• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu

Tomasz Kot
19 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
W połowie 1971 r. trwała budowa Oceanarium (tak się wówczas nazywało) na molo Południowym w Gdyni. W połowie 1971 r. trwała budowa Oceanarium (tak się wówczas nazywało) na molo Południowym w Gdyni.

Chcąc poznać rzeczywistość Trójmiasta sprzed 50 lat, nie wystarczy czytać wyłącznie tego, co pisali dziennikarze ówczesnych gazet. Prawdziwy obraz życia codziennego naszych rodziców i dziadków można było poznać, czytając ostatnie strony lokalnej prasy, gdzie zamieszczano listy i skargi nadsyłane do redakcji.



Czy konie mnie słyszą?



W Trójmieście, podobnie jak w całej Polsce, na dobre trwała budowa osiedli z wielkiej płyty. W Gdańsku oddawano do użytku m.in. kolejne bloki na Przymorzu. W sierpniu ukończono Drogę Zieloną. Mimo oficjalnych zachwytów można znaleźć informację, że nowa droga pozbawiona jest chodników.

Kończąca się budowa falowca na Przymorzu. Rok 1971 r. Kończąca się budowa falowca na Przymorzu. Rok 1971 r.
Generalnie kierowcy narzekali na wąskie ulice osiedlowe, które powstawały wraz z przymorskimi blokami. Na większości z nich trudno było się wyminąć. Trzeba było zjeżdżać na pobocze, na ogół zawalone hałdami piachu i materiałami budowlanymi albo nawet jechać na wstecznym do szerszego miejsca.

W tym kontekście nie dziwi konstatacja wczasowiczki z Bydgoszczy, która ze zdumieniem zauważyła "konie pasące się na trawnikach i kwietnikach ulic Piastowskiej i Chłopskiej na Przymorzu".

Wczasowicz z Krakowa, inż. M. G., opowiadał z kolei o niewłaściwych zabawach dzieci z osiedla hotelowców w Brzeźnie. Do ich ulubionych rozrywek należało m.in. palenie odpadków w otwartych pojemnikach oraz wojny na dachu łaźni osiedlowej.

Kierowcy jak patałachy, rowerzyści - tyralierą



Wydawać by się mogło, że pół wieku temu ruch samochodowy był znacznie mniejszy i spokojniejszy. Mieszkańcy Sopotu mieli jednak na ten temat zgoła odmienne zdanie.

Felietonista "Dziennika Bałtyckiego" pisał:

"Nie wie, nie umie sobie jeszcze wyobrazić, co to znaczy jeździć w Trójmieście samochodem w okresie tak zwanego "Sopockiego Lata". Komu życie miłe i inne przyjemności ogólnodostępne w naszym socjalistycznym gospodarstwie - powinien natychmiast zamknąć samochód w garażu na cały ten zwariowany (w sensie ruchu) okres.

Po ulicach, mimo świateł i oznakowanych przejść, biegają dzieci i dorośli jak po rajskich łąkach. Szoferzy z przedsiębiorstwa "Łączność" (samochody transportowe, na ogół żuki lub nysy należące do przedsiębiorstwa "Polska Poczta, Telegraf i Telefon"), zlekceważyli moje przestrogi i dalej jeżdżą jak patałachy.

Eleganckie panie w eleganckich wozach zachowują się jak stuprocentowe daltonistki. Czerwony kolor jest dla nich kolorem zielonym. Widziałem nawet takie damy - szoferki, które w miejscach, gdzie jest ruch okrężny, rżną pod prąd.

Motocykliści zmieniają pasy bez uprzedzenia. Rowerzyści kochają jazdę tyralierą.

Odnotowano także wypadek, gdy "młodzik" siedzący za kierownicą sportowego samochodu w kolorze banana (z numerem rejestracyjnym 7748 WO lub WD) ani myślał zatrzymać się przed zielonymi światłami przy ul. Podjazd w Sopocie, gdzie ruch jest b. duży. Przeciwnie: przejechał on przez pasy z szybkością absolutnie niedozwoloną po to, aby zatrzymać się parę metrów dalej i pobiec do sklepu monopolowego. Wybiegł stamtąd z pięknie opakowaną butelką".

