• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu

Tomasz Kot
19 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
W połowie 1971 r. trwała budowa Oceanarium (tak się wówczas nazywało) na molo Południowym w Gdyni. W połowie 1971 r. trwała budowa Oceanarium (tak się wówczas nazywało) na molo Południowym w Gdyni.

Chcąc poznać rzeczywistość Trójmiasta sprzed 50 lat, nie wystarczy czytać wyłącznie tego, co pisali dziennikarze ówczesnych gazet. Prawdziwy obraz życia codziennego naszych rodziców i dziadków można było poznać, czytając ostatnie strony lokalnej prasy, gdzie zamieszczano listy i skargi nadsyłane do redakcji.



Czy konie mnie słyszą?



W Trójmieście, podobnie jak w całej Polsce, na dobre trwała budowa osiedli z wielkiej płyty. W Gdańsku oddawano do użytku m.in. kolejne bloki na Przymorzu. W sierpniu ukończono Drogę Zieloną. Mimo oficjalnych zachwytów można znaleźć informację, że nowa droga pozbawiona jest chodników.

Kończąca się budowa falowca na Przymorzu. Rok 1971 r. Kończąca się budowa falowca na Przymorzu. Rok 1971 r.
Generalnie kierowcy narzekali na wąskie ulice osiedlowe, które powstawały wraz z przymorskimi blokami. Na większości z nich trudno było się wyminąć. Trzeba było zjeżdżać na pobocze, na ogół zawalone hałdami piachu i materiałami budowlanymi albo nawet jechać na wstecznym do szerszego miejsca.

W tym kontekście nie dziwi konstatacja wczasowiczki z Bydgoszczy, która ze zdumieniem zauważyła "konie pasące się na trawnikach i kwietnikach ulic Piastowskiej i Chłopskiej na Przymorzu".

Wczasowicz z Krakowa, inż. M. G., opowiadał z kolei o niewłaściwych zabawach dzieci z osiedla hotelowców w Brzeźnie. Do ich ulubionych rozrywek należało m.in. palenie odpadków w otwartych pojemnikach oraz wojny na dachu łaźni osiedlowej.

Kierowcy jak patałachy, rowerzyści - tyralierą



Wydawać by się mogło, że pół wieku temu ruch samochodowy był znacznie mniejszy i spokojniejszy. Mieszkańcy Sopotu mieli jednak na ten temat zgoła odmienne zdanie.

Felietonista "Dziennika Bałtyckiego" pisał:

"Nie wie, nie umie sobie jeszcze wyobrazić, co to znaczy jeździć w Trójmieście samochodem w okresie tak zwanego "Sopockiego Lata". Komu życie miłe i inne przyjemności ogólnodostępne w naszym socjalistycznym gospodarstwie - powinien natychmiast zamknąć samochód w garażu na cały ten zwariowany (w sensie ruchu) okres.

Po ulicach, mimo świateł i oznakowanych przejść, biegają dzieci i dorośli jak po rajskich łąkach. Szoferzy z przedsiębiorstwa "Łączność" (samochody transportowe, na ogół żuki lub nysy należące do przedsiębiorstwa "Polska Poczta, Telegraf i Telefon"), zlekceważyli moje przestrogi i dalej jeżdżą jak patałachy.

Eleganckie panie w eleganckich wozach zachowują się jak stuprocentowe daltonistki. Czerwony kolor jest dla nich kolorem zielonym. Widziałem nawet takie damy - szoferki, które w miejscach, gdzie jest ruch okrężny, rżną pod prąd.

Motocykliści zmieniają pasy bez uprzedzenia. Rowerzyści kochają jazdę tyralierą.

Odnotowano także wypadek, gdy "młodzik" siedzący za kierownicą sportowego samochodu w kolorze banana (z numerem rejestracyjnym 7748 WO lub WD) ani myślał zatrzymać się przed zielonymi światłami przy ul. Podjazd w Sopocie, gdzie ruch jest b. duży. Przeciwnie: przejechał on przez pasy z szybkością absolutnie niedozwoloną po to, aby zatrzymać się parę metrów dalej i pobiec do sklepu monopolowego. Wybiegł stamtąd z pięknie opakowaną butelką".

Turyści nieco rozczarowani



Sezonowi w Trójmieście towarzyszyły nie tylko problemy związane z ruchem drogowym, ale i inne problemy.

Inny publicysta z kolei pisał tak:

"Przecie Opera Leśna pęka w szwach, Teatr Letni takoż, Non-Stop trzeba by podwoić, na plażach gęsto i brudno, bufety z frytkami i piwkiem oblegane, centrale telefoniczne przeciążone, wieczorem w parkach wszystkie ławeczki zajęte, lody idą jak ciepłe bułki - więc gdzie tu miejsce na niedostatki?
Zaadaptowany na potrzeby Teatru Letniego namiot cyrkowy stał przy ul. Haffnera w Sopocie. Zaadaptowany na potrzeby Teatru Letniego namiot cyrkowy stał przy ul. Haffnera w Sopocie.
Owszem, są jednak takowe. Nie jest na przykład rzeczą łatwą zaopatrzyć się w niedzielę w benzynę, bo stacje zamykają swoje podwoje (z wyjątkiem bodaj trzech) o godzinie 15.

Kawiarnie (mimo sezonu i nasilenia ruchu turystycznego) otwiera się o godzinie 10 lub 11. Spróbujcie więc zjeść śniadanie w naszym gościnnym mieście, a przekonacie się, że to problem. Przecież nie każdy musi satysfakcjonować się barem mlecznym czy bufetem na dworcu.

Innym mankamentem i niedostatkiem jest fakt ściągania od tubylców tak zwanej taryfy kuracyjnej przy każdym posiłku. Według mnie tubylcy w okresie wakacyjno-kanikularnym powinni mieć ulgi".

Skarżyli się także turyści mieszkający w Gdyni, zwłaszcza w Chyloni. Chcąc dojechać SKM do plaży w centrum miasta lub w Orłowie, często musieli przesiadać się na stacji Gdynia-Stocznia.

"Tymczasem: na 5-6 pociągów elektrycznych z Gdańska do Gdyni-Stoczni zaledwie jeden dojeżdżał do Chyloni. W niedzielę zaś dojazdy te dodatkowo komplikuje tłok nie do opisania. W związku z tym często wczasowicze muszą czekać na przystanku Gdynia-Stocznia. Jest to o tyle męczące, że brakuje tam ławek. Te, które są, nie wystarczają".
Przy okazji autorzy listu do redakcji proszą również o zwrócenie uwagi na barobus (czyli food trucki nie są wymysłem naszych czasów!), ustawiony przy stacji w Chyloni.

"Jest on stale otoczony dziesiątkami piwoszów, posługujących się niewybrednym, a nawet wulgarnym słownictwem oraz wcale nierzadko zaczepiających przechodniów".

Bryza o zabarwieniu lekko skandalicznym



Nieco skwaszeni byli też letnicy korzystający z uroków nadmorskiego lata w Brzeźnie. Otóż na kilka automatów telefonicznych znajdujących się w dzielnicy dwa nie działały przez większą część sezonu. W tym jeden znajdujący się przy ul. Gdańskiej.

Wczasowicz z Krakowa mieszkający przy ul. Wejhera zwracał z kolei uwagę na niewłaściwe zachowanie się klientów lokalu "Bryza", w którym odbywały się codziennie wieczorki taneczne.

"Część osób tańczy na nieoświetlonym tarasie, tam też niektórzy załatwiają osobiste porachunki, używając przy tym niewybrednych epitetów i wulgarnych słów".
Energiczne działania zapowiedzieli stróże prawa. Komisariat I MO w Gdyni rozpoczął dochodzenie w sprawie kradzieży kieszonkowych, dokonywanych w gdyńskich trolejbusach.

Handlowy eksperyment nieudany



Mieszkańcy Trójmiasta przez cały rok utyskiwali a to na handel, a to na budowlańców, generalnie jednak nie utyskiwali na władze. Jeżeli się to działo, to tylko prywatnie. Publicznie nikt by tego nie opublikował.

Prasa z kolei nieco utyskiwała na mieszkańców. Tak jak w przypadku nowoczesnego eksperymentu handlowego, który próbowano wdrożyć w Gdańsku - czyli uruchomienia samoobsługowych punktów bez sprzedawców.

Delikatesy przy ul. Rajskiej w Gdańsku w latach 70. XX wieku. Delikatesy przy ul. Rajskiej w Gdańsku w latach 70. XX wieku.
Przed delikatesami przy ulicy Rajskiej i sklepem przy Długiej ustawiono stoiska z napojami mlecznymi i cennikiem. W asortymencie znalazły się m.in. maślanka (po 1,20 zł), kefir (1,40 zł), jogurt (2,20 zł), napój mleczny "Polerem" (1,90 zł).

Stoiska były czynne w godzinach 11-17. Klienci mogli spożyć produkty na miejscu bądź wziąć ze sobą. Warunkiem było wrzucenie opłaty do znajdującej się na stoisku puszki.

Eksperyment zakończył się klęską. Po dziewięciu dniach sprzedaży manko w obu punktach wyniosło razem ponad 1300 zł.

Zarówno dla klientów, jak i dla sprzedawców zakupy stanowiły pewnego rodzaju rozgrywkę. Pewna klientka żaliła się na sprzedawczynię w sklepie MHM przy ul. Mostek w Gdańsku. Klientka wskazała kawałek boczku, który chciała kupić. Jednak jej "gusty" zbiegły się z gustami pani sprzedawczyni, która - po stwierdzeniu, że wskazany przez nią boczek rzeczywiście jest dobry - schowała go pod ladę, oznajmiając, że będzie on przeznaczony dla pracowników sklepu.

Elektronika staniała. Telewizor i gramofon za jedną pensję



W tym samym czasie hotel "Monopol" (dziś działa tu hotel Scandic) poszukiwał w specjalnym ogłoszeniu stałego dostawcy raków.

Natomiast sklepy ZURiT (Zakład Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych - oznaczający w czasach PRL sieć państwowych placówek handlowych i usługowych zajmujących się sprzedażą i naprawami urządzeń elektronicznych domowego użytku (w tamtych czasach były to niemal wyłączne radioodbiorniki, telewizory, magnetofony i gramofony, rzadziej tunery i wzmacniacze elektroakustyczne), przygotowały tradycyjną letnią obniżkę cen na atrakcyjny sprzęt radiowo-telewizyjny.

  • Obiekt pożądania melomanów z początku lat 70. - gramofon G500 S.
  • Wzmacniacz lampowy Unitra Fonica W 480 F
Cena odbiornika telewizyjnego "BERYL 101" o ekranie 24 cali została obniżona z 1200 zł do 1070 zł. Adapter stereofoniczny ze zmieniaczem płyt - G-500S (na licencji firmy Telefunken) kosztował o 300 zł mniej - 1400 zł. Z kolei wzmacniacz stereofoniczny W-480F można było kupić, płacąc 200 zł mniej. Nowa cena wyniosła jedyne 1500 zł.

Odnotujmy, że średnia pensja w 1971 r. wynosiła 2358 zł.

Sensacja archeologiczna na Hucisku



W mediach pojawiły się zapowiedzi zakończenia w marcu 1972 r. ciągnącej się długo budowy tunelu prowadzącego do dworca Gdańsk Główny. Prasa zauważyła przy tym, że w ukończonej już części nie ma żadnych tablic informacyjnych, które pozwoliłyby przyjezdnym dowiedzieć się, w jakim kierunku powinni się udać.

Prace przy rozbiórce budynku stojącego przy Hucisku w Gdańsku. W głębi widać ówczesną siedzibę klubu studenckiego Żak, dziś Nowy Ratusz - siedziba Rady Miasta Gdańska. Prace przy rozbiórce budynku stojącego przy Hucisku w Gdańsku. W głębi widać ówczesną siedzibę klubu studenckiego Żak, dziś Nowy Ratusz - siedziba Rady Miasta Gdańska.
Na styczeń 1972 r. obiecano z kolei zakończenie prac przy węźle Hucisko. Na tej budowie w połowie września wybuchła sensacja archeologiczna. W trakcie prac przy jezdni od strony budynku KSW Żak (obecnie Nowy Ratusz) odkryto relikty Bramy Raduńskiej z XV w., strzegącej w przeszłości przepustu Kanału Raduni w zachodnim ciągu murów Starego Miasta.

Przez cały wrzesień trwa studencka akcja "Wisła 71". Celem akcji było włączenie studentów do realizacji planu regulacji Wisły. W Gdańsku akcję koordynował Studencki Hufiec Pracy, organizowany przez Radę Okręgową Zrzeszenia Studentów Polskich. Studenci zatrudnieni byli przy przedłużaniu falochronu u ujścia Wisły.

Strzał do pustej bramki



11 sierpnia na stadionie Lechii przy ul. Traugutta rozegrano nieoficjalny mecz międzypaństwowy między Polską a ZSRR, reklamowany jako spotkanie reprezentacji PZPN pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego z reprezentacją Ligi ZSRR.

Zagrali w nim czołowi zawodnicy obu drużyn. W polskiej m.in. Jerzy Gorgoń, Kazimierz DeynaGrzegorz Lato.

Mecz zakończył się remisem 1:1, a bramkę w dość nieoczekiwanych okolicznościach zdobył Jerzy Wilim. W 35. minucie stoper gości, kapitan zespołu Albert Szesterniow zaczął zawiązywać na boisku sznurowadła. Po interwencji sędziego musiał zejść poza linię boiska, aby dokończyć sznurowanie. Sędzia podyktował rzut sędziowski. W tym momencie zastępujący nieobecnego na boisku kapitana bramkarz Jewhen Rudakow podbiegł do sędziego. Piłka padła na ziemię, gra została wznowiona i Wilim skierował piłkę do pustej bramki. Po przerwie wyrównał Wiktor Kołotow.

Zakochany Libańczyk nie dotarł na festiwal



W dniach 26-28 sierpnia odbyła się w Operze Leśnej 12. edycja Festiwalu Piosenki w Sopocie. W dniu międzynarodowym wygrała Brytyjka Samantha Jones z utworem "He Moves Me". Nagrodę za interpretację polskiej piosenki otrzymała Bułgarka Pacha Christowa wykonująca "Dziwny jest ten świat". Nagrodę Grand Prix de disque - Sopot 1971 otrzymał Paul Conor, który wykonał dwie piosenki -"Nobody Loves Me" oraz "I Don't Love You Anymore". Nagrodę publiczności zgarnęła Zdzisława Sośnicka za utwór "Dom, który mam". Natomiast Nagrodę Agencji Autorskiej otrzymała Regina Thoss z NRD, śpiewająca utwór "Niemal doch treefen uns abermals".

Nagrodę publiczności na festiwalu sopockim w 1971 r. otrzymała Zdzisława Sośnicka za wykonanie utworu "Dom, który mam". Nagrodę publiczności na festiwalu sopockim w 1971 r. otrzymała Zdzisława Sośnicka za wykonanie utworu "Dom, który mam".
Ta ostatnia wykonawczyni jako jedyna nie bisowała podczas dnia finałowego. Prasa twierdziła, że wynikło to ze słabego wykonania piosenki. Tymczasem wykonawcy z NRD i ZSRR byli niejednokrotnie przyjmowani na sopockim festiwalu lodowato.

Poza tym festiwalowy Sopot żył przygodami przedstawiciela Libanu, który na festiwal nie dotarł, ponieważ podczas podróży do Meksyku zakochał się i został tam z wybranką serca.

Kłopoty w cyrku: tygrys, pies i wąż



Nie najlepszą passę odnotował ogólnopolski cyrk, który bawił mieszkańców Trójmiasta w namiocie na placu Zebrań Ludowych. Najpierw podczas przedstawienia jeden z występujących tygrysów obalił kratę oddzielającą arenę od publiczności.

Dziki zwierz był na tyle zaskoczony, że nie skorzystał z nagłej oferty wzbogacenia swojego menu. Niestety krata, upadając, zraniła siedzącą na widowni kobietę, którą pogotowie zabrało do szpitala. Skończyło się na strachu i lekkich obrażeniach.

Kilka dni później zaginął piesek nastoletniej Bułgarki występującej z polskim cyrkiem. Zrozpaczona właścicielka dała ogłoszenie w lokalnej prasie i wyznaczyła nagrodę dla znalazcy.

Pod koniec pobytu cyrku w Gdańsku z klatki uciekł wąż. Udało mu się dotrzeć aż do ulicy, w okolice przejścia dla pieszych. Przechodziła tamtędy matka ze swoim synem, uczniem podstawówki. Ten ostatni, widząc pełznącego do niego gada, w przerażeniu wyskoczył na ulicę, wprost pod maskę nadjeżdżającego samochodu. Kierowca zdążył wyhamować i obrażenia, które odniósł młodzieniec, okazały się nie zagrażać zdrowiu i życiu. Wkrótce po gwałtownym hamowaniu na miejscu wypadku pojawiła się opiekująca się wężem artystka, która natychmiast zabrała swojego pupila do klatki.

Powrót prochów majora Sucharskiego



27 sierpnia o godzinie 17 na lotnisku na Zaspie wylądował samolot AN-24 - nr 012, który przywiózł prochy majora Henryka Sucharskiego, ekshumowane z  Polskiego Cmentarza Wojskowego w Casamassima we Włoszech. 31 sierpnia urnę z prochami dowódcy obrony Westerplatte uroczyście przewieziono z Sali Tradycji Jednostki Obrony Wybrzeża do Dworu Artusa. Tam brązową urnę wykonaną przez stoczniowców z gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej według projektu rzeźbiarza Zygfryda Korpalskiego (1930-2020) wystawiono na widok publiczny.

Na uroczystość zaproszona została Anna Bugajska, siostra majora, która przyjechała z mężem i synem.

1 września na Westerplatte odbył się uroczysty pogrzeb majora Henryka Sucharskiego, połączony z wiecem, podczas którego minister obrony narodowej generał broni Wojciech Jaruzelski odznaczył pośmiertnie majora Krzyżem Komandorskim Orderu Virtuti Militari.

30 dni później na Westerplatte odbyła się kolejna uroczystość. Tym razem manifestacje w miejscu rozpoczęcia II wojny światowej zorganizowały organizacje młodzieżowe z PRL i pozostałych "krajów demokracji ludowej". Towarzyszyli im przedstawiciele władzy partyjnej różnych szczebli.

W tle uroczystości była trwająca wojna wietnamska. Poza radzieckim generałem głos podczas wiecu zabrali m.in. Wietnamka i Palestyńczyk.

Opinie (296) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    kiedyś to było

    • 20 1

    • Kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów...

      • 8 1

  • świetny artykuł (5)

    najbardziej rozbawił mnie felietonista Dziennika Bałtyckiego

    :O)

    • 16 0

    • no i ten eksperyment handlowy... (4)

      • 14 0

      • Chytre baby z Gdańska...

        • 4 2

      • Przodkowie dzisiejszych Januszy. (2)

        Dwa lata temu próbowałem kupić w Żabce na Helu herbatę. Pani rozłożyła ręce i przyznała, że lekkomyślnie wyłożyła torebki i kubeczki tuż przy samym wejściu do sklepu. Do południa wszystko ogołocili. Rok 2019. Inna epoka, inne czasy, a ten plebejski naród nie potrafi powstrzymać się przed zabraniem torebki herbaty i papierowego kubka.

        • 14 0

        • parę dni temu był kabaret w wiaderkami z Castoramy - darmowymi (1)

          • 3 0

          • Widziałem filmik.

            Psychowyznawcy PiS i tak powiedzą, że to Tusk tak upodlił naród i doprowadził do takiej nędzy, że muszą teraz rzucać się na wiaderka z castoramy. Tak tłumaczyli walkę o karpia w lidlu i gumowe klapki tamże.

            • 0 1

  • Różnica (38)

    Różnica jest taka że kiedyś umiano budować mieszkania dla ludzi i dobrze je zaprojektować i ludzie tam mieszkają do dziś. Teraz buduje się słynne apartamenty 35 m nazywane dwoma pokojami w tym jeden pokój z aneksem. Kto wymyślił by tam gdzie gotuje się nazywać pokojem a na dodatek za kosmiczne ceny.

    • 152 28

    • Dziadek, chyba ci skleroza mózg wyżarła! (29)

      Za PRL umiano budować? Chyba tylko deficyty. Ciemne kuchnie, ściany o grobości kartonu, piasek zamiast cementu i czekasz na to 20 lat.
      Teraz kupujesz od ręki, 120 czy 180 metrów. Kupujesz co chcesz. Masz wybór, a nie jak wtedy.

      • 31 50

      • To o czym piszesz, to były marginalne przypadki (5)

        a salono-kuchnia jest praktycznie w każdym mieszkaniu z rynku pierwotnego...
        Ponadto, kiedyś nie stawiano ścian z karton gipsu, tylko z cegły gipsowej lub dziurawki

        • 34 10

        • (1)

          i krzywe jak zaraza kilka centymetrów odchyłu od pionu

          • 13 9

          • Dzisiaj trudno zrobić krzywą ścianę z płyty kartonowo-gipsowwej.

            • 8 0

        • salono-kuchnia

          Chyba masz na myśli ślepą kuchnię z oknem na duży pokój, zwany obecnie HGW czemu salonem. Tak budowano w latach 60-70 tych. W 80 tych nastąpiła pewna poprawa. Moi rodzice mieszkają w bloku z wielkiej płyty zbudowanym w tym okresie. Kąta prostego tam nie uświadczysz, a ściany działowe rzeczywiście mają grubość 3 cm, ale mieszkanie jest dość duże - 64 m, ładnie rozplanowane, z widną kuchnią i osobnym WC. Na tamte czasy to było naprawdę coś.

          • 7 2

        • Teraz też można spotkać mieszkania z osobną kuchnią (1)

          Np. w blokach przy Niepołomickiej (Develia) I na oś. Więcej (Robak) z tym, że u Robaka były takie jedynie dwupokojowe. Kupowałem mieszkanie 2 lata temu i szukałem osobnej kuchni. Da się ale przyznaję, że ciężko z tym.

          • 9 0

          • Czyli to co kiedyś było wstydliwym wyjątkiem dziś jest zasadą.

            • 5 0

      • Mieszkanie moich

        rodziców wybudowane w 1959 roku miało 66m czyli dwa duże pokoje, kuchnia tez duza, łazienka + 2 spizarnie. Później były budowane male mieszkania za Gierka ale spowodowane to było ogromnym brakiem mieszkań i tyle w temacie. Miłej niedzieli.

        • 29 5

      • oj synku, jak kurniki obecne budowle (12)

        byle więcej upchnąć ludzi na jak najmniejszej przestrzeni, bez miejsc parkingowych, bez zieleni. Wszechobecny beton, jak widać też nim jesteś.

        • 19 11

        • (5)

          Zatem nie ma większych mieszkań w ofercie? Nie ma miejsc parkingowych do sprzedaży?

          • 12 7

          • oczywiście, że są większe mieszkania w ofercie (3)

            daj tylko sobie założyć obrożę na szyję. Tak na jakieś 35 lat, tylko...

            • 13 4

            • (2)

              Po pierwsze, możesz odkładać i kupić za 35 lat. Po drugie, nikt Ci nie bronił znaleźć pasję w życiu i się tym zajmować, aby dobrze zarabiać oraz/lub uczyć się więcej. Czyli problememnie jest rozmiar mieszkań, a to, że a) jesteś leniwy i biedny b) w życiu ci się nie udało i zwalasz na innych c) jesteś komunistą i twe motto to "daj mnie"

              • 4 12

              • żeby dobrze zarabiać, trzeba znaleźć pasję? :D

                Serio? Ja żyje w świecie, w którym trzeba wybierać między pasją, a zarobkami, a ty gdzie żyjesz? Bo na pewno nie w Polsce...

                • 8 2

              • A, należy się tylko pazernym i chciwym, albo szczęściarzom. Super zasada. Lepiej być komunistą, niż kapitalistą.

                • 0 2

          • Właśnie, co to za pomysł, żeby miejsca parkingowe były prywatne!

            • 2 0

        • teraz masz wszystko a nawet więcej tylko za jaką kasę

          • 13 2

        • I co się zmieniło?

          Mieszkam w śródmieściu w mieszkaniu budowanym za komuny.
          Dookoła (tak, ten wszechobecny) beton i oczywiście totalny brak miejsc parkingowych.
          Twardogłowy z ciebie dziadek.

          Toto

          • 5 10

        • O parkingach to już nic nie mów (1)

          Zobacz ile miejsc parkingowych było przewidzianych pod blokami z okresu PRL - kilka na krzyż.

          • 6 1

          • Było dużo więcej, niż piszesz, a poza tym po co więcej? Komunikacja publiczna działała lepiej, szkoły, sklepy były dostępne piechotą, w pobliżu miejsca zamieszkania, miasto nie było rozlane na okoliczne wiochy.

            • 11 0

        • Sorki, łapka w dół omyłkowo. Święta racja.

          • 3 0

        • Dodam,,że teraz buduje się bez piwnic,tylko jakieś płatne komórki w podziemnych miejscach parkingowych.

          • 1 0

      • To prawda, że oszczędzano na wszystkim

        Różnica jest taka, że teraz nie trzeba oszczędzać i wszystkiego jest pod dostatkiem, a model mieszkania jest gorszy niż tych z ubiegłego wieku.

        • 18 3

      • od ręki to sobie możesz kupić... (2)

        Tylko musisz mieć w tej ręce minimum 500 tysięcy... Tymczasem dominujące wynagrodzenie w Polsce wynosi 2500 zł na rękę, a to tyle co koszty życia mieszkając kątem u mamusi na garnuszku. Nawet gdybyś odkładał całą pensję i żył powietrzem, to byś musiał zbierać 17 lat (nie licząc zżerającej oszczędności inflacji wynoszącej realnie po 10% rocznie) czyli na mieszkanie byłoby cię stać na krótko przed ukończeniem 40. roku życia. Wiek w sam raz by zacząć "życie"...

        • 17 3

        • Gadasz bzdury, nawet krawcowa z Pcimia potrafiła odłożyć 800tys zł na akcje z pensji 1500zł/mc. (1)

          • 17 2

          • No właśnie :-)

            • 0 0

      • Dodaj, że na każdym piętrze była" jedna dyżurna żona",(:

        • 2 3

      • Cha, cha, cha, każdy kto chce, kupuje od ręki 120-180 m2. Jaki to film, albo jakie substancje?

        • 3 0

      • Kupić bym wolał stare w cegle (1)

        A nie to nowe badziewie z betonu,poczytaj sobie o fizyce budowli,poza teraz rządzi efektywność wykorzystania terenu najlepiej do 90 %,nie ma miejsc zielonych ,
        bzdury Piszerz.

        • 5 0

        • Ana dachach budują teraz zielone tarasy,bo liczy się zieleń ,obojętnie na dole czy górze. Można pieska wyprowadzać na zielony dach,nie wychodząc z bloku,czyli w kapciach,jadąc windą....

          • 0 0

      • Kupujesz od ręki,

        ale w 20 lat nie spłacisz bankowi nawet odsetek.

        • 0 0

    • (1)

      Jest dużo >100m2 mieszkań i 220m2 apartamenty w budowie, po prostu nie masz kasy i chciałbyś, aby ci za darmo dawano. Dlatego jesteś dalej komunistą i nic nie osiąniesz. Przeglądasz mieszkania 30m2 i narzekasz, że takie budują..

      • 11 16

      • kredytu nawet ci nie dadzą

        na mieszkanie >100 m.kw. bo miesięczna rata kredytu rozłożonego na 35 lat jest wyższa od twojego miesięcznego wynagrodzenia. Niewolniku! Obudź się! Ameryka już nie będzie sponsorowała twojej pobudki i nie będzie ci płacić za wyjście na ulicę jak w latach 80. Teraz sam musisz!

