- 1 Zagraniczni trenerzy Lechii. Fatalny bilans (10 opinii)
- 2 Burza piaskowa na początek wiosny (3 opinie)
- 3 Elektrownia na Westerplatte po nowemu (90 opinii)
- 4 Nieznane dokumenty i zdjęcia z Westerplatte (8 opinii)
- 5 Pomogą w odnalezieniu przodków (87 opinii)
- 6 Zabytek ukryty przed oczami przechodniów (32 opinie)
Jak "Grom" spoczął na dnie fiordu
Podczas działań II wojny światowej na zachodzie Polska Marynarka Wojenna straciła siedem okrętów. Pierwszym z nich był ORP "Grom", bliźniacza jednostka dzisiejszego okrętu muzeum ORP "Błyskawica". "Grom" został zatopiony w norweskich fiordach w wyniku zadziwiającego ataku lotniczego.
11 maja 1937 roku uroczycie podniesiono banderę na ORP "Grom". W tamtym czasie okręt nie miał sobie równych na Bałtyku w swojej klasie. Zdjęcia z jego prób morskich, gdy płynął z prędkością ok. 40 węzłów (przeszło 70 km/h), stały się wizytówką stoczni White'a w Cowes.
16 maja 1937 roku ORP "Grom" po raz pierwszy zawinął do Gdyni z miejsca wzbudzając podziw i zainteresowanie wśród mieszkańców. Niedługo potem zaczął się proces szkolenia i nieustannych ćwiczeń przerywany jedynie na wizyty kurtuazyjne składane m.in. w Kopenhadze i Tallinie. W historii okrętu należy odnotować również mało chlubne wydarzenie, jakim było uszkodzenie "Groma" na początku 1939 roku - przez niefrasobliwą służbę oficerów wachtowych okręt wszedł na mieliznę uszkadzając śruby i wał jednej z nich.
Wobec zajęcia przez Niemców Kłajpedy i gróźb kierowanych wobec Polski "Grom" znajdował się w stanie nieustannego pogotowia bojowego. Wtedy też realnego kształtu nabrał plan Pekin, który zakładał przejście trzech jednostek dywizjonu OORP "Grom", "Błyskawica" i "Burza" na wody Wielkiej Brytanii celem podjęcia walki u boku Royal Navy. 30 sierpnia jednostki opuściły więc wody Bałtyku, a już 6 września "Grom" wziął udział w swym pierwszym patrolu bojowym w rejonie Szkocji. Wtedy też dało o sobie znać złe wyważenie jednostki - podczas silnych sztormów okręt notował prawie 50 stopniowe przechyły. Podczas jednego z nich fala zmyła jednego z marynarzy za burtę - bosman Władysław Kalinowski stał się więc pierwszą wojenną ofiarą z "Groma". Po powrocie do portu zapadła decyzja o odciążeniu "Groma" i "Błyskawicy", co wydatnie poprawiło stateczność obu jednostek.
Po opuszczeniu stoczni "Grom" powrócił do służby konwojowej. W 1940 roku - polskie niszczyciele zostały skierowane na norweskie wody, gdzie brały udział w eskorcie konwoju HN 24, a następnie w osłonie uszkodzonego ciężkiego krążownika HMS "Suffolk".
19 kwietnia 1940 roku polskie okręty kierowano w rejon Narwiku - dotarły tam jedynie OORP "Grom" i "Błyskawica", gdyż "Burza" musiała powrócić do Anglii celem naprawienia uszkodzeń powstałych podczas silnego sztormu. Przed pozostałymi okrętami postawiono zadanie atakowania wykrytych stanowisk nieprzyjaciela i uniemożliwienie mu umocnienia się na swych pozycjach. 2 maja "Błyskawica" została uszkodzona w potyczce z niemieckimi działami kal. 88 mm i musiała udać się na drobny remont do Skjelfordu. "Grom" po przyjęciu na pokład dowódcy dywizjonu kmdr por. Stanisława Hryniewieckiego z kolei udał się na patrol w rejonie, Rombakken. Miała to być jego ostatnia wyprawa.
3 maja w godzinach porannych, podczas patrolu w głębi fiordu, "Grom" został zaatakowany przez dobrze zamaskowane działa kal. 88 mm, którym udało się uszkodzić maszynownię niszczyciela. W odpowiedzi "Grom" wystrzelił przeszło 500 pocisków artylerii głównej niszcząc nieprzyjacielskie stanowiska. Niedługo potem wraz z brytyjskim pancernikiem wziął udział w ostrzeliwaniu kolejnych niemieckich umocnień.
W niektórych opracowaniach historycznych możemy natrafić na niepokojąca notatkę, mówiącą o ostrzelaniu przez polski okręt niemieckiego szpitala, który według informacji wywiadu był w rzeczywistości składnicą uzbrojenia i amunicji, jednakże wobec braku dokładniejszych informacji na ten temat brak jest możliwość pełnej weryfikacji tego zdarzenia. Faktem jest, że również 3 maja, dla uczczenia polskiego święta ostrzelano i zniszczono niemiecką flagę ze swastyką stojącą na jednej z gór Narwiku.
Poranek 4 maja 1940 zastał "Groma" u wejścia do fiordu wraz z trzema jednostkami brytyjskimi. Okręty szykowały się do ponownego ostrzału niemieckich stanowisk, gdy na niebie dostrzeżono dwa nieprzyjacielskie samoloty, a chwilę potem wysoko nad nimi jeszcze jeden. Początkowo wydawało się, że Niemcy zaatakują okręty brytyjskie. Nikt nie spodziewał się, że trzeci samolot, który znajdował się na pułapie przeszło 5 tys. metrów przeprowadzi skuteczny atak. Stało się jednak inaczej - samolot zrzucił wiązkę sześciu bomb, z których dwie trafiły wolno poruszającego się "Groma".


W wyniku zatonięcia okrętu śmierć poniosło 59 marynarzy, głownie starszych podoficerów, którzy zostali uwięzieni w mesie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje postawa II mechanika, porucznika Aleksego Krąkowskiego, jedynego poległego oficera, który nie bacząc na grożące niebezpieczeństwo pozostał w maszynowni nie dopuszczając do wybuchu kotłów okrętowych. Pośmiertnie awansowano go do stopnia kapitana marynarki.
Tymczasem do blisko 130 znajdujących się w wodzie polskich rozbitków Niemcy otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Kres temu położyły jednostki brytyjskie, które pośpieszyły na pomoc i osłoniły polaków swymi burtami. Niezwykłym wydarzeniem, które szczególnie utkwiło w pamięci Polakom były dźwięki polskiego hymnu, jakim zostali powitani wchodząc na pokład brytyjskiego pancernika. Dziś działania ORP "Grom" w walkach Narwiku upamiętnia również tablica pamiątkowa w tym mieście.
Nazwa ORP "Grom" jeszcze dwukrotnie pojawiła się w polskiej marynarce wojennej. W roku 1957 nadano ją niszczycielowi otrzymanemu od ZSRR (ze służby skreślono go 19 kwietnia 1973 roku). Na początku lat 90. do służy w polskiej flocie weszły małe okręty rakietowe projektu 660 (jeden z nich mogliśmy niedawno podziwiać podczas Parady Morskiej MW), którym nadano nazwy historycznych niszczycieli z okresu II wojny światowej - jeden z nich to oczywiście ORP "Grom".
Opinie (37) ponad 10 zablokowanych
-
2011-07-09 10:01
"Tymczasem do blisko 130 znajdujących się w wodzie polskich rozbitków Niemcy otworzyli ogień z karabinów maszynowych." (3)
W odwecie teraz rzucamy śnieżkami w niemieckich sportowców.
- 19 21
-
2011-07-09 22:10
bardziej dziwak niż marunda (2)
a co? - powinniśmy strzelac do niemieckich sportowców ostrą amunicją?
- 6 3
-
2011-07-09 23:45
tak (1)
;) ołów przyspiesza metabolizm
- 8 2
-
2011-07-10 10:10
dobre
- 1 1
-
2011-07-09 10:23
dzięki
ciekawy tekst, pozdrawiam autora :)
- 21 6
-
2011-07-09 10:28
Ciekawa lekcja historii ze zdjeciami
jak w temacie
- 24 1
-
2011-07-09 10:42
"...samolot zrzucił wiązkę sześciu bomb, z których dwie trafiły wolno poruszającego się "Groma"...' - tu należało chyba dopisać, że Pan cytuje? I z kogo? No i ten "fjord" :) Ale generalnie plus za ciekawe tematy artykułów.
- 13 1
-
2011-07-09 13:01
Ludzie - tu jest więcej błędów i bzdur niż w Białej Księdze Macierewicza! (9)
Po 1wsze - operacja wyjścia z Bałtyku przed wybuchem wojny dyonu ktt nosiła nazwę PEKING a nie PEKIN!
Po 2gie - do jakich zadań były budowane ktt typu Grom? Do ganiania po Atlantyku za sowieckimi transportami? Co to za bzdura! Na Bałtyku Sowieci mieli krążowniki, pancerniki i flotę o wiele silniejszą od naszej ale już mocno starzejącą się (prócz krążowników typu Kirow) - ktt typu Grom, określane w dokumentach KMW jako okręty torpedowo-artyleryjskie (w tej kolejności) miały dzięki swojej prędkości doskoczyć do zespołu wroga i posłać mu torpedy w momencie gdy ten zbliżałby się do polskiego wybrzeża lub naszego konwoju! Odesłanie okrętów na Atlantyk raz - odsłoniłoby całe nasze wybrzeże od jakiejkolwiek obrony, dwa - było niewykonalne pod względem logistycznym (gdzie baza, gdzie smary, skąd uzupełnienia?), trzy - jak sam autor później pisze, okręty te nie były budowane do działań na Atlantyku tylko na spokojniejszych wodach Morza Bałtyckiego.
