• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Morderczy duet u znanego lekarza w Sopocie

Tomasz Kot
17 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

O takich ludziach jak Arnold F. i Marian D. mówi się, że dobrali się w korcu maku. Efektem ich spotkania było brutalne morderstwo, gwałty, napady rabunkowe, pobicia i strach tych, którzy mieli nieszczęście spotkać ich na swojej drodze.



Zanim los zetknął ich ze sobą, obaj mężczyźni mieli już w swoich życiorysach bogaty bagaż przestępstw różnego rodzaju. Urodzony w 1928 r. Arnold F., pochodzący z okolic Katowic, na swoim koncie miał liczne grabieże, napady i oszustwa. W 1945 r. aresztowano go za kradzież damskiej torebki na rynku. Gdy milicja zaczęła go ścigać, wyciągnął pistolet i zaczął się ostrzeliwać.

Złapany, trafił na dwa lata do więzienia. Wyszedł na mocy amnestii w 1947 r. i od razu zorganizował bandę rabunkową. Sam działał przebrany w mundur porucznika z biało-czerwoną opaską na ręku. Posługiwał się legitymacją oficera Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, którą ukradł pijanemu funkcjonariuszowi.

Gdy o nim i jego bandzie zrobiło się głośno na południu Polski, a milicja zaczęła deptać mu po piętach, wyjechał na północ, po drodze popełniając kolejne przestępstwa. Tak znalazł się w Gdańsku.

Cztery lata starszy Marian D. był warszawiakiem. W 1945 r. zgłosił się na ochotnika do Urzędu Bezpieczeństwa w Gdańsku. Po kilku miesiącach zdezerterował i zajął się kradzieżami. Trafił do więzienia i wyszedł z niego, podobnie jak F., w 1947 r. Zatrudnił się w sopockim zakładzie oczyszczania miasta. Po pewnym czasie okradł kasę zakładu i uciekł. W ten sposób funkcjonował. Jego ostatnim miejscem pracy była jedna z piekarni w Oliwie. Właśnie okradł swój zakład pracy i wsiadł do trolejbusu jadącego z Oliwy do Gdyni. Była sobota 13 grudnia 1947 r.

Mord maszynką do mięsa

Marian D., zanim wsiadł do trolejbusu, strzelił sobie przy oliwskiej pętli dla kurażu dwie setki wódki.

Rozsiadł się wygodnie, na krótko jednak, bo po chwili podszedł do niego konduktor. D. za żadne skarby nie chciał kupić biletu, wiec zaczął się szarpać z konduktorem. Bluznął na niego strumieniem przekleństw.

Na kolejnym przystanku do pojazdu wsiadł młody porucznik UB. Widząc bójkę nie wahał się długo, komu pomóc. Po chwili konduktor leżał na podłodze trolejbusu powalony ciosami obu mężczyzn.

Nowi kompani wysiedli w Sopocie i poszli oblać znajomość do restauracji hotelu Dworcowego przy placu Konstytucji 3 Maja 3 zobacz na mapie Sopotu (dziś w tym miejscu stoi Hotel Rezydent).

Obaj przypadli sobie do gustu. Zdrowo popijając zaczęli obmyślać sposoby na szybkie wzbogacenie się. Po kilku godzinach i kilku flaszkach wódki postanowili wcielić w życie swoje plany. Natychmiast.

Podeszli więc do jednego z mieszkań w kamienicy w centrum. Przedstawili się jako funkcjonariusze UB, którzy szukają dezerterów. Ponieważ w środku przebywało jednak kilku mężczyzn, wycofali się, stwierdzając, że jest ich za dużo.

Marian D. przypomniał sobie, że kilkadziesiąt metrów dalej, przy ulicy Kościuszki 5 zobacz na mapie Sopotu, mieszka bogaty lekarz.

Doktor Ryszard Woźniak był lekarzem znanym nie tylko w Sopocie, ale i w całym Trójmieście. Powodziło mu się - jak to lekarzowi - dobrze. W powszechnie panującej biedzie budziło to zawiść i wystawiało go na niebezpieczeństwo rabunku.

W kamienicy przy ul. Kościuszki mieszkał wraz z żoną, dwójką dzieci i 75-letnią matką. Doktor prowadził "przedwojenny" tryb życia. W prowadzeniu domu pomagała rodzinie Woźniaków 16-letnia służąca Irena.

Gdy do drzwi mieszkania zapukali rzekomi ubecy, doktora Woźniaka i jego żony nie było w domu. Dzieci spały w jednym z pokoi. Do drzwi podeszła Hanna Woźniak, matka lekarza.

- Poszukujemy ukrywających się dezerterów. Proszę otworzyć!

Starsza pani uchyliła drzwi. Widząc "oficera" otworzyła je szerzej. Wtedy ten w mundurze pchnął ją w głąb mieszkania. W ręku jednego z napastników pojawił się pistolet. Drugi wyjął nóż.

- Siadaj stara i bądź cicho, bo zarżnę - rzucił w jej kierunku jeden z bandziorów.

