• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Towarzysz z Berlina z misją w Gdańsku

Paweł Pizuński
2 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Artykuł z Danziger Neueste Nachrichten opisujący przebieg procesu Emila Teschnera i udział w nim Karola Liebknechta. Artykuł z Danziger Neueste Nachrichten opisujący przebieg procesu Emila Teschnera i udział w nim Karola Liebknechta.
Karl Liebknecht Karl Liebknecht

Żeby ratować przed aresztem działacza robotniczego, towarzysze z Berlina przysłali do Gdańska jednego z największych luminarzy ruchu socjalistycznego, późniejszego współpracownika Róży Luxembourg.



Był wieczór, 6 lutego 1901 r. Zebranie związku Robotników Drzewnych w lokalu Steppuhna w Siedlcach rozpoczęło się zgodnie z planem. Debatowano na temat zabezpieczenia materialnego robotników w związku ze spodziewanym kryzysem. Podczas wiecu nie przydarzył się żaden incydent, który mógłby wzbudzić zastrzeżenia obecnego na zebraniu przedstawiciela policji. Obrady przebiegały nadzwyczaj spokojnie, by nie powiedzieć sennie, dopóki nie zaczął przemawiać pewien czeladnik stolarski przybyły aż z Berlina. Zaczął od wezwania do jedności robotniczej, później przeszedł do konieczności wspólnej walki o prawa robotnicze, po czym podał przykład, jak wiele można zdziałać, walcząc zwarcie o swoją sprawę.

- O tym, jak dużo moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy wszyscy zjednoczyli się w walce o swoje prawa, pokazują nam Burowie, walczący z Anglikami - mówił. - Czytałem niedawno, że pewien młody Bur mężnie stawiał czoła aż dwunastu Anglikom. Jednego z nich zastrzelił, pozostałych zaś wziął do niewoli. Czy my, koledzy, nie możemy zrobić tego samego z naszymi pryncypałami...? - zapytał zaczepnie na koniec, ale z mównicy nie zszedł.

Stał tam czas jakiś, oczekując być może wiwatów, a gdy dostał tylko skromne oklaski, opuścił zawiedziony trybunę. Zaraz po nim występowali inni mówcy, ale nikt tematu Burów, Anglików i złych pryncypałów już nie podjął. Nikt z wyjątkiem obserwującego spotkanie policjanta. Uznał on, że przybysz z Berlina nawoływał do zbrojnej rozprawy z mistrzami cechowymi. Poinformował o tym swoich przełożonych.

* * *

Zastrzeżenia gdańskiej policji wzbudziły nie tylko słowa, które mówca wypowiedział. Policja przyjrzała się osobie agitatora i uznała, że czeladnik stolarski Emil Teschner nie jest jakimś tam niezręcznym gadułą, któremu przydarzyła się wpadka słowna. Z akt policyjnych wynikało, że od lat obracał się wśród lewackich radykałów i agitatorów, którzy jeżdżą po kraju i nawołują nie tylko do niepokojów społecznych, lecz do ogólnoświatowej rewolucji.

Z tego powodu przybysz z Berlina oskarżony został o nawoływanie do nienawiści klasowej i sprawę oddano do sądu. Teraz Teschnerowi potrzebny był dobry obrońca, którego szybko znalazł dzięki pomocnym towarzyszom. Jego obrony podjął się nie byle kto. Na szykujący się w Gdańsku proces przyjechał z Berlina Karol Liebknecht, młody, ledwo 30-letni prawnik, syn znanego działacza socjalistycznego, Wilhelma Liebknechta.

Zanim rozpoczęła się rozprawa usiadł on ze swym klientem w pewnym lokalu na Starym Mieście, nie tylko po to, by się posilić, lecz i po to, by ustalić linię obrony.
- Czy powiedzieliście towarzyszu to, co zarzuca wam policja? - zapytał Teschnera.
- Ano powiedziałem... - odparł tamten.
- W takim razie będziecie musieli się przyznać.
- Jak to?
- Niestety. Zbyt wielu świadków może potwierdzić zarzuty policji.
- Pójdę więc siedzieć?
- Nie sądzę. W najgorszym wypadku sąd orzec może grzywnę...
- Nie stać mnie... - jęknął Teschner.
- Spokojnie. Powiedziałem w najgorszym przypadku... - uspokoił go Liebknecht. - Przypuszczam jednak, że zapadnie wyrok uniewinniający.
- Jak to? Przyznam się do winy, a oni mnie uniewinnią?
- Przyznacie się do słów, towarzyszu, ale nie do winy... Rozumiecie?
- Rozumiem...
- Sądzę, że o wyrok możemy być spokojni... - Liebknecht uśmiechnął się. - Proszę tylko okazywać skruchę. Sędziowie bardzo to lubią...

* * *

Emil Teschner stanął przed gdańską izbą karną 1 października 1901 r. Zgodnie z radą Liebknechta przyznał się do wypowiedzenia słów, które policja uznała za podburzające, kiedy jednak prokurator zażądał skazania nieszczęsnego agitatora na 100 marek grzywny z ewentualną zamianą na 20 dni więzienia, adwokat zażądał uniewinnienia.

- Ciekaw jestem czym mój młody kolega umotywuje ten wniosek? - uśmiechnął się prokurator - Trudno jest przecież zaprzeczyć, że nawoływanie do zbrojnej rozprawy z mistrzami cechowymi nie jest niczym innym, jak tylko sianiem nienawiści klasowej.
- To nie było sianie nienawiści klasowej, ani tym bardziej nawoływanie do zbrojnej rozprawy z mistrzami cechowymi. To była zwyczajna niezręczność w doborze słów.
- Doprawdy?
- Tak jest. Mój klient jest prostym człowiekiem. Po raz pierwszy występował jako mówca, a do tego, jak każdy człowiek pracy, nie potrafi tak zręcznie żonglować słowami, jak chociażby pan prokurator.
Liebknecht uśmiechnął się chytrze.
- Proszę tylko bez osobistych wycieczek - upomniał go przewodniczący sądu.
- Oczywiście, wysoki sądzie - Liebknecht spoważniał. - Pragnę tylko zapewnić, że mój towarzysz nic złego nie miał na myśli, gdy wypowiadał zakwestionowane słowa. To była zwykła niezręczność.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć - odezwał się prokurator. - Przypadkiem znana jest nam biografia pana Teschnera i wiemy, że obraca się w wśród berlińskich radykałów. O ile wiem, pan obrońca także...
- Teraz panu, panie prokuratorze, zwracam uwagę - przerwał przewodniczący sądu. - Nie zamierzam tolerować osobistych wycieczek.
- Oczywiście, wysoki sądzie, pragnę jednak zaznaczyć, że oskarżony obcuje z ludźmi, których celem jest obalenie panującego porządku prawnego.
- Trudno spodziewać się, by mój klient obracał się wśród arystokratów, fabrykantów lub bankierów, skoro jest prostym robotnikiem, którego sytuacja materialna nie jest najlepsza. - przerwał Libknecht. - Jeszcze raz podkreślam: oskarżony nie zamierzał nikogo wrogo nastawiać, ani też wzywać do zamieszek lub rozruchów. Zaistniała sytuacja jest wynikiem jego niedostatecznego wykształcenia i, co za tym idzie, niewłaściwego doboru słów.

Zaledwie godzinę po zakończeniu przemów prokuratora i obrońcy przewodniczący sądu mógł zamknąć rozprawę. Emil Teschner został uniewinniony i jeszcze tego samego dnia, wraz z Liebknechtem, mógł wrócić do Berlina. Wolny...

* * *


Karl Liebknecht był niemieckim adwokatem i politykiem komunistycznym. Był jednym z przywódców założonej w 1889 r. II Międzynarodówki. Od 1916 r. w więzieniu za współorganizowanie demonstracji komunistycznej. Zabity wraz z Różą Luxemburg przez prawicową bojówkę po manifestacjach komunistycznych w Berlinie w 1919 r.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (73) 2 zablokowane

  • Zakręcony jak słoik po musztardzie... (8)

    prawdziwej radykalnej prawicy - a co to właściwie jest ??? Kolega komuch nam się tu wywnętrza o zaletach gospodarki planowanej i nacjonalizacji środków produkcji na całym świecie, że o ludobójcach z AK nie wspomnę. Może wyjaśni nam też i tą zagadkę. Jak mam samochód i norę zwaną przez niektórych mieszkaniem i chcę to mieć na własność - to już jestem prawicowym ekstremistą , czy dopiero kapitalistycznym burżujem ?

