- 1 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (43 opinie)
- 2 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (70 opinii)
- 3 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (44 opinie)
- 4 Upiorne syreny i największe pożary w Sopocie (26 opinii)
- 5 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (78 opinii)
- 6 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (5 opinii)
Patroni tramwajów: Andrzej Sulewski
W trzydziestym dziewiątym odcinku naszego cyklu "Patroni gdańskich tramwajów" przypominamy "Pirata" Andrzeja Sulewskiego. Tydzień temu pisaliśmy o projektancie gdańskiej infrastruktury kanalizacyjnej Eduardzie Wiebem, a za tydzień napiszemy o twórcy organów oliwskich Janie Wulffie.
Gdańsk nie może pochwalić się taką ilością ulicznych oryginałów jak chociażby sąsiedni Sopot, który jeszcze za czasów PRL-u miał Parasolnika, George'a Kanadę czy Petera Konfederata. W Gdańsku może tylko "wesoły konduktor" Antoni Turzyński należał do tego sowizdrzalskiego szczepu. Na kolejną postać trzeba było czekać aż do zmiany ustroju. Gdy w latach 90. ubiegłego wieku szarość zaczęła ustępować miejsca różnobarwności, w sercu Głównego Miasta pojawił się Pirat. Przebojem zawojował serca mieszkańców i turystów, i przez niemal dwie dekady był na Długim Targu elementem niemal równie oczywistym, jak szacowna Fontanna Neptuna.
Podobno - tak wynika z urzędowych dokumentów - przyszedł na świat 23 maja 1945 r. w Szczodrowie koło Skarszew. W Gdańsku zameldowany był od 1980 r. Wieść niesie, że początkowo trudnił się szewstwem, potem pracował w Stoczni Wisła w Górkach Zachodnich, a następnie w miejskiej gazowni. W tym ostatnim zakładzie doznał urazu kręgosłupa i w jego następstwie został rencistą.
Pozbawiony możliwości pracy zawodowej, chcąc zarobić na utrzymanie rodziny, pan Andrzej postanowił spróbować sił jako artysta uliczny. Pierwszym jego wcieleniem był... diabeł. Niebawem stwierdził, że postać ta nie odpowiada jego temperamentowi i nie jest zbyt dobrze odbierana przez turystów i gdańszczan. Wpadł wtedy na szczęśliwy pomysł i przeistoczył się w Pirata.
Oczywiście trzeba z przymrużeniem oka traktować jego własne zapewnienia (powtarzane czasem bezkrytycznie przez całkiem poważnych autorów), jakoby jego strój był wzorowany na historycznym ubiorze gdańskich kaprów.
Tym niemniej, jowialny pan z twarzą ozdobioną siwymi bokobrodami, ubrany w czerwone spodnie, marynarską pasiastą koszulkę, skórzaną kamizelę, piracką chustę i nieodzowną opaskę na oko bardzo szybko wpisał się w przestrzeń "królewskiego traktu". Gromkie zawołanie "ahoj!" zdobywało sympatię dorosłych i dzieci, choć te najmłodsze troszeczkę się go bały. Zdjęcie z piratem stało się niemal obowiązkową pamiątką z wizyty w Gdańsku. Jego podobizna pojawiła się na niezliczonych pocztówkach, pamiątkach takich jak porcelanowe kubki, a nawet... w logo festiwalu "Szanty pod Żurawiem".
Wbrew temu, co pisano za jego życia i wkrótce po śmierci, "pirat" nigdy nie był pracownikiem Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jak wyjaśnia dyrektor Anna Zbierska z Wydziału Promocji i Komunikacji Społecznej UM, współpraca urzędników z panem Andrzejem miała charakter okazjonalny. Chętnie zapraszano go na rozmaite prezentacje i targi, także za granicą, ponieważ budził powszechną sympatię i zjednywał Gdańskowi przyjaciół. W związku z tym kilkakrotnie otrzymał z kasy miejskiej nieco pieniędzy na koszty uzupełnienia swojego pirackiego stroju. Wizerunek pirata pojawiał się także na powstających w urzędzie folderach i materiałach promocyjnych.
Co roku w grudniu Pirat pojawiał się też na ulicach Gdańska w nieco innej roli, mianowicie jako... święty Mikołaj, w czym znakomicie pomagała mu korpulentna sylwetka i jowialna twarz ozdobiona siwymi bokobrodami.
"Pirat" Andrzej Sulewski odszedł na wieczną wachtę będąc u szczytu popularności. W letni piątkowy wieczór 13 sierpnia 2010 r. udar mózgu dosięgnął go, gdy wracał do domu po kolejnym dniu spędzonym na ulicach miasta, którego symbolem, "żywą maskotką" był niemal przez dwie dekady. Pochowano go na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.
Ostatnio nasunęła mi się pewna analogia pomiędzy "piratem" a krakowskim Lajkonikiem. Choć ten ostatni używa niezwykle cennego przebrania, stanowiącego na co dzień eksponat muzealny, to reprezentuje, podobnie jak ś.p. Pirat, ludowy, plebejski element Krakowa. Z tym, że harce Lajkonika trwają jedynie kilka czerwcowych dni, a harce "pirata" przeciągnęły się na bez mała dwadzieścia lat.
Zaraz po jego śmierci pojawiła się idea ufundowania pomnika, przedstawiającego jego postać naturalnych rozmiarów, ustawioną np. na Zielonym Moście czy na Długim Targu. Zamysł ten nigdy nie przybrał jednak formy oficjalnego wniosku do władz miasta. Dobrze więc, że przynajmniej nazwa jednego z tramwajów jeżdżących po Gdańsku przypomina o postaci "pirata" Andrzeja Sulewskiego.
O autorze
Marcin Stąporek
- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.
Opinie (76) ponad 10 zablokowanych
-
2017-09-27 15:17
Świetny pomysł !
Zasłużony człowiek dla Gdańska wiec tramwaj mu moim zdaniem przysługuje !
- 14 4
-
2017-09-27 14:21
fantastyczny człowiek i prat..nasz pirat..znany i lubiany bardzo przez gdańszczan i nie tylko...fajny pomysł upamiętniena tego nie zapomnianego pirata...
- 12 5
-
2017-09-27 14:10
Takiego patrona to rozumiem a nie jacyś nieznani niemcy.
- 17 7
-
2017-09-27 13:51
Mam z nim zdjęcie jak miałem 10 lat
Wspomnienia ożywają :-)
- 15 0
-
2017-09-27 13:49
Ktoś tu wspominał innego pirata z Sopotu...no właśnie mam pytanie
Specyficzny gościu. Nawet jak na pirata :) Niski, bardzo krępy, grubej kości, gadał do siebie rymowankami. Stał na molo w Sopocie i zaczął się prężyć do grupy turystów licząc pewnie na jakieś pieniądze za pozowanie, zarzucił wierszykiem, okazało się że grupa turystów to byli szprechający Niemcy, pirat się wkurzył i zaczął ich przedrzeźniać i pokazywać język. śmieszna sytuacja, tylko ekwipunek tego pana nie wyglądał na śmieszny, a nóż nie wyglądał na atrapę. Gościu jeszcze dalej piratuje?
- 2 3
-
2017-09-27 13:29
Dobra odpuście sobie. Kolejny medialny autorytet?! Poczciwy chłopina, przebierał się ku uciesze niektórych
nic więcej. Widać coraz większe zidiocenie w tym Gdańsku.
- 11 17
-
2017-09-27 10:41
(2)
Super chociaz tak go bedziemy pamietac a niestety nowi piraci jeszcze dlugo musza pracowac nad soba zeby dorownac panu Andrzejowi
- 69 9
-
2017-09-27 11:49
(1)
Sasiad ty mylisz piratow to nastepcy byli lub sa czesto pod wplywem alko ja do 2009roku czesto codziennie bywalem na dlugiej i pana Andrzeja pijanego nie widzialem a spotykalem go wiele razy
- 60 4
-
2017-09-27 12:41
Nie myle
Znalem czlowieka 30 lat
- 4 14
-
2017-09-27 12:17
To był kochany, dobry i fajny Człowiek
Był dobrym kolegą wszystkich pracujących na Długim Targu. Serce się cieszyło i smutek odchodził przy kontakcie z Nim.
- 75 3
-
2017-09-27 10:32
Nie bardzo.. (2)
trafiony pomysł, nie trzyma się kupy. Rozrzut zasłużonych i co za tą osobą przemawiało. Były artykuły więc przypomnijcie.
- 18 57
-
2017-09-27 10:41
(1)
Mylisz go z innym piratem
- 28 7
-
2017-09-27 11:49
Sorry..
to prawda. Pamiętam że z UM - u nikt nie przyszedł na pogrzeb...
- 8 5
-
2017-09-27 11:14
Bardzo miły i pogodny człowiek
Miałam przyjemność poznać pana Andrzeja Pirata osobiście, niezwykle sympatyczny człowiek, choć okoliczności naszego poznania były czysto służbowe, sam od siebie podarował dla mojej wtedy 6 letniej córki książeczkę z legendą o Piracie Gdańskim z dedykacją i podpisem, Ala była zachwycona :)
- 58 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.