• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Migawki z historii. W marcu jak w... Gdańsku

Jarosław Kus
6 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate"
Wypadek pod Świeciem, o którym donosiła "Gazeta Gdańska" z 2 marca 1936 r., skłonił władze Gdańska do natychmiastowego użycia lodołamaczy. Statki miały za zadanie skruszyć lód pomiędzy Sienną Hutą a oznaczonymi na powyższej mapie Górkami Zachodnimi (niem. Westlich Neufähr). Wypadek pod Świeciem, o którym donosiła "Gazeta Gdańska" z 2 marca 1936 r., skłonił władze Gdańska do natychmiastowego użycia lodołamaczy. Statki miały za zadanie skruszyć lód pomiędzy Sienną Hutą a oznaczonymi na powyższej mapie Górkami Zachodnimi (niem. Westlich Neufähr).

Dziś przeglądamy Gazetę Gdańską z 2 marca 1936 roku. Oprócz wypadku z udziałem statków rzecznych oraz porcji codziennych sensacji, czytelnicy mogli przeczytać również o kolejnej odsłonie nazistowskiego obłędu, który ogarnął Wolne Miasto Gdańsk.



Pierwszy tydzień marca roku 1936 nie przyniósł wielkich zmian w pogodzie. Zima wprawdzie nieco zelżała ("zmienne zachmurzenie, przelotne deszcze, wirujące wiatry południowo-zachodnie, łagodnie"), ale Wisła wciąż skuta była grubą warstwą lodu.


Rada Portu w Gdańsku wysłała więc do pracy lodołamacze, których zadaniem było łamanie lodu "od mostku kolejowego pod Sienną Hutą do Westlich-Neufähr" (pol. Górki Zachodnie); by uniknąć nieszczęśliwych wypadków policja wydała ostrzeżenie przed wchodzeniem na lód.


Działania podjęte przez gdańską Radę Portu były niewątpliwe konieczne, o czym możemy przekonać się czytając dramatyczne doniesienia spod Świecia, gdzie ruszające wskutek odwilży masy lodu naparły na parowiec i dwie berlinki (berlinka - statek rzeczny, dawniej żaglowy: w omawianych czasach berlinki często holowane były przez parowce, jako że same - jak pisał w swych pamiętnikach Zygmunt Gloger - rozwijały prędkość, co najwyżej, konia biegnącego kłusem), cumujące od trzech tygodni w porcie zimowym w Głogówku Królewskim, "z powodu niemożności odbycia drogi do Gdańska".


Berlinka przewożąca jęczmień i mąkę zatonęła, druga ze śrutem została wyrzucona na brzeg, parowiec natomiast uległ poważnemu uszkodzeniu. Straty oszacowano na 100 tys. zł. Na szczęście, nie było żadnych ofiar, tym niemniej załogi wspomnianych jednostek przeżyły chwile grozy, ponieważ ze względu na trudne warunki, pomoc nie mogła nadejść natychmiast.

W samym Gdańsku, jak czytamy w "Gazecie Gdańskiej" z 2 marca 1936 r., odchodząca zima nie była jednak tematem pierwszoplanowym. Gdańszczanie żyli sprawami codziennymi: Maria Encke, mężatka w wieku lat czterdziestu ośmiu, spadła ze schodów, doznając wstrząsu mózgu, na ul. Adolfa Hitlera w Sopocie (obecnie al. Niepodległości) motocykl "najechał na 41-letniego handlarza domokrążnego" Józefa Bindtke, a do domu przy Vordtätischer Graben 3 (obecnie ul. Podwale Przedmiejskie), nocną porą, włamali się kasiarze, "rozpruli tam kasę pancerną i skradli 300 guldenów". Próbowali włamać się również do mieszkającego obok szewca, ale spłoszeni uciekli.


"Gazeta" donosiła również o tajemniczych wypadkach "w Sopotach" (dawna, polska nazwa Sopotu), gdzie "dwóch panów i jedna pani, legitymujących się upoważnieniem gdańskiej Izby Kultury" zaczęło odwiedzać tamtejsze księgarnie i wypożyczalnie książek.


Rewidując wspomniane placówki, goście interesowali się głównie książkami TomaszaHenryka Manna, pisarzy żydowskich oraz tytułami polskimi. "Kilka książek" zostało w efekcie tych rewizji skonfiskowane. Był to zapewne kolejny przejaw niemieckiej walki o "czystość niemieckiego ducha": przypomnijmy tylko, że pod hasłem "Wider den undeutschen Geist" (pol. "Przeciw nieniemieckiemu duchowi") w dniu 10 maja 1933 r., z inicjatywy Niemieckiego Zrzeszenia Studentów, w wielu niemieckich miastach publicznie spalono dzieła nieprawomyślnych i niearyjskich autorów, wśród nich byli i bracia Mann, którzy po dojściu Hitlera do władzy, udali się na emigrację.

Najwyraźniej teraz, "niemiecki duch" zapragnął czystości również w Wolnym Mieście Gdańsku. A że nie mógł też znieść sukcesu polskiego portu w Gdyni, zaczął rozsiewać plotki o panujących tam epidemiach. Wszelki duch Pana Boga chwali...?



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 51 z 2 III 1936 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (14)

  • MżGsr

    • 1 1

  • lodolamacze dzis

    Obecnie na strazy lodowej stoi na zewnetrzej stronie Wisly w Przegalinie, lodolamacz "Wilk"!

    Niezwykla to jednostka o mocy 700 KM i oryginalnym w pelni stanie technicznym bezawaryjnym non stop od 1968 roku...

    Bardzo mila i profesjonalna zaloga chetnie oprowadzila i opowiedziala o historii walki z lodem na dolnej Wisle grupe mlodziezy z lokalnej szkoly...

    Jedzcze raz dziekujemy Panie Kapitanie

    • 17 1

  • a w tych Sopotach zawsze się działo

    i się dzieje nadal

    • 17 1

  • Ciekawa pisownia i język (z gazety) "pozawczoraj" (obecnie niestosowane) (3)

    oraz "w godz. wieczornych" (teraz nie stosujemy takich skrótów, chyba że przed podaniem liczby godziny); także "straszna katastrofa, która, na szczęście nie pochłonęła ofiar w ludziach" - dzisiaj nie egzaltujemy się określeniem "straszna katastrofa"; ponadto błędnie postawiony przecinek przed "na", ale jeśli już postawiono (dla wtrącenia "na szczęście"), to powinno mieć ono z obu stron przecinki. No i po skrócie "km" ("około 5 km.") teraz nie stawiamy kropki, a wówczas pewnie było inaczej...

    • 5 9

    • Abym był dokładniejszy - dzisiaj nie piszemy w wiadomościach "straszna katastrofa",

      chyba że były ofiary śmiertelne. Ponadto w starej gazecie napisano "Świecie, n/W., 29 lutego.", ale ponieważ to była nazwa miasta, to zbędny przecinek po "Świecie" - raczej "Świecie n/W., 29 lutego." (Świecie nad Wisłą). Luty miał 29 dni (ostatni olimpijski rok 1936 przed wojną).

      • 2 1

    • w notce o tyfusie pojawia się miejscowość "Orłowo morsk."

      Owszem, wówczas była "gmina Orłowo Morskie (dawna gmina wiejska istniejąca w latach 1934-1935 w woj. pomorskim (dzisiejsze woj. pomorskie). Siedzibą władz gminy było Orłowo Morskie (obecnie dzielnica Gdyni o nazwie Orłowo)".
      Zatem było Orłowo Morskie, ale nie Orłowo morsk.(ie).

      • 4 2

    • ..."Na szczęście, nie było żadnych ofiar..."

      Przecinek na początku zdania? To dosyć oryginalny pomysł.

      • 1 1

  • A dlaczego niektóre elementy zdjęć tekstu są są zasłoniętę, zamazane? (3)

    Czyżby cenzura wróciła z podobną mocą co "Niemiecki Duch"?
    Jak już historia to pokażcie wszystko a nie tylko kawałek który się komuś podoba !

    • 16 1

    • albo przynajmniej niech Redakcja opisze

      co tam jest, abyśmy spokojnie mogli zastanawiać się nad tym problemem. Może jakieś swastyki albo rzymskie gesty?

      • 7 0

    • Może nie mają praw

      autorskich do publikowania zdjęć?

      • 1 5

    • To nie jest cenzura.

      To zachęta, by sięgnąć do oryginału ;)

      • 1 1

  • Co to za cenzura?

    Treść archiwalnej gazety nie jest wystarczająco poprawna politycznie?

    • 11 2

  • 48 letnia mężatka

    spadając ze schodów miała 48 a nie 18 lat ;-)

    • 8 0

  • dlaczego cenzura

    nie mogę doczytać się o Gedanji

    • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak po wojnie nazywała się ta ulica Gdańska?

 

Najczęściej czytane