    • 1 1

    • (7)

      Po pierwsze, nie wiem, czy uwazasz sie za prawicowego, czy tez nie. Zacznijmy od tego, bo jak mowilem, z prawica na te tematy rozmawiac nie ma sensu. A wiec nie "wywnetrzam" sie Wam, bo mnie wasze zdanie nie interesuje, tak samo jak Wy mozecie olac moje. Po drugie,, jezeli chodzi o uspolecznienie srodkow produkcji: w monopolistycznym kapitalizmie, a taki juz dawno panuje, srodki produkcji praktycznie sa uspolecznione, czyli scentralizowane i temu nie zapobiegniesz, bo jest to prawo gospodarcze, tylko zyski pozostaja prywatne. A po trzecie, jak mozna mylic tak zagadnienia, jak prywatne srodki konsumpcyjne, jakimi sa zarowno samochod jak i mieszkanie, a srodki produkcji, czyli wielki przemysl !!!Ale powiem tak, szczerze mowiac jest mi wszystko jedno co inni na te tematy mysla, bo na szczescie nie naleze do najbiedniejszych, wiec i w tym systemie ja nie cierpie. Wiec poki wiekszosc ludzi pracujacych mysli jak Wy, to niech i tak bedzie.

      • 1 0

      • problemy ze zrozumieniem słowa pisanego ??? (6)

        pierwsze pytanie - co to jest prawica ? Jak już się dowiem co to, to Cię poinformuję czy jestem prawicowy czy nie. Sprawa druga - to nic nie mylę. Gdzie w moim poście jest napisane że samochód i nora to środki produkcji - możesz mi to wyjaśnić ? Po trzecie to w jakiejś tam odmianie komunizmu jest wyraźnie napisane o zniesieniu własności prywatnej. Więc co ? Mój samochód będzie wspólny ??? Raz będę jeździł swoim a raz sąsiad ? A do mojej 60 metrowej nory to może mi chociaż jakieś 2 fajne studentki komintern dokoptuje ?

        • 1 1

        • (5)

          A wiec. Co jest prawica ? Zapewne zalezy to od sredniej swiadomosci spolecznej. Napewno ruch pro kapitalistyczny oraz powolujacy sie na wyzszosc swojego narodu nad innymi, a wiec rasistowski. Poza tym autorytatywnie broniacy nierownosci spolecznej. Po drugie: nigdzie tego nie powiedziales. Ale sugerujesz, ze komunizm oznacza zagarniecie wszelkiej wlasnosci prywatnej, takze konsumcyjnej. To Maoizm. Ale zauwaz, ze maoizm powstal w kraju, w ktorym szerokie masy o takich luksusach jak samochod i wlasne mieszkanie myslec nawet nie mogly, zarowno przed jak i po rewolucji, a wiec posiadanie takich "luksusow" bylo znamieniem przynaleznosci do klas rzadzacych i tylko wywlaszczenie ich z takich przywilejow moglo oslabic ich wplyw polityczny. Sytuacja europy srodkowej jest zgola inna i nikt o zdrowych zmyslach nie nazwie burzujem nikogo za ich posiadanie. A po trzecie powtarzam po raz kolejny, ze stalinizm nie byl kontynuacja marksizmu a jego zaprzeczeniem i biurokraci zarowno sowieccy jak i inni (z Mao wlacznie z tego co wiem) wcale nie byli takimi asketami w stosunku do siebie jak w stosunku do mas przez nich rzadzonych. Z drugiej strony i to musze powiedziec dla rownowagi stwierdzenia, ze posiadane przez nich prywilegia (samochody sluzbowe, dacza nad jeziorem, czy wyjazdy zagraniczne etc.) nijak maja sie do posiadania miliardow i rzadzenie swiatem jak kukielka na sznurkach, choc i ich nie pochwalam. Wiem na przyklad, ze powiedzmy pewien szejk z arabii saudyjskiej zarabia dziennie (!) 1,4 milliarda dolarow na ropie. Nie uwarzasz, ze przestaja to byc srodki konsumpcyjne, a zaczynaja realnie byc niczym innym jak wladza, w obliczu ktorej demokracja staje sie czysta farsa ?

          • 1 0

          • Niestety nie jestem prawicowy... (4)

            Obserwując zachowania moich rodaków i pomiotła, które wybierają na swoich reprezentantów, ciężko nabrać przekonania o ich wyższości nad jakimiś innymi nacjami. Choć bywają jeszcze mniej ogarnięci. Co do tego Mao to pamiętam kilka jego wypowiedzi:"przebudować cały świat można tylko z pomocą karabinu" "bieda jest dobra" i " Dla osiągnięcia celu politycznego można poświęcić w ofierze połowę ludzkości.Siła polityczna wyrasta z lufy karabinu."Im więcej książek ktoś przeczyta, tym jest głupszy (...) Można trochę czytać – ale gdy ktoś czyta za dużo – to go niszczy, dosłownie rujnuje""Konieczna jest polityka utrzymywania ludzi w stanie głupoty."Jak się identyfikujesz z czymś takim to szczerze współczuję. Chyba, że to też nie komunizm.

            • 0 0

            • (3)

              Dokladnie ! To tez nie komunizm ! W tym rzecz, nie sposob bronic pewnej ideologi, kiedy druga strona kazde jej wypaczenie Ci zarzuca. Lenin odwrotnie zawsze podkreslal, ze wiedza to wladza ! Jak to mozliwe ? Znaczy to chyba, ze tylko jeden z nich mogl miec racje i co za tym idzie, ze tylko jeden z nich (chyba ze zaden aby uzupelnic logike) mogl byc komunista.Z Twoich cytatow zgadzam sie tylko z jednym: sila polityczna wyrasta z lufy karabinu. Niestety tak jest. Nie na darmo prawie kazde panstwo przeforsowuje monopol panstwa (i organizacji jemu przychylnych np. instytucje ochraniarskich) na posiadanie broni. Moze oprocz krajow takich jak USA w ktorych srednia swiadomosc spoleczna jest tak swiecie za wlasnoscia prywatna, ze nawet ubezpieczenie socjalne Obamy przez duza czesc spoleczenstwa uwazane jest za komunizm, a wiec nie jest zagrozona nawet myslami (!) antykapitalistycznymi.

              • 1 0

              • To może nam wkońcu wyjaśnisz co to ten komunizm. (2)

                Bo ja nadal nie wiem. Z tego co zrozumiałem do tej pory. To stalinizm i PRL to nie komunizm, teraz Mao dołączył.

                • 0 0

              • (1)

                Ja juz mowilem, czym on wedlog mnie jest. Uspolecznienie srodkow produkcji i demokracja ( w fazie przejsciowej, w ktorej klasy wrogie temu uspolecznieniu sa aktywne politycznie, demokracja robotnicza). I wierz mi, ze nie wysysam sobie tego z palca, a czytalem prawie ze wszystkie ksiazki Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego. Wszyscy powazni marksisci wychodzili z zalorzenia, ze rewolucje robotnicze NAJPIERW wystapia w krajach najbardziej rozwinietych, a nie w najbardziej zacofanych. Socjalizm mogl by wtedy okazac swoje socjalne oblicze nie osaczony mocniejszymi wrogimi mu panstwami (przypominam interwencje 15 krajow kapitalistycznych po stronie bialych w wojnie domowej) a nie jak byl do tego zmuszony bronic swoja egzystencje kosztem standardu zycia mas. Po zniszczeniach 1 wojny swiatowej i wojnie domowej nie bylo zadnej bazy materialnej na wysoki standard zycia. Lenin nazywal to wtedy "faza bazowej akumulacji kapitalu", ktory jest podstawa budowy nie tylko panstwa robotniczego a kazdego spoleczenstwa. Lenin bedac przy wladzy mowil o tym czesto, ze albo zostaniemy poparci przez rewolucje w krajach rozwinietych, albo nasze panstwo zarowno jak i partia MUSZA (!) stracic wladze lub zdegenerowac. Trocki w okresie stalinizmu dodal, ze Lenin mial racje, tyle tylko, ze nie albo albo, a jak historia pokazala najpierw degeneracja (stalinizm) a w koncu zniszczenie (rok 1989). Wszelkie epizody (degeneracja partii, terror wewnatrz ZSRR, biutokratyczna kolektywizacja wraz z milionami ofiar, reakcyjna polityka stalinizmu na arenie miedzynarodowej jak np. w hiszpanskiej wojnie domowej)w tym rozwoju (jakkolwiek dramatyczne) byly konsekwencja tego wlasnie nierownego rozwoju swiadomosci klasowej robotnikow roznych krajow, a co za tym idzie izolacji ZSRR.Ale opowiadac by mozna nieskonczenie. Jesli to Cie naprawde interesuje, przeczytaj ksiazke Isaacka Deutschera "Stalin". Z gory mowie, ze byl on wrogiem Stalina, choc komunista. A jezeli chcesz sie tylko ze mna przekomarzac lub wieszac na mnie koty, to moze po prostu nie warto Twojego i mojego czasu. Co Ty na to ?

                • 1 0

              • No dajmy już temu spokój...

                amen

                • 0 0

  • A poza tym, czy zacytowanie absurdalnych wypowiedzi politykow pro kapitalistycznych dyskredytuje caly kapitalizm ?

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaka jest największa dzielnica Gdańska?

 

Najczęściej czytane