Turyści nieco rozczarowani



Sezonowi w Trójmieście towarzyszyły nie tylko problemy związane z ruchem drogowym, ale i inne problemy.

Inny publicysta z kolei pisał tak:

"Przecie Opera Leśna pęka w szwach, Teatr Letni takoż, Non-Stop trzeba by podwoić, na plażach gęsto i brudno, bufety z frytkami i piwkiem oblegane, centrale telefoniczne przeciążone, wieczorem w parkach wszystkie ławeczki zajęte, lody idą jak ciepłe bułki - więc gdzie tu miejsce na niedostatki?
Zaadaptowany na potrzeby Teatru Letniego namiot cyrkowy stał przy ul. Haffnera w Sopocie. Zaadaptowany na potrzeby Teatru Letniego namiot cyrkowy stał przy ul. Haffnera w Sopocie.
Owszem, są jednak takowe. Nie jest na przykład rzeczą łatwą zaopatrzyć się w niedzielę w benzynę, bo stacje zamykają swoje podwoje (z wyjątkiem bodaj trzech) o godzinie 15.

Kawiarnie (mimo sezonu i nasilenia ruchu turystycznego) otwiera się o godzinie 10 lub 11. Spróbujcie więc zjeść śniadanie w naszym gościnnym mieście, a przekonacie się, że to problem. Przecież nie każdy musi satysfakcjonować się barem mlecznym czy bufetem na dworcu.

Innym mankamentem i niedostatkiem jest fakt ściągania od tubylców tak zwanej taryfy kuracyjnej przy każdym posiłku. Według mnie tubylcy w okresie wakacyjno-kanikularnym powinni mieć ulgi".

Skarżyli się także turyści mieszkający w Gdyni, zwłaszcza w Chyloni. Chcąc dojechać SKM do plaży w centrum miasta lub w Orłowie, często musieli przesiadać się na stacji Gdynia-Stocznia.

"Tymczasem: na 5-6 pociągów elektrycznych z Gdańska do Gdyni-Stoczni zaledwie jeden dojeżdżał do Chyloni. W niedzielę zaś dojazdy te dodatkowo komplikuje tłok nie do opisania. W związku z tym często wczasowicze muszą czekać na przystanku Gdynia-Stocznia. Jest to o tyle męczące, że brakuje tam ławek. Te, które są, nie wystarczają".
Przy okazji autorzy listu do redakcji proszą również o zwrócenie uwagi na barobus (czyli food trucki nie są wymysłem naszych czasów!), ustawiony przy stacji w Chyloni.

"Jest on stale otoczony dziesiątkami piwoszów, posługujących się niewybrednym, a nawet wulgarnym słownictwem oraz wcale nierzadko zaczepiających przechodniów".

Bryza o zabarwieniu lekko skandalicznym



Nieco skwaszeni byli też letnicy korzystający z uroków nadmorskiego lata w Brzeźnie. Otóż na kilka automatów telefonicznych znajdujących się w dzielnicy dwa nie działały przez większą część sezonu. W tym jeden znajdujący się przy ul. Gdańskiej.

Wczasowicz z Krakowa mieszkający przy ul. Wejhera zwracał z kolei uwagę na niewłaściwe zachowanie się klientów lokalu "Bryza", w którym odbywały się codziennie wieczorki taneczne.

"Część osób tańczy na nieoświetlonym tarasie, tam też niektórzy załatwiają osobiste porachunki, używając przy tym niewybrednych epitetów i wulgarnych słów".
Energiczne działania zapowiedzieli stróże prawa. Komisariat I MO w Gdyni rozpoczął dochodzenie w sprawie kradzieży kieszonkowych, dokonywanych w gdyńskich trolejbusach.

Handlowy eksperyment nieudany



Mieszkańcy Trójmiasta przez cały rok utyskiwali a to na handel, a to na budowlańców, generalnie jednak nie utyskiwali na władze. Jeżeli się to działo, to tylko prywatnie. Publicznie nikt by tego nie opublikował.

Prasa z kolei nieco utyskiwała na mieszkańców. Tak jak w przypadku nowoczesnego eksperymentu handlowego, który próbowano wdrożyć w Gdańsku - czyli uruchomienia samoobsługowych punktów bez sprzedawców.