Po 3cie - skąd ta informacja, że oba aparaty torpedowe znajdują się na wraku Groma? To kolejna bzdura gdyż i badania prowadzone przez norwegów i polska ekspedycja wykazały, że wrak jest przełamany właśnie na wysokości drugiego aparatu torpedowego i owego aparatu, jak również kadłuba na pewnym odcinku, nie ma.
Żenujące są te błędy i wypaczenia dokonywane na łamach tego portalu przez p. Lipkę. Czas najwyższy skończyć z publikowaniem bzdur!- 38 13
-
2011-07-09 17:42
(3)
Zawsze był PEKIN i tyle.
Coś sie tobie pomieszało- 6 9
-
2011-07-09 20:52
Peking był zawsze!!!
- 10 4
-
2011-07-09 22:37
PEKING (1)
- 8 3
-
2011-07-10 13:08
PEKING jak cholera !!!!
oczywiście że PEKING
- 4 2
-
2011-07-09 20:56
bo teraz "doktorant" jest od przepisywania - nieuważnego od Pertka lub Wieczorkiewicza...
- 8 1
-
2011-07-10 13:10
że co?
a czytałeś Białą Księgę Macierewicza? czy może piszesz tak bo naczytałeś się bzdur o niej w GW?
- 6 6
-
2011-07-10 13:23
to npisz art do 3m.pl i skasuj za wiedze prawdę jedyną słuszną :) (1)
albo powiadom, ze za darmoszkę zrobisz recnezję przed publikacją :) - korektę itp
- 1 4
-
2011-07-10 16:46
Korektę? Nie da się!
Przy tej ilości błędów które za każdym razem M.L. serwuje w swoich artykułach nie da się zrobić tylko korekty - trzeba by napisać artykuł od nowa!
- 4 0
-
2011-07-10 14:45
sam coś napisz, ty tylko zawsze stękasz to tak tamto s****, a sam nic nie napisze wielki historyk....
- 1 4
-
2011-07-09 17:44
Huraaaa!!!! Doktorant Lipka !!!! HURAAAAAAA!!!!!
w końcu nowy artykuł, bo doktorant Lipka wszystko wie !
- 14 6
-
2011-07-09 17:54
A tyle rowów do wykopania jest...
- 11 1
-
2011-07-09 19:59
Michał Lipka, o kurcze, nie znam się, ale nieźle Panu pakują na forum...
- 16 3
-
2011-07-09 20:01
Panie Doktorze, (1)
przydalo by sie wyjasnic tragedie naszego pieknego transatlantyka m/s Pilsudski troszke starszego blizniaka Batorego. Jedne zrodla podaja ze wjechal na dwie miny a inne zrodla podaja ze zostal storpedowany. Chociaz Niemcy nie potwierdzaja tej informacji. Podobna zreszta sprawa zaistniala juz 21 Listopada 1916 roku na Morzu Egejskim kiedy zatonal s/sw Britannic (nastepca tragicznego Titanica). Do tej pory tak naprawde nie wiadomo czy w przypadku Britannica to bylo wjechanie na miny czy niemieckie torpedy zatopily angielskiego kolosa.
- 12 1
-
2011-07-09 20:56
jaki tam doktor - to magister jeszcze...
- 5 3
-
2011-07-09 20:07
Co do faktu odnosnie strzelania do polskich rozbitkow (4)
to nalezy tez przypomniec jeszcze tragiczniejsza historie. Wiadomo ze najsmutniejszy los spotkal dwa statki ktore wyszly z Gdyni m/s Wilhelm Gustloff i s/s Cap Arcona. Wiemy co sie stalo z Gustloffem ale kiedy Anglicy zbombardowali Cap Arcone juz na wodach niemieckich to wtedy z nabrzeza Niemcy strzelali do swoich rozbitkow. Dlaczego? O tym sie dzis nie mowi.
- 8 3
-
2011-07-10 10:36
Co do Arcony
wystarczy sięgnąć do Wiki;
- 2 2
-
2011-07-11 08:03
wikipedia kłamie
sięgnąłem do wiki, aby przeczytać o Cap Arcona. I widzę tutaj bardzo duże rozbieżności pomiędzy polską a niemiecką wersją opisu. Na niemieckojęzycznej stronie można przeczytać, że rozbitkowie z Cap Arcona / więźniowie byli zabijani przez brytyjskie samoloty. A zabijanie rozbitków w wodzie przez Niemców nie miało miejsca !!! Przedstawione są natomiast pewne tezy i ewentualne przebiegi wypadków, które nie do końca zostały wyjaśnione. Typowe dla wielu spraw zbrodni z okresu wojny.
- 3 0
-
2016-05-05 01:00
Z tragedią "Cap Arcony" było trochę inaczej...
https://pl.wikipedia.org/wiki/SS_Cap_Arcona
- 0 0
-
2016-07-21 21:02
cap arcona
Podobno na Cap Arcona przewoźono więźniów ze Stuthofu i postanowiono się ich pozbyć.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.