        • 5 0

    • Np Kolobrzeska kawakerki 19 m kw (2)

      kuchnio przedpokoj , bez co

      • 11 0

      • takie krążyły opowieści.........

        Każdy mieszkaniec na Kołobrzeskiej nosił duży grzebień do czesania białych niedźwiedzi.

        • 2 4

      • A na jakie mieszkania mogą dziś liczyć młode single np. po branżówce?

        • 4 0

    • (2)

      Umiano umiano, owszem, estetyka wielkiej plyty poraża do dziś. Caly prl powinni wy do smietnika. Macie syndrom sztokholmski zgredy. Pobudka

      • 8 15

      • (1)

        Mieszkania ktore mają powyżej 50 lat mieli zburzyć i wybudować nowe. Tak mówiła moja babcia w Gdyni..

        • 5 2

        • One miały się same składać jak domki z kart...

          • 4 2

  • Przymorze to zawsze była najlepsza dzielnica Gdańska a zobaczcie do czego ją doprowadziły władze miasta! (2)

    zabetonowali totalnie kolejnymi obskurnymi klockami zlikwidowali 80% zieleni pod nie i pod parkingi dla 15 letnich szrotów.!!
    A w parku pobudowali osiedla ,nadal budują juz sa w planach kolejne

    • 44 11

    • Bredzisz, władze Miasta żadnych bloków na Przymorzu nie wybudowały, bo niby po co ? (1)

      A osiedle w parku wybudowało INPRO, ale to już stara historia...

      • 2 6

      • Wazeliniarzu ty żadnej historii nie znasz poza lizusostwem urzędników miasta!!

        To jak jest obecnie na przymorzu to decyzje urzędników władz miasta.Władze o tym decydują dzbanku!!

        • 3 3

  • Uwielbiam czytać takie artykuły

    Jestem osobą urodzoną pod koniec lat 90 i z wielką chęcią i przyjemnością czytam takie artykuły. Jakby była możliwość to bym wybrał się w przeszłość i zobaczył jak się żyło w latach 70 i jak zmieniało się Trójmiasto. Pan Zbigniew Kosycarz to wspaniały człowiek, który udokumentował całą budowę, odbudowę i przebudowę Trójmiasta. Jestem mu niezwykle wdzięczny za to co zrobił, przynajmniej mogę zobaczyć lata 70 na zdjęciach.

    • 43 0

  • (2)

    No a jak niby się teraz nazywa oceanarium, co?

    • 6 3

    • Akwarium Gdynskie (1)

      Tak od 10 lat mniej więcej:)

      • 4 1

      • Tak naprawdę...

        to obecne Akwarium Gdyńskie ma taką nazwę od 2003 roku. Wcześniej też nie było to "oceanarium" tylko Muzeum Oceanograficzne i Akwarium Morskie MIR.

        • 0 0

  • Tytuł (1)

    Współczuję ludziom mieszkającym w tych pionowych czworakach.

    • 5 19

    • Z dwojga złego lepiej w tych czworakach, niż w deweloperskich obozach mieszkaniowych, ze strażnikami, za drutami, z trawką z rolki na betonie, spacerniakiem dla dzieci.

      • 7 2

  • fajny artykuł

    dobrze znac historię i ciekawostki Trójmiasta

    • 17 0

  • Teatr Letni

    Teatr Letni ze zdjęcia był w Sopocie przy ul. Bolesława Bieruta. Obecnie ulica nazywa się Jana Jerzego Haffnera i w tym miejscu wybudowano hotel Haffner.

    • 18 0

  • Cena odbiornika telewizyjnego "BERYL 101" o ekranie 24 cali została obniżona z 1200 zł do 1070 zł (1)

    Raczej z 12000zł. do 10700zł.

    • 8 18

    • No własnie,

      gdyż np.Radmor 5100 cena w 1976 - 14.500 zł, kolorowy Rubin w 1977 cena 24.000 zł, Jowisz 46.000 zł

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak naprawdę nazywał się tytułowy bohater "Ballady o Janku Wiśniewskim"?

 

Najczęściej czytane