Delikatesy przy ul. Rajskiej w Gdańsku w latach 70. XX wieku. Delikatesy przy ul. Rajskiej w Gdańsku w latach 70. XX wieku.
Przed delikatesami przy ulicy Rajskiej i sklepem przy Długiej ustawiono stoiska z napojami mlecznymi i cennikiem. W asortymencie znalazły się m.in. maślanka (po 1,20 zł), kefir (1,40 zł), jogurt (2,20 zł), napój mleczny "Polerem" (1,90 zł).

Stoiska były czynne w godzinach 11-17. Klienci mogli spożyć produkty na miejscu bądź wziąć ze sobą. Warunkiem było wrzucenie opłaty do znajdującej się na stoisku puszki.

Eksperyment zakończył się klęską. Po dziewięciu dniach sprzedaży manko w obu punktach wyniosło razem ponad 1300 zł.

Zarówno dla klientów, jak i dla sprzedawców zakupy stanowiły pewnego rodzaju rozgrywkę. Pewna klientka żaliła się na sprzedawczynię w sklepie MHM przy ul. Mostek w Gdańsku. Klientka wskazała kawałek boczku, który chciała kupić. Jednak jej "gusty" zbiegły się z gustami pani sprzedawczyni, która - po stwierdzeniu, że wskazany przez nią boczek rzeczywiście jest dobry - schowała go pod ladę, oznajmiając, że będzie on przeznaczony dla pracowników sklepu.

Elektronika staniała. Telewizor i gramofon za jedną pensję



W tym samym czasie hotel "Monopol" (dziś działa tu hotel Scandic) poszukiwał w specjalnym ogłoszeniu stałego dostawcy raków.

Natomiast sklepy ZURiT (Zakład Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych - oznaczający w czasach PRL sieć państwowych placówek handlowych i usługowych zajmujących się sprzedażą i naprawami urządzeń elektronicznych domowego użytku (w tamtych czasach były to niemal wyłączne radioodbiorniki, telewizory, magnetofony i gramofony, rzadziej tunery i wzmacniacze elektroakustyczne), przygotowały tradycyjną letnią obniżkę cen na atrakcyjny sprzęt radiowo-telewizyjny.

  • Obiekt pożądania melomanów z początku lat 70. - gramofon G500 S.
  • Wzmacniacz lampowy Unitra Fonica W 480 F
Cena odbiornika telewizyjnego "BERYL 101" o ekranie 24 cali została obniżona z 1200 zł do 1070 zł. Adapter stereofoniczny ze zmieniaczem płyt - G-500S (na licencji firmy Telefunken) kosztował o 300 zł mniej - 1400 zł. Z kolei wzmacniacz stereofoniczny W-480F można było kupić, płacąc 200 zł mniej. Nowa cena wyniosła jedyne 1500 zł.

Odnotujmy, że średnia pensja w 1971 r. wynosiła 2358 zł.

Sensacja archeologiczna na Hucisku



W mediach pojawiły się zapowiedzi zakończenia w marcu 1972 r. ciągnącej się długo budowy tunelu prowadzącego do dworca Gdańsk Główny. Prasa zauważyła przy tym, że w ukończonej już części nie ma żadnych tablic informacyjnych, które pozwoliłyby przyjezdnym dowiedzieć się, w jakim kierunku powinni się udać.

Prace przy rozbiórce budynku stojącego przy Hucisku w Gdańsku. W głębi widać ówczesną siedzibę klubu studenckiego Żak, dziś Nowy Ratusz - siedziba Rady Miasta Gdańska. Prace przy rozbiórce budynku stojącego przy Hucisku w Gdańsku. W głębi widać ówczesną siedzibę klubu studenckiego Żak, dziś Nowy Ratusz - siedziba Rady Miasta Gdańska.
Na styczeń 1972 r. obiecano z kolei zakończenie prac przy węźle Hucisko. Na tej budowie w połowie września wybuchła sensacja archeologiczna. W trakcie prac przy jezdni od strony budynku KSW Żak (obecnie Nowy Ratusz) odkryto relikty Bramy Raduńskiej z XV w., strzegącej w przeszłości przepustu Kanału Raduni w zachodnim ciągu murów Starego Miasta.

Przez cały wrzesień trwa studencka akcja "Wisła 71". Celem akcji było włączenie studentów do realizacji planu regulacji Wisły. W Gdańsku akcję koordynował Studencki Hufiec Pracy, organizowany przez Radę Okręgową Zrzeszenia Studentów Polskich. Studenci zatrudnieni byli przy przedłużaniu falochronu u ujścia Wisły.

Strzał do pustej bramki



11 sierpnia na stadionie Lechii przy ul. Traugutta rozegrano nieoficjalny mecz międzypaństwowy między Polską a ZSRR, reklamowany jako spotkanie reprezentacji PZPN pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego z reprezentacją Ligi ZSRR.

Zagrali w nim czołowi zawodnicy obu drużyn. W polskiej m.in. Jerzy Gorgoń, Kazimierz DeynaGrzegorz Lato.

Mecz zakończył się remisem 1:1, a bramkę w dość nieoczekiwanych okolicznościach zdobył Jerzy Wilim. W 35. minucie stoper gości, kapitan zespołu Albert Szesterniow zaczął zawiązywać na boisku sznurowadła. Po interwencji sędziego musiał zejść poza linię boiska, aby dokończyć sznurowanie. Sędzia podyktował rzut sędziowski. W tym momencie zastępujący nieobecnego na boisku kapitana bramkarz Jewhen Rudakow podbiegł do sędziego. Piłka padła na ziemię, gra została wznowiona i Wilim skierował piłkę do pustej bramki. Po przerwie wyrównał Wiktor Kołotow.

Zakochany Libańczyk nie dotarł na festiwal



W dniach 26-28 sierpnia odbyła się w Operze Leśnej 12. edycja Festiwalu Piosenki w Sopocie. W dniu międzynarodowym wygrała Brytyjka Samantha Jones z utworem "He Moves Me". Nagrodę za interpretację polskiej piosenki otrzymała Bułgarka Pacha Christowa wykonująca "Dziwny jest ten świat". Nagrodę Grand Prix de disque - Sopot 1971 otrzymał Paul Conor, który wykonał dwie piosenki -"Nobody Loves Me" oraz "I Don't Love You Anymore". Nagrodę publiczności zgarnęła Zdzisława Sośnicka za utwór "Dom, który mam". Natomiast Nagrodę Agencji Autorskiej otrzymała Regina Thoss z NRD, śpiewająca utwór "Niemal doch treefen uns abermals".

Nagrodę publiczności na festiwalu sopockim w 1971 r. otrzymała Zdzisława Sośnicka za wykonanie utworu "Dom, który mam". Nagrodę publiczności na festiwalu sopockim w 1971 r. otrzymała Zdzisława Sośnicka za wykonanie utworu "Dom, który mam".
Ta ostatnia wykonawczyni jako jedyna nie bisowała podczas dnia finałowego. Prasa twierdziła, że wynikło to ze słabego wykonania piosenki. Tymczasem wykonawcy z NRD i ZSRR byli niejednokrotnie przyjmowani na sopockim festiwalu lodowato.

Poza tym festiwalowy Sopot żył przygodami przedstawiciela Libanu, który na festiwal nie dotarł, ponieważ podczas podróży do Meksyku zakochał się i został tam z wybranką serca.

Kłopoty w cyrku: tygrys, pies i wąż



Nie najlepszą passę odnotował ogólnopolski cyrk, który bawił mieszkańców Trójmiasta w namiocie na placu Zebrań Ludowych. Najpierw podczas przedstawienia jeden z występujących tygrysów obalił kratę oddzielającą arenę od publiczności.

Dziki zwierz był na tyle zaskoczony, że nie skorzystał z nagłej oferty wzbogacenia swojego menu. Niestety krata, upadając, zraniła siedzącą na widowni kobietę, którą pogotowie zabrało do szpitala. Skończyło się na strachu i lekkich obrażeniach.

Kilka dni później zaginął piesek nastoletniej Bułgarki występującej z polskim cyrkiem. Zrozpaczona właścicielka dała ogłoszenie w lokalnej prasie i wyznaczyła nagrodę dla znalazcy.

Pod koniec pobytu cyrku w Gdańsku z klatki uciekł wąż. Udało mu się dotrzeć aż do ulicy, w okolice przejścia dla pieszych. Przechodziła tamtędy matka ze swoim synem, uczniem podstawówki. Ten ostatni, widząc pełznącego do niego gada, w przerażeniu wyskoczył na ulicę, wprost pod maskę nadjeżdżającego samochodu. Kierowca zdążył wyhamować i obrażenia, które odniósł młodzieniec, okazały się nie zagrażać zdrowiu i życiu. Wkrótce po gwałtownym hamowaniu na miejscu wypadku pojawiła się opiekująca się wężem artystka, która natychmiast zabrała swojego pupila do klatki.

Powrót prochów majora Sucharskiego



27 sierpnia o godzinie 17 na lotnisku na Zaspie wylądował samolot AN-24 - nr 012, który przywiózł prochy majora Henryka Sucharskiego, ekshumowane z  Polskiego Cmentarza Wojskowego w Casamassima we Włoszech. 31 sierpnia urnę z prochami dowódcy obrony Westerplatte uroczyście przewieziono z Sali Tradycji Jednostki Obrony Wybrzeża do Dworu Artusa. Tam brązową urnę wykonaną przez stoczniowców z gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej według projektu rzeźbiarza Zygfryda Korpalskiego (1930-2020) wystawiono na widok publiczny.

Na uroczystość zaproszona została Anna Bugajska, siostra majora, która przyjechała z mężem i synem.

1 września na Westerplatte odbył się uroczysty pogrzeb majora Henryka Sucharskiego, połączony z wiecem, podczas którego minister obrony narodowej generał broni Wojciech Jaruzelski odznaczył pośmiertnie majora Krzyżem Komandorskim Orderu Virtuti Militari.

30 dni później na Westerplatte odbyła się kolejna uroczystość. Tym razem manifestacje w miejscu rozpoczęcia II wojny światowej zorganizowały organizacje młodzieżowe z PRL i pozostałych "krajów demokracji ludowej". Towarzyszyli im przedstawiciele władzy partyjnej różnych szczebli.

W tle uroczystości była trwająca wojna wietnamska. Poza radzieckim generałem głos podczas wiecu zabrali m.in. Wietnamka i Palestyńczyk.

Opinie (296) ponad 10 zablokowanych

  • Tylko Kosycarz robił zdjęcia w Gdańsku? Artykuł cieniutki.

    • 6 19

  • "Niemal doch treefen uns abermals"

    Co to za niemiecki? Musiala ta NRD-owka byc z Saksonii, oni taki dziwny dialekt maja...

    • 8 2

  • Dzisiaj najtańszy(!) odbiornik TV także kosztuje 1 pensję (24)

    a najdroższy kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt pensji..

    • 17 4

    • (16)

      Bzdury w artykule, telewizor 24" kosztował 10700 złotych.
      Czyżby gramofon był droższy od telewizora?

      • 3 4

      • Sam bzdury piszesz jakbyś był z innego świata - pewnie naczytany postkomunistycznych bzdur (12)

        Na telewizor trzeba było wydać sporo (tak jest do dziś) ale to była 1 pensja lub co najwyżej kilka (dziś to samo). Warto też zauważyć, że w tamtych czasach łatwiej było oszczędzić. Pensja w zupełności wystarczała na opłaty i duża część pieniędzy zostawała w polskich kieszeniach. Stąd tak tak wysoka powszechność posiadania wszelkiej drogiej jak na ówczesne czasy elektroniki, która zresztą była droga i słabo dostępna dla szarej ludności wszędzie na świecie, nawet w najbogatszych krajach świata.

        • 6 8

        • (9)

          Kłamiesz. Duża część pieniędzy to wydawało się na żywność a nie na elektronikę. Ten telewizor nie kosztował 1400 tylko kilka tysięcy ok 10000. W początkowym lat 60 ojciec kupił Szmaragda chyba 8000 zł. Tak więc z elektroniki mieliśmy radio i tv. A sąsiedzi przychodzili do nas oglądać tv. To gdzie ta elektronika w polskich domach za Gomułki ?

          • 11 5

          • zarzucasz kłamstwo a sam kłamiesz (6)

            Gdyby zwykły gramofon kosztował 10 pensji, to jak wytłumaczysz, że był obecny w każdym domu zwykłego robotnika? Zapomniał na jedzenie wydać? Po co kłamiesz? Masz w tym jakiś cel, żeby zakłamywac historię?

            • 6 7

            • głupoty piszesz.... od 1973 roku (zaraz po szkole zawodowej) przez 10 lat byłem zwykłym robotnikiem (3)

              o takim gramofonie (adapterze), to mogłem sobie w tamtych czasach tylko pomarzyć

              ww

              • 4 4

              • nikt tu nie pisze o tobie (2)

                Gramofony w polskich domach zaczęły się pojawiać już w latach 60. i nie działoby się tak, gdyby ludzi nie było na to stać. Tuptaj nóżkami ile wlezie, a prawdy nie zakrzyczysz. Twoje osobiste doświadczenia i głupoty jakie tu wypisujesz nikogo nie obchodzą.

                • 4 4

              • Tuptać, to sobie ty możesz (1)

                za Gierka (jaka klasa robotnicza) zarabiałem w Unimorze więcej niż średnia krajowa, i o tym adapterze, to mogłem sobie pomarzyć

                • 4 2

              • ty sobie marzyłeś

                a ja pracowałem jako zwykły robol w kombinacie budowlanym, miałem na utrzymaniu żonę i trójkę małych dzieci. W wieku 22 lat miałem już mieszkanie, telewizor i gramofon, który dałem dzieciakom do zabawy (szybko go "rozpracowały"), a dla nas z żoną kupiliśmy szpulowe hifi stereo ze wzmacniaczem i porządnymi kolumnami. Mnie było na to stać. W latach 80. pojechałem na wakacje do Kijowa zarobić na tv kolorowy i przywiozłem nowy kolorowy telewizor wiesna (2 tygodnie pracy - robiłem remont pewnej rodzinie w mieszkaniu w bloku). Naprawdę dziwne rzeczy wypisujesz, że cie nie było stać, bo ja akurat się niczym nie wyróżniałem. Mnie było stać, a moich kolegów to nawet bardziej, bo sam oprócz słabości do elektroniki miałem też słabość do alkoholu i z tym oszczędzaniem nie było mi po drodze. Po prostu te rzeczy nie były takie drogie jak tu opisujesz. Stać było wszystkich.

                • 5 5

            • Adapter ze zmieniaczem płyt licencja mozliwa cena 14000, (1)

              inne ceny z połowy lat 70- tych, Radmor - 14500, Merkury - 10200, Elizabetka - 8500, Kleopatra - 10000, Meluzyna - 8700, zwykły Taraban - 2300, Amator - 4500, Duet - 3000, Jola - 4200, Grundig MK 2500 - 6000, Grundig MK 232 - 2900, tv Rubin kolor 24000, Jowisz kolor 46000, gramofon Daniel chyba ok.10000.gramofon Fonomaster właśnie te 14000. Średnia pensja ok.3800- 4000.

              • 1 2

              • podane ceny dotyczyły okresu w którym średnia pensja wynosiła 380 000 zł

                zera ci sie polmyliły czlowieku, okulary załóż

                • 1 1

          • (1)

            Ludzie mili, wtedy sprzęt tv nie był powszechnie produkowany, dopiero wchodził na rynek (tak, tempo wprowadzania nowości było zdecydowanie wolniejsze niż dziś), Azja nie zasypywała nas swoimi produktami, Korea i Chiny były zacofanymi krajami, wiec kompletnie bez sensu porównywać stosunek ceny sprzętu rtv do wynagrodzenia dziś i 50 lat temu.

            • 2 0

            • troche tak, troche nie

              Zauważ, że stare marudery narzekają dzisiaj jaka to Polska w okresie PRL była w tyle, bo mieli telewizor parę lat później niż w Niemczech. Nie biorą pod uwagę tego, że co nowe, to zawsze drogie i najpierw pojawia się w najbogatszych krajach. Dzisiaj pojawia się samochód elektryczny. W UK są już w powszechnym użyciu. U nas powszechne będą może za 20 lat, ale nikt nie marudzi. Tylko starym maruderom się wydaje, że zaraz po wojnie Polska miała być najbogatszym krajem świata, a że nie była, to wszystko wina PRL. Dzisiaj pod względem gospodarczym jesteśmy w ogonie świata, a wszystko to wina jak nie PRL, to PO lub PiS. Zawsze szukamy winnych gdzie indziej, tylko nie u siebie. Z tego jak Polska się odbudowała po IIWŚ powinnismy być dumni.

              • 0 0

        • (1)

          Za jedną pensję to mogłeś adapter Bambino kupić.

          • 11 3

          • to była bardzo fajny adapter jak na lata 60.

            W tamtych czasach mało kto na świecie miał możliwość posłuchania sobie w domu na swoim sprzęcie płyty winylowej, a tu ledwo 20 lat po wonie i proszę.. Polska nie dość, że odbudowana po ogromnych zniszczeniach, to jeszcze ludzi stać na sprzęcik... W latach 60. dopiero zaczynaliśmy rozwój - ten zaczął się właściwie 1957 roku po antysowieckich strajkach,po śmierci Bieruta, po zatrzymaniu (przez Chiny) wojsk Chruszczowa idących na Polskę, po nawiązani przyjaźni polsko-chińskiej. No.. nie były to najlepsze czasy... Większość Polaków mieszkała jeszcze w domkach ze słomy, bez elektryczności, bez wody bieżącej, z wychodkiem na zewnątrz. Po wyzwoleniu od sowieckich wpływów w 1957 roku industrializacja kraju i idący za nią rozwój miast ruszył z kopyta. To był niesamowity postęp jak na tamte czasy, ale co taki gimbus jak ty może o tym wiedzieć? Twojej mamy i taty to chyba jeszcze w planach nie było, co? Przyznaj się!

            • 9 4

      • Beryl za ponad 10 tysięcy złotych w 1970 roku??? (2)

        Możesz mi napisać gdzie ty się takich bzdur naczytałeś i w którym roku się urodziłeś?

        • 8 1

        • A niby za ile ? (1)

          Bo właśnie tyle kosztował.

          • 1 2

          • czytać nie umiesz?

            Jak chcesz wiedzieć ile kosztował to sobie przeczytaj w artykule.

            • 0 0

    • Dobrze piszesz . (3)

      Obecnie na rękę otrzymujesz około 2300 zł a telewizor najtańszy można kupić za 600 zł . W 1971 roku przeciętna pensja na rękę 1500zł a byle jaki telewizor około 7000zł .

      • 7 5

      • za 600 zł to kupisz coś, co tylko wygląda jak telewizor...

        • 10 3

      • 2300 na rękę? 600 za telewizor? Raczej 5000 na rękę, a sensowny tv jest od 7000.

        • 0 8

      • jakie 2300 ?

        na rękę teraz otrzymujemy teraz średnio ponad 4200 netto (średnia krajowa)

        • 0 3

    • Porownywanie ile mozna kupic za pensję jest

      takie sobie. Kupuje się za oszczędności (lub kredyt). A w ówczesnych latach były inne ceny jadĺa i mediów

      • 2 0

    • Eok temu kupilem 42-calowy telewizor smart Philips za 104p zl

      Więc to nie jest najniższa pensja, tylko 50 proc najniższej pensji

      • 0 2

    • co ty bredzisz, kłamiesz jak Ryży...najtanszy kosztuje 599 zł

      • 1 1

  • Polacy, Gdańsk jest niemieckim miastem. (3)

    Kiedy w powrotem przekażecie to miasto Niemcom, którzy zbudowali je od podstaw?
    Przez wasze nieudolne rządy tylko kolejne, kilkusetletnie gałęzie przemysłu są likwidowane. Doprowadziliście do ruiny stocznię cesarską, działającą tam od 1844 r., budując na jej miejsce mieszkania i apartamenty. Wstyd. Kompletnie nie nadajecie się na zarządców.

    • 10 33

    • Gdansk niemiecki?

