- 1 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (300 opinii)
- 2 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (43 opinie)
- 3 Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR (8 opinii)
- 4 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (80 opinii)
- 5 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 6 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (224 opinie)
Silny wbrew swemu nazwisku
O bohaterskiej obronie Westerplatte napisano już prawie wszystko, podobnie jak o oficerach i żołnierzach broniących Składnicy. Stosunkowo niewiele wspominano o jednym z oficerów, który wbrew swego nazwisku wykazał się wielką sumiennością i odwagą.
Mieczysław Słaby urodził się 9 grudnia 1905 roku w Przemyślu. Rozpoczynając naukę gimnazjalną wstąpił w szeregi harcerskiego klubu sportowego "Czuwaj Przemyśl", którego był członkiem przez przeszło 30 lat. Dostał się na medycynę na Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie; ukończył ją z dyplomem lekarza medycyny w 1933 roku. Przez dwóch latach powołano go do służby wojskowej.
Początkowo skierowano go do Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich, a następnie przeniesiono do Pułku Strzelców Konnych w Dębicy. Podczas służby dał się poznać jako dobry lekarz i oficer co znalazło odzwierciedlenie w systematycznych awansach.
Kolejne przeniesienie, 4 sierpnia 1939 roku skierowało już kapitana Mieczysława Słabego do Wojskowej Składnicy na Westerplatte. Wobec nieuchronnego i rychłego konfliktu starał się on jak najlepiej zabezpieczyć zaplecze medyczne w placówce. Niestety, pod koniec sierpnia, na dworcu w Gdańsku, Niemcy zatrzymali zamówiony transport dla Składnicy, w którym znajdowały się m.in. sprzęt medyczny taki jak stół operacyjny, narzędzia chirurgiczne oraz materiały opatrunkowe. Mimo takiego obrotu sprawy kpt. Słabemu udało się zorganizować w koszarach punkt ambulatoryjny.
Pierwsze pociski, które 1 września spadły na Westerplatte, zniszczyły ambulatorium, wobec czego trzeba było zorganizować punkt opatrunkowy w suterenie koszar.
Szybko zabrakło środków znieczulających. Wraz z kolejnymi dniami rannych i kontuzjowanych nieustannie przybywało, a podstawowego zabezpieczenia medycznego nie było skąd dostarczyć.
Śmiało można powiedzieć, iż kapitan lekarz Słaby dokonywał cudów podczas improwizowanych operacji, gdy kurz i fragmenty sufitu spadały na niego i operowanych. O jego determinacji i chęci niesienia pomocy może świadczyć fakt i wobec braku narzędzi często posługiwał się... nożyczkami do paznokci i scyzorykiem (jak np. podczas wyciągania kuli postrzelonemu strzelcowi Franciszkowi Dominiakowi czy operacji na ciężko rannym poruczniku Leonie Pająku).
Świadkowie tych wydarzeń w swych wspomnieniach notują iż ranni leżeli niemal wszędzie na terenie tymczasowego ambulatorium, a kapitan robił co mógł, by ulżyć ich cierpieniom.
Z każdym dniem walk sytuacja się pogarszała. Brakowało bandaży (rannych opatrywano pociętymi w pasy prześcieradłami), o lekach przeciwbólowych już nawet nie myślano (operacje czy zabiegi wykonywane były na żywca), a widmo śmiertelnej gangreny stawało się coraz bardziej realne.
Kulminacja nadeszła z dniem 7 września, gdy do lekarza przyniesiono rannego, któremu nie można już było zatamować krwotoku, bo nie było czym. Widząc sytuację rannych major Henryk Sucharski podjął decyzję o kapitulacji.
Po dziś dzień jej okoliczności są dyskusyjne - amunicji wciąż nie brakowało, woli walki u obrońców też nie. Powszechnie uważa się, że to właśnie stan rannych był główną przyczyną poddania się.
W niektórych wspomnieniach możemy natrafić na informację, że kapitan Słaby w ostatniej chwili wytrącił z ręki pistolet kapitanowi Dąbrowskiemu, który na wieść o kapitulacji postanowił odebrać sobie życie. Na ile jest to prawdziwa informacja, a na ile zniekształcone przez czas wspomnienie obrońców, dziś nie jesteśmy już w stanie jednoznacznie ustalić.
Po kapitulacji rannych przetransportowanego do szpitala, a jeńców umieszczono w odosobnieniu. Niemieccy lekarze byli pod wrażeniem przeprowadzonych w warunkach polowych operacji. Naczelny lekarz niemiecki przybył do miejsca, w którym przebywali polscy jeńcy, by porozmawiać z kapitanem Słabym i wyrazić mu swe największe uznanie.
Niebawem jednak kapitana Mieczysława Słabego osadzono w Stalagu IA. Był to obóz dla podoficerów i szeregowców, a nie oficerów. Po dziś dzień nieznana jest taka decyzja ze strony Niemców. Najprawdopodobniejszym wytłumaczeniem była zapewne potrzeba zabezpieczenia medycznego osadzonych.
Po wojnie kapitan Słaby powrócił w rodzinne strony, gdzie awansowano go do stopnia majora i powołano do Wojsk Ochrony Pogranicza. Niedługo potem majora Słabego aresztował Urząd Bezpieczeństwa pod zarzutem przynależności do organizacji Wolność i Niezawisłość. Poddany bezwzględnemu i brutalnemu śledztwu, pozbawiany jakiej jakiejkolwiek opieki medycznej mocno podupadł na zdrowiu. Osadzony w więzieniu w Krakowie zmarł 15 marca 1948 roku, a jego ciało pochowano bez informowania rodziny.
Po prawie 50 latach sąd wojskowy zrehabilitował majora Mieczysława Słabego i oczyścił go ze wszystkich zarzucanych mu czynów.
Miejsca
Opinie (48) 5 zablokowanych
-
2012-10-21 10:38
"Przez dwóch latach powołano go do służby wojskowej."
Jak to możliwe - nie przeczytać tego, co się napisało przed publikacją?
- 4 0
-
2012-10-20 20:51
Dzisiaj dzieci takich oprawców najgłośniej krzyczą , likwidować IPN no bo może się wydać , że dziadek albo tatuś działali w UB .
- 8 1
-
2012-10-20 19:33
Pawda się przebije.
Prędzej czy później.
- 6 0
-
2012-10-20 12:21
A ja was ,Polacy mam gdzieś, (1)
Mój ojciec i stryj mordował polskich 'panów' i reakcyjną chołotę. Ja zaś, wydoiłem wasze państwo, a kasę oddałem dzieciom w USA.
Mam nadzieję na wybór ponowny na premiera ,albo nawet prezydenta- 4 14
-
2012-10-20 19:32
Prawdziwa "Pigułka Historii".
Wiedza panowie jest podstawą.
- 3 0
-
2012-10-19 21:16
I to byli prawdziwi, godni szacunku, patrioci. Nie to co pradziad Józefa Bąka, żołnierz werhmachtu.... (1)
- 26 11
-
2012-10-20 17:50
Historia się kłania OŚLE !!!!
- 3 4
-
2012-10-19 22:22
po to przeżył wojnę, aby zabili go "wdzięczni rodacy" (1)
"Niedługo potem majora Słabego aresztował Urząd Bezpieczeństwa pod zarzutem przynależności do organizacji Wolność i Niezawisłość. Poddany bezwzględnemu i brutalnemu śledztwu, pozbawiany jakiej jakiejkolwiek opieki medycznej mocno podupadł na zdrowiu. Osadzony w więzieniu w Krakowie zmarł 15 marca 1948 roku, a jego ciało pochowano bez informowania rodziny"
- 59 0
-
2012-10-20 14:20
nie rodacy
tylko ruscy jesli juz
- 9 4
-
2012-10-20 12:32
znak czasów?
Nie tak dawno gdzieś pod Kielcami zmarł ostatni z obrońców Westerplatte. Z Gdańska na jego pogrzeb nie przyjechał nikt.
- 15 1
-
2012-10-20 10:23
Raz sierpem ,raz młotem czerwoną hołotę
- 22 1
-
2012-10-19 20:54
czuwaj!
cześć i honor
- 36 3
-
2012-10-19 16:10
Świetna idea! (1)
Warto przypominać sobie lokalną historię. Zwłaszcza, że jest tu podana bardzo przystępnie.
- 74 1
-
2012-10-19 20:39
Popieram
Brawo Michał Lipka!
- 14 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.