• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rodzinna szajka piwnicznych złodziei

Paweł Pizuński
9 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Choć na początku XX wieku sądy brały pod uwagę biedę, która pchała ludzi do przestępstw, to i tak były w stanie zasądzić rok więzienia za kradzież węgla z piwnicy.



Wdowa K. była potężnie zbudowaną kobietą po pięćdziesiątce. Wygląd wiecznie niezadowolonej szynkarki sprawiał, że nawet kiedy mówiła "proszę", to człowiek miał wrażenie, że go za chwilę zbeszta bez powodu. Do jej piwnicy włamano się w połowie lutego i była to jedna z kilku podobnych kradzieży, które miały miejsce w Gdańsku zimą 1919 r.

Na rekonesans ograbionej piwnicy wdowy K. nikt na posterunku nie miał ochoty się wybrać, trzeba więc było ciągnąć losy. Wypadło na sierżanta Brauna. Klnąc jak szewc, udał się na Breitgasse 5 (dziś to ulica Szeroka) i wrócił po dwóch godzinach. Wyglądał jakby kij połknął.

- Co za okropna baba... - stęknął i usiadł ciężko na krześle.
- A co z piwnicą?
- Jak przedsionek piekła. Wiele gratów i nic więcej. W kącie stało jakieś pudło. Zajrzałem do środka, a tam książki. Wziąłem jedną do ręki. Starodruk, cenna rzecz. Czy coś z tego pudła zginęło, pytam, a baba patrzy na mnie jak na wariata. "A po co to komu potrzebne?" - odpowiada. Zapytałem, czyje to książki, a ta do mnie, że po jej mężu zostały. "Stary dureń miał fizia na punkcie tych głupot" - powiada. Co więc zginęło? - pytam, a ona, że węgiel, kartofle i mąka... Wyobrażacie sobie? Baba miała skarb w piwnicy, a złodziej nawet go nie tknął... O tempora, o mores! - zakończył filozoficznie.

- Co złodziejowi po białym kruku? Przecież i tak nie miałby komu go sprzedać - stwierdził rzeczowo żandarm Meyer.
- Więc tylko węgiel, kartofle i mąka znikły? - zapytał Lesky.
- W rzeczy samej. Nic więcej.
- Jak włamywacz dostał się do wnętrza?
- I to jest właśnie najdziwniejsze. Otworzył okno, a raczej niewielki lufcik od podwórza i wcisnął się do środka. To musiał być cyrkowiec albo dzieciak jakiś. Nikt inny nie byłby w stanie przejść przez ten lufcik.
- A może to była kobieta? - zapytał Lesky.
- Jeśli kobieta, to bardzo drobna - stwierdził Braun i zaniemówił, jakby doznał olśnienia. Spojrzał na Leskyego. Zdaje się, że obaj myśleli o tym samym. - ...ale one przecież siedzą... - rzucił.
- Wyszły niedawno - Lesky uśmiechnął się. - Przecież była amnestia.

Obaj niemal równocześnie poderwali się z miejsca.

***


Wdowa Emma Timmelmeyer miała tuzin dzieci i nic więcej. Nawet mebli w jej nędznej suterenie nie było, a tylko łóżka zbite z drewnianych skrzynek po śledziach oraz pudła służące za komody. Co do dzieci, to z pieluch dawno już wyrosły, ale wciąż jeszcze gnieździły się razem z nią w jednej izbie i małym przedsionku przerobionym na kuchnię. Zaduch, brud, kurz i półmrok panowały tutaj niepodzielnie przez cały rok, nawet gdy na zewnątrz świeciło słońce i kwitły lipy.

Jakoś trudno było sobie wyobrazić, by Emma Timmelmeyer włamała się do piwnicy wdowy K. Tak niska, a przy tym tak korpulentna osoba wśliznęłaby się do wnętrza jedynie wówczas, gdyby ktoś wybił sporą dziurę w ścianie kamienicy.

Do piwnicy z powodzeniem natomiast mogły włamać się jej dwie najstarsze córki, Nelly i Wally Timmelmeyer. Wskutek chronicznego niedożywienia obie miały budowę dziecka, więc przez lufciki piwniczne przeciskały się bez trudu.

Mimo młodego wieku, obie takich piwnicznych włamań miały na koncie już sporo, sporo też czasu spędziły w więzieniu. Jesienią 1918 r. posadzono je na rok, ale po ogłoszeniu amnestii wyszły. Lesky i Braun mieli więc powody, by wiązać je z tą kradzieżą.

Dowieść siostrom włamanie do piwnicy wdowy K. i do kilku innych piwnic w okolicy było łatwo. Nie dość, że w mieszkaniu ich matki znaleziono sporo rzeczy pochodzących z kradzieży, to na dodatek pogrążyły je zeznania kilku świadków. Widzieli oni siostry, jak kręciły się po okolicy w noc włamania, a ponieważ zawsze były w towarzystwie dwóch mężczyzn, trzeba było zatrzymać również ich brata, krawca Alfonsa Timmelmeyera i narzeczonego jednej z sióstr, żołnierza Münchmeyera. Okazało się, że to oni pomagali siostrom wynieść z piwnic zrabowane dobra, ubezpieczali je też w czasie, gdy dokonywały włamań. Poza tym czasami upłynniali co cenniejsze rzeczy.

Lesky całą czwórkę zapakował do aresztu i z satysfakcją zamknął śledztwo, ale zrobił to cokolwiek za wcześnie. Krótko przed wyznaczonym przez sąd terminem procesu wparował do jego biura goniec przysłany przez władze więzienia sądowego na Kurkowej. Zasalutował, regulaminowo trzasnął obcasami, otworzył trzymaną pod pachą urzędową aktówkę i wyjął z niej szarą kopertę.

- Do rąk własnych komisarza Leskyego - oświadczył i położył kopertę na biurku. Znowu zasalutował, trzasnął obcasami i wyszedł.

W kopercie był krótki list oraz dołączone do niego trzy pomięte i czarne od brudu skrawki papieru.

"Przesyłamy w załączeniu grypsy, które dozorca Bayer znalazł w celi Nelly Timmelmeyer. Sądzimy, że mogą one być pomocne w toczącym się śledztwie" - napisano w liście.

Lesky przyjrzał się grypsom. Koślawe pismo i masa błędów zdradzały, że autor rzadko kiedy sięgał po pióro. Z kolei krój liter i charakter pisma wskazywał na kobiecą rękę.

- Kiedy mają sądzić tych Timmelmeyerów? - zapytał Brauna.
- 23 kwietnia - odrzekł sierżant, zaglądając do kalendarza.
- Powiedz więc sędziemu śledczemu, żeby wezwał na rozprawę jeszcze jednego podejrzanego...
- Kto to jest? - zainteresował się Braun.
- Emma Timmelmeyer.

***


Emma Timmelmeyer była ponoć bardzo zaskoczona, gdy goniec z sądu wręczył jej wezwanie na rozprawę. Ponoć poszła w tej sprawie do sędziego, ale ten tylko potwierdził, że będzie jej przedstawiony zarzut paserstwa. Z treści przechwyconych w więzieniu grypsów jasno bowiem wynikało, że sprzedawała kradziony przez córki węgiel i mąkę.

W efekcie została przez gdańską izbę karną skazana na trzy miesiące więzienia, co nie było dużo, jeśli zważyć, że zwykle za to przestępstwo orzekano surowsze kary.

Dość łagodnie potraktowano też pozostałych oskarżonych. Nelly Timmelmeyer dostała siedem miesięcy, jej siostra Wally i brat Alfons rok, zaś narzeczony Münchmeyer dziesięć miesięcy więzienia. W uzasadnieniu wyroku sędziowie orzekli, że wymiar kary został złagodzony z uwagi na biedę, w jakiej żyli oskarżeni.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (32) 2 zablokowane

  • JEST!

    kolejny fajny historyczny kryminał - tak trzymać!

    • 76 1

  • i to było fajne???? (5)

    Może nic juz nie piszcie tak będzie lepiej.

    • 3 80

    • Ty lepiej nie pisz

      - tak będzie lepiej

      • 24 0

    • nie musisz czytać tego...

      i pisać tym bardziej.

      • 18 0

    • Możesz nie czytać proponuję w zamian

      pooglądać w TV filmy dla przygłupów.

      • 10 1

    • Niedługo bedziesz miała "szow" z Grycankami

      akurat na Twój poziom intelektualny wystarczy...

      • 5 0

    • Nie umiesz czytać ?

      • 0 0

  • bieda (8)

    Bieda jeszcze niczego nie tlumaczy.Czemus biedny bos glupi.

    • 14 26

    • a jednak

      skoro sąd wziął biedę pod uwagę - to znaczy, że tłumaczy

      • 10 0

    • czemus glupi, bos biedny (1)

      na edukacje trzeba miec kase

      • 10 2

      • Mylisz sie kolego albo kolezanko.

        Kto glupi to edukacji nie skonczy a jezeli juz to nic z dyplomu nie bedzie mial.

        • 5 1

    • (3)

      głupi? czyli jak jestem biedny bo panstwo tak jak w okupowanej "Polsce" z kazdego 100 zł przymusowo zabiera mi ok 68 to jestem głupi tak?

      • 1 5

      • Tak

        ze pozwalasz sobie tyle zabrac :)

        • 0 4

      • Sam sobie odpowiedz, dlaczego czujesz się głupi (1)

        Edukacja jest bezpłatna. Poza tym, nie jest ciężko dostać stypendium (teraz nawet na zaocznych). Mam wielu znajomych, którzy pracują i się uczą. Ciężko, ale tak jest w każdym kraju (amerykanie często kręcą o tym filmy). Biblioteka miejska też nic nie kosztuje.. Chyba, że interesuje Cię tylko Polsat Sport. - On kosztuje.
        Znam wiele inteligentnych osób, którym się nie powodzi i mnóstwo prostaków z drogimi autami.

        • 8 1

        • a co ma Polsat Sport

          do artykulu z 1900 roku? o.O

          • 0 4

    • Chyba jednak tłumaczy...

      Nie usprawiedliwia, ale tłumaczy

      • 0 0

  • taki był Gdańsk...

    przy okazji pikantnych zdarzeń z minionej epoki ciekawe opisy ówczesnego Gdańska. Proszę częściej felietony z minionych czasów.

    • 32 1

  • Tak na marginesie. (8)

    Te dwie widokowki to pamietam dobrze bo moj SP ojciec tez je mial w swoich zbiorach jak przez jakis czas przed wojna mieszkal w Trojmiescie. Ta z Aleja Zwyciestwa Hindenburga szczegolnie podobala mi sie. Praktycznie jak sie po niej przechadza w spokojna pochmurna pogode to nie widac wielkiej roznicy od tamtych lat.

    • 7 1

    • SP ojciec (5)

      Natomiast wielką różnicę od tamtych lat widać w postach jakie ludzie wypisują. Przed wysłaniem postu jest taka opcja "sprawdź pisownię". Czy to naprawdę tak bardzo boli jej użycie? Czy trzeba sobie język łamać, żeby odczytać posta napisanego bez polskich znaków diakrytycznych? Albo piszesz po polsku albo po angielsku, bo język Twojego posta nie należy chyba do żadnego kraju.

      • 0 1

      • Ty KW lub z "KW" nie ucz mnie jak pracowac na komputerze. (4)

        To ja moglbym Ciebie uczyc. Tylko ze na lekcje do mnie musial bys latac samolotem. Wiec finansowo poszedl bys z torbami. A jak nie chcesz to nie musisz czytac moich postow. Ostatecznie jest ich bardzo malo. Poza tym, innym to jakos nie przeszkadza, nawet redakcji Trojmiasto.pl.

