- 1 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (62 opinie)
- 2 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (45 opinii)
- 3 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (74 opinie)
- 4 Upiorne syreny i największe pożary w Sopocie (33 opinie)
- 5 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 6 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (81 opinii)
Wspomnienie o dawnej cegielni w Bysewie
- Na jedną sześć tysięcy wchodziło, a były 22 sztuczne suszarnie. Cegły leżały tam tydzień, po czym trafiały do pieca, a stamtąd na plac lub na samochody. Szło piorunem - opowiada Józef Klinkosch, który wraz z żoną Dorotą przepracował kilkadziesiąt lat w nieistniejącej już dziś cegielni w Bysewie .
Józef: Wyrobisko było za rowem. Koparka czerpakowa ładowała glinę na wózki, które końmi wyprowadzano na rozjazd. Dalej zabierała je lokomotywka, która w dalszych latach zastąpiła konie i zjeżdżała pod samą koparkę.
Kiedy wózki przyjeżdżały do cegielni, wciągało się je po pochylni do budynku. Do tego ceglanego pośrodku, którego już nie ma. Najpierw na taśmę sypało się z szybra piasek, a później z drugiego dawało się glinę. Były też walce, co zgniatały i przecierak, co wygniatał przez otworki glinę. Trafiała ona do mieszadła, a dalej do prasy. I wychodziła długa bryła, którą dzielono na cegły.
Kiedy były jeszcze miękkie, znaczono je. Po napisie można było poznać, że są z Bysewa. Później cegły odbierały kobiety i kładły na łaty. To takie drewniane listwy. Dwanaście sztuk na łatę wchodziło i było dziesięć wysokości sztaplu. Później na wózek i do suszarni. Na jedną suszarnię sześć tysięcy cegieł wchodziło, a były 22 sztuczne suszarnie. Cegły leżały tam tydzień, po czym trafiały do pieca, a stamtąd na plac lub na samochody.
Jakość zależała od okresu, suszenia i wypału. No i od gliny. Nie powinno być w niej margli. To taki kamyk, który jak się wypali, to staje się jak wapno i kiedy cegła dostanie wilgoci, to rozwala. Cegła z letniej suszarni była bardzo dobra, bo wolno schła. A ze sztucznych? To za szybko szło...
Złota rączka, zupy z puszek i wyjazdy na grzyby
Józef: Załogi było około 60-70 osób, a później mniej, bo jakieś 50. Ja zacząłem w 1957 roku, kiedy blok mieszkalny dla pracowników cegielni pobudowali. Z wykształcenia jestem kowalem. A w zakładzie wiele rzeczy robiłem.
Dorota: Był głową cegielni. Elektryk, mechanik. Jak trzeba było to i na koparce, i na lokomotywce. A do tego potrafił je naprawić. Ja pracowałam od 1971 roku. Najpierw przy ścianach z cegły, a później przy prasie. Łaty się nosiło i szybko układało. A jeszcze później to pracowałam w kuchni.
Była w budynku biurowym na parterze tak jak stołówka i ubikacje. Na pierwszym piętrze mieściły się biura i duża świetlica dla pracowników. Obok było pomieszczenie, gdzie oglądało się filmy. Później zlikwidowali i mieszkania porobili.
Józef: Mleko zawsze dawali. Od gospodarza kupowane. A kiedy nastała mleczarnia, to było butelkowe.
Dorota: Później były też zupy regeneracyjne. Takie jednorazówki z puszki. Otworzyło się, podgrzało i jedli. Grochowa, ogórkowa, warzywna.
Józef: Były też wyjazdy. Na grzyby, na ryby. Przeważnie na te pierwsze. Izydor jeździł starem z plandeką. Siadało się na pace i w Bory Tucholskie albo do Chmielna, bo tam był ośrodek wczasowy.
Maszyna parowa, gaszenie stodoły i koniec cegielni
Józef: Przed wojną korzystano z maszyny parowej. Kominy stały w miejscu, obok którego wybudowano powojenny biurowiec. Jeden był do maszyny parowej, drugi do pieca. W 1945 r. Niemcy wysadzili, coby utrudnić radzieckiej artylerii celowanie. Po wojnie postawiono komin, ale już w innym miejscu. Zamontowano też w silnik elektryczny, który napędzał wszystko.
Dorota: Cegielnia miała też długi magazyn gliny, coby mogła pracować przez cały rok. Środkiem szły tory, a po bokach były doły, gdzie składowano materiał. Ładowało się go na wózki, które poruszały się dzięki lokomotywce.
Józef: Miała swoje pomieszczenie w magazynie z boku. Na terenie cegielni była też stajnia, gdzie trzymano konie. A za kotłownią, tam, gdzie stał nowy piec, znajdowała się remiza. Mieliśmy motopompę i przyczepkę. Kiedyś pojechaliśmy przez pola do sąsiada na górę. Płonęła stodoła. Pierwsi byliśmy.
Przyszedł też czas na modernizację. Podajnik, prasa, przecierak i automatyczne znaczenie. W PRL-u produkowaliśmy miliony cegieł. Po zmianach cegielnia dalej działała. Ale zaczęły wchodzić inne materiały i wypierać cegłę. Potrzebna była jeszcze do kominów, do zabytków, które odnawiano. Ale to było za mało. Do tego zmarła jedna z osób z kierownictwa.
Od lat cegielni już nie ma. Został budynek biurowy i dawny magazyn gliny. Przy drodze widać też tory, którymi jeździła lokomotywka z wózkami.
Poznaj też historię bysewskiego dworu
Opinie (75) 7 zablokowanych
-
2015-07-19 15:56
Bysewo
Panie Jakubie proszę o więcej tak wspaniałych artykułów ! ! !
- 22 1
-
2015-07-19 17:01
wtedy dostał medal i ktoś go doceniał a dziś przechodząc na emeryturę dostaje się tonę papierów do wypełnienia, kopa w d... jak chce się skorzystać z lekarza i splunięcie w twarz w postaci wysokości tej emerytury...
- 19 5
-
2015-07-19 18:14
Sklep (3)
Moja mama miała w budynku biurowym sklep. Pamiętam że na przystanku leżało wielkie drzewo i służyło wszyscy czekajacy na autobus siedzieli na nim. Wujek jak go z milicji wyrzucili to był tam płaczem w wielkim piecu pamiętam specyficzny zapach cegielni Super sprawa ten artykuł powrót do przeszłości
- 16 1
-
2015-07-19 20:15
to drzewo (pień) miało w sobie coś niesamowitego, no i sklep z oranżadą, piwem i kiełbasą (gdzie dziś takie kiełbasy...)
- 3 0
-
2015-07-19 21:47
jako dziecko siedzialam na tym pniu,pozniej byl opalony i trzeba bylo koc rozkladac,mialam moze z 5 lat. a sklep dlugo prosperowal,jako nastolatka jezdzac na dzialke robilam tam zakupy. ahhh i kierowce sie prosilo zeby do ronda podwiozl :D co za cudne czasy to byly
- 4 0
-
2021-06-22 10:25
Ja przechodziłem do taty do pracy i kupowałem w sklepie cukierki oranzade, pozdrawiam Paweł Malc
- 1 0
-
2015-07-19 19:15
(2)
A ja tam mieszkałem...
- 7 1
-
2015-07-19 19:21
ja też
- 4 0
-
2020-02-28 20:30
Paweł
Jak się nazywasz, bo ja Paweł Malc
- 1 0
-
2015-07-19 19:22
mam gdzieś kilkadziesiąt zdjęć z końca dzialalnosci. może by mini album zrobic (2)
- 8 1
-
2015-07-19 21:46
udostępnisz te zdjęcia?chętnie bym obejrzał,bo mieszkałem obok.