Napastnicy zaczęli przetrząsać szafy i szuflady. Znalezione łupy zaczęli pakować do trzech waliz, które znaleźli w mieszkaniu.

Po chwili starsza pani doszła do siebie. Zaczęła krzyczeć:
- Ratunku! Bandyci!
- Zamknij się
- warknął Arnold F.

Staruszka nie przestawała.

- Ucisz starą - rzucił F. do Mariana D.

Ten rozejrzał się wokół. Nóż schował, a w ręku trzymał właśnie damskie futro, które wpychał do walizy. Zaklął i rzucił ubranie na podłogę. Cofnął się kilka kroków do kuchni i złapał pierwszą rzecz, która rzuciła mu się w oczy. Była to metalowa maszynka do mięsa.

Podszedł do krzyczącej Woźniakowej i uderzył ją z całej siły w skroń trzymanym w ręku urządzeniem. Potem, w amoku, uderzył jeszcze kilka razy. Staruszka upadła na podłogę. Z rozbitej głowy buchała krew.

Arnold F. wyciągnął z kąta trzęsącą się ze strachu służącą.

- Gdzie pieniądze są schowane? Gadaj!
- F. potrząsał dziewczyną.
Ta kręciła przerażona głową.
- Nie mają państwo. Nnnie wiem - jąkała się.

Za ścianą rozległ się płacz dziecka. Marian D., który odłożył narzędzie mordu i zajął się ponownie pakowaniem łupów, znów sięgnął po maszynkę.

- Zatłukę gówniarza - wyrzucił z siebie.
- Zostaw w spokoju! Co masz do dziecka? - odpowiedział "porucznik". - Cicho tam, bo łby pourywam! - rzucił w kierunku pomieszczenia, z którego dobiegał płacz. Za ścianą zrobiło się cicho.

Potem F. zaciągnął Irenę R. do kuchni i tam ją zgwałcił. Po wszystkim związał ją i zakneblował.

Mimo że bandyci grasowali po mieszkaniu ponad dwie godziny, nie znaleźli pieniędzy. Ich łupem padła rodzinna biżuteria, niewielka ilość gotówki, dwa futra i ubrania o łącznej wartości 300 tysięcy złotych.

Przed godz. 23 mordercy wyszli z mieszkania targając ze sobą walizki. Przy dworcu wsiedli do taksówki nr 19 i pojechali nią do Gdańska, gdzie o 23.30 wsiedli do pociągu zmierzającego do Wrocławia.

Doktor Woźniak wrócił do domu około północy. Z przerażeniem stwierdził, że jego matka nie żyje. Odetchnął, gdy zobaczył, że nic nie stało się dzieciom.

Nie tracąc zimnej krwi zadzwonił na milicję.

Zbrodniarze byli już jednak daleko. Po przesiadce wysiedli w Toruniu, gdzie spieniężyli łupy. Potem obaj udali się na Śląsk w rodzinne strony Arnolda F. Nie zrezygnowali jednak ze swojego procederu, po drodze pijąc, bijąc i rabując wszystkich, którzy stanęli na ich drodze.

Ostatecznie zadekowali się w Małej Dąbrówce koło Katowic, skąd pochodził F. I tu dokonali kilku napadów, o czym dowiedziała się milicja.

8 stycznia 1948 r. F. i D. zostali aresztowani i przewiezieni konwojem do Gdańska. Przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Gdańsku stanęli 31 sierpnia 1948 r. Sądzeni w trybie doraźnym zostali skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano tydzień później, 7 września 1948 r. w podziemiach więzienia karno-śledczego przy ul. Kurkowej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku.

W późniejszych latach doktor Woźniak wyemigrował do Izraela. Został tam lekarzem w kibucu. Ci, którzy go znali twierdzili, że zawsze chciał wrócić do Trójmiasta. Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych między Polską a Izraelem w 1968 roku nie mógł już tego zrobić.

Opinie (49) 2 zablokowane

  • Takie wyroki powinno się stosować dzisiaj! (1)

    Zero tolerancji dla bandytów!!!!

    • 202 2

    • co to jest

      Co wy litwa piszecie o gwaltach morderstwach, to dzieci czytają powinna byc jakąś sekcja 18+

      • 4 15

  • wyobrażam sobie co taki element robił w czasie wojny (2)

    • 108 0

    • to samo co po wojnie, tylko bezkarnie... (1)

      • 24 1

      • Skąd wiesz, że bezkarnie?

        Przestępcy pospolici byli normalnie scigani przez policję kryminalną. czyli Kripo.

        • 3 5

  • Więcej takich artykułów :-)

    • 84 1

  • Super artykuł czlowiek mieszka tam i nie zna histori tych straych kamienic pozdrawiam

    • 97 2

  • A dzisiaj co (3)

    Więcej praw ma bandyta i złodziej niż poszkodowany. Jaka unia, takie prawo.

    • 99 3

    • W dobie prawa i sprawiedliwości (1)

      Nie ma ani jednego, ani drugiego.
      Za komuny też w sklepie mięsnym był rzeźnik, ale nie było mięsa.

      • 8 5

      • teraz mamy epoke chowu beztresowego w dobie Donaldinia na bandyte trzeba chuchac i dmuchac

        ostatnio lemingi krytykowały posty które pisały o obozach pracy przymusowej dla skazanych!!

        • 4 2

    • Bo taki bandyta to "element socjalnie bliski'. Takie są efekty rzadów europederastów

      • 6 3

  • Lubię ten cykl artykułów

    o dawnych przestępstwach na terenie Trójmiasta. Ciekawią mnie takie dawne historie.

    • 65 0

  • Mieszkanka obok... (3)

    Mieszkalismy przy Kościuszśki 7 po drugiej stronie ulicy.Moja mama opowiadała nam o służącej zgwałconej właśnie w tym mieszkaniu.Pózniej zamieszkała rodzina pani Dr.pediatra przemiła osoba oddana dzieciom.A teraz jest: Papirus : pozdrawiam sąsiadów!

    • 49 0

    • tak to prawda

      mieszkała tam pani doktór przemiła osoba rodzice chodzili tam ze mną jak byłam mała oj kiedy to było

      • 5 0

    • Dr

      Teraz mieszka tam rodzina dr Pa..sz? Podiatry?Bardzo dobra p.doktor,leczyla mnie ,guy bylem dzieckiem.pozdrawiam

      • 2 0

    • bez tytulu

      Rodzice tez chodzili ze mną do tej pani doktór a do Papirusa to już chyba 3 lata jak go nie ma teraz jest żabka

      • 3 0

  • Wiesz co napisano w Dekalogu ? Nie zabijaj ? i jest to flagowy tekst na barykady zwolenników zakazu kary śmierci? (1)

    a więc, w Dekalogu nie napisano NIE ZABIJAJ

    Bóg rzekł Mojżeszowi by napisał: NIE MORDUJ

    Sfałszowano Dekalog i to nie tylko w tym miejscu.

    Mord to bezprawne zabijanie a prawnie zabijać nakazał sam Bóg Jahwe w wielu innych prawach nadanych Izraelitom bo nie tylko Dekalog im nadał ale i ponad 500 praw innych np. " Czarownicy nie pozostawisz przy życiu " Jahwe nakazał uśmiercać w wielu innych przypadkach np. nakazał zabijać dorosłe dzieci które urągały rodzicom i w wielu wielu innych przypadkach.

    Dlatego nie należy mordować MORDOWAĆ. Tak jak w opisanej zbrodni natomiast za mord / pomijając wyjątki / nalezy się słuszna kara...

    • 15 14

    • poważka?

      • 4 1

  • słaby styl pisania (4)

    gratuluje rekonstrukcji wydarzeń,więcej historii kamienic i miejsc w Trójmieście,ale ten styl.....gorzej być nie może i brak emocji autora,facet pisze o gwałcie jak o zjedzeniu kanapki,strasznie się to czyta,artykuł na bardzo niskim poziomie,mimo bardzo ciekawej,choć tragicznej historii:-(

    • 7 55

    • To nie ma być Harlequin (2)

      tylko opisanie suchych faktów. Jest OK.

      • 9 1

      • mogło być więcej szczegółów z gosposią.............. (1)

        • 1 5

        • kręci cię przemoc?

          • 1 0

    • Napisz lepszy,czekamy.Nie potrafisz się prawidłowo nawet podpisać.

      • 2 0

  • Po co ten artykuł? (4)

    W jakim celu został zamieszczony ten artykuł? Gloryfikacja życia przestępców? Tworzenie legendy przestępców, którzy prowadzili bujne przestępcze życie? To może jeszcze coś o Nikosiu? Po co przypominać takie zdarzenia i takich ludzi? Ich dodatkową karą powinno być zapomnienie o nich na zawsze.

    • 16 63

    • Ja dziękuję...

      Panie Rafale...

      • 11 0

    • o NIkosiu też znajdziesz, wpisz w wyszukiwarkę...

      No i napij się melisy ;)

      • 13 2

    • Do Rafała.................

      Po to Rafałku zafajdany żeby, młodzież wiedziała i znała historię i od takiej strony. Ludzie nie dosyć że, przeżyli dwie wojny a tu takie łotrzyki się znaleźli. Ty Rafałku byś chciał być chowany w kryształowej kuli, nic co złe nie wiedząc. To taka młodzież bezstresowa co nie ma szacunku dla starszego człowieka. Wystarczy dzisiaj wsiąść do tramwaju i widzi się podobne rzeczy. Młodziaki sobie siedzą ze słuchawkami w uszach i wszystko mają w czterech literach. I spróbuj się tylko odezwać do takiego żeby zdjął nogi z siedzenia. Nie wspominając już o ustąpieniu miejsca staruszkom.

      • 12 1

    • Nie bo to tez historia

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

D-DAY. Okręty Polskiej Marynarki Wojennej w operacji desantowej w Normandii

wystawa

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Który władca sprowadził do Gdańska dominikanów?

 

Najczęściej czytane