• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia zabytkowego dworu w Kiełpinie Górnym

Jakub Gilewicz
3 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Dziurawy dach, brak jednej ze ścian i walący się strop - tak na początku lat 80. wyglądał zabytkowy dwór przy ul. Goplańskiej zobacz na mapie Gdańska w Kiełpinie Górnym. Zrujnowanym obiektem zainteresowały się jednak trzy rodziny z Trójmiasta i po trzech latach remontu przywróciły zabytkowi wiele z dawnej świetności.



Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w Kiełpinie Górnym?

- Kładliśmy zaprawę i cegły, heblowaliśmy deski, obijaliśmy dach papą. Bardzo wiele rzeczy robiliśmy sami - wspomina pani Zofia siedząc na drewnianej werandzie, która powstała bez użycia gwoździ.
Trzy spokrewnione ze sobą rodziny porwały się z motyką na słońce. W 1982 r. postanowiły kupić zrujnowany dwór w Kiełpinie Górnym zobacz na mapie Gdańska i samodzielnie go wyremontować. XIX-wieczny zabytek miał walące się stropy, dziurawy dach i okna, przez które hulał wiatr, a nie miał choćby jednej ze ścian i drzwi wejściowych.

- Brat stwierdził, że to jest to miejsce. Był zdeterminowany, bo miał żonę i trójkę dzieci, i musiał wynajmować pokój, a szukał czegoś dla rodziny. Mnie to z kolei z początku przerażało - opowiada pani Zofia.
JacekJolanta, MaciejZofia oraz TadeuszLudmiła zabrali się do pracy. Z pomocą przyszła też bliższa i dalsza rodzina. Ojciec Zofii stracił nawet kciuk podczas heblowania. Poza tym pomógł konserwator zabytków.

- To były takie czasy, że nic nie można było kupić. Jedynie dzięki glejtowi od konserwatora można było w pierwszej kolejności dostać jakieś materiały budowlane. Bez tego nic byśmy nie zrobili. Choć i tak było co nie miara szukania na przykład tartaku, gdzie można było dostać drewno - wspomina mieszkanka XIX-wiecznego zabytku, który stoi na terenie dawnej posiadłości szlacheckiej Hoch Kelpin, położonej nieopodal Szadółek.
Zabójstwo, kradzież koni i przemyt

  • Tak dwór w Kiełpinie Górnym wyglądał latem 1982 r.
  • Tak dwór w Kiełpinie Górnym wyglądał latem 1982 r.
  • Tak dwór w Kiełpinie Górnym wyglądał latem 1982 r.
- Burzliwe były dzieje osady tudzież losy jej pełnych temperamentu mieszkańców. Na jednym z właścicieli majątku w 1545 roku zaciążył haniebny zarzut dokonania czynu napiętnowanego przez gdańszczan ze szczególną surowością. Chodziło o kradzież czterech koni - pisał prof. Jerzy Samp w książce "Gdańskie dwory i pałace".
Badacz dziejów Gdańska przytoczył też nieco późniejszą historię, którego bohaterami byli właściciele Kiełpina: Jan von Wysiecki oraz Adam von Klosiński.

- Obaj wypowiedzieli bezwzględną walkę mieszkańcom pobliskich Szadółek. Zaczęło się od przysłowiowego sporu o miedzę i przywileje, skończyło zaś zabójstwem w 1677 r. jednego z tamtejszych gospodarzy, gdy ten niefortunnie wdał się z Wysieckim w sprzeczkę. Winowajcy uszło to jakoś płazem, odnotowano bowiem, że kilka lat później tenże ze szwagrem, upiwszy się, dokonali zbrojnej napaści na dom gospodarza Wagnera z Szadółek - opisywał prof. Samp.
Z kolei później, bo w XIX wieku, właścicielem posiadłości był między innymi Karl Stanisław Gralath, syn burmistrza Gdańska Karla Friedricha Gralatha. Zresztą Karl posiadał nie tylko Kiełpino Górne, ale także wsie Sulmin, Otomin i Jasień.

  • Zrujnowanym zabytkiem zainteresowały się jednak trzy rodziny z Trójmiasta.
  • Zrujnowanym zabytkiem zainteresowały się jednak trzy rodziny z Trójmiasta.
  • Zrujnowanym zabytkiem zainteresowały się jednak trzy rodziny z Trójmiasta.
Jak podaje Gedanopedia, w 1860 r. Kiełpino Górne wraz z przynależnymi doń przysiółkami Jakubowo (Jacobau) i Kolberg, liczyło 15 domów i 196 mieszkańców. Wśród nich było 115 katolików i 81 ewangelików. A poza tym we wsi funkcjonował browar i dwie karczmy.

- Karl Stanisław Gralath nie mieszkał jednak w Kiełpinie. Majątek ten traktował jako źródło dochodów. Natomiast Gralath jest prawdopodobnie twórcą zachowanego do dziś dworu i założenