• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak się pruski oficer przez Kaszubkę musiał tłumaczyć

Paweł Pizuński
26 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Niemiecka artyleria polowa z 1914 r. Niemiecka artyleria polowa z 1914 r.

Draka wybuchła, gdy pruski oficer potraktował bez szacunku katolicki obraz w jednej z podgdańskich wsi, ale ostatecznie i tak najbardziej oberwało się dziennikarzowi, który ten bezbożny czyn opisał.



Panowie wojskowi ze stacjonującego w Gdańsku 36. pułku artylerii lekkiej zajechali do Przodkowa pod koniec lipca 1901 r. Manewry w okolicy mieli, trzeba więc ich było jakoś w wiosce zakwaterować. Z szeregowymi i podoficerami kłopotów nie było. Umieszczono ich w barakach lub stodołach i po sprawie. Gorzej z oficerami - tych po barakach upychać się nie godziło, ulokowano ich więc w gospodzie pana Pipki. Było tam kilka przytulnych izb, gdzie można ich było pomieścić, chociaż luksusów tu nie mieli. Na jedną izbę czterech przypadało.

Historia świętego obrazu, oficera i Kaszubki pochodzi z gdańskiej prasy z 1901 roku. Historia świętego obrazu, oficera i Kaszubki pochodzi z gdańskiej prasy z 1901 roku.
Miejscowi mężczyźni na oficerów patrzyli z podziwem.

- Światowi ludzie - mówili z uznaniem. - A jakie życie mają. Z rana powojują trochę, szeregowych i kaprali po polach z kapustą przegonią, w koszarach im musztrę urządzą, a później do kasyna na obiad. Wieczorem w karty pograją, o kobitach pogadają i do domu pójdą, gdzie elegancka żona czeka lub tuzin kochanek.
Inaczej na oficerów patrzyły kobiety z Przodkowa. Nieraz się z nich podśmiewały.

- Za dnia po polach i lasach się pałętają, a później siedzą po izbach i papierochy kurzą... - mówiła po wiosce pani Pipka, która najlepiej zdążyła poznać ich obyczaje. - Zmęczone niby są, ale piwsko piją i w karty rżną. Nic się od naszych chłopów nie różnią... - dodała ze śmiechem.
- Czystsze są... - wtrąciła sąsiadka.

Racja! Panowie oficerowie czystsi od miejscowych rzeczywiście byli. Ręce mieli białe i zadbane, włosy uczesane, wąsy elegancko podkręcone, a jak pachnieli! Prawdziwą wodą kolońską od nich zalatywało, aż miło było obok nich przechodzić. Nie to co ci ze wsi, którzy tylko chlewem i stodołą śmierdzieli, bez dwóch zdań.

Niejedna miejscowa panna za jakiego oficera by poszła, ale pani Pipka szczerze odradzała. Zwłaszcza po tym, co odkryła w jednej z izb panów oficerów.

Było to zaraz na początku manewrów. Na drugi dzień po tym, jak wojskowi w gospodzie się ulokowali, pani Pipka weszła do izby na piętrze. Chciała przewietrzyć trochę i porządki zrobić, by panom oficerom lepiej się wieczorem w karty grało. Otworzyła okno, kurze starła, niedopałki z popielnic uprzątnęła, po czym miotłę do ręki wzięła i dalej podłogę zamiatać. Zamarła, gdy pod jedno z łóżek zajrzała.

- A to łotry! Bezbożniki! - wykrzyczała z odrazą - W cudzym domu jak u siebie się te Niemce żądzą...
Wybiegła z izby oburzona i czym prędzej do sąsiadki poszła.

- Nie uwierzycie, kumo, jakich renegatów nam tu przysłali... - krzyknęła od drzwi.
- Panów oficerów sąsiadka ma na myśli?
- A kogóż by innego...
- Co sąsiadka tak sie ich uczepiła? - tamta wzruszyła ramionami. - Niektórzy z nich to nawet miłe są. Jeden taki kłania mi się, a jaki uprzejmy...
- Taaa?! - pani Pipka aż się zdenerwowała. - A wiecie kumo, co ja myślę? Bezbożniki to są i tyle. Obraz święty, co go kiedyś z pielgrzymki przywiozłam, ze ściany mi zdjęli i pod łóżko wpakowali. Jak śmieć jaki potraktowali... - wykrzyczała jednym tchem.

Niemiecki oficer zdjął ze ściany i schował pod łóżkiem obraz, jaki do dziś można spotkać w niejednym domu. Niemiecki oficer zdjął ze ściany i schował pod łóżkiem obraz, jaki do dziś można spotkać w niejednym domu.
Teraz to i sąsiadka na oczy przejrzała. Jak złym trzeba być człowiekiem, żeby święty obraz pod łóżkiem schować, jak jaki bohomaz! Ona też, jak pani Pipka, nie potrafiła ukryć oburzenia. Jeszcze tego samego dnia powiedziała o wszystkim kilku babom we wsi i wkrótce cała okolica huczała od plotek i złośliwych komentarzy. Tylko kwestią czasu było, by cała sprawa doszła do uszu dowództwa regimentu.

* * *


Sprawcę świętokradczego czynu szybko wykryto. To lejtnant Metze wszystkiemu był winien. To on zdjął obraz ze ściany i kazał go swemu ordynansowi uprzątnąć, więc pułkownik musiał go wezwać do siebie, jak tylko z wojskiem z manewrów wrócili. Posadził go na fotelu, nawet cygarem poczęstował i zaczął reprymendę.

- No toście Metze narozrabiali - pokiwał głową ni to z politowaniem, ni to z ironią. - Co wam do głowy wpadło, żeby ten cholerny obraz pod łóżko pakować?
- Melduję posłusznie, że to mój ordynans go tam umieścił...
- Mam nadzieję, żeście odpowiednio potraktowali tego łotra?
- Ma się rozumieć, panie pułkowniku...
- Hm... dobrze... - mruknął pułkownik, po czym wstał z fotela i po pokoju w tę i nazad zaczął łazić. - Mimo wszystko, źle uczyniliście... - powiedział w końcu - Muszę was jakoś ukarać...
- Ale przecież pan pułkownik sam powiedział, że oficerowie niemieckiej armii zobowiązani są zwalczać ciemnotę wśród kaszubskich wieśniaków...
- Ale nie w ten sposób, Metze, nie w ten sposób... - pułkownik pokręcił głową z dezaprobatą. - Delikatnie i z umiarem trzeba... - dodał. - Dlatego nagany wam Metze udzielam.
- Ale przecież...
- Nie przerywać! - przystanął zdenerwowany, wnet się jednak opanował. - Poza tym list do tej baby napiszecie...
- Jaki list?
- Z przeprosinami, ma się rozumieć. Wytłumaczycie, że ten incydent to była wina ordynansa, że wam przykro, że przepraszacie i takie tam... - machnął ręką na koniec, a na odchodnym gorzałką poczęstował.

Cesarz Wilhelm II wizytuje XVII korpus armijny, do którego należał ćwiczący w Przodkowie 36. Pułk Lekkiej Artylerii Polowej. Cesarz Wilhelm II wizytuje XVII korpus armijny, do którego należał ćwiczący w Przodkowie 36. Pułk Lekkiej Artylerii Polowej.
Lejtnant Metze list napisał. Wytłumaczył kobiecie, że z tym obrazem to nie jego wina, że to ordynans zawinił i że w ogóle jest mu przykro.

Tyle, że mleko już się rozlało. Wieść o tym, że w tak nikczemny sposób potraktowany został pobożny obraz obiegła okolicę i dostała się do katolickiej prasy. Nie chodziło już tylko o to, że wizerunek Chrystusa został zdjęty ze ściany, ale i o to, że wpakowano go pod łóżko.

Teraz reprymenda od dowódcy regimentu już nie wystarczyła. Metze musiał stanąć przed sądem.

Lejtnant tłumaczył, że obraz zdjął ze ściany w dobrej wierze.

- Kiedy z kolegami kwaterowałem się w pokoju, rozgardiasz, pośpiech i ścisk panował taki, że nie sposób było wszystko kontrolować. Owszem, nakazałem zdjąć obraz, ale tylko dlatego, że zahaczyłem o niego wyplatanym z wikliny krzesłem. Zauważyłem, że przy otwartym oknie obraz chyboce się na ścianie, więc by nie spadł, kazałem ordynansowi, by go gdzieś umieścił...
- To nieprawda proszę sądu - zaprotestowała pani Pipka - Obraz zawieszony był tak wysoko, że nie sposób go było krzesłem trącić.
- Ale ten obraz naprawdę się chybotał - przerwał jej lejtnant. - Poza tym nie sądziłem, że ten obraz tak wiele znaczy. Jakiś polski napis na nim był, a ja tego języka nie znam... - bronił się Metze.
- Tak?! - pani Pipka aż się pod boki ujęła - Pan oficer kształcony człowiek, a takie głupoty gada! Słowa "Jezus Chrystus" i "Amen" każdy chyba zna?!

Śmiech przebiegł po sali i porucznik Metze aż pokraśniał. Mimo to poważniejszej kary nie poniósł. Został upomniany przez gdańskie dowództwo dywizji, musiał też w stosowny sposób przeprosić pana i panią Pipkę.

Dużo poważniej ukarano redaktora Krückemeyera z katolickiego "Westpreussischen Volksblattes", który 17 września 1901 r. zamieścił w swej gazecie pełen oburzenia list od korespondenta z Przodkowa. W liście dość dokładnie opisano całą sprawę i lejtnanta Metze oburzyły niektóre użyte tam sformułowania. Szczególnie jedno mu się nie podobało: "W całkowicie pozbawiony szacunku i budzący powszechne zgorszenie sposób - pisał korespondent - lejtnant potraktował katolicki obraz".

- Nie było moim zamiarem wzbudzać powszechne zgorszenie... - mówił podczas posiedzenia gdańskiej Izby Karnej 6 marca 1902 r. - W ogóle nikogo nie zamierzałem obrażać - dodał pełnym wyrzutu głosem.

Te zapewnienia wystarczyły sądowi, który skazał Krückemeyera za znieważenie lejtnanta Metze na 50 marek grzywny lub 10 dni więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (20) 1 zablokowana

  • lubie te historyjki (1)

    taka odskocznia od codzienności i polityką nie trzeba się denerwować:)

    • 49 0

    • tylko te datę trzeba poprawić bo to chyba o rok 1902

      Chodzi a nie 1892... 'czeski błąd' jak mniemam.

      • 1 0

  • Jak zawsze genialna historyjka dziekuje i proszę o wiecej

    • 34 0

  • zwalczac ciemnote wsrod kaszubskich wiesniakow... (6)

    Czasy sie zmienily,narody byly i odeszly a kaszubi wiernie trwaja przy swojej ciemnocie...

    • 26 39

    • trochę szkoda ze im się nie udało

      • 3 6

    • (3)

      Polska jest krajem katolickim, naszym symbolem jest krzyż. Czy wy ludzie rozumiecie, że są na świecie zawzięte dzikusy, które najchętniej przyjechałyby tutaj, zrzuciły z naszych kościołów krzyże i zawiesili półksiężyc? A to byłby dopiero początek "atrakcji".

      Ciekaw jestem ile wtedy byłoby tych kolesi plujących na kościół satanistów-pozerów i innych cwaniaków

      • 15 7

      • a czy ty wiesz (2)

        Ze ten twój wspanialy kościół to Niemcy wprowadzili w Polsce? A wiesz ze przy okazji wymordowali polowe ludności? Przyszli, zrzucili światowida i postawili krzyż...

        • 11 8

        • (1)

          A widzisz całe swoje krótkie życie byłem przekonany, że Polska przyjęła chrzest od Czech. Niemcy zjednoczyły się jako dużo później niż Polska tak przy okazji.

          • 11 2

          • A Czesi skąd Google przyjęli?

            A kto pogan mordował za nie wielbienie krzyża..? No teraz to zaraz "nasi" z sejmu zaczną...

            • 6 1

    • nie tylko Kaszubi ale cały elektorat

      Jedynej słusznej i wszech wiedzacej partii z "wielkim" zacietrzewionym i zakompleksionym wodzem na czele.

      • 4 6

  • Kaszubki hoze dziewoje (1)

    I postawic sie umieja ;)

    • 30 1

    • Potwierdzam

      Postawić umieją!!!

      • 5 1

  • (2)

    Kłócenia Kaszubów z Trójmiastem ciąg dalszy... Gratulacje

    Na Kaszubach wygrał PIS, to Was boli?

    • 12 26

    • Nie

      Wstyd nam tylko za Was?

      • 7 7

    • ot moher pokręcony

      Po co taki ton mi to akurat lata kto gdzie wygrał, jestem Polakiem i trudno w takiej Polsce będę przez jakiś czas żyć, jestem katolikiem nawet gdy głosowałem na PO .
      Tylko po co to dzielenie ?

      • 0 0

  • Data

    W Izbie Karnej zapewne w marcu 1902 r.

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 5 0

  • Ukarany został ten, który o tym napisał, a nie ten który to zrobił....

    Hmmm... czy czegoś wam to nie przypomina z czasów jak najbardziej współczesnych?

    • 29 3

  • (2)

    Wybacz autorze, ale niezdarne to językowo. Dialogi drewniane. Tylko kanwa trzyma tę opowiastkę w kupie. Życzę większej swady.

    • 1 7

    • bzdury gadasz

      fajny tekst, oddając klimat. Cala historyjka dobrze napisana, lepiej o niebo niż te wszystkie wypociny redaktorków.

      • 2 1

    • Może autor powyższego wpisu spróbowałby coś sam napisać?

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku znajdowała się Góra Wisielców?

 

Najczęściej czytane