy strzeliłeś? - zapytał Lesky Stibbego podczas przesłuchania.
- Nie. Dopiero, jak tamten ruszył w moją stronę.
- I to dlatego tylko, że tamten lekko cię potrącił?
- Nie dlatego. On ruszył w moją stronę, więc pomyślałem, że chce mnie zaatakować - odrzekł Stibbe z miną niewiniątka. - Na postrach w ziemię strzeliłem...
- Ty mnie chyba człowieku masz za idiotę - Lesky spojrzał mu prosto w oczy. - Teraz twierdzisz, że do Schielkego strzelałeś na postrach, ale w knajpie chwaliłeś się, że go ustrzeliłeś.
- Ja tak nie mówiłem.
- Mam świadków.
- Ja nie łżę. Naprawdę strzelałem na postrach...
- Na postrach strzelałeś, a chłopaka w brzuch trafiłeś? - zaśmiał się Lesky.
- Tak było, proszę pana.
- I myślisz, że ktoś w to uwierzy? - Lesky z trzaskiem zamknął akta i podniósł się z krzesła. - Wątpię, ale to już nie moja sprawa, bo i tak trafisz do więzienia. Jak posiedzisz sobie trochę w celi, to zmądrzejesz i przejdzie ci ochota na politykę...
Nie wiadomo, czy w celi Stibbemu przeszła ochota na politykę, ale do przebywania w więzieniu ochotę szybko stracił. Do władz więziennych przesłał kilka skarg na złe traktowanie, a 17 lutego 1931 r., podczas procesu przed rozszerzonym sądem ławniczym, z uporem przekonywał, że do Schielkego strzelał wyłącznie w obronie własnej. Sąd nie dał temu wiary i skazał go na karę 1 roku i 1 tygodnia więzienia.
Stibbe nie poddał się. Złożył odwołanie, w którym twierdził, że wyrok jest krzywdzący, bo podczas zajścia w Oruni to on był stroną zagrożoną.
Trzy miesiące później jego sprawę ponownie rozpatrywała Pierwsza Izba Karna w Gdańsku. Stibbego znowu spotkał zawód. Sędziowie nie przyznali mu nawet prawa do zwolnienia na mocy amnestii.
- Dlaczego? - pytał jego obrońca.
- Powód jest oczywisty - oznajmił przewodniczący Izby Karnej. - Ustawa wyklucza, by z amnestii mogli skorzystać recydywiści, a oskarżony był już przecież karany.
- Kiedy? - zapytał Stibbe.
- Oskarżony już nie pamięta? Raz jako komunista, oskarżony brał udział w nielegalnym zgromadzeniu, a później wdał się w strzelaninę na Targu Węglowym. Z tego powodu wydany przez Sąd Ławniczy wyrok należy uznać za prawomocny.
O autorze
Paweł Pizuński
- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.
Opinie (44) 2 zablokowane
-
2024-04-10 15:54
666
To były piękne czasy
- 0 1
-
2012-10-05 21:24
Kogo to obchodzi (6)
Niemców już w Gdańsku nie ma a ich zbrodnie są już zapomniane, tak jak cmentarze na którch leżą
- 15 75
-
2024-01-16 22:36
NIE MA ?
A rudy ? A ola ? itp
- 0 0
-
2012-10-06 12:14
(2)
Gdyby Niemcy tu nadal rzadzili Gdansk bylby dzisiaj drugim Hamburgiem albo Rotterdamem, a tak jest szarym zaniedbanym typowym polskim miastem na wschodzie Europy
- 4 13
-
2012-10-07 13:33
Rotterdam to miasto Holenderskie!
Volksdojcztrolle to istne imbecyle, opuście Polskę kundle.
- 6 0
-
Opinia została zablokowana przez moderatora
-
2012-10-05 23:49
???
nie ma? a dalej sie o swoje upominaja i najgorsze ze my polacy oddajemy im kamienice ktore ponoc przed wojna do nich nalezaly. wiedz maja wielki cichy powrot na ulice Gdanska
- 10 3
-
2012-10-05 21:38
Nigdy nie zostana zapomniane zarowno niemieckie jak i rosyjskie zbrodnie,moga zostac przebaczone bo i tak mocodawcy i wykonawcy juz dawno w wiekszosci zostali przez robaki zjedzeni ale zapomniane nigdy nie zostana.
- 26 2
-
2024-01-16 15:52
Dobry artykuł !
'Kiedyś, jako komunista, biegał po ulicach z czerwoną szturmówką, by po kilku latach zmienić front i zostać nazistą"
Od razu mam przed oczami Millera i mu POdobnych. Jak to kiedyś latali w czerwonych krawatach a teraz w niebieskich .- 3 0
-
2012-10-05 22:16
Ta historia... (1)
Ten fragment historii to fikcja oparta w realiach przedwojennych czy atentyczne zajście?
