• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stróż nocny zginął dla maszyny do pisania. Historia sprzed 66 lat

Tomasz Kot
26 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Pogrzeb był okazały. W sobotę, 15 listopada 1947 r., na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku zobacz na mapie Gdańska zgromadziły się tłumy. Przy wtórze melodii żałobnych, granych przez orkiestrę Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego, ludzie uformowali kondukt, który przeszedł ulicami miasta. Chowano 24-letniego Franciszka Płazę, nocnego stróża w gdańskiej Izbie Skarbowej. Został zabity pięć dni wcześniej podczas napadu rabunkowego na tę placówkę, czego władza ludowa nie omieszkała wykorzystać propagandowo.



Nad grobem Franciszka Płazy przemawiał Stanisław Zamorski, specjalny delegat Ministra Skarbu. Udekorował on trumnę przyznanym Płazie pośmiertnym odznaczeniem, srebrnym krzyżem zasługi. Delegat podkreślił, że pilnujący Izby Skarbowej w Gdańsku Płaza zginął "jak żołnierz na posterunku."

Pogrzeb odbył się na koszt Skarbu Państwa, a wdowa po zmarłym otrzymała doraźną i wyższą niż zazwyczaj zapomogę od Ministerstwa Skarbu.

19 listopada ujęto sprawców napadu i morderstwa. Ich proces, który rozpoczął się pięć dni później, stał się trójmiejską sensacją.

Przed sądem

W poniedziałek 24 listopada o godzinie 9.40 na salę rozpraw w Sądzie Okręgowym w Gdańsku zostaje wprowadzonych pięciu oskarżonych. Eskortuje ich sześciu żołnierzy z odbezpieczoną bronią maszynową. Sądowa sala jest wypełniona po brzegi publicznością. Ludzie szturmują gmach sądu już kilka godzin przed rozprawą. Nie wszystkim udaje się dostać. Spora grupa stoi na sądowym korytarzu, oczekując na wieści z procesu.

Na ławie oskarżonych zasiadają kolejno: Laurenty Marian F. (25 lat) zwany też "Bobkiem", uznany za przywódcę grupy i organizatora napadu, Jan C. (20 lat), morderca stróża, Marian Z. (21 lat), jego starszy o rok brat Franciszek oraz jedyny starszy w tym towarzystwie Ryszard S., właściciel piwiarni przy ul. Grodzkiej 12 w Gdańsku.

Ale nie wszyscy podejrzani o udział w napadzie trafiają przed oblicze sądu. Brakuje nierozpoznanego "Zbyszka ze Śląska", który zdołał uciec i Włodzimierza O., kierowcy taksówki, którą napastnicy przewozili łupy po skoku na Izbę Skarbową. Taksówkarz został umówiony wcześniej na kurs i nie uczestniczył w skoku, a jego sprawa zostaje wyłączona do odrębnego postępowania.

Rozprawie przewodniczy sędzia Stanisław Gmitrzak. Jan C., zabójca Płazy, zeznaje obszernie i szczegółowo. Spowiada się też przed sądem ze swojego dotychczasowego życia, opowiadając jego koleje.

Z kolei "Bobek" rozpaczliwie próbuje zrzucać całą winę za organizację skoku na Jana C. Pogrążają go jednak zeznania 20 powołanych przez sąd świadków, jak i pozostałych oskarżonych. Okazuje się również, że Laurenty F. był wcześniej pracownikiem Izby Skarbowej. Został zwolniony, a napad miał być podobno formą zemsty na byłych pracodawcach.

Od partyzanta do bandyty

Jan C. pochodził z Ostrowca Świętokrzyskiego. Ukończył sześć lat szkoły powszechnej. Dzieciństwo przerwała mu wojna. Przez 18 miesięcy był członkiem oddziału partyzanckiego AK w Górach Świętokrzyskich.

Po wojnie pozostawał bez stałego zajęcia. Próbował się zaczepić bez powodzenia w różnych miejscach. Zdesperowany ruszył na Wybrzeże. Tu otrzymał pracę w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym przy akcji wysiedlania Niemców.

C. pracował ze zdemoralizowanymi ludźmi, wraz z którymi okradał wyjeżdżających z co cenniejszych przedmiotów. Złapany na tym procederze został skazany na 4 lata więzienia, ale wyszedł po dwóch latach dzięki amnestii. Znów był bez pracy, bez mieszkania i bez środków do życia. Miał zostać milicjantem w rodzinnym Ostrowcu, ale nic z tego nie wyszło.

Wrócił więc do Gdańska, gdzie po wielu perturbacjach, 16 października 1947 r., otrzymał obietnicę przyjęcia do mającej dopiero powstać szkoły Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Przekonany, że wszystko zmierza ku lepszemu, odwiedził we Wrzeszczu Franciszka Z., kolegę z czasów okupacji. Franciszek Z. zaproponował mu jedzenie i nocleg, przy kielichu przegadali niemal całą noc. To od niego dowiedział się, że chciałby się z nim zobaczyć niejaki "Bobek".

