• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Porywczy utrzymanek pani Nowickiej

Paweł Pizuński
13 lipca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Ludzie nie są dziś bardziej porywczy niż kiedyś. 110 lat temu odrzucony kochanek wyciągnął nóż i zabił na ulicy Gdańska kobietę, która postanowiła się z nim rozstać.



Relacja "Danziger Neueste Nachrichten" z procesu Augusta Klatta. Relacja "Danziger Neueste Nachrichten" z procesu Augusta Klatta.
August Klatt przyszedł do Steinrückera w niedzielę 30 czerwca, gdy ten leżał jeszcze w łóżku. Usiedli, jeden w fotelu, drugi na krześle i Steinrücker spojrzał na zegar. Było przed godz. 8. Mimo wczesnej pory od Klatta już zalatywało alkoholem.

- Wstawaj szwagier, pójdziemy co wypić... - powiedział i aż oczy mu rozbłysły.
- Nie da rady. Zjeść co muszę.
- Gdyby my u was mieszkali to moja kobieta by nam gotowała.
- To nie sprowadzacie sie? - Steinrücker zdziwił się.
- A no pewno nie. Karola powiedziała, że nie chce ze mną mieszkać.
- To sam się wprowadź. Diabli z babą.
- Pieniędzy nie mam.
- To znajdź jaką robote.
- Po co mnie robota. I tak do Zuchthausu pójdę.
- Co ty mi tu teraz gadasz? Przeskrobał ty co?
- Jeszcze nie. Ale dziś coś sie pewno stanie.
- Głupstwa gadasz. Pogodź sie z kobietą i dobrze będzie...
- Z nią sie nie da... - Klatt posmutniał - Oporna jakaś taka. Słuchać sie nie chce...
- Wszystkie baby takie. Nic nie zrobisz...
- O, nie. U mnie będzie jak ja chce i koniec - Klatt poczerwieniał - dziś jeszcze Karola albo będzie leżała u moich stóp, albo...

Nie dokończył. Gwałtownie podniósł się z krzesła i chwiejąc się nieco przeszedł do pokoju. Wyjął stare ubranie z szafy, w której miał swoje rzeczy, przebrał się i ruszył ku wyjściu.

- Teraz ja jestem gotów... - powiedział bardziej do siebie niż do Steinrückera i wyszedł na korytarz.

Steinrücker podniósł się z krzesła i zaczął szykować sobie jedzenie. Wyjął z kredensu potrzebne produkty, skroił chleb, wciąż jednak nie dawało mu spokoju to, co mu powiedział Klatt.

- Żeby ten nicpoń czego nie zmalował - powiedział w końcu do siebie i odłożył nóż.

Opłukał twarz wodą i poszedł się ubrać. Minęła dłuższa chwila, gdy zszedł na dół. Na ulicy dostrzegł córkę. Biegła w jego stronę.

- Tata! Tata! Wujek ciotkę Karolę zadźgał! - krzyknęła. Steinrückera zatkało.

* * *

Klatt dostrzegł Nowicką na Podwalu Staromiejskim krótko po tym, jak wyszedł od Steinrückera. Szła z panią Wolff, u której ostatnio mieszkali. Szedł za nimi jakiś czas, by w końcu się przyłączyć. Rozmawiali przez chwilę, trochę się nawet sprzeczali i tak doszli do hali targowej. Tu Nowicka z panią Wolf poszły na zakupy, Klatt zaś zaczekał przed wejściem. Gdy w końcu kobiety wyszły, ruszyli dalej zatłoczoną Straganiarską. Pani Wolff szła przodem, Klatt zaś z Nowicką zostali nieco z tyłu.

- Sprowadzimy się do mojej siostry. Dobrze nam będzie... - powiedział Klatt w pewnej chwili.
- Ja prawdę ci powiem... Ty możesz się do Steinrückerów sprowadzić, ale ja gdzie indziej pójdę... - odpowiedziała i Klatt gwałtownie poczerwieniał.
- To ty tak do mnie? - krzyknął - Ty stara wywłoko! - sięgnął do kieszeni i wyjął nóż.

Cios zadał jakby od niechcenia. Pchnął ją w prawy bark i Nowicka zachwiała się tylko, ale nie upadła. Zdziwiona spojrzała na niego, ale długo nic powiedzieć nie mogła.

- Pomocy! Pomocy! Pani Wolf...! - krzyknęła w końcu cicho, ale nikt nie zwracał na nią uwagi.

Zbiegowisko zrobiło się dopiero gdy upadła. Kilku mężczyzn podbiegło do niej i pomogło wstać, ale ona ledwo trzymała się na nogach. Wprowadzono ją do sieni pobliskiej kamienicy i posadzono na schodach, a ściągnięty lekarz założył doraźny opatrunek. Później odwieziono ją do lazaretu, ale nic już nie dało się zrobić. Zmarła po niespełna godzinie.

* * *

August Klatt poznał Karolinę Nowicką w mieszkaniu swojej siostry. Ona pomieszkiwała tam kątem ze swym nieślubnym synem, on zaś często przychodził do siostry. Jakoś przypadli sobie do gustu i jesienią 1899 r. postanowili zamieszkać razem u pani Wolff. Choć dzieliła ich znaczna różnica wieku (on 37, ona 52 lata), kłócili sporadycznie. On czasami coś zarobił, ona otrzymywała co miesiąc 10 marek renty inwalidzkiej i dorabiała praniem, jakieś drobne przynosił też do domu jej syn. Problemy zaczęły się w chwili, gdy Klattowi odechciało się nagle pracować, choć pieniądze wciąż lubił wydawać.

Z początku jego finansowym wymaganiom Nowicka starała się sprostać. Dawała mu jakieś niewielkie sumy, ale on skarżył się, że na nic mu to nie starcza. Żądał, by bardziej się starała, a gdy zaczęła się buntować, wpadał w złość. Wyładowywał ją zwykle wieczorem, po powrocie z karczmy, a efekty tych jego wyładowań sąsiadki dostrzegały nazajutrz z rana, gdy Nowicka szła do sklepu. Raz był to siniec na twarzy, innym razem poranione ręce. Sąsiadki mówiły jej: "Przegnaj go. Po co tobie ktoś taki", ale ona tych rad nie słuchała. Niestety, tylko do czasu.

Klatt całkiem głupi nie był. Wiedział, czym grozi rozstanie z Nowicką, postanowił więc bardziej ją z sobą związać. Zaczął nalegać, aby wzięła z nim ślub i by zamieszkała z nim u jego siostry, ale ona nie bardzo chciała słuchać. Pewnego razu powiedziała mu nawet, że do swojej siostry to on sam może się wyprowadzić i Klatt zdenerwował się. Odtąd już nie żądał i nie nalegał, lecz zaczął straszyć. Odtąd awantury między nimi zdarzały się coraz częściej, a tego dla pani Wolff było już za wiele. Zażądała, by oboje się wyprowadzili.

Dla niej było wszystko jedno, czy wyprowadzą się razem, czy osobno, ale już dla Klatta miało to znaczenie fundamentalne. Po raz kolejny zażądał od Nowickiej, by zamieszkała razem z nim, ale ona najpierw się wahała, a w końcu odmówiła. Klatt znowu się zdenerwował. W niedzielę wstał wcześnie rano i po dłuższej wędrówce po karczmach, udał się do Steinrückerów...

* * *

Policja aresztowała Klatta w karczmie, do której poszedł zaraz po zadaniu śmiertelnego ciosu. Przed sądem przysięgłych stanął 9 października 1901 r., ale wszyscy mieli problem z ustaleniem, do jakiej kategorii przestępstw należy zakwalifikować czyn, którego się dopuścił. Nawet prokurator, dr Saro, miał z tym problem.

- Czyn oskarżonego wszystkich nas napawa odrazą... - powiedział w mowie końcowej - trudno jednak jest tu mówić o morderstwie, nikt bowiem zbrodni tej nie planował... Oskarżony dobrze wiedział, kim była dla niego pani Nowicka. Jak pasożyt żył na jej koszt i wiedział, że gdyby jej zabrakło, to musiałby sam zatroszczyć się o swój byt. Na ogół jest to równoznaczne z koniecznością podjęcia pracy, a tej oskarżony bardziej się obawia niż sądu, więzienia i kary Bożej... Z tego względu domagam się uznania oskarżonego winnym zabójstwa...

Obrońca, mecenas Jacobi, poparł po części prokuratora.

- To prawda, że oskarżony wielokrotnie groził swej ofierze śmiercią - przyznał - Prawdą jest też, że posuwał się wobec niej do przemocy i gróźb. Nie znaczy to jednak, by rzeczywiście nosił się z zamiarem zamordowania denatki. Chciał ją raczej bardziej do siebie przywiązać, a to, że zabił, było wynikiem jego stanu emocjonalnego. Z tego powodu wnoszę o uznanie oskarżonego winnym uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym i o przyjęcie okoliczności łagodzących...

Wyrok, który zapadł, nie był dla Augusta Klatta korzystny. Zgodnie z wnioskiem prokuratora uznano go winnym zabójstwa i skazano na 10 lat ciężkiego więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (21) 2 zablokowane

  • Najpierw "posuwał" a potem "się posuwał"

    Kurcze nic się nie zmieniło do teraz.

    • 11 3

  • Przy Okazji :

    Podrawiam Gdańszczan i gości.

    :PPP

    • 2 1

  • ale urwał

    a ludzie wciąż nie reagują na ulicach...

    • 3 3

  • to wtedy hala targowa byla owarta w niedziele ???

    • 8 0

  • Bravo trojmiasto - pierwszy krok juz wykonany - druk w języku niemieckim na łamach, potem całość. (1)

    • 7 27

    • Durny człowieku

      zajmij sie czymś innym niż myśleniem. Może będą lepsze efekty.

      • 10 3

  • Byli mniej więcej w wieku moich prapradziadków

    Kolejna ciekawa historia z dawnych lat. Dziękuję!

    • 9 1

  • Jawohl Vetter Klatt (2)

    Wer sagt es denn? Man öffnet sich doch tatsächlich und druckt auch auf deutsch... Danke, das finde ich recht nett. Und falls einer hiervon doch kotzen muss - ich bin auch nur ein Mensch...

    • 2 10

    • bierze mnie na wymioty, sorry...

      • 1 0

    • Google tlumacz to nie wszystko, trzeba jednak się trochę języka pouczyć, żeby wypowiadać się z sensem.

      • 2 0

  • artykul

    dobry artykul, a nawet bardzo dobry, poruszylo mnie to...

    • 4 3

  • Gdansk (1)

    a moze jakies ciekawostki z okresu1945-70r bylyby ciekawe?

    • 5 3

    • no to napisz, zamieszczą na pewno

      do roboty zamiast marudzić

      • 0 0

  • 110 lat mineło...

    mentalność ludzka się nie zmienia od stuleci... łatwe życie na cudzy koszt to dziś nic nowego

    • 8 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy ORP Błyskawica wrócił do Polski?

 

Najczęściej czytane