- 9 0
-
2012-10-07 18:27
hmmm...
Do Autora artykułu: rozumiem, że artykuł powyższej treści to fragment reklamowanej książki wspomnień tudzież historii fikcyjnej niejakiego Pizuńskiego?
Bo nie rozumiem. Jeśli to autentyczna historia to zakup może być tego warty a jeśli fikcja to ja dziękuję.- 0 0
-
2012-10-05 23:42
ta (1)
tak jak bym widzial j..... tylko ksiedza zadnego niema i flagi telewizji trwam
- 0 7
-
2012-10-07 14:11
Do plo
Jeżeli cię denerwują osoby duchowne to wyjedź do Korei Północnej tam znajdziesz lekarstwo na twoje kompleksy i się zrealizujesz jako agnostyk pochodzący od małpy. A w Gdańsku był ks. Rogaczewski, Mirecki, Miszewski i wielu innych, którzy oddali swoje życie aby w Gdańsku można mówić po polsku.
- 1 0
-
2012-10-06 08:46
Tydzień temu... (3)
....tak się złożyło, że robiłem zakupy w jednym ze sklepów z wyposażeniem do domu na gdańskiej Matarni (swoją drogą, fajne miejsce). Do sklepu weszło dwóch jegomości i panienka w ciąży. Panujące w sklepie względna cisza i spokój nagle, jakby rażone piorunem, przerwane zostały bardzo głośnym, niemieckim szfargotem. Panowie dawali czadu po niemiecku ile wlezie, na cały regulator, zwłaszcza duży pan w różowym polo;-) najwięcej z tego niemieckiego było "jaaa, jaaa, jaaa" i tak z 10 minut. Ludzie prawie ogłuchli. Po jakimś czasie, cała trójka podeszła do pani ekspedientki i już cichutko, w naszym ojczystym języku omówiła szczegóły zamówienia.
Drodzy państwo, ja naprawdę sądziłem, że tego typu kasztańskie zachowania to lata 90 ubiegłego wieku gdy tysiące Polaków leczyło w ten sposób swoje kompleksy. Ale dzisiaj? A jednak...Odniosłem wrażenie, że gdyby ci faceci mogli, to z ulga zrzuciliby ohydne (dla nich) brzemię które nazywa się "Polak".- 8 0
-
2012-10-06 13:25
Prawie w kazdym duzym niemieckim miescie mieszka okolo 30 tys. ludzi
mowiacych po polsku.W autobusach ,tramwajach i sklepach wyjatkowo
"szfargola"po polsku a przy kasach bardzo zle w naszym ojczystym jezyku,
i kogo to obchodzi ?
Macie problemy lat 90 ubieglego wieku.- 0 1
-
2012-10-06 09:02
Skoro dla popaprańców "polskość to nienormalność" to my Polacy mamy problem (1)
- 3 0
-
2012-10-06 09:36
ależ oczywiście, że mamy problem
i to od dawna.
- 1 0
-
2012-10-06 11:59
Faszyzm, komunizm, liberalizm
Trzy izmy, trzy tragedie ludzkości
- 4 0
-
2012-10-05 21:38
Posłuszne deutsch-małpy, na zdjęciu rodzinnym z Adolfem. (1)
- 36 6
-
2012-10-06 09:53
dziś niektórzy nie-polscy ich milosnicy sobie zapraszaja do gdanska dziadka ssmana by ich szkolił i zabawail opowiadaniami z dni "chwaly"
pod okiem dzielnej i "niezawisłej" prokuratury- 4 0
-
2012-10-06 08:28
bojowki (2)
zobaczycie za kilka lat co bedzie z bojowkami pisu
- 2 8
-
2012-10-06 09:00
Faszysta z SLD swoje
- 1 0
-
2012-10-06 08:47
ograniczony jesteś
przestań ogladać telewizję, zacznij myśleć za siebie
- 5 0
-
2012-10-05 22:13
NAZIZM TO LEWACTWO (3)
Większość uważa, za sprawą reżymowych mediów i przymusu szkolnictwa, że naziści to skrajna prawica. Natomiast jest zupełnie odwrotnie. Hitler, tak samo jak Mao, Pol-Pot, Stalin, Lenin czy Mussolini, to socjalista, a co za tym idzie - lewak.
Jak ktoś uważa inaczej, to odsyłam do definicji lewicy, prawicy i niech sobie porówna z dokonaniami pana z wąsikiem.- 27 6
-
2012-10-06 08:57
Faszyści z SLD
uważają inaczej
- 5 0
-
2012-10-05 23:03
narodowy socjalizm.. (1)
..jak socjalizm to lewica to chyba jasne,
- 13 2
-
2012-10-05 23:28
niestety nie dla wszystkich.
- 11 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.