        • 0 2

        • Ty chcesz mnie uczyć??? czego? (3)

          póki co, to ja chociaż piszę zza oceanu, potrafię używać polskich czcionek - a Ty jakoś nie - i Ty chcesz mnie uczyć??? lol...

          • 1 0

          • Dyskusja z toba to marnowanie czasu. (2)

            Po prostu Ty jestes zacietym cepem. No i pewnie zupelnie samotnym. Wiec stad taka obsesyjna natarczywosc prawie z msciwoscia graniczaca. I z takimi to lepiej nie utrzymywac kontaktow. Po co denerwowac sie z umyslowymi drewniakami. Za oceanem to moze byles tylko z wizyta a potem INS dalo Ci kopniaka do Polski na dobre.

            • 0 2

            • na szczęście (1)

              Ty jesteś tak durny, że tu zostaniesz bo takie młoty jak Ty tutaj idealnie pasują - ja już niebawem wracam, bo moja inteligencja za oceanem się marnuje

              • 1 0

              • O inteligencji danego czlowieka

                tylko inni moga sie wypowiedziec a nie on sam. Jak bedziesz gdzies aplikowal o prace to nie zapomnij zaraz na wstepie podkreslic w czasie interview ze powinno sie ciebie zatrudnic bo jestes tak inteligentny ze jak tego nie zrobia to bedzie wielka strata dla narodu. Mam nadzieje ze chociaz to trafi do twojego lba cioleczku. Ty chyba jeszcze kaca po Euro nie wyleczyles.

                • 0 1

    • W jakim trójmieście ??? (1)

      Mógł mieszkać albo w Gdańsku (Wolne Miasto) albo w okolicznych wsiach !!!

      • 2 2

      • W Gdyni.

        Ale ja zawsze bede nazywal te trzy miasta Trojmiastem. Czy to w odniesieniu do czasow po lub przedwojennych. Gdynia jest najmlodsza czescia tego konglomeratu.

        • 0 2

  • KW (4)

    Pomyslales,ze mozna nie miec na klawiaturze polskich znakow,a angielski nie kazdy musi znac biegle w mowie i pismie?!Swoja droga artykul swietny i pokazuje,ze w Polsce zawsze biedny dostawal i dostaje po pupie!:(

    • 3 0

    • jakoś nie (3)

      jakoś nie pomyślałem... uznałem, że ktoś olewa polskie znaki jak większość internautów która olewa cały polski język - bo po co pisać poprawnie - to nie jest "trendy" :(
      ale jeśli ktoś naprawdę nie ma jak napisać ze znakami, to mógłby to zaznaczyć - bo mnie byłoby wstyd, ale cóż... ja jestem "ortodoksem" językowym i pewno za dużo wymagam - przepraszam

      • 1 0

      • ok KW:)

        Mnie tez przeszkadza olewactwo,zwlaszcza tej neostradowej mlodziezy.Ich niechlujstwo jezykowe zwlaszcza.Uzywaja skrotow,ktore ich zdaniem,sa trendy i kalecza polski jezyk:(.Wiesz nie bardzo wiem jak zaznaczyc,ze nie mam polskich znakow:(,a moze ,przy okazji,jak bede w Polsce po prostu kupie polska klawiature:).Serdecznie pozdrawiam:)

        • 0 0

      • Faktycznie jesteś "ortodoksem"... Który olewa wielkie litery na początku zdania.

        • 0 0

      • A i równie ortodoksyjne jest używanie "mnie" w środku zdania...

        • 0 0

  • Teraz znów bieda nadciąga

    strach POmyśleć ,co może narobić i komu ..........

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy rozpoczęła działalność pierwsza gdańska rozgłośnia radiowa?

 

Najczęściej czytane