- 1 0
-
2015-07-19 22:14
Teraz najlepszym albumem jest
umieszczenie tych zdjęć w necie.
- 2 0
-
2015-07-19 20:16
(5)
przydałoby się odzyskać Polskę z rąk okupantów by znów były cegielnie linie kolejowe czy opieka medyczna...
- 8 8
-
2015-07-19 22:08
w połowie lat 90 pracowałem na budowach
Murarze nienawidzili wyrobów z cegielni Bysewo.
Grubość cegieł 4,5-9,5 cm zamiast 6,5cm - inne wymiary podobnie, pękało to to, wytrzymałość żadna, mnóstwo wtrąceń węglanów i innego śmiecia.
Nic dziwnego że poszli na dno i zostało tylko wspomnienie.- 6 0
-
2015-07-19 23:06
(2)
Nie ma cegielni? Tak na szybko, to w okolicy są przynajmniej dwie, w Redzie i w Małkowie.
Jedną poniemiecką linię kolejową dopiero co odbudowano.
Ale tego już marudy nie widzą.... Im tylko w głowach "Polska w ruinie". Normalnie, jesteście, jak ta smerfetka z "W głowie się nie mieści", tylko mniej uroczy.- 4 1
-
2015-07-20 11:37
możesz podać namiary na te cegielnie? (1)
interesuję się losem starych zakładów przedwojennych i z chęcią bym podjechał kiedyś rowerkiem pofocić
- 2 1
-
2015-07-20 13:50
Przez "są" mam na myśli "działają", a przez "cegielnie" mam na myśli "fabryki pustaków", więc raczej nie są to przedwojenne zakłady. Pan Józef wyjaśnia to w artykule.
- 0 1
-
2015-07-20 10:14
... i dorożki by wróciły
Pan Józef wyjaśnił ci ładnie dlaczego zamykane są cegielnie ale przez swoje polityczne pitololo jesteś odporny na wiedzę.
- 4 0
-
2015-07-19 21:50
a czy ktoś coś wie na temat cegielni w kokoszkach? mam cegłe z napisem kokoschken, ale nic na ten temat nie moglam znalezc.
- 3 0
-
2015-07-20 08:06
(3)
a ja tam pracowałam w latach 83/84 na magazynie. To wtedy należało do GPCB. Bardzo fajni ludzie tam pracowali, to były czasy kiedy SKORPION grasował po kokoszkach
- 5 0
-
2021-05-09 16:03
Ja tam miałem dużo kolegów i koleżanki które razem chodziliśmy do szkoły w Bysewie i do Klubowa
- 1 0
-
2021-06-22 10:28
Cegielni
A jak się nazywasz bo ja Paweł Malc
- 1 0
-
2022-10-29 18:32
Ja spotkałem skorpiona, stał za płotem przy polu Wojowski ch później Pli htow w Bysewie sam na sam, wracałem z pracy o godz
- 0 0
-
2015-07-20 08:11
Lata temu dowódca jednostki wysłał nas tam do przebierania cegieł na budowę domu który sobie budował.A było co robić żeby wybrać odpowiednie spośród stosu powykrzywianych i popękanych
- 3 0
-
2015-07-20 08:51
(5)
Bysewo. Była,bardzo ciekawym obiektem.Mój,wujek pracował tam wiele lat.Obsługiwał też Bagier.!
- 7 1
-
2020-02-28 20:32
Mój ojciec tagrze pracował przy bagrze
- 1 0
-
2021-05-09 16:07
Jak się nazywasz, bo ja Paweł Malc, tam pracował mój Tata Malc Augustyn przy wykopie gliny
- 1 0
-
2021-06-22 10:29
Cegielni
Mój Ojciec też pracował przy wykopie gliny
- 1 0
-
2022-10-29 18:33
Jak się nazywasz, bo ja Paweł Malc, pozdrawiam
- 0 0
-
2022-12-11 15:05
Jak się nazywał.,bo mój ojciec też pracował
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.