Kiedy zaintrygowany Jan C. przyszedł na umówione spotkanie, "Bobek" namawiał go na "lepszą pracę i lepsze życie". Twierdził, że to nie wymaga wiele wysiłku. Pokazał mu dwa pistolety, które miały w tym pomóc. Jan C., choć umiał posługiwać się bronią, nie chciał wchodzić na ścieżkę przestępstwa.

Przez resztę nocy trwała libacja, podczas której "Bobek" wraz z bratem Franciszka, Marianem Z. urabiali byłego partyzanta. "Wchodzili mu na ambicję" - jak później zezna. W końcu pijany Jan C. zgodził się: - Niech się dzieje wola boska - mówi.

Kolejne spotkania przeplatane pijatykami i zabawą w restauracjach wrzeszczańskich służyły omówieniu planu napadu. W międzyczasie do grupy dołączył przybyły ze Śląska "Zbyszek", znajomy "Bobka". "Bobek", jako były pracownik Izby Skarbowej, miał wejść do środka pod pretekstem wykonania ważnego telefonu. Potem wspólnie mieli obrabować magazyn, a łupy z kradzieży zdeponować w lokalu Ryszarda S. i potem stopniowo wyprzedawać je na czarnym rynku.

Spiskowcy zrobili rekonesans w okolicach Izby Skarbowej, mieszczącej się przy ulicy Parkowej 16 (dziś Bohaterów Getta Warszawskiego zobacz na mapie Gdańska). Pierwsza próba napadu, w sobotę 8 listopada, nie udała się, ponieważ napastników przepłoszył patrol milicji. Tego dnia miasto patrolowało wielu funkcjonariuszy MO, bowiem w rocznicę tzw. Rewolucji Październikowej na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich uroczyście odsłonięty zostaje pomnik wdzięczności.

Następnego dnia grupa próbowała napaść w Gdyni na kogoś, kto miał mieć rzekomo sporą sumę dolarów. Jednak i ta akcja nie wypaliła. Do napadu doszło wreszcie w poniedziałek, 10 listopada 1947 r.

Skończ z nim

Wieczorem, około godziny 21, napastnicy podjechali w okolice Izby Skarbowej zamówioną wcześniej taksówką nr 15, prowadzoną przez Włodzimierza O. "Bobek" zapukał do drzwi zamkniętego już urzędu. Pilnujący budynku Franciszek Płaza wpuścił go do środka. "Bobek" wyciągnął pistolet i wymierzył do nocnego stróża.

- Cicho, jesteśmy z lasu - powiedział do przerażonego Płazy.

Za "Bobkiem" wpadli do środka Jan C. i "Zbyszek". Marian Z. pozostał na czatach na zewnątrz. "Zbyszek" obalił stróża na podłogę i skrępował mu nogi i ręce za pomocą paska od spodni i sznurka. "Bobek" wepchnął szmaciany knebel do ust związanego. Jan C. pilnował strażnika.

"Zbyszek" i "Bobek" ruszyli na rabunek. Ich łupem padają: maszyna do pisania, dwie maszyny do liczenia i 113 metrów materiału przeznaczonego na przydział dla pracowników Izby Skarbowej.

Rabunek musieli przerwać, bo ok. godz. 21.30 do drzwi zadzwoniła pracownica Izby Skarbowej Czesława Ziemięcka, wracająca z zajęć w szkole wieczorowej. Zawsze o tej porze odbierała klucze od mieszkania, które wcześniej zostawiała u Płazy. Bandyci nie wiedzieli o tym. Teraz sterroryzowali kobietę bronią.

Przerażona Ziemięcka błagała, by jej nie zabijali. "Bobkowi", którego Ziemięcka zna, nie podoba się zbyt duża liczba świadków. Gorączkowym szeptem przeprowadza naradę z Janem C. "Bobek" chce zmusić byłego partyzanta, aby ten zabił Płazę i Zamięcką. Jan C. zdecydowanie odmawia. Dziewczyna mu się podoba i nie widzi potrzeby zabijania jej. Mówi "Bobkowi", że dał słowo honoru, iż nic się jej nie stanie. W końcu staje na tym, że może zabić Płazę.

- Skończ z nim - rzuca "Bobek"
Jan C. z bliskiej odległości strzela do stróża.
- Popraw - "Bobek" nie ustępuje.
- Starczy - spokojnie odpowiada Jan C.

Złodzieje przenieśli łup do samochodu. "Zbyszek" i Marian Z. zawieźli łupy do piwiarni Ryszarda S. przy ul. Grodzkiej 12 zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku (obecnie mieści się tu hostel). Jan C. i "Bobek" udali się do mieszkania braci Z.

