• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Patroni tramwajów: Arthur Schopenhauer

Marcin Stąporek
30 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Arthur Schopenhauer w 1852 r. Arthur Schopenhauer w 1852 r.

W trzydziestym piątym odcinku naszego cyklu "Patroni gdańskich tramwajów" przedstawiamy sylwetkę Arthura Schopenhauera. Tydzień temu przedstawiliśmy fizyka i wynalazcę termometru rtęciowego - Daniela Gabriela Fahrenheita, a za tydzień opiszemy bł. Franciszka Rogaczewskiego.



Arthur Schopenhauer to jedno z najbardziej głośnych w świecie nazwisk związanych z Gdańskiem. Znacznie mniej znany jest fakt, że jeden z najważniejszych niemieckich filozofów XIX wieku przyszedł na świat jako poddany króla Stanisława Augusta. Co prawda powiązania z Polską były w tym czasie mocno już osłabione, gdyż od 1772 r. Gdańsk był zewsząd otoczony pruskim kordonem i np. matka filozofa, Johanna Schopenhauer, opisywała go w tym czasie jako w zasadzie wolne miasto, coś na kształt republiki kupieckiej.

Mały Arturek, urodzony w ojcowskiej kamienicy przy ul. Św. Ducha 114 (wg starej numeracji) 22 lutego 1788 r., miał zaledwie 5 lat, gdy w efekcie drugiego rozbioru Polski Gdańsk musiał się ugiąć i wpuścić do miasta Prusaków.

Niedługo po tym wydarzeniu rodzice Arthura podjęli decyzję o przeprowadzce do Hamburga, będącego w tym czasie wolnym miastem Rzeszy Niemieckiej. W pisanych prawie pół wieku później wspomnieniach, Johanna Schopenhauer przedstawiała ten fakt jako coś w rodzaju protestu swojego męża, Heinricha Florisa Schopenhauera, który miał być tak przywiązany do republikańskich wolności, że nie mógł i nie chciał żyć pod rządami absolutystycznych Hohenzollernów.

Dom rodzinny filozofa przy ul. Św. Ducha Dom rodzinny filozofa przy ul. Św. Ducha
W rzeczywistości, jak zauważył historyk Peter Oliver Loew, pisana po tak długim czasie książka nie jest źródłem w pełni wiarygodnym. Przeprowadzka państwa Schopenhauerów mogła być zupełnie odosobnionym przypadkiem, a jej głównym powodem mogła być niezrównoważona osobowość Schopenhauera-ojca.

Młody Arthur wbrew oczekiwaniom rodziców nie przykładał się do nauki zawodu kupieckiego. Interesowały go raczej podróże po Europie i nauka języków.

Po przedwczesnej śmierci ojca skłócił się z matką i stał się mizoginem. Mając do dyspozycji fundusze odziedziczone po ojcu, w 1809 r. wstąpił na znany uniwersytet w Getyndze, dwa lata później przeniósł się na uczelnię berlińską, a w końcu trafił do Jeny i tam w 1813 r. doktoryzował się na podstawie pracy "Poczwórne źródło twierdzenia o podstawie dostatecznej".

Następnie udał się do Weimaru, gdzie poznał J. W. Goethego i pod jego wpływem napisał pracę "O widzeniu i barwach". Stamtąd pojechał do Drezna i zaczął tworzyć własny "system filozoficzny". Powstała wówczas jego najważniejsza praca "Świat jako wola i wyobrażenie". Choć początkowo nie zyskała ona rozgłosu, to jednak zapewniła Schopenhauerowi habilitację i możliwość wykładania na uniwersytecie w Berlinie jako tzw. Privatdozent.

Niewielkie zainteresowanie wykładami rozczarowało Arthura, który w 1831 r. przeniósł się do Frankfurtu nad Menem i, żyjąc z posiadanych kapitałów rodzinnych, poświęcił się całkowicie filozofii.

Karykatura filozofa spacerującego z pudlem Karykatura filozofa spacerującego z pudlem
Znany był z niezwykle regularnego trybu życia i z hodowania pudli. Uważano go za "uczonego próżniaka", co nie było zupełnie ścisłe, gdyż w domowym zaciszu intensywnie zajmował się pisaniem kolejnych dzieł, jak np. "Wola w naturze", "O wolności woli ludzkiej", "O podstawie moralności" oraz dwutomowego zbioru "Parerga i paralipomena". Ta ostatnia książka zapewniła mu w końcu uznanie i międzynarodowy rozgłos, a pewien Anglik nazwał Schopenhauera "największym z żyjących filozofów niemieckich".

Odtąd zaczął się kształtować swego rodzaju "snobizm na Schopenhauera", a jego prace "wypadało" czytać i rozmawiać o nich w towarzystwie. Nie doczekał się jednak Schopenhauer, w odróżnieniu od innych głośnych myślicieli, następców, pozostając w historii filozofii zjawiskiem odrębnym i oryginalnym.

Być może jedną z najciekawszych cech stworzonego przez niego systemu było odwołanie się do elementów zaczerpniętych z systemów filozoficzno-religijnych... Indii. Jak pisał "W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat trzy rzeczy wpłynęły na nas: filozofia Kanta, nieporównane postępy nauk przyrodniczych (...), wreszcie zaznajomienie się z literaturą sanskrycką, z braminizmem i buddyzmem, tymi dwiema najstarszymi i najbardziej rozpowszechnionymi religiami ludzkości". W tym czasie w Europie rosło zainteresowanie duchowością Indii, pojawiały się tłumaczenia najważniejszych dzieł i Schopenhauer znał m.in. przekłady "Bhagawadgity", "Upaniszady", a także pewne pisma buddyjskie czy lamaistyczne.

Pesymistyczny i stroniący od ludzi filozof doczekał się spokojnej śmierci, która zastała go przy śniadaniu w jego własnym domu we Frankfurcie nad Menem, 20 września 1860 r.

O autorze

autor

Marcin Stąporek

- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.

Opinie (26) 2 zablokowane

  • No cóż chodzi o to aby Niemiec w Gdańsku poczuł się jak u siebie

    • 9 12

  • domu Schopenhauera nie ma - jest fasada i kompletne niewykorzystanie postaci w celach promocyjno (2)

    turystycznych. Zamiast stworzyć "prawdziwy" dom, zrobić wnętrza i festiwal schopenhauerowski jest g..wno i Budyń w tomacie. Oraz przeeksploatowany Grass, choć też po łepkach - tutaj zachowała się we Wrzeszczu oryginalna chata, ale zamiast niej otrzymany jasełkową inscenizację w Sierocińcu.

    Mądrzy nami nie rządzą.

    • 21 6

    • Nie do konca sie zgadzam. (1)

      To ze jest fasada, nie ma nic wspolnego z budyniem. Jeszcze niedawno o Schopenhauerze sie nie mowilo, moze nawet odtworzyciele tego domu z lat 50ych o nim nic nie wiedzieli. Zeby stworzyc tam muzeum, trzeba by bylo wysiedlic mieszkancow. Schopenhauer nie byl wiazany z Gdanskiem, bo z tad wczesnie, jeszcze jako dziecko wyjechal i chyba nigdy o tym miescie nie wspominal. Juz bardziej znana byla jego matka, ktora byla autorka wspomnianych pamietnikow i wrogiem prusakow, co ja troche w oczach powojennych mieszkancow rehabilitowalo. A co do "festiwali schopenhauerowskich" to tez nikogo nie przyciagna. Wystarczy poswiecic mu miejsce w (nowym) muzeum miejskim, nazwac park, jakas wazna ulice (a nie zaulek w Oliwie). A Grass i Walesa to wspolczesne legendy, Grass jest wciaz czytany i sluzy wielu turystom jako przewodnik po Gdansku i lacznik z przeszloscia.

      • 5 3

      • był związany z Gdańskiem jako miastem IRP i była jego słynna rodzina

        oczywiście - ludzi należy wysiedlić, wnętrza zmienić. W przypadku Grass z Wrzeszcza również należy mieszkańców przesiedlić, ale tak się robi na całym świecie. Każde duże i wiele małych miast w Niemczech ma swój "dom"

        Festiwal by nie przyciągnął? Np. festiwal-bitwa erystyczno - krasomówcza. Co roku, w śródmieściu, choćby publicznie, na zadany temat i pojedynki. To, że w lata 50-tych nie słyszano, nie znaczy że Budyń po 20 kadencjach dalej ma być głuchy. "Był sobie Gdańsk" Januszajtisa gdzie o filozofie było i to sporo ma już 50 lat.

        Rezygnowanie z domów to idiotyzm - wielkie muzeum miejskie to gargantuizm Historia in situ to jest to, po gdańsku robią Teleranek

        • 3 2

  • Mój sąsiad ze Świętego Ducha Artur Schopenhauer

    brzmi dumnie

    • 14 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się pierwsza jednostka samodzielnie zaprojektowana i wykonana w gdyńskiej stoczni?

 

Najczęściej czytane