• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kamienica Dorszów: o kobiecie, która straciła nazwisko

Piotr Pisarek
11 lutego 2024, godz. 18:00 
Opinie (126)
Widok z Kamiennej Góry na kamienicę Florentyny Dorsz (po lewej). Widok z Kamiennej Góry na kamienicę Florentyny Dorsz (po lewej).

Osoby uhonorowane orderami lub odznaczeniami państwowymi mogą pośmiertnie zostać tych wyróżnień pozbawione, jeżeli dopuściły się czynów, wskutek których stały się ich niegodne. Można także pośmiertnie pozbawić kogoś honorowego obywatelstwa. Czy można jednak pozbawić osobę zmarłą nazwiska, które przez całe dorosłe życie nosiła? Brzmi niewiarygodnie, a jednak taka historia spotkała pewną gdyniankę.



Historia kamienicy przy skwerze Kościuszki 15Mapka



Zależy ci na tym, co będzie napisane na twoim nagrobku?

Wybudowana przez Florentynę Dorsz i jej męża Leona kamienica przy skwerze Kościuszki 15 jest jednym z wielu przykładów gdyńskiej architektury modernistycznej. Na jej budowę małżeństwo Dorszów w Banku Gospodarstwa Krajowego zaciągnęło kredyt z Państwowego Funduszu Budowlanego w wysokości 100 000 zł. Wysoka na 27,5 m kamienica zaprojektowana została w 1935 r. przez inż. arch. Stanisława Garlińskiego i roboty budowlane rozpoczęto 2 września 1935 r. Żelbetowy szkielet konstrukcyjny budynku wypełniony został ceglanymi pustakami, w budynku zainstalowano centralne ogrzewanie oraz windę, a elewacja frontowa kamienicy oblicowana została płytami z jasnego piaskowca. Budowę zakończono w listopadzie 1936, a zezwolenie na użytkowanie całości budynku, w którym znalazło się 14 mieszkań, 2 lokale handlowe oraz 6 lokali biurowych, wydano 25 listopada 1936 r. To, co odróżniało kamienicę Florentyny Dorsz od innych projektów z tego okresu, to uniesiony na słupach, mocno przeszklony parter budynku oraz biegnące nad pasem parteru przez całą szerokość fasady zadaszenie.



Przed wojną w kamienicy swój oddział miał Bank Franco - Polonais. Mieściła się w niej również prowadzona przez Pawła Websa "Cafe Mocca". Swoją kancelarię w budynku prowadził również notariusz Henryk Chudziński. W czasie okupacji skwer Kościuszki przemianowany został na Adolf Hitler Platz. Wówczas w kamienicy pod numerem 15 siedzibę znalazł Volksbank Gotenhafen e.G.m.b.H. Działała tam również "Cafe Wien".

Fotografia z karty ewidencyjnej budynku przy Adolf Hitler Platz 15 z czasów okupacji. Fotografia z karty ewidencyjnej budynku przy Adolf Hitler Platz 15 z czasów okupacji.
Po zakończeniu działań wojennych budynek przez krótki czas zajmowały wojska radzieckie, a po jego opuszczeniu natychmiast przystąpiono do organizacji Wypożyczalni Centralnej Miejskiej Biblioteki Publicznej. Otwarta 20 sierpnia 1945 r. placówka funkcjonowała w tym miejscu do początku lat 90. ub. wieku.

W kamienicy przy skwerze Kościuszki 15 w okresie powojennym, w dawnym lokalu "Cafe Mocca", przez pewien czas funkcjonowało również Kasyno Oficerskie. Po rozwiązaniu umowy najmu z Wypożyczalnią Centralną Miejskiej Biblioteki Publicznej w kamienicy przy skwerze Kościuszki swoje siedziby znalazły kolejne banki, spółka Casinos Poland, a także biuro posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

"Powrót" do panieńskiego nazwiska po śmierci



Pocztówka z czasów okupacji - Gotenhafen, Adolf Hitler Platz, Cafe Wien. Pocztówka z czasów okupacji - Gotenhafen, Adolf Hitler Platz, Cafe Wien.
Mąż Florentyny Dorsz zmarł w 1959 r., a ta z kolei żyła jeszcze prawie 30 lat, posługując się nazwiskiem Dorsz. W numerze 138 "Dziennika Bałtyckiego" z 15 czerwca 1988 r. zamieszczony został nekrolog informujący o jej śmierci i pochówku na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni. W internetowej wyszukiwarce Grobonet można odnaleźć położenie grobu, informację dotyczącą daty jej urodzin i śmierci oraz zdjęcie przedstawiające tablicę nagrobną, na której zamiast nazwiska Dorsz wykuto nazwisko Skwiercz. Florentyna Dorsz nigdy nie wyrażała chęci powrotu do nazwiska panieńskiego i do śmierci posługiwała się nazwiskiem przyjętym po mężu. Uczyniła to za nią osoba, która sfinansowała wykonanie nagrobka. Co było przyczyną tej pośmiertnej zmiany nazwiska?

Obok szczątków Florentyny Dorsz w grobie tym spoczywają również szczątki zmarłej w 1935 r. Elżbiety Skwiercz. Ta gdynianka znana z tego, że w 1922 r. ofiarowała grunt pod budowę pierwszego gdyńskiego kościoła p.w. N.M.P. Królowej Polski, uczyniła swoją bratanicę Florentynę Dorsz i jej młodszą siostrę swoimi spadkobierczyniami. Testament Elżbiety Skwiercz na przestrzeni dziesiątek lat był przyczyną licznych sporów sądowych, w których nazwisko Dorsz odegrało niepoślednią rolę. Spadkodawczyni na wykonawcę testamentu wyznaczyła bowiem męża Florentyny, Leona Dorsza. Po latach, kiedy Florentyna Dorsz zmarła, jeden z jej spadkobierców uznał, że ze względu na urazy żywione w stosunku do jej męża ma prawo do tego, aby pośmiertnie "przywrócić" Florentynie nazwisko panieńskie.



W większości książek i publikacji, w których wspomina się o kamienicy przy skwerze Kościuszki 15, gdy przywołuje się jego dawną właścicielkę, błędnie używa się jej nazwiska panieńskiego. Maria Jolanta Sołtysik w książce Na styku dwóch epok. Architektura gdyńskich kamienic okresu międzywojennego pisze o kamienicy, która stanęła w południowej pierzei skweru Kościuszki, należącej do Florentyny Skwiercz i jej męża Leona Dorsza. Może to sugerować, że kamienica wybudowana została przed ich ślubem, bądź też Florentyna Skwiercz po ślubie nie przyjęła nazwiska męża. Osoby dociekliwe obie te hipotezy mogą same zweryfikować, odwiedzając internetowy serwis Metryki GenBaza. Znajdują się tam zeskanowane księgi metrykalne, zarówno kościelne, jak i pochodzące z urzędów stanu cywilnego z całej Polski. Wśród skanów dokumentów, których oryginały przechowywane są w Archiwum Państwowym w Gdańsku, są księgi małżeństw z USC w Gdyni. W tej z roku 1932 pod nr 215 zarejestrowane zostało zawarcie związku małżeńskiego przez Leona Dorsza i Florentynę Skwierczównę. Panna młoda w księdze małżeństw pod adnotacją o ślubie podpisała się przyjętym po mężu nazwiskiem "Dorszowa".

Małżeństwo Dorszów budowę swojej kamienicy rozpoczęło 3 lata po ślubie. Czymś naturalnym powinno więc być nazywanie tego budynku "kamienicą Dorszów", tak jak ma to miejsce choćby w przypadku kamienicy Pręczkowskich. Tak jednak nie jest. Kolejny ceniony autor książek Sławomir Kitowski w albumie Gdynia - Miasto z Morza i Marzeń pod zdjęciem opisywanej kamienicy nie tylko napisał, że należała ona do Florentyny Skwiercz, ale pominął również drugiego współwłaściciela w sytuacji, kiedy to zezwolenie na budowę kamienicy skwer Kościuszki 15 wydane zostało referentowi gruntowemu Komisariatu Rządu w Gdyni Leonowi Dorszowi.

Muzeum Miasta Gdyni w ramach cyklu organizowanych spacerów tematycznych, świadomie lub też nie, wpisało się w narrację zmierzającą do tego, aby z przestrzeni publicznej zniknęło nazwisko Dorsz jako tych, którzy wybudowali opisywany budynek. Na trasie spacerowej o nazwie "Wymiary nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego Spacer historyczny śladami fotografa" jednym z przystanków jest kamienica przy skwerze Kościuszki 15, a w przygotowanym przez Muzeum opisie trasy jako jej dawną właścicielkę wskazano Florentynę Skwiercz.

Widok od strony skweru Kościuszki na kamienicę Florentyny Dorsz (po prawej). Widok od strony skweru Kościuszki na kamienicę Florentyny Dorsz (po prawej).
Dokumenty urzędowe, takie jak miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, w kwestiach dotyczących objęcia przedwojennych kamienic ochroną konserwatorską powinny opierać się na innych dokumentach, takich jak wydane pozwolenia na budowę, czy też aktach urzędu stanu cywilnego. W przypadku obowiązującego dla śródmieścia Gdyni planu tak nie jest. Wskazuje się w nim bowiem, że ochroną konserwatorską objęta została przedwojenna część położonej przy skwerze Kościuszki 15 kamienicy Florentyny Skwiercz. Takie błędne informacje są szkodliwe. Dotykają bowiem pamięci o zmarłych i powielane sprawiają, że powstają kolejne "gdyńskie legendy".

Jak zatem chronić nazwisko po śmierci?



Nazwisko, tak jak inne dobra osobiste, pozostaje pod ochroną prawa cywilnego. Faktem jest to, że urodzona w 1909 r. Florentyna Skwiercz, wstępując w 1932 r. w zawiązek małżeński, przyjęła po mężu nazwisko Dorsz, a kamienicę przy skwerze Kościuszki 15 budowała już wraz ze swoim mężem Leonem.

Opisany powyżej przykład pokazuje jednak, że to ci, do których po śmierci trafi nasz majątek, mogą zadecydować za nas chociażby o tym, jakie nazwisko wyryte zostanie na naszym nagrobku. Czasami warto więc sporządzić testament i samemu za życia zadbać o to, jak zapamiętają nas ludzie, aby decyzji w tej kwestii nie pozostawiać spadkobiercom.
Piotr Pisarek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (126) 3 zablokowane

  • Splata kredytu (1)

    A jak to było że po zaciągnięciu kredytu wybudowała kamienice a po wybuchu wojny i po jej zakończeniu jeżeli nie spłaciła zobowiązań zadłużenie względem banku przepadło?

    • 7 1

    • Ktoś tu słusznie przypomniał, że kredyt na koszty budynku w Gdyni, dla wsparcia budownictwa, był w połowie umarzany

      jeśli go w rok postawiono. Ponieważ ileś czasu do wojny minęło, zapewne resztę kredytu (50 tys. zł) powoli spłacali. Czyli spłacone mieli niby w ponad połowie. Spłacone, czy raczej zobowiązanie kredytowe obniżone o ponad 50%. Ale to już by trzeba wyższej sztuki i szukania w przepisach "promocyjnych" dla Gdyni lat 30-tych, czy na 31 sierpnia 1939r. byli właścicielami kamienicy w ponad 50%. Może tak, może jednak nie.

      • 3 0

  • Te, admin, pis już się skończył, może już przestań cenzurować wpisy (2)

    Wg IP z waszej pisiej czarnej listy? Wrócisz do tego zwyczaju, gdy kurdupel znowu cię przekupi za garść rubli.

    • 4 10

    • Kurdupel ryzy teraz u koryta

      • 3 5

    • z nimi nie wygrasz, taki właściciel

      • 1 3

  • W przypadku kobiet mogę to zrozumieć. (5)

    Wraca do panieńskiego.
    Facet ma łatwiej, nic nie musi testamentowo zapisywać.
    Czy się mylę?

    • 1 3

    • Do swojego rodowego nazwiska

      • 0 4

    • kto wraca i do czego? (3)

      Jak przyjmujesz podczas ślubu nazwisko męża, to nie ma żadnego powracania, chyba ze przez proces sadowy

      • 6 1

      • (2)

        Śmierć rozwiązuje takie zobowiązania, np.wszystkie śledztwa wszczęte przed śmiercią w momencie śmierci zostają umarzane.

        • 0 6

        • ty jesteś PISowcem, prawda? Ewentualnie konfederatą... (1)

          Bo foliarzem to na 100%

          • 0 5

          • Peter Konfederata 2

            • 0 0

  • .. to rodzina z Kartuz....

    a nie z Gdyni

    • 6 1

  • I to jest ciekawy przypadek zakłamywania historii przez lokalnych historyków... (4)

    Którzy bez sprawdzenia w źródłach, albo po prostu ignorując źródła w najlepszym przypadku powielili nazwisko z nagrobka, w gorszym świadomie przychylili się do wersji rodziny.

    • 9 0

    • Obstawiałbym ten gorszy (3)

      Bo jednak jak piszesz, zgodzę się, że szanujący się historyk wie jak i gdzie takie informacje sprawdzić

      • 2 0

      • wielu z nich rozmawia z rodzinami, widać lubią się nawzajem (2)

        Swoja droga ja wolałbym nazwę kamienica dorsza, bo jest ciekawsza

        • 6 1

        • (1)

          śledzia bardziej

          • 0 3

          • Hali buta

            • 0 0

  • (1)

    Bezkarnie wykopali wszystkich lokatorów. Aż przykro.

    • 6 0

    • Nie sądzę

      Na 22 lokale w kamienicy są 2 mieszkania, z czego jedno "młodych" państwa Skwierczów, a w drugim mieszka jeszcze dożywotnio starsze małżeństwo lokatorów. Cała rodzina to bardzo sympatyczni i kulturalni ludzie.

      • 1 1

  • Chciałbym przypomnieć, że w herbie Gdyni jest DORSZ (1)

    • 7 1

    • W herbie Gdyni

      są dwa śledzie, kiedyś śledzie były jak dorsze,teraz to szprotki jak śledzie.

      • 1 1

  • Przypominam "redaktorowi"

    że na fotografii "po prawej" to jest lewa strona ogladającego i odwrotnie.

    • 1 1

  • a ja nie chce nagrobka mogiły czy innego ustrojstwa, spalić rozsypać mi się marzy....ale niestety kosciół odbiera mi to prawo wyboru zmuszając do zakopania i opłacania przez x-lat kawałka ziemi....

    • 0 7

  • Rodzina Skwiercz (1)

    Faktem jest, że trochę nieruchomości mają. Że walczą o swoje. Ich prawo. Nie zazdroszczę. Natomiast mam jedną istotną uwagę. To nie ich zasługa, ba, to nawet nie zasługa ich przodków, że Gdynię wybudowano akurat tu, gdzie mieli swoje ziemie. Gdyby nie pomysł Wendy i Kwiatkowskiego, dziś może ich tereny nadal były obsiane pszenicą. Faktem jest, że zacnie ten fakt wykorzystali. Ale to oni powinni miastu składać hołd i dziękować, że dostali taki dar od losu. Żeby było sprawiedliwe, dopiero obecne pokolenie, bo za komuny lekko pewno nie było. Dlatego zniesmaczyła mnie historia walki z miastem o Skwer obok Teatru Muzycznego, który po prostu sprzedali Hossie. Od strony prawnej mieli rację, natomiast w mojej ocenie, biorąc pod uwagę to co napisałem wyżej, niesmak pozostał.

    • 9 2

    • Proszę się doinformować czy na pewno napisała Pani prawdę. Znam tą rodzinę i nie jest to do końca prawda. Hossa w PRE odkupiła ziemię głównie od spadkobierców, którzy w Gdyni nawet nie mieszkają... rodzina, którą Pani wymieniła bardzo szanuje ziemię swoich przodków i ich samych. Wg mojej wiedzy swojej części spadku nie chcą i nigdy nie chcieli sprzedać. Czy mieli szczęście, że na ich i innych rodzinach ziemi powstało miasto? To spekulacje. Może w inny sposób wykorzystaliby ziemię. Może byłaby dzisiaj wiele więcej warta.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak w krzyżackim gdańsku nazywano różańce?

 

Najczęściej czytane