• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niszczyciele polskiej floty. Część 2

Michał Lipka
22 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
ORP Błyskawica, od 1976 r. okręt-muzeum cumujący przy nabrzeżu Mola Południowego w Gdyni. ORP Błyskawica, od 1976 r. okręt-muzeum cumujący przy nabrzeżu Mola Południowego w Gdyni.

Tydzień temu opisaliśmy zmiany, jakie zachodziły w polskich siłach podwodnych od czasu zakończenia działań wojennych. Dziś zaprezentujemy historię dużych okrętów uderzeniowych.



Czytaj także: Historia polskiej floty podwodnej, część I

Odkąd tylko Polska odzyskała niepodległość i dostęp do morza, zaczęły pojawiać się plany budowy silnej Marynarki Wojennej. Jedne z nich były czystą fantastyką - jak choćby te mówiące o potrzebie posiadania przez nasz kraj zamorskich kolonii i w konsekwencji floty co najmniej kilku pancerników oraz flotylli krążowników i kontrtorpedowców. Inne były już bardziej realne, choć i po dziś dzień niektórzy badacze sprzeczają się o ich zasadność.

Dość powiedzieć, że okres wojny przetrwały dwie duże przedwojenne jednostki (nie licząc słynnych "ptaszków", czyli trałowców typu Jaskółka). Były to ORP Błyskawica i Burza.

Nowe władze podjęły co prawda działania, aby choć niektóre okręty otrzymane podczas wojny od Brytyjczyków po wojnie przypłynęły do Gdyni, ale wobec zmieniającej się sytuacji geopolitycznej okazało się to niemożliwe (część okrętów powróciła zatem pod angielską banderę, a inne zostały przekazane flotom państw sojuszniczych np. Holandii czy Danii).

Powróćmy jednak do wspomnianych wcześniej niszczycieli.

Powojenna historia ORP Burza



ORP Burza pod koniec wojny nie oszczędzał swojej załogi - stale pogarszający się stan mechanizmów i maszyn wymagał bowiem od niej ciężkiej, niemalże syzyfowej pracy. Ostatecznie 8 maja 1944 roku okręt przeniesiony został do rezerwy, a w kolejnych miesiącach pełnił funkcję jednostki szkolnej.

Już po zakończeniu działań wojennych na pokładzie pojawili się marynarze z załóg okrętów podwodnych, dla których Burza stała się okrętem-bazą.

Gdy zakończyły się już wszystkie polityczne batalie i okazało się, że żadna z przekazanych Polakom jednostek do kraju nie przypłynie, zapadała decyzja, by ściągnąć chociaż te, które przed wojną należały do Polski. O ile z powrotem Błyskawicy nie było większego problemu (okręt do kraju przypłynął już w 1947 roku), to powrót Burzy wymagał więcej zachodu. Zły stan maszynowni wykluczał samodzielny rejs, dlatego też dopiero w lipcu 1951 roku jednostka wróciła na holu do Gdyni.

Początkowo nie wiedziano jak wykorzystać ten stary już okręt. W kwietniu 1955 roku zapadła decyzja, by ORP Burza stał się okrętem obrony przeciwlotniczej. Funkcję tę pełnił do czasu, aż postanowiono przekształcić go w jednostkę muzealną. Stało się tak 31 maja 1960 r.

Jednostka cieszyła się sporą popularnością wśród zwiedzających, chcących postawić nogę na pokładzie weterana atlantyckich konwojów. Niestety, weteran ten, mimo licznych starań załogi i stoczniowców, coraz bardziej zbliżał się do swego ostatniego rejsu. W maju 1976 roku Burza została zastąpiona w roli muzeum przez Błyskawicę. Po opuszczeniu bandery jeszcze przez jakiś czas służyła jako poligon przeciwpożarowy. Ostatecznie we wrześniu 1977 roku została zezłomowana. Niektóre elementy z wyposażenia ORP Burza możemy dziś oglądać w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni i w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Powojenna historia ORP Błyskawica



H-34 - to oznaczenie jest znane chyba każdemu, kto kiedykolwiek odwiedził Gdynię. ORP Błyskawica, bo o niej tu oczywiście mowa, to niewątpliwie jedna z najbardziej znanych wizytówek miasta i żywy przykład na to, że biało-czerwona bandera Marynarki Wojennej była obecna na niemalże wszystkich teatrach wojennych II wojny światowej.

Po zakończeniu wojny nowe polskie władze bardzo chciały, by okręt powrócił do kraju. Na wieść o tym, że nowoczesna wówczas Błyskawica ma zostać oddana Polsce, zdemontowali całe najnowocześniejsze wyposażenie elektroniczne, pozostawiając jedynie to, co znajdowało się na pokładzie przed wojną lub pochodziło z dostaw lend-lease.

Szybko pojawił się też problem ze skompletowaniem załogi. Jedne źródła podają, że chętnych było tak wielu, że trzeba było z nich wybierać "szczęśliwców" powracających do ojczyzny. Inne mówią coś wręcz przeciwnego: że z całej floty na obczyźnie wróciło jedynie 177 marynarzy, z czego 145 od razu złożyło prośbę o demobilizację.

Fakt jednak pozostaje faktem, że pod dowództwem komandora Bolesława Romanowskiego (znamienity fakt, okrętem musiał dowodzić podwodniak) ORP Błyskawica wpłynęła do Gdyni 4 lipca 1947 roku.

Dość szybko do załogi dobrano nowych marynarzy i okręt rozpoczął służbę jednostki szkolnej. Początkowo przebiegała ona spokojnie - pewnym przerywnikiem było zapewne wyjście w alarmie bojowym po uprowadzony okręt hydrograficzny Żuraw (o tej historii już pisaliśmy w trojmiasto.pl).

Kres spokojowi położyło tragiczne wydarzenie - 9 sierpnia 1967 roku doszło do pęknięcia przewodu pary w maszynowni, w efekcie czego siedmiu marynarzy zginęło.

Chyba dopiero wtedy zdano sobie sprawę, że Błyskawica, podobnie jak i Burza, jest już starą jednostką. Uszkodzenia po wypadku były poważne i okazało się, że niezbędny do wprowadzenia jednostki do służby byłby już nieopłacalny. Wtedy też zapadła decyzja, iż Błyskawica zastąpi Burzę w roli okrętu muzeum. I tak ORP Błyskawica pełni ją od od maja 1976 roku do dziś.

Nowe życie Wichra i Groma



Zarówno Wicher, jak i Grom, pływały pod polską banderą w okresie 20-lecia międzywojennego. Pierwszy z nich pozostał na straży polskiego wybrzeża, gdzie po zwycięskiej walce artyleryjskiej z nieprzyjacielskimi niszczycielami został zatopiony przez niemieckie lotnictwo. Drugi, opuściwszy Bałtyk, działał na zachodnich akwenach morskich. Podczas działań w Narwiku dał się we znaki niemieckim żołnierzom, ale podobnie jak i poprzednik, uległ nieprzyjacielskiemu lotnictwu.

Powojenny ORP Grom II podczas służby. Powojenny ORP Grom II podczas służby.
Po wojnie, chcąc wzmocnić flotę, dowództwo musiało zwrócić się po pomoc do ZSRR. Poproszono więc o wydzierżawienie (z opcją późniejszego zakupu) dwóch niszczycieli typu Skoryj.

Charakterystyka tych okrętów przedstawiała się następująco: długość blisko 121 metrów, wyporność 3181 ton, prędkość 36 węzłów. Uzbrojenie składało się z czterech dział kal. 130 mm, podwójnego działa kal. 85 mm, siedmiu pojedynczych działek kal. 37 mm wyrzutni torped oraz bomb głębinowych i torów minowych.

Jeden z nich stał się Gromem, który podniósł banderę 15 grudnia 1957 roku, drugi Wichrem, nad którym polska bandera załopotała 29 czerwca 1958 roku.

Oba te okręty zajmowały się głównie rejsami szkoleniowymi i funkcjami reprezentacyjnymi. Odwiedziły szereg zagranicznych portów (szczególnie istotny zwłaszcza dla załogi ORP Grom był Narwik, gdzie spoczywał pierwszy okręt tej nazwy).

Nieustanny postęp technologiczny (niebawem już działo miało zostać wyparte przez rakietę) i postępujący wiek obu jednostek spowodował, że w latach 70. oba niszczyciele zostały wycofane ze służby.

Co ciekawe, wraki obu okrętów wykorzystano jako naturalny falochron na Helu i nadal możemy je tam oglądać, mimo że natura dała im się już mocno we znaki.

Rakietowa Warszawa - pierwsza taka w polskiej flocie



Polska Marynarka Wojenna w czerwcu 1970 powinna poczuć się szczególnie wyróżniona. Wtedy to bowiem podniesiono polską banderę na niszczycielu typu Kotlin, nadając mu nazwę ORP Warszawa. Była to większa jednostka niż opływające już pod biało-czerwoną banderą niszczyciele, ale nie to było najważniejsze. Tak naprawdę liczyło się uzbrojenie nowej jednostki, w skład którego wchodziły podwójna wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych i wyrzutnie rakietowych bomb głębinowych. Tak, ORP Warszawa była pierwszym niszczycielem rakietowym polskiej floty!

Oczywiście oprócz tego okręt posiadał klasyczne uzbrojenie: podwójną armatę kal. 130 mm, armaty przeciwlotnicze kal. 45 mm czy też wyrzutnie torped, ale śmiało można powiedzieć, że to dzięki rakietom nowa jednostka zdeklasowała wszystkie inne jednostki dodatkowo wypełniając funkcję okrętu flagowego Polskiej Marynarki Wojennej.

ORP Warszawa II podczas wizyty w Londynie. ORP Warszawa II podczas wizyty w Londynie.
Zadania stawiane przed Warszawą skupiały się głównie na szkoleniu młodych marynarzy. Okręt dzielnie wypełniał swe obowiązki przez 16 lat, do początku roku 1986, kiedy to zapadła decyzja o jego wycofaniu.

Już wcześniej podjęliśmy starania o uzyskanie nowego okrętu podobnej klasy, tym bardziej, że w tym czasie nie dysponowaliśmy już żadnym niszczycielem w linii. Ostatecznie, pomijając kwestie proponowania przez ZSRR innych jednostek (np. okrętu typu Krivak III) wybór padł na niszczyciel rakietowy projektu 61M/MP Smiełyj.

Była to już znacznie potężniejsza jednostka niż jej poprzedniczka. Okręt uzbrojony był bowiem w charakterystyczne cztery wyrzutnie pocisków przeciwodblaskowy Termit 2 (wadą było to, że wyrzutnie było zamontowane na stałe i by wystrzelić pocisk trzeba było manewrować całym okrętem), cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych, jak również cztery działa kal. 76 mm i cztery działka szybkostrzelne kal. 30 mm.

Druga rakietowa Warszawa służyła 16 lat



Nowy okręt podniósł banderę 9 stycznia 1988 roku dodatkowo stając się okrętem flagowym Polskiej Marynarki Wojennej. Podczas swej 16-letniej służby okręt brał udział w licznych międzynarodowych ćwiczeniach jak również odbył szereg wizyt kurtuazyjnych. Niestety i wiek i koszty eksploatacyjne zrobiły ostatecznie swoje i po długim okresie cumowania w oksywskim porcie 5 grudnia 2003 roku na niszczycielu opuszczono polską banderę.

Niszczyciel rakietowy "Warszawa III". Skan z pisma Technika Wojskowa 6/91. Domena publiczna Niszczyciel rakietowy "Warszawa III". Skan z pisma Technika Wojskowa 6/91. Domena publiczna
Koniec był już czysto techniczną sprawą, bo jednostkę złomowano w 2005 roku. Wraz z tym wydarzeniem w Polskiej Marynarce Wojennej zakończyła się pewna era. Od tego bowiem czasu nie posiadamy już, poza Błyskawicą, żadnego niszczyciela, a co bardziej zaskakujące, nasza flota nie posiada już okrętu flagowego.

***


Era niszczycieli w polskiej flocie bezpowrotnie się skończyła. Dziś największymi polskimi jednostkami są fregaty OHP, które reprezentują polską banderę na niemalże wszystkich akwenach morskich (obecnie fregata ORP Gen. K. Pułaski bierze udział we wspólnych manewrach z Królewską Marynarką Wojenna Norwegii).

ORP 272 Gen. K. Pułaski w porcie Gdynia. ORP 272 Gen. K. Pułaski w porcie Gdynia.
Oczywiście, sceptycy będą twierdzić, że albo w ogóle flota nie jest nam potrzeba, albo jedynie małe jednostki uderzeniowe mają sens. Nie zapominajmy jednak, że polskie interesy nie ograniczają się jedynie do wód Bałtyku, a poza nim potrzeba już jednostek większych niż łupina.

Niestety, nieubłaganie zbliża się koniec służby fregat OHP i podobnie jak i z wspomnianymi już okrętami podwodnymi, istnieją plany zakupu/budowy nowych jednostek. Byleby tylko załogi naszych fregat nie musiały czekać na nie na lądzie...

Opinie (60) 3 zablokowane

  • Proszę się nie ośmieszać, Polska nigdy nie miała i nie będzie miała żadnej floty wojennej.

    • 5 5

  • niszczyciele to dobra nazwa bo od zawsze stały w porcie i niszczały

    .

    • 6 4

  • Nie nasmiewajcie sie z polskiej floty. (1)

    Oczywiscie w naszym polozeniu geograficznym bylo by bardzo trudno ja utrzymac majac przykre wpomnienia jak ORP Wicher i Gryf predko zakonczyly swoje zywoty. Flota musi byc dostosowana do naszych specyficznych warunkow i nie ma co marnowac czasu na budowe wielkich okretow bo to latwiutki cel do poslania na dno w razie czago. Ale duza grupe malenkich kasliwych i bardzo szybkich (50 do 60 kn) jednostek wielkosci scigaczy to mozna by bylo przemyslec.

    Ja zawsze zastanawialem sie po co Cesarstwo Audtro-Wegierskie posiadalo wielka flote na Dunaju? Chyba tylko po to aby blyszczec jako Cesarstwo. Bo po co wiecej....

    • 3 4

    • Cesarstwo Austro - Węgierskie posiadało flotę na Adriatyku.

      • 0 0

  • Pocisk przeciwodblaskowy Termit 2....

    a co to takiego?

    • 9 0

  • Porównując wiek okrętu do wieku auta pokazujesz brak wiedzy i całkowitą ignorancję,o braku w kultury w poście niewspominając

    Ani dziś ani jutro Polski nie będzie stać na nowe fregaty lub korwety.20-lat dla okrętu to nie tragedia są we wszystkich flotach(USAteż)rem.,moder.są bardzo groźnym przeciwnikiem.Ps jako że anglosasi są wg ciebie be to polecam Polskie:wydawnictwo..Altair" oraz ,,Defence24"ze spec.maryn.ktr.adm.Durą

    • 0 2

  • "Niszczyciele polskiej floty"

    Myślałem, że będzie o kolejnych ministrach obrony narodowej od czasu transformacji ustrojowej, o wszystkich, od lewa do prawa i od prawa do lewa!

    • 6 1

  • Ochotnicze Hufce pracy

    Panie pasjonacie. Co t o są "fregaty OHP" ? Czy służyli na nich junacy z OHP, czy to fregaty typu Oliver Hazard Perry?

    • 2 6

  • Niszczyciele naszej Floty.

    Zle zrozumialem ten tytul , myslalem ze to bedzie artykul o Antku .....

    • 7 4

  • Dwa najwieksze polskie niszczyciele w MW RP to:

    1. psychiatra - minister obrony z PO
    2. historyk - minister obrony z PiS

    • 1 2

  • Tytuł odpowiada aktulanie rządzącej formacji politycznej. (1)

    smutna prawda. Putin śmieje się pod nosem.

    • 0 4

    • ..rece opadaja

      ..to poprzednia ekipa odpowiedzialna jest za rozbrojenie naszej armii i floty (zakladajac, ze takie kiedykolwiek mielismy)..nasze terytorium i populacja skazane zostalo na bycie pasem wypalonej ziemi w razie konfliktu wschod-zachod.

      • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Po ogłoszeniu stanu wojennego Lech Wałęsa został:

 

Najczęściej czytane