      Gdansk nie byl niemiecki ! Niemcy stwierdzili ze skoro nie lezal w roku 1938 w granicach Rzeszy to nie ma zadnych roszczen ( odpowiedz ta padla w Bundestagu bodajze w roku 2001 ) Co innego Szczecin i np. Wroclaw.
      Hitler zaanektowal bezprawnie Gdansk w 39 roku , to akurat wszyscy wiemy. A Polska otrzymala miasto na mocy traktatow powojennych .

      • 5 2

    • Tusk z Olą- uspokójcie się!

      • 3 4

    • Marna prowokacja.

      PiSlamskie strachy dla plebsu.

      • 0 0

  • Kiedyś żyło się

    Nie powiem że bezstresowo ale bardziej na luzie niż w czasach dzisiejszych Pamiętam braliśmy kocyk szło się do lasu rozpalało ognisko żadna straż miejska nie chodziła z bloczkami mandatowymi,od działkowiczów na ulicy można było kupić świeże owoce i warzywa nikomu to nie przeszkadzało Dzisiaj zakazy nakazy tego nie wolno tamto zabronione Ludzie chodzą prawie jak na smyczy a szpiegowanie nas przez kamery na każdym kroku ...eh

    • 40 1

  • smutne. (1)

    Co za straszny czas w architekturze i urbanistyce.

    • 11 17

    • Dziś, dobrze rozumiem?

      • 3 1

  • Zaadoptowany na potrzeby Teatru Letniego namiot cyrkowy w Sopocie nigdy nie stał na przeciwko Grand Hotelu.

    • 8 1

  • Doskonale pamietam lata 70 mam duzy sentyment do nich. Nie wszystko bylo fajne i kolorowe, ale.. Mysmy byli mlodzi, zdrowi, pelni energii i zapalu i taka wiara byla w ludziach, ze trzeba pracowac a bedzie lepiej, dostatniej, ze doczekamy. Mam wrazenie, ze dzisiaj wszyscy chca miec i doswiadczyc wszystkiego teraz i juz natychmiast i stad sie biora te frustracje i zlosci. Wiecej luzu i mimo wszystko optymizmu.

    • 31 0

  • nie ma to jak zakłamywanie historii... (4)

    jeśli to był 1971 to w ówczesnej prasie oczywiście ani słowa o tragedii z XII 1970 ludziach wyrzucanych z pracy itd. Natomiast o przemówieniu sowieckiego generała i wietnamki i owszem.
    Jakieś pierdołowate uskarżanie się na brak śniadania etc.
    Tak właśnie wyglądała komuna :-(

    • 22 13

    • W całej historii powojennej Polski (2)

      Nie było większej tragedii polegającej na wyrzucaniu ludzi z pracy jak po przejęciu władzy przez postkomuchów w 1989 roku. Całe lata 90. i pierwsza połowa lat 2000. to były masowe(!) zwolnienia, gigantyczne(!) bezrobocie i beznadzieja! Po 2004 roku masowa emigracja na skalę jaka ma miejsce w krajach z których ludzie uciekają przed wojną. Niemcy wstrzymywali się przed przyjmowaniem Polaków do pracy, mimo że byliśmy już w Unii. Bali się, że pół Polski się do nich wprowadzi. Ludzie szturmowali UK. Po 2010 kraj zaorany, przekształcony w kolonię taniej siły roboczej. Kto za to odpowie?!

      • 16 7

      • No tak było (1)

        Ale nie da się zbudować demokratycznego ustroju, zachowując absurdalnie niewydolną socjalistyczną gospodarkę. Tak się po prostu nie da.

        • 6 6

        • Kto powiedział, że się nie da? Propaganda. po prostu decydenci nie chcieli.

          • 4 3

    • Tak, tak. Tragedie i ich rozpamiętywanie latami, to polska specjalność.

      Bo jak wiadomo człowiek głównie tragediami żyć powinien.

      • 0 0

  • Zaadoptowany na potrzeby Teatru Letniego w Sopocie namiot cyrkowy nigdy nie stał naprzeciwko Grand Hotelu.
    Sopocianin.

    • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy ORP Błyskawica wrócił do Polski?

 

Najczęściej czytane