• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zbrodniarz wciąż poszukiwany

Tomasz Kot
1 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Budynek sądu w Sopocie. Tuż po wojnie mieścił się tu także areszt, do którego trafił bohater tej opowieści - Wincenty Kiszko. Budynek sądu w Sopocie. Tuż po wojnie mieścił się tu także areszt, do którego trafił bohater tej opowieści - Wincenty Kiszko.

To historia człowieka, który wszędzie, gdzie przebywał, czy na Kresach, czy w Trójmieście, działał brutalnie, bezwzględnie i bez skrupułów. Niestety, jest to też historia bez happy endu, ponieważ bandycie udało się uciec. Teoretycznie wciąż jest poszukiwany przez polski wymiar sprawiedliwości, choć - jeśli żyje - to ma prawie 98 lat.



Wincenty Kiszko urodził się w roku 1916. Pochodził z Kresów. W czasie okupacji mieszkał w Słonimiu, nieopodal Nowogródka. Był tłumaczem pozostającym na usługach Gestapo i niemieckiej armii. Z jego akt wynika, że: "był postrachem dla miejscowej ludności i wydał wiele osób w ręce niemieckie". Doskonale się orientował w lokalnych stosunkach i wykorzystał to, aby się dorobić i przysłużyć okupantom.

W Słonimiu mieszkało tyle samo Białorusinów, co Polaków. Ponad połowę ludności 15-tysięcznego miasteczka stanowili Żydzi. Represjom i eksterminacji poddani byli miejscowi Polacy, w tym szczególnie duchowieństwo katolickie, ziemianie i przedstawiciele inteligencji. Niemcy zamordowali w Słonimiu m.in. księdza i grupę zakonnic za ukrywanie Żydów. W listopadzie 1941 rozstrzelali 9 tysięcy Żydów, a rok później zlikwidowali całe getto wraz z pozostającymi w nim więźniami.

Kiszko vel Rzepnicki

W 1944 r., gdy do miasta zbliżała się Armia Czerwona, Kiszko poczuł, że grunt pali mu się pod nogami. Wykorzystując tożsamość zmarłego Gustawa Rzepnickiego wyrobił sobie dokumenty na jego nazwisko. 10 lipca 1944 r., gdy Słonim został zajęty przez Rosjan, Wincentego Kiszko już w nim nie było.

Odnalazł się w Gdyni, gdzie jako Rzepnicki nadal pracował dla Niemców jako tłumacz. Na Wybrzeżu pojawił się wraz z Renatą J. i jej dziećmi. Był sprytny i bezwzględny, poza tym nikt go tu nie znał. Więc gdy w marcu 1945 Niemcy zostali wyparci z Gdyni, osiadł w Sopocie i wmieszał się w napływający tłum osadników.

Zamieszkał przy alei Generalissimusa Stalina nr 827 (dziś aleja Niepodległości). Czuł się na tyle pewnie i był na tyle bezczelny, że zatrudnił się jako kierowca w sopockiej komendanturze wojsk sowieckich. Fakt ten sprawił, że stał się nietykalny, więc - podobnie jak jego chlebodawcy - zajął się rozbojem.

Wiosną 1945 roku wraz z trzema innymi bandziorami dokonał napadu i rabunku w mieszkaniu Zenona P. przy alei Niepodległości 927. Podczas rabunku Kiszko usiłował przebić swoją ofiarę bagnetem.

Takich grabieży było więcej, najprawdopodobniej zastraszeni ludzie ich nie zgłaszali na milicję, tym bardziej, że Kiszko przedstawiał się jako przedstawiciel bliżej nieokreślonych władz. W jego aktach znajduje się jednak wzmianka tylko o tym jednym napadzie.

Mimo to ślad jego bandyckiej działalności można odkryć we wspomnieniach Leona Godlewskiego, zebranych w ramach akcji "Sopocianie 1945-48" przez Muzeum Sopotu. Jego rodzina już w kwietniu 1945 r. otrzymała przydział na lekko uszkodzoną, a niezamieszkałą willę przy ulicy Obrońców Westerplatte 2/5. Godlewscy wyremontowali ja i otworzyli w niej pensjonat "Gozdawa". W sierpniu 1945 r. przez chwilę pomieszkiwał w nim niejaki Wincenty Tyszko vel Kiszko, przedstawiający się jako nominowany na stanowisko wicewojewody gdańskiego.

Odremontowany budynek na tyle mu się spodobał, że korzystając ze swoich znajomości obywatel Tyszko szybko wyrobił sobie w urzędzie przydział na willę, która miała być rekompensatą za rzekomo utracone przez niego mienie w Druskiennikach na Litwie.

Na szczęście matka Leona Godlewskiego - Helena - nie zamierzała dać sobie ukraść pensjonatu przez jakiegoś podejrzanego jegomościa i zgłosiła sprawę do Delegatury Morskiej Izby Kontroli Przy Prezydium Krajowej Rady Narodowej. Urzędnicy przyznali jej rację, tym bardziej, że w trakcie badania sprawy okazało się, że wszystko co mówił pan "wicewojewoda" jest konfabulacją.

Kiszko ulotnił się, ale nie wyjechał z Sopotu i to go prawie zgubiło. Do Sopotu trafili repatrianci ze Słonimia, którzy rozpoznali w nim kolaboranta i przestępcę. Kiszko został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i osadzony w areszcie, w gmachu sopockiego sądu.

20 października 1945 r. został skazany przez sąd wojskowy w Sopocie na karę śmierci, którą wówczas wykonywano przez rozstrzelanie lub powieszenie. Wyrok miał zostać wykonany 3 grudnia. Egzekucja jednak nie odbyła się. Jeszcze zanim przewieziono go do więzienia na Kurkowej w Gdańsku, gdzie wykonywano wyroki, Kiszko uciekł z sopockiego aresztu zobacz na mapie Sopotu.

Przez mur i do lasu

Kiszko zdawał sobie sprawę, że sprawy przybrały zły obrót. Wcześniej skorumpował strażnika więziennego, dlatego gdy kilka dni przed ogłoszeniem wyroku odwiedziła go konkubina, przez strażnika przekazała mu drobny brzeszczot do żelaza, nazwany w aktach "włosem angielskim". Gdy Kiszko pracowicie podpiłowywał kraty w swojej celi, strażnicy niczego nie widzieli ani nie słyszeli. Dzień po ogłoszeniu wyroku więzień wyważył pręty, wyskoczył przez okno i pobiegł w kierunku muru. Pokonał go i zeskoczył wprost na ulicę Grottgera. Zrobić to mógł tylko na początku ulicy, ponieważ tam mur był niższy - miał około 3 metrów wysokości, podczas gdy dalej dochodził do 5 metrów (dziś mur przy dawnym areszcie na całej długości ma wysokość ok. 2 metrów).

Bandyta pobiegł w kierunku ulicy 23 marca. Dopiero wówczas zauważył go strażnik stojący przy wejściu na teren aresztu i otworzył ogień z pepeszy. Odległość była już znaczna i żadna z kul nie trafiła uciekiniera. Być może też strażnik strzelał tak, żeby nie trafić... Kiszko zniknął w lesie.

W tym miejscu ślad po nim się urywa, natomiast zaczyna się ruch w jego aktach. Wynika z nich, że jeszcze w 1961 r. milicja prowadziła sprawę, obserwując jego dawnych znajomych.

Dlaczego MO zabrała się do tego 16 lat po ucieczce, skoro w kraju nie było już Renaty J., która mieszkała w Gdyni jeszcze przez kilka lat po ucieczce kochanka? Potem udało jej się wyjechać za granicę, prawdopodobnie właśnie do Kiszki. Jak to się stało, że w tak niesprzyjającym czasie udało jej się w ogóle wyjechać z kraju? Najprawdopodobniej Kiszko, korzystając ze zgromadzonych przez siebie łupów, przekupił wiele osób, by wymknąć się PRL-owskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Być może jednak ucieczka Kiszki była upozorowana, tym bardziej, że jej opis w aktach jest zaskakująco nieprecyzyjny. Być może Kiszko rozpłynął się gdzieś w Europie, a być może oddawał później na Zachodzie usługi wywiadowi PRL? W końcu nie miał skrupułów i nie miał nic do stracenia.

Być może też wszystko wynikło z powojennego bałaganu i tego, że UB zajmowała się głównie ściganiem żołnierzy podziemia niepodległościowego, a nie drobnych kolaborantów i dlatego ta sprawa wracała wielokrotnie do milicji.

Ciekawostką jest, że akta Wincentego Kiszko vel Gustawa Rzepnickiego trafiły do sopockiej policji raz jeszcze w roku 1993. Wówczas to zanotowano, że czynności wobec zbiega, uznanego za zbrodniarza wojennego, są nadal prowadzone. Przesłuchano wtedy mieszkającego na Zaspie dawnego sąsiada poszukiwanego. Brak dalszych notatek w aktach sugeruje, że Wincenty Kiszko jest formalnie nadal poszukiwany.

Dziś, jeśli żyje, ma 97 lat i jedyną realną karą, jaka mogłaby go spotkać jest udział w długim procesie. Tak, jak to się stało w ostatnich latach z kilkoma innymi zbrodniarzami w podeszłym wieku, którzy zostali skazani a potem zwolnieni z aresztu z powodu zaawansowanego wieku lub uwięzieni w areszcie domowym.

Opinie (41) 1 zablokowana

  • Cwaniak i spryciarz

    u nas w rządzie pełno takich osobników.

    • 81 13

  • Dziś nie musiałby uciekać

    Znalazłby zajęcie w legalnych strukturach władzy, a w Sopocie to czułby się jak ryba w wodzie.

    • 87 17

  • Brzeszczot.

    • 12 1

  • W latach siedemdziesiątych... w jednym z reportaży Lowela przeczytałem o ukrainskim watażce. (2)

    Reportaż opisywał pacyfikację wsi i morderstwa polaków przez oddział UPA.Były tam również zdjęcia m.innymi "owych" partyzantów.Ponieważ interesowałem się tą tematyką i akurat ukazała się książka,wspomnienia gdańskiego autora z okresu partyzanckiego AK Bodajże pod tytułem "Na siodle i pod siodłem" Przeglądając zamieszczone w nie fotografie,zauważyłem że ukraiński watażka morderca i jeden z zasłużonych wyzwolicieli,bohater PRL-u w wspomnianej książce to ta sama gęba.Oczywiście machnąłem list do autora z pytaniem jak to możliwe?Odpowiedź:Poczytaj sobie młody człowieku o Kmicicu i nie interesuj się "tym wątkiem".

    • 54 1

    • Możesz podać imię i nazwisko? Oczywiście nie swoje, tylko tego faceta ;)

      • 10 0

    • To dawaj jego nazwisko. Kundle nie moga być anonimowe.

      • 12 0

  • Jak wymaga nowa propaganda przy każdej okazji trzeba cos przemycić.

    Dwie większe bzdury, ale poprawne politycznie:

    1. "(...) i tego, że UB zajmowała się głównie ściganiem żołnierzy podziemia niepodległościowego"

    2. (...) zatrudnił się jako kierowca w sopockiej komendanturze wojsk sowieckich. Fakt ten sprawił, że stał się nietykalny, więc - podobnie jak jego chlebodawcy - zajął się rozbojem."

    Poza tym całkiem zgrabnie napisane.

    • 13 58

  • adres (5)

    No niezle. Jesli numeracja sie nie zmienila to ja mieszkam w budynku gdzie ten typ mieszkal :o

    • 25 2

    • a ja pare numerow dalej (1)

      czemu ja Cie jeszcze nie znam ?:)

      • 6 0

      • A nie wiem.

        • 6 0

    • Dobrze opukaj ściany-a nóż czegoś zapomniał ! (2)

      • 1 0

      • Spoko, już się zabieram za to.

        • 0 0

      • ...

        nóż nożem, a gdzie widelec?

        • 0 0

  • poprawdcie podpis pod zdjęciem (1)

    "ale tuż po wojnie wysokość ona od 3 do 5 metrów. " zamiast wysokość to powinno być wynosiła albo zamiast ona to wynosiła

    • 6 3

    • Dobrze opukaj ściany-a nóż czegoś zapomniał !

      • 0 0

  • pytanie, kogo spłodził i jak wysokie stanowisko zajmuje teraz w PL jego bękart?

    przypuszczalnie z ramienia partii o której nie wspomnę :)

    • 37 10

  • Sąd Ostateczny to wydarzenie z którym każdemu człowiekowi przyjdzie się kiedyś zetknąć (14)

    Komuniści i naziści, mordercy i zwyrodnialcy nie myśleli o życiu po śmierci, przedkładając nad wszystko władzę i mamonę, sprawy i przyjemności życia ziemskiego.

    • 21 8

    • o ile istnieje cos takiego jak sad ostateczny.... (10)

      • 4 4

      • (9)

        przekonasz się że istnieje, istnienie nieba czyśćca i piekła potwierdzają dość liczni świadkowie, ale i normalna logika mówi, że gdyby takiego sądu nie było to dobroć ludzka nie miałaby żadnego sensu i na ziemi powszechny byłby zamordyzm i piekło

        • 3 9

        • buahahahahahaha... (2)

          najbzdurniejszy wywód logiczny jaki w życiu czytałem..

          równie dobrze można by powiedzieć że na somalijskie dzieci czeka nieśmiertelność w krainie głodu - bo po co by nie jadły aż do śmierci..

          świadkowie nieba czyśćca i piekła??
          no nie wierzę..
          mamy uwierzyć w tunel który tak często powtarza się w "pośmiertnych historiach"?
          uwierzmy też w mroczki przed oczami - bo je też widuje wielu ludzi..
          ooo... i w lepszy świat widziany po lsd..

          W końcu tez jest wiele opisów innego postrzegania tego co wokół..

          Sąd ostateczny nie istnieje..
          w Polsce niestety prawdziwy sąd tez nie istnieje..

          prawo jest kulawe i przymyka i tak półślepe oko na bandytów - chroniąc ich od prawdziwej odpowiedzialności za czyny..

          jedyny sąd jaki jest to samosąd..
          i jak tak dalej pójdzie to zacznie się samodzielne wymierzanie sprawiedliwości..

          • 4 5

          • "Młody, wykształcony, z dużego miasta" analfabetą i ignorantem (1)

            Można wierzyć słowom dzieci fatimskich i świadkom innym, bardzo licznym. Można i nie wierzyć, aczkolwiek trudno uwierzyć w to, że niepiśmienne dzieci to sobie wymyśliły tym bardziej, że te dziesiątki opisów jest ze sobą tak bardzo zgodnych i tym bardziej, ze wydarzenia fatimskie to potwierdzone przez setki ludzi wydarzenia historyczne. Oczywiście tylko totalny ignorant może w tym temacie mówić o "tunelu". A tak przy okazji "młody, wykształcony, z dużego miasta" - pamiętasz chociaż kiedy i jaką książkę ostatnio przeczytałeś?

            • 6 2

            • co to za bzdury

              swiadkowie ? pokoj na ziemi? kurka ilosc ksiazek przeczytanych?
              nie wdawajcie sie z debilem w dyskusje, on przeczytal ksiazki -bo przeciez autorzy sie nie myla-tak jak tvn 24 czy inne media.umierasz a tu sad ostateczny i pierwsze pytanie ,ile ksiazek przeczytales?za malo do piekla. panowal by pokoj ? w Polsce pokoj ? kurka matole pokoj w krajach gdzie jest wojna ALE TAK PANUJE POKOJ.Ten tzw pokoj chodzi pewnie o przykazania ale tutaj tez nie masz racji zdecydowanie jest wiecej chrzescijan i ksiazka ktora jest napisana przez boga ktory nigdy nie moze byc postawiony na probe a jak dzieci gina to bog jest ale ma cel w tym. daj milion jak go ukradne tzn ze mam inne cele ale nie trac wiary wroce ahhahaha nie znam wiekszych debili NIZ chrzescijan jak male dzieci naobiecujesz to lataja i sie chwala -jeszcze na tace rzuca osoba ktore zyja w abstynencji plciowej z kobietami-wola malych ministarntow idealny obraz waszego boga ktory kocha swoje owieczki hahahhahahahahahahahahha

              • 0 2

        • Może nie uwierzysz ale... (5)

          Święty Mikołaj też nie istnieje!

          • 2 2

          • "Młody, wykształcony, z dużego miasta" historycznym ignorantem i nieukiem (4)

            A wystarczyłoby zajrzeć do Wikipedii. Czytamy tam: "Mikołaj z Miry, znany również jako Mikołaj z Bari lub Święty Mikołaj Cudotwórca (ur. ok. 270 w Patarze w Azji Mniejszej, zm. ok. 345 lub 352) - biskup Miry w dzisiejszej Turcji. Święty Kościoła katolickiego i prawosławnego, gdzie tytułowany jest mianem św. Mikołaja Cudotwórcy.
            Zasłynął jako cudotwórca, ratując żeglarzy i miasto od głodu. Odwagą i sprawiedliwością wykazał się, ratując od śmierci niesłusznie skazanych urzędników cesarskich.
            Według podań, święty Mikołaj, po bogatych rodzicach otrzymał w spadku znaczny majątek, którym chętnie dzielił się z ubogimi. Wyróżniał się pobożnością i miłosierdziem. Mieszkańcy Miry wybrali go na swojego biskupa. Po życiu gorliwym i pełnym dobrych czynów, zmarł w połowie IV wieku, spontanicznie czczony przez wiernych. Znana jest historia o trzech niesprawiedliwie uwięzionych oficerach uwolnionych za jego wstawiennictwem; opowieść o trzech ubogich pannach wydanych za mąż dzięki posagom, których Święty dyskretnie im dostarczył; o trzech młodzieńcach uratowanych przez niego od wyroku śmierci; o żeglarzach wybawionych z katastrofy morskiej. Jeden z utopców statku wiozącego świętego na pielgrzymkę do Jerozolimy miał podobno zostać przez niego wskrzeszonym. Święty Mikołaj wskrzesił też trzech młodzieńców zabitych za nieuregulowanie rachunku za nocleg w gospodzie. Gdy Mirę opanowali Arabowie, kupcom włoskim udało się zabrać jego relikwie i przewieźć do Bari w południowych Włoszech."

            • 1 1

            • dEBIL dEBILEM (1)

              to daj mi do niego nr. wkelj fotke z nim .

              jak nie rozumiesz slowa ISTNIEJE to poczytaj w slowniku o tym ale pewnie pomodlisz sie zeby wiedza ta sama ci spadla z nieba a pozniej rekoma bozymi sam otworzysz slownik i boska laska pozwoli ci otworzyc na odpowiedniej stronnie cud kurka cud

              • 0 2

              • SS prostaku

                nic dziwnego że do ciebie nie przychodzi. :P ogarnij swoją plugawą mordę, inteligencie za dychę.

                • 2 0

            • A dlaczego tam jest napisane "według podań" - czyli to taka legenda? (1)

              A dlaczego dziś nikt nikogo nie wskrzesza?

              Po trzecie - sam napisałeś że zmarł, więc jak może istnieć????

              • 0 1

              • Przykładowo mowa jest, że święty Mikołaj ułatwił zamążpójście trzem córkom zubożałego szlachcica, podrzucając im skrycie pieniądze. O tym wydarzeniu wspomina Dante w swoim eposie.

                Mamy dzisiaj tysiące udokumentowanych - głównie przez lekarzy - świadectw "wskrzeszenia" tych, którzy znajdowali się w stanie śmierci klinicznej.

                Dla biednych i zagubionych pogan zmarli "nie istnieją". My chrześcijanie to wiemy, że każdy człowiek, choćby umarł, żyje i żyć będzie na wieki.

                • 0 0

    • A co z 6/7 ludności świata którzy nie są katolikami, co za tym idzie nie wierzą w sąd ostateczny? (2)

      a) też będą mieli sąd ostateczny, tylko Bóg zapomniał wysłać Jezusa do Ameryki i Azji wschodniej, więc nikt im o nim nie powiedział. No cóż... nawet Bóg może zapomnieć.

      b) Bóg jest okrutny i nie powiedział im specjalnie o SO, aby szatan też dostał trochę ludzi.

      c) Nie ma Boga a wszystkie religie to bujda bo nie mają jakiegokolwiek logicznego sensu.

      • 2 4

      • nawet jeżeli Boga nie ma to należy go wymyślić. mało wiesz o świecie.

        • 2 1

      • Tylko ktoś, kto religii rzymsko-katolickiej nie zna twierdzi, że religia ta nie ma jakiegokolwiek logicznego sensu. I odwrotnie, im lepiej poznajemy Ewangelię a z czasem i całą Biblię, tym lepiej widzimy ład, sens i logikę naszej wiary.

        • 2 1

  • zbrodniarz

    A gdzie jakaś fotka tego pana.Dziś są takie metody że można zrobić fotkę stanu dzisiejszego,po latach.

    • 35 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

D-DAY. Okręty Polskiej Marynarki Wojennej w operacji desantowej w Normandii

wystawa

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile postulatów liczyły drewniane tablice z sierpnia 1980 wywieszone na bramie stoczni gdańskiej?

 

Najczęściej czytane