Świadek zdarzenia i łuska pozostawiona na miejscu morderstwa sprawiły, że milicja miała ułatwione zadanie. Uczestnicy napadu wiedzieli, że grunt pali się im pod nogami. Nie czekając nawet na sprzedaż łupów i podział pieniędzy, "Zbyszek" ulotnił się na tyle skutecznie, że milicja nie była w stanie go ująć. "Bobek" także szykował się do ucieczki. Gdy go ujęto, ukrywał się w domu brata i pakował rzeczy. Przyciśnięty wskazał pozostałych członków grupy i miejsce ukrycia skradzionego towaru. Milicjanci aresztowali braci Z., a w piwnicy piwiarni przy ul. Grodzkiej urządzili zasadzkę, w którą wpadł Jan C. Do broni, którą były partyzant miał przy sobie, pasowała łuska z miejsca zbrodni.

Po trzech dniach procesu Laurenty Marian F. "Bobek" i Jan C. zostali skazani na karę śmierci. Marian Z. otrzymał dożywocie, a właściciel piwiarni Ryszard S. zostaje skazany na 12 lat więzienia. Franciszek Z. zostaje przez sąd uniewinniony.

Opinie (20) 3 zablokowane

  • Za wszystko odpowiada komuna

    • 4 20

  • KOTKU--

    Postaraj sie Pan byc ciut mniejszym " Ludofobem".Po co ten zjadliwy komentarz o wladzy ludowej. Nie badz Pan z tych co rodrapuja rany do krwi--
    chyba ze to procentuje?

    • 12 11

  • "...czego władza ludowa nie omieszkała wykorzystać propagandowo." (1)

    Styropiany to samo dobro.

    • 15 3

    • i niczego nie wykorzystują

      a już na pewno nie propagandowo

      • 4 0

  • Osierocil zone...

    W gazecie napisano "Nieszczesliwy osierocil mloda zone".
    Czyli co.... zabil swoja tesciowa?

    • 15 1

  • Pisz, Kotku, pisz!

    • 4 1

  • I znowu tylko inicjały bandytów,

    a za to ofiara z imienia i nazwiska ... tak trzymać, trzeba chronić sprawców nawet jak minęło 66 lat.

    • 26 1

  • 19 listopada ujęto sprawców napadu i morderstwa. Ich proces, który rozpoczął się pięć dni później... (2)

    5 dni od zatrzymania sprawców do procesu! I komu to przeszkadzało że teraz trwa to latami?? Problem chyba w tym że w 5 dni nie za wiele udało się ukręcić, zagmatwać i kasy wydoić od podejrzanych.

    • 29 0

    • co ty proponujesz!?

      żeby sędziowie i prokuratorzy zarabiali minimalną krajową i adwokaci przymierali głodem? teraz ciągną tą celebrę dojąc kasę przede wszystkim z budżetu publicznego.

      • 5 1

    • Bo wtedy nie trzeba było łapać winnego

      O swojej winie dowiadywał się po bardzo "humanitarnym" przesłuchaniu... Jeden z nich to były partyzant AK, a wiadomo co robiono z AKowcami którzy nie chcieli współpracować z sowie...władzą ludową.

      • 2 0

  • Ciekawa historia

    Ciekawa i wciągająca historia pozwalająca przenieść się w czasie.

    • 11 0

  • W tamtych czas ludzie chodzili na ciekawe procesy tak jak chadzają dzisiaj do kina. (3)

    Nawet gospodynie domowe.

    • 7 0

    • do autora: (2)

      spotkał pan gdzieś jakieś ślady po grupie " Cygana " działającej w e Wrzeszczu w latach 1948-1954 ?

      Młody Polak o pseudonimie Cygan. Mieszkał na Liebermana / Waryńskiego.

      • 2 0

      • Do S.S.v.D (1)

        Niestety nie. Co nie znaczy, że takich niema. Problem w tym, że informacje o tamtych czasach są rozproszone po gazetach, aktach, jeśli w ogóle przetrwały. To jest troche jak szukanie igły w stogu siana. Jeśli wskazałby Pan jakąś konkretną datę lub wydarzenie związane z "Cyganem" lub działaniem jego grupy, łatwiej byłoby mi poszukiwać takich informacji.
        Pozdrawiam
        Autor

        • 2 0

        • Dziękuję za odpowiedź. Prawdopodobnie nie ma żadnych śladów w prasie ponieważ nigdy go nie ujęto.

          Historię znam od uczestników w/w grupy. Temat na grubą powieść, którą jak Bóg da, napiszę.

          Przy okazji zapytam o 2 sprawy jeszcze: Wiem że Albert Forster czasami zamykał się w pokoju na górze w swoim domu i bawił dziecięcymi lalkami , napotkał pan gdzieś wiadomości nt. temat ?

          Druga sprawa: o ile wiem na obecnej ul. Dmowskiego zaraz po wojnie funkcjonowało coś ala targowisko miejskie , wie pan coś nt. temat ?

          Pozdrawiam.

          • 0 0

  • CZY

    Ten stróż miał babe na boku? -;) mam nadzieje że po tytułu latach nikt się nie pogniewa.

    • 2 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Do czego wykorzystywano w XVII wieku wieżę obecnego Muzeum Archeologicznego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane