- 1 Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo (112 opinii)
- 2 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (64 opinie)
- 3 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (129 opinii)
- 4 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (24 opinie)
- 5 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (81 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (193 opinie)
Kamienica Dorszów: o kobiecie, która straciła nazwisko
Osoby uhonorowane orderami lub odznaczeniami państwowymi mogą pośmiertnie zostać tych wyróżnień pozbawione, jeżeli dopuściły się czynów, wskutek których stały się ich niegodne. Można także pośmiertnie pozbawić kogoś honorowego obywatelstwa. Czy można jednak pozbawić osobę zmarłą nazwiska, które przez całe dorosłe życie nosiła? Brzmi niewiarygodnie, a jednak taka historia spotkała pewną gdyniankę.
Historia kamienicy przy skwerze Kościuszki 15
Przed wojną w kamienicy swój oddział miał Bank Franco - Polonais. Mieściła się w niej również prowadzona przez Pawła Websa "Cafe Mocca". Swoją kancelarię w budynku prowadził również notariusz Henryk Chudziński. W czasie okupacji skwer Kościuszki przemianowany został na Adolf Hitler Platz. Wówczas w kamienicy pod numerem 15 siedzibę znalazł Volksbank Gotenhafen e.G.m.b.H. Działała tam również "Cafe Wien".
Po zakończeniu działań wojennych budynek przez krótki czas zajmowały wojska radzieckie, a po jego opuszczeniu natychmiast przystąpiono do organizacji Wypożyczalni Centralnej Miejskiej Biblioteki Publicznej. Otwarta 20 sierpnia 1945 r. placówka funkcjonowała w tym miejscu do początku lat 90. ub. wieku.
W kamienicy przy skwerze Kościuszki 15 w okresie powojennym, w dawnym lokalu "Cafe Mocca", przez pewien czas funkcjonowało również Kasyno Oficerskie. Po rozwiązaniu umowy najmu z Wypożyczalnią Centralną Miejskiej Biblioteki Publicznej w kamienicy przy skwerze Kościuszki swoje siedziby znalazły kolejne banki, spółka Casinos Poland, a także biuro posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
"Powrót" do panieńskiego nazwiska po śmierci
Mąż Florentyny Dorsz zmarł w 1959 r., a ta z kolei żyła jeszcze prawie 30 lat, posługując się nazwiskiem Dorsz. W numerze 138 "Dziennika Bałtyckiego" z 15 czerwca 1988 r. zamieszczony został nekrolog informujący o jej śmierci i pochówku na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni. W internetowej wyszukiwarce Grobonet można odnaleźć położenie grobu, informację dotyczącą daty jej urodzin i śmierci oraz zdjęcie przedstawiające tablicę nagrobną, na której zamiast nazwiska Dorsz wykuto nazwisko Skwiercz. Florentyna Dorsz nigdy nie wyrażała chęci powrotu do nazwiska panieńskiego i do śmierci posługiwała się nazwiskiem przyjętym po mężu. Uczyniła to za nią osoba, która sfinansowała wykonanie nagrobka. Co było przyczyną tej pośmiertnej zmiany nazwiska?
Obok szczątków Florentyny Dorsz w grobie tym spoczywają również szczątki zmarłej w 1935 r. Elżbiety Skwiercz. Ta gdynianka znana z tego, że w 1922 r. ofiarowała grunt pod budowę pierwszego gdyńskiego kościoła p.w. N.M.P. Królowej Polski, uczyniła swoją bratanicę Florentynę Dorsz i jej młodszą siostrę swoimi spadkobierczyniami. Testament Elżbiety Skwiercz na przestrzeni dziesiątek lat był przyczyną licznych sporów sądowych, w których nazwisko Dorsz odegrało niepoślednią rolę. Spadkodawczyni na wykonawcę testamentu wyznaczyła bowiem męża Florentyny, Leona Dorsza. Po latach, kiedy Florentyna Dorsz zmarła, jeden z jej spadkobierców uznał, że ze względu na urazy żywione w stosunku do jej męża ma prawo do tego, aby pośmiertnie "przywrócić" Florentynie nazwisko panieńskie.
W większości książek i publikacji, w których wspomina się o kamienicy przy skwerze Kościuszki 15, gdy przywołuje się jego dawną właścicielkę, błędnie używa się jej nazwiska panieńskiego. Maria Jolanta Sołtysik w książce Na styku dwóch epok. Architektura gdyńskich kamienic okresu międzywojennego pisze o kamienicy, która stanęła w południowej pierzei skweru Kościuszki, należącej do Florentyny Skwiercz i jej męża Leona Dorsza. Może to sugerować, że kamienica wybudowana została przed ich ślubem, bądź też Florentyna Skwiercz po ślubie nie przyjęła nazwiska męża. Osoby dociekliwe obie te hipotezy mogą same zweryfikować, odwiedzając internetowy serwis Metryki GenBaza. Znajdują się tam zeskanowane księgi metrykalne, zarówno kościelne, jak i pochodzące z urzędów stanu cywilnego z całej Polski. Wśród skanów dokumentów, których oryginały przechowywane są w Archiwum Państwowym w Gdańsku, są księgi małżeństw z USC w Gdyni. W tej z roku 1932 pod nr 215 zarejestrowane zostało zawarcie związku małżeńskiego przez Leona Dorsza i Florentynę Skwierczównę. Panna młoda w księdze małżeństw pod adnotacją o ślubie podpisała się przyjętym po mężu nazwiskiem "Dorszowa".
Małżeństwo Dorszów budowę swojej kamienicy rozpoczęło 3 lata po ślubie. Czymś naturalnym powinno więc być nazywanie tego budynku "kamienicą Dorszów", tak jak ma to miejsce choćby w przypadku kamienicy Pręczkowskich. Tak jednak nie jest. Kolejny ceniony autor książek Sławomir Kitowski w albumie Gdynia - Miasto z Morza i Marzeń pod zdjęciem opisywanej kamienicy nie tylko napisał, że należała ona do Florentyny Skwiercz, ale pominął również drugiego współwłaściciela w sytuacji, kiedy to zezwolenie na budowę kamienicy skwer Kościuszki 15 wydane zostało referentowi gruntowemu Komisariatu Rządu w Gdyni Leonowi Dorszowi.
Muzeum Miasta Gdyni w ramach cyklu organizowanych spacerów tematycznych, świadomie lub też nie, wpisało się w narrację zmierzającą do tego, aby z przestrzeni publicznej zniknęło nazwisko Dorsz jako tych, którzy wybudowali opisywany budynek. Na trasie spacerowej o nazwie "Wymiary nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego Spacer historyczny śladami fotografa" jednym z przystanków jest kamienica przy skwerze Kościuszki 15, a w przygotowanym przez Muzeum opisie trasy jako jej dawną właścicielkę wskazano Florentynę Skwiercz.
Dokumenty urzędowe, takie jak miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, w kwestiach dotyczących objęcia przedwojennych kamienic ochroną konserwatorską powinny opierać się na innych dokumentach, takich jak wydane pozwolenia na budowę, czy też aktach urzędu stanu cywilnego. W przypadku obowiązującego dla śródmieścia Gdyni planu tak nie jest. Wskazuje się w nim bowiem, że ochroną konserwatorską objęta została przedwojenna część położonej przy skwerze Kościuszki 15 kamienicy Florentyny Skwiercz. Takie błędne informacje są szkodliwe. Dotykają bowiem pamięci o zmarłych i powielane sprawiają, że powstają kolejne "gdyńskie legendy".
Jak zatem chronić nazwisko po śmierci?
Nazwisko, tak jak inne dobra osobiste, pozostaje pod ochroną prawa cywilnego. Faktem jest to, że urodzona w 1909 r. Florentyna Skwiercz, wstępując w 1932 r. w zawiązek małżeński, przyjęła po mężu nazwisko Dorsz, a kamienicę przy skwerze Kościuszki 15 budowała już wraz ze swoim mężem Leonem.
Opisany powyżej przykład pokazuje jednak, że to ci, do których po śmierci trafi nasz majątek, mogą zadecydować za nas chociażby o tym, jakie nazwisko wyryte zostanie na naszym nagrobku. Czasami warto więc sporządzić testament i samemu za życia zadbać o to, jak zapamiętają nas ludzie, aby decyzji w tej kwestii nie pozostawiać spadkobiercom.
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Opinie (126) 3 zablokowane
-
2024-02-12 20:42
Gdy klikam w artykuł w sekcji "Wiadomości" oczekuję przeczytać aktualne wiadomości
a nie historyczne felietony.
- 0 2
-
2024-02-15 19:37
Być może...
Może rodzina Skwierczów miała z p. Dorszem jakiś kłopot, wszak po śmierci Skwierczowej, czyli po 1935 pisano w prasie o kryzysie psychicznym Dorsza (podawano, że milioner zwariował) w skutek kłopotów z urzędem skarbowym po otrzymaniu wielkiego spadku oraz postępowaniu karno-adm. w Komisariacie Rządu.
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.