• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ziarnko piasku pani de Thebes wróży koniec wielkiej wojny

Jarosław Kus
4 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Latem 1916 roku prawie wszyscy wyglądali już końca wojny. Nikt nie spodziewał się, że potrwa ona jeszcze ponad dwa lata. Nz. Cesarz Wilhelm II Hohenzollern wizytuje niemieckie oddziały. Latem 1916 roku prawie wszyscy wyglądali już końca wojny. Nikt nie spodziewał się, że potrwa ona jeszcze ponad dwa lata. Nz. Cesarz Wilhelm II Hohenzollern wizytuje niemieckie oddziały.

Sto lat temu w Gdańsku. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądał zwykły lipcowy dzień dokładnie przed wiekiem?



Gdańsk był wówczas w posiadaniu niemieckim: w roku 1793 został zajęty wraz z Kujawami i Wielkopolską przez Królestwo Pruskie. Ale po 121 latach zaborów państwa zaborcze po raz pierwszy zwarły się ze sobą w wojennych zmaganiach - rok 1914 przyniósł wybuch Wielkiej Wojny: po jednej stronie Niemcy i  Austro-Węgry, po drugiej Rosja i sprzymierzone z nią Wielka Brytania i Francja.

W II rozbiorze Królestwo Prus zabrało Polsce Wielkopolskę, Kujawy i Gdańsk. W II rozbiorze Królestwo Prus zabrało Polsce Wielkopolskę, Kujawy i Gdańsk.

W lipcu 1916 r. dobiegał końca drugi rok tej wojny - "Gazeta Gdańska" pisała 6 lipca: "w ubiegłym tygodniu upłynął setni tydzień tej wojny, o której sądzono, że zaledwie parę miesięcy trwać będzie, a tymczasem mijają miesiące i lata, a wojna trwa nadal".


Próbując przewidzieć koniec konfliktu, uciekano się nawet do pomocy sił nadprzyrodzonych: "Popularna wieszczka pani de Thebes (...) zapowiada obecnie, że koniec wojny nastąpi jeszcze przed początkiem zimy" - miało się tak stać za przyczyną ziarnka piasku, czyli "małego nieznacznego prawie niezrozumiałego wydarzenia". Przepowiednia co najmniej enigmatyczna i nie do końca trafiona: pora roku się zgadza - wojna skończyła się w listopadzie, ale dwa lata później...


Gdańsk - podobnie jak i całe Niemcy - żył więc toczącą się wojną: wiadomości wojenne zajmowały ponad połowę objętości "Gazety Gdańskiej", jak widzimy to np. w wydaniach z 6 i 8 lipca. Były to przede wszystkim doniesienia z frontu, komunikaty walczących stron, analizy sytuacyjne, a czasem nawet zdjęcia (niektóre całkiem niezłej, jak na tamte czasy, jakości).

Gdańszczanie mieli sposobność dość szczegółowo obserwować przebieg toczących się działań wojennych. Wychodząc im naprzeciw, "Gazeta" rozpoczęła sprzedaż specjalnie przygotowanego, "nadzwyczaj taniego, a pięknie wykonanego atlasu wojennego", dzięki czemu każdy mógł osobiście na "odpowiednich mapach wojennych" śledzić "usiłowania stron walczących".


Mieszkańcy Gdańska, podobnie jak i obywatele innych miast w granicach Niemiec, mogli dowiedzieć się, jak skutecznie bronić się przed "napaścią lotników nieprzyjacielskich i uniknąć dalszych ofiar wśród ludności cywilnej", bo - jak zauważyła "Gazeta" - do tej pory "widocznie nie wszędzie przestrzegano łatwych do spamiętania środków ochronnych" - gdyby tak czyniono, z pewnością "skutki bomb lotników byłyby znacznie skromniejsze".


Wiadomości z całego zaboru pruskiego, a wśród nich i te z Gdańska, pomieszczone były w rubryce "Wiadomości potoczne" - tutaj również dostrzegamy wpływ wojny na życie codzienne. W numerze z 6 lipca opublikowano wykaz ofiarnych gdańszczan, którzy finansowo postanowili pomóc Polakom z Królestwa Polskiego, poszkodowanym wskutek toczących się tam działań wojennych.


W Bytowie, "za obcowanie z jeńcami rosyjskimi" - na półtora roku domu karnego, 100 marek grzywny i pięć lat utraty praw honorowych - skazano Bertę Schulz, w Połczynie natomiast leśniczy Hartwig otworzył ogień do zbiegłych z niewoli Rosjan, jednego z nich zabijając.

"Wiadomości potoczne" z 8 lipca donosiły o wypadku z bronią palną w Elblągu, powieszeniu się ucznia mularskiego Maksa Proseita w Labiewie (Lubiewie) i porażeniu prądem dwóch monterów w Słupsku.

Nie zabrakło oczywiście doniesień z samego Gdańska: sto lat temu nad Gdańskiem i Sopotem przeszły potężne nawałnice, szczęśliwie nie wyrządzając większych szkód (w przeciwieństwie do Złotowa, gdzie burza "obróciła w perzynę" gospodarstwo niejakiego Müllera).



"Gazeta" opublikowała także listę osób ukaranych grzywnami za sprzedaż mięsa w dni bezmięsne (dni te wprowadzano, by ograniczyć spożycie mięsa przez ludność cywilną, jako że priorytet w jego konsumpcji miało wojsko).


Czytając o sądowym finale kryminalnej działalności 15-letniego Pawła Niemanna, dowiadujemy się też i o kurach... na gdańskim dworcu! Z Sopotu natomiast donoszą, że mimo trwającej wojny sezon wakacyjny trwa w najlepsze: nadmorski kurort odwiedziło trzy tysiące gości, czyli o 300 osób więcej, niż w roku poprzednim.

Wiadomością numer jeden sprzed stu lat jest chyba jednak informacja nadesłana ze Świętosiekierki (Święta Siekierka - obecnie Mamonowo, na terenie rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego), gdzie "kot, w miejsce kury, siedział na jajach i doczekał się macierzyństwa".


W tej sytuacji nikogo już chyba nie dziwiło ogłoszenie o "radykalnej kuracyi z glist"...

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 84 z 6 VII i 85 z 8 VII 1916 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (10) 1 zablokowana

  • strasznie koslawy jezyk w gazetach (1)

    pisali o takich bzdetach jak kot co zajal miejsce kury ,albo ze baba dala mieso w dni bezmiesne....to chore bylo.

    • 7 24

    • A ja

      uważam, że np. "macierzyństwo kota" to wiadomość ciekawsza od zawartości "plotka", "pomponika" i tym podobnych. Podoba mi się też publikowanie danych osób wymienianych w informacjach prasowych - zjawisko to występowało jeszcze po II wojnie. Nie było ustawy o ochronie danych osobowych. Złodzieja nazywano złodziejem, karabin - karabinem. Wszystko było prostsze :-)

      • 21 1

  • Hmmmm (5)

    Dla kogo wydawano w języku polskim tą Gazetę Gdańską.Polaków praktycznie na pomorzu nie bylo a jezeli nawet to nie znali języka polskiego.

    • 3 23

    • Zecer czytał (1)

      no i jego żona..., jak widać niektórzy wagarowali na lekcjach historii.

      • 11 3

      • Raczej bajeczek na lekcjach historii się nasłuchali.

        • 3 9

    • (1)

      Na Pomorzu nie było Polaków??? A Kaszubi, a Kociewiacy ???

      • 10 3

      • Taaaa i tak świetnie znali jezyk polski w mowie i piśmie,że masowo czytali Gazetę Gdanską.
        Znali gotys i latajnis.

        • 2 7

    • W latach 1939-1940

      Niemcy zamordowali około 40 tysięcy Polaków, głównie inteligencji; około 200 tysięcy wysiedlili na teren GG, zamknęli w obozach. Na ich miejscu osadzono Niemców. Przed rozbiorami ludność polska stanowiła ok. 70%... O czym więc piszesz?

      • 7 2

  • Ciekawy artykuł

    Kury na dworcu głównym? (pewnie Borat w walize przywiózł :-)

    • 5 2

  • Jak tak dokladniej poczytacw starych szpargalach to

    Kajzerowskie Niemcy wywolaly wojne z wlasnej glupoty.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Gdańsk po raz pierwszy stał się Wolnym Miastem?

 

Najczęściej czytane