• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Paser i 40 złodziejaszków

Paweł Pizuński
13 października 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Barki i statki handlowe, cumujące na Motławie w 1893 r. Pracujący na nich robotnicy nie raz kradli część towaru i sprzedawali paserowi Schwarzkopfowi, który swój skład prowadził przy ul. Szopy nad Motławą. Barki i statki handlowe, cumujące na Motławie w 1893 r. Pracujący na nich robotnicy nie raz kradli część towaru i sprzedawali paserowi Schwarzkopfowi, który swój skład prowadził przy ul. Szopy nad Motławą.

Grudniowej nocy 1871 r. z sieni domu kupca Wegnera ktoś skradł beczkę nafty. Strata dotkliwa, ale obrotny kupiec umie ją sobie powetować. W styczniu Wegner o stracie beczki już nie pamiętał, jednak zrządzeniem losu zdarzyło się, że pewnego dnia beczka sama dała znać o sobie.



Na pierwszym planie ul. Szopy, przy której stał skład kupca-pasera Schwarzkopfa. Na pierwszym planie ul. Szopy, przy której stał skład kupca-pasera Schwarzkopfa.
Większość złodziejaszków sprzedających towary paserowi trafiła do gdańskiego Domu Poprawy, czyli Zuchthausu. Większość złodziejaszków sprzedających towary paserowi trafiła do gdańskiego Domu Poprawy, czyli Zuchthausu.
Owego dnia Wegner przybył w interesach do kupca Schwarzkopfa. Swój skład towarowy miał on w baraku przy Mattenbuden (ul. Szopy zobacz na mapie Gdańska) i z dużą dozą prawdopodobieństwa można było powiedzieć, że zgromadził tam wszystko, czym w Gdańsku handlowano. W skrzyniach, szafach, beczkach oraz na półkach i półeczkach starannie poukładane były towary o tak różnorodnym asortymencie, że sam Schwarzkopf z trudem się pewno w tym orientował. Tutaj, obok zbóż i mąki, stał cukier i kasza, a obok węgla ze Śląska gwoździe, noże, nożyczki, kłódki i zamki wszelkich rodzajów oraz wielkości.

Różnorodność towarów znacznie przerastała skromne potrzeby Wegnera. On chciał kupić tylko skrzynię świec stearynowych, kilka puszek sardynek oraz kilkanaście paczek przypraw korzennych i jak najszybciej wrócić do domu na obiad. Gdy dostał to, co było mu potrzebne, chciał już zapłacić i wyjść, gdy nagle jego uwagę przykuła beczka z naftą, która stała w kącie pomieszczenia. Widniało na niej coś, co tylko dla niego było znakiem. Poniżej granatowego napisu "Petroleum" czerwoną farbą namazany był zygzak w kształcie litery "W".

Wegner rozejrzał się po składzie. Szwarzkopf gdzieś pojechał, pomiędzy półkami kręciło się dwóch jego pomocników. Zawołał jednego z nich. Młody człowiek wyglądał na dość rozgarniętego i uczciwego.

- Jak się pan nazywasz?
- Wachowski...
- Skąd bierzecie naftę?

Młodzieniec spojrzał na niego z niejakim zdziwieniem.
- Pan Schwarzkopf od różnych ludzi bierze.
- A ta beczka to skąd? - Wegner wskazał na tę z czerwonym zygzakiem.

Wachowski zaskoczony był bardziej niż poprzednio.
- Nie wiem, szanowny panie...
- A dowiedzieć się możesz? Wasz szef jakieś księgi chyba prowadzi?
- A no prowadzi - odrzekł tamten, ale z miejsca się nie ruszył.
- No to zobacz pan z łaski swojej.
- Pan Schwarzkopf nie pozwala.
- Czyli, że powiedzieć nie możesz?
- A no tak, panie łaskawy. Powiedzieć nie mogę.
- Jak nie, to nie - Wegner odwrócił się i ruszył do wyjścia. - Od innych się dowiem - dodał pod nosem.

Podenerwowany wsiadł na wóz. Konie od razu ruszyły. Jeszcze tego samego dnia zgłosił sprawę na policji. Niedopuszczalnym jest przecież, by ktoś handlował skradzioną mu naftą.

* * *

Dwóch żandarmów pod wodzą komisarza Fischera zjawiło się w składzie Schwarzkopfa kilka godzin po południu. Najpierw rozejrzeli się po szopie, później zaczęli przetrząsać zawartość skrzyń, szaf, beczek, półek i półeczek, a w końcu wypytywać zaczęli Wachowskiego o różne rzeczy. Wtedy pojawił się Schwarzkopf.

- Pan jest paserem - rzekł do niego Fischer, gdy tylko go zobaczył.
- Pan komisarz raczy żartować - roześmiał się Schwarzkopf, ale zdenerwowania ukryć nie zdołał.
- Bynajmniej. W życiu nie widziałem tak dobrze urządzonej dziupli złodziejskiej.
- To zarzut zupełnie bezpodstawny. Ja w ratuszu się poskarżę... - oburzył się Schwarzkopf, ale ręce trzęsły mu się jak w febrze.
- Może się pan skarżyć, gdzie pan chce, ale śledztwo i tak będzie. Dzisiaj tę budę zamykamy i plombujemy, a jutro moi ludzie dokładnie spiszą wszystko, co tu się znajduje.
- I po co to...?
- Jak to po co? Żaby ustalić pochodzenie każdego przedmiotu.
- Ja wszystkie te rzeczy legalnie kupiłem. Słowo dać mogę... - Schwarzkopf nerwowo starł pot z czoła.
- To się okaże... Póki co wiemy, skąd pan wziąłeś to "Petroleum" - Fischer wskazał na beczkę z czerwonym zygzakiem. - Od robotników, których Wegner nieopatrznie kiedyś zatrudnił. Jeden Rass się nazywa, a drugi Wiśniewski - odwrócił się - Nawiasem mówiąc, obu dobrze znamy - dodał i nakazał wszystkim opuścić skład.

* * *

Spisywanie przedmiotów, znajdujących się w składzie Schwarzkopfa, zaczęło się nazajutrz i trwało kilka dni, jednak nielegalne pochodzenie wielu oferowanych przez niego towarów ujawniła się już w chwili, gdy w składzie pojawił się komisarz Fischer z dwoma żandarmami. Przerażony ich wizytą Wachowski zdradził rzeczy, nad którymi od dłuższego czasu głowiła się połowa policji w Gdańsku. Dzięki jego zeznaniom i dzięki dalszemu dochodzeniu zdołano wyjaśnić kulisy serii tajemniczych kradzieży, które zdarzyły się w mieście jesienią 1871 r.

Wszystkich ich dokonali robotnicy, których różni kupcy zatrudniali przy przeładunku towarów w porcie lub też przy porządkach w swych spichrzach. Padło wiele nazwisk. Dehn, Jung alias Malewski, Müller, Rass, Wernich, Wiśniewski, Podziński, Marks, Gronicki. Wszyscy oni co najwyżej dwukrotnie przynieśli Schwarzkopfowi to lub owo na sprzedaż i to wszystko. Później już się nie pojawiali z prostego powodu. Schwarzkopf był sknerą. Nawet za najlepszy towar płacił grosze i dlatego większość wolała kraść na własny użytek.

Wyjątkiem był Conrad. On jeden przychodził do Schwarzkopfa niemal co tydzień i zawsze miał coś na sprzedaż. Raz było to kilkadziesiąt paczek świec stearynowych i sardynki, wyniesione ze spichrza kupca Dührena, drugim razem cztery paczki cykorii, zwędzone z jakiegoś parowca, a później 15 funtów tabaki, skradzione z jakiegoś angielskiego statku, 20 funtów białego mydła, wyniesione z parowca, który przypłynął z Królewca, złom zwędzony kowalowi Asnickowi z ręcznego wózka, beczka śledzi skradziona z wozu, który przewoził towar z morskiego składu towarowego na dworzec kolejowy oraz głowa cukru, zabrana jakiemuś nieznanemu właścicielowi. Conrad przyniósłby pewno Schwarzkopfowi więcej rzeczy, bo chłop był pracowity i obrotny, gdyby nie wizyta Wegnera...

* * *

Schwarzkopf, Dehn, Conrad, Jung, Müller, Podziński, Gronicki oraz Albert i Fryderyk Rass zasiedli na ławie oskarżonych 15 lipca 1872 r., nie byli to jednak wszyscy, których za sprawą rewizji w składzie kupca Schwarzkopfa policja przyłapała na kradzieży. Oskarżonych z pewnością byłoby więcej, jednak kilku osobom Fischer nie zdołał dowieść winy. Byli też tacy, którzy zdołali zbiec przed gdańską sprawiedliwością. Należał do nich Wiśniewski, który najpierw wraz z Dehnem wyniósł ze spichrza kupca Teschnera trzy paczki konopii, a później razem z Albertem Rassem zwędził Wegnerowi beczkę nafty. Wiśniewski zmarł w czasie śledztwa, podobnie jak robotnik Marks, który skradł komuś 2 funty anyżu i baryłkę potażu. W pewnym sensie upiekło im się, bo wyroki, które orzekli przysięgli, były wysokie.

Najsurowiej potraktowano Schwarzkopfa i Conrada. Pierwszy za paserstwo dostał 6 lat, drugi zaś za siedmiokrotną kradzież 4 lata domu poprawy. Pozostałych skazano na 1 lub 2 lata pobytu w Zuchthausie i tylko Ferdynand Müller i Fryderyk Rass mogli mówić o szczęściu. Pierwszy za zwędzenie kupcowi Ullrichowi piętnastu paczek nici żeglarskich i większej ilości ołowiu dostał 3 miesiące więzienia, drugiego zaś za kradzież 40 funtów kawy z jakiegoś statku skazano na miesiąc więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (54) ponad 10 zablokowanych

  • dużo nazwisk jest niemiecko brzmiących, dlaczego?czy ktoś mi wytumaczy?To w gdansku sami niemce mieszkali? (15)

    • 19 53

    • chodziło się na wagary (1)

      to teraz się nic nie kuma...

      • 27 4

      • Tak tak

        teraz do domu poprawy!!!

        • 2 0

    • przez krótki czas Niemce, teraz głównie blondynki

      • 17 0

    • kiedyś, powiedzmy, tak (5)

      Teraz bydło przywiezione zza Buga.

      • 17 20

      • sam jesteś bydło. Polak to Polak, historia nas nie rozpieszczała.

        • 17 5

      • (1)

        Wyemigruj. Proszę! Gdziekolwiek, byle za granicę!

        • 7 7

        • do Gdyni hłe hłe hłe

          • 1 1

      • No niestety, bydło zza Buga

        I to widać na każdym kroku...

        • 3 6

      • idź sie leczyć

        - najlepiej do Akademii Medycznej, stworzonej głównie praz tych, których pogardliwie śmiałeś nazwać "bydłem zza Buga".

        Swoim zachowaniem i wypowiedziami świadczysz o sobie.
        Jestem ciekaw gdzie sięgają Twoje korzenie, że tak zadzierasz swój pusty łeb?

        • 7 3

    • Olaboga

      To tak dla zartu chyba?

      • 4 0

    • częściej zaglądaj do podręcznika osiołku

      • 4 1

    • do tej poiry tam sami niemcy i potomkowie..

      • 3 3

    • a kto ? Rosjanie ? a może Kaszubi ??

      Niemcy tu mieszkali , trochę Holendrów , żydów itp.

      Polaków kilka procent.

      • 8 2

    • no ja rzekłbym raczej sporo polskich nazwisk jak na ow czasy.

      • 4 0

    • historii sie naucz

      historii sie naucz

      • 0 0

  • Zaje....biaszcze są zdjęcia starego Danziga. (1)

    A opowieści jeszcze lepsze !

    • 56 8

    • widok ze zdjec sie zmienil, ale zlodziejskie tradycje przetrwaly wlasciwie nienaruszone :)

      coz za pielegnacja w narodzie by bronic spuscizny :)

      • 1 0

  • Co by nie pisac o obecnym Gdańsku, kiedyś był piękny, Wrzeszcz, Sródmieście no i oczywiście Oliwa (1)

    • 41 3

    • dbre stwierdzenie, kiedys..

      • 4 1

  • TU jest polska! (2)

    • 13 19

    • Zapomniałeś o podpisie - Wolak:-)

      • 0 2

    • Tu jest polska

      I tu jest bieda.

      • 0 0

  • Fantastyczna opowieść !!! (1)

    Tylko, że zaraz się zacznie ujadanie "pseudo-polaków", że autor germanofil, komunista, a Ryszard Krauze wcale nie kradł jak dorabiał się majątku.

    • 15 14

    • pytam z ciiekawości: Krauze kradł?

      • 0 0

  • fajnie napisane, szkoda tylko że złodziejstwo i paserstwo zostało w gdańsku po dzisiejsze czasy. (3)

    • 24 4

    • a w jakim miescie go nie ma ???

      • 6 2

    • Moim zdaniem inicjatywna pisania takich powieści, jest jak najbardziej do przodu, ale nie zgodzę się, żeby powyższa historia była dobrze napisana. Na pewno nie jest ciekawa, ale również przetkana błędami.
      Czytało się jednak całkiem miło.

      • 0 4

    • No, kradną rowery na potęgę.

      • 0 0

  • Jak wspaniałe zdjęcia... Studentow architektury na Sybir (2)

    i odbudowywać.

    • 19 4

    • Od razu na Sybir? Wystarczy mechaniczna pomarańcza.

      • 1 0

    • oj tam studentów

      Na sybir? to by sie z ruskimi dogadali i wiadomo co.
      Lepiej wykladowców, bo chociaz oprocz wudy to doswiadczenie maja

      • 1 0

  • Więcej takich opowieści!

    • 16 3

  • (2)

    "Schwarzkopfowi, który swój skład prowadził w Matemblewie". a następnie "Owego dnia Wegner przybył w interesach do kupca Schwarzkopfa. Swój skład towarowy miał on w baraku przy Mattenbuden (ul. Szopy )" co za konsekwencja!!!

    • 2 8

    • gdzie tu masz Matemblewo? Mattenbuden to ul. Szopy a nie Matemblewo, które nazywało się po niemiecku... Matemblewo ;)

      • 7 0

    • Nie widzę słowa o Matemblewie ...

      Nie widzę słowa o Matemblewie ...

      • 2 0

  • Gdansk kiedys i Gdansk teraz .... (2)

    Tak czytajac tą opowiesc mozna stwierdzic ze w Gdańsku sie kradło i kadnie nadal :) Mozna dodac jedno sformułowanie które czesto sie przewija w komentarzach : Ach ten Gdansk i Gdansczanie :)
    Ale patrzac z innego punktu Gdansk jest piekny,był i tylko miec nadzieje ze bedzie.Historia naszego miast też jest wspaniała i by byla taka nadal....

    • 15 3

    • Gdańsk był, jest nadal i nasza w tym rola aby w przyszłości był piękny... (1)

      A kradnie się wszędzie. Od samej góry począwszy !!!

      • 4 0

      • U nas w Gdyni są inne zasady moralne. Tu się po prostu jest uczciwym. Mowa o prawdziwych Gdynianach a jak już to jest to zwyczajny zabór mienia- nie mylić z kradzieżą.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy rozpoczęła działalność pierwsza gdańska rozgłośnia radiowa?

 

Najczęściej czytane