• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wielka Gdynia i białe tablice

Jarosław Kus
12 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Plan "Wielkiej Gdyni" z 1936 r. Plan "Wielkiej Gdyni" z 1936 r.

W roku 1936 Gdynia była pod względem obszaru jednym z największych miast II Rzeczpospolitej, stąd też określenie jej mianem Wielkiej Gdyni przez "Gazetę Gdańską" z 10 września wydaje się całkiem na miejscu.



Wprawdzie jej wielkość określono nieco na wyrost, bo większość obszaru miejskiego nie była "coprawda jeszcze zabudowana", tym niemniej cały jej obszar rozparcelowano (podzielono na działki), dzięki czemu "każdy skrawek gruntu miał już swoje przeznaczenie" [Gawędy na dowolny temat]. Wytyczono również ulice, a nawet ustawiono tabliczki z ich nazwami. Niestety, te ostatnie okazały się bardzo nietrwałe: "deszcze zmyły efektownie malowane na czerwono nazwy ulic" i "owe piękne białe tablice", które "orjentowały przechodniów" "orjentować" przestały...

O kształcie terytorialnym Gdyni decydowało nie tylko to, co działo się w obrębie jej granic, ale również w najbliższym sąsiedztwie. Mowa tutaj o utworzonym 1 stycznia 1927 r. powiecie morskim. Początkową jego siedzibą była Gdynia, jednak już 24 stycznia 1929 r. stolicę powiatu przeniesiono do Wejherowa, z Gdyni tworząc odrębny powiat miejski.

Na terenie powiatu morskiego znajdowały się majątki: Stare Obłuże, Nowe Obłuże, Suchy Dwór i Stefanowo, których tyczyło się rozporządzenie wydane przez Starostwo Morskie, dopuszczające zawieranie przedwstępnych umów kupna lub sprzedaży parcel "jedynie po uprzednim zezwoleniu przez władze administracyjne na parcelację prywatną", pod rygorem ich unieważnienia z urzędu, co wynikało z obowiązującej ustawy o reformie rolnej. Widzimy więc, że również przed wojną państwo starało się sprawować kontrolę nad obrotem ziemi rolnej.

Kolejnym czynnikiem kształtującym rozwój miast jest rozwój przemysłu, w przypadku Gdyni - głównie stoczniowego. Początków gdyńskiej stoczni morskiej trzeba szukać w roku 1922, kiedy to powołano do życia "Towarzystwo z ograniczoną poręką pod nazwą Stocznia w Gdyni". Po czterech latach Towarzystwo upadło, a pozostałe po nim warsztaty przejęła stocznia "Nauta" Sp. z o.o. nowo powstała w Gdyni w roku 1927 - ta firma przetrwała jednak tylko do końca roku. Niemal równocześnie powstało kolejne przedsiębiorstwo, noszące nazwę "Stocznia Gdyńska Spółka Akcyjna", którego głównym udziałowcem była Stocznia Gdańska.

Od tego momentu możemy mówić o stoczni z prawdziwego zdarzenia, w której możliwym było prowadzenie poważniejszych prac remontowych statków krajowych i zagranicznych (wcześniej remontowano jedynie kutry rybackie). Sukcesem zakończyła się budowa rybackiego kutra dalekomorskiego "Hel 111" oraz motorówki sanitarnej "Samarytanka" na zamówienie Urzędu Morskiego w Gdyni (tak naprawdę pierwszej samodzielnie zaprojektowanej i wykonanej jednostki pływającej).

Stocznia z powodzeniem realizowała zamówienia polskiej Marynarki Wojennej: przebudowano torpedowiec ORP "Mazur" na artyleryjski okręt szkolny, zaprojektowano i zbudowano trałowiec.

Tak pomyślny rozwój stoczni nie leżał jednak w interesie jej niemieckiego właściciela, głównie ze względu na konkurencję dla stoczni gdańskiej. Dlatego też w roku 1935 zapadła decyzja o jej likwidacji. Ale - jak czytamy w Gazecie Gdańskiej (w tytule literówka: pomylono stocznię gdyńską z gdańską) - miasto Gdynia postanowiło odkupić od Niemców "76 proc. akcyj Stoczni Gdyńskiej" za sumę 150 tysięcy złotych. I chociaż nie rozstrzygnięto losów suchego doku, do tej pory dzierżawionego przez stocznię w Gdyni, to jednak - jak zauważa "Gazeta" - nareszcie "miasto stało się właścicielem Stoczni Gdyńskiej".

Z gdyńskiej stoczni przenosimy się do portu rybackiego, ale nie o rybołówstwie teraz: przed gdyńskim Sądem Okręgowym stanęli dwaj gdynianie: Edward Gosz, pracownik kolejowy z Małego Kacka i "bezrobotny Brunon Miąskowski z Gdyni". Gosz, który "od szeregu lat nie żył ze swoją żoną w zgodzie" (a nawet "nierzadko kolejarz swą żonę bił"!), zirytowany najwyraźniej faktem, że "znosiła te męczarnie z anielskim spokojem", wpadł na pomysł, "by zgładzić ją ze świata". Sam jednak "bał się wykonać ten szatański plan", postanowił więc skorzystać z pomocy "najętego zbira." Zbirem został niejaki Miąskowski, któremu Gosz zaoferował 2 tys. zł za zamordowanie żony. Miąskowski pieniądze przyjął i zlecenie wykonał: zwabiwszy podstępem Gertrudę Gosz do portu rybackiego, zepchnął ją z mola do wody, po czym "zbiegł do Małego Kacka". Szczęśliwie, w pobliżu znajdowali się dwaj rybacy, którzy uratowali nieszczęsną Gertrudę. Mimo tego nie chciała ona zeznawać przeciwko mężowi: tym niemniej sąd skazał obu sprawców na 5 lat więzienia i siedmioletnią utratę praw obywatelskich.

Powiedzcie sami, czy nie bardziej opłacało się p. Edwardowi wpłacić te dwa tysiące złotych na książeczkę oszczędnościową Pomorskiej Wojewódzkiej Kasy Oszczędności? Wszak jest "Pozbawiony Wszelkich Kłopotów Kto Oszczędza!"

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 207 z 10 IX 1936 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej

Opinie (36) 3 zablokowane

  • pirsy sztucznie usypane - deweloperom przez Dalmor sprzedane !!

    A może to roszczenie Kwiatkowskiego i Wendy, czyli gdynian do zwrotu nieruchomości ???

    • 3 1

  • Widać nazwisko Gosz, ma ciągle złe konotacje w trójmiescie

    tak się zastanawiałem skąd to się wzięło ?

    • 3 0

  • No i dalej Gdynia jest Największa i Najpiękniejsza. (2)

    Autorskim projektem i wizją II RP - nowoczesnej metropolii, dlatego tak znienawidzonym przez PRL, władze PO, partyjniactwie PiS. Całe szczęście, że mamy własne ugrupowanie obywatelskie , a aktywności partii politycznych często spotykamy tu na forum, jak w głupawy sposób obszczekuje i sobaczy na wszystkie ciekawe inicjatywy. POPiS-owcy w coraz większym stopniu i częściej występują tu jako kukiełki w teatrze gestów i niezrozumiałych ambicji, ale bez kompetencji. Tylko Wielka Gdynia może się prawidłowo rozwijać w wyalienowanej, odseparowanej od bicia piany partyjnej" polityki, bo tylko działalność samorządowa może być ożywczym i dającym nadzieję kontrapunktem. To w nim, musimy codziennie, pokazywać, że samorządy nie są skazane na partie polityczne, że na poziomie lokalnym dla nich jest alternatywa i przyszłość. Skupić na ludzi i wokół dialogu na wspólnie obranych i stawianych celów i umiejętności ich rozwiązywania, Aby Gdynia była WIELKA trzeba wzmocnić samorząd i pokazać, że nie jest skazany na wybór między szyldami politycznymi znanymi wyłącznie z internetu, ekranu telewizyjnego czy różnych hucp i Politycznego typu "głupi lud to kupi". Gdynia nie chce uczestniczyć w jałowych kłótniach, w których tu często na tym forum tworzy się partyjniactwie dywagacje tak, aby nie chodziło o konkretnego człowieka, jego dobro, i rozmydlano, zakłamywano i tracono się konkret.

    • 5 3

    • Marych w akcji. (1)

      • 1 3

      • Widać jesteś ze środowiska technologii mind control ze służb specjalnych (MI-5), CIA i Mosadu, gdańskich służb wywiadowczo-informacyjnych .... może dodatkowo dokonać "IT prowokacji" bo znasz ich metody?.

        • 1 2

  • A to fe ...Polski Kolejarz (Panstwowy) tak przesladowny (podobno) przez niemieckie wladze WM Gdanska polecil zamordowac zone ...A gdzie indziej pisuja ze byly to postacie wzorcowe i krysztalowe ...

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy obchodzimy rocznicę "Czarnego Czwartku"?

 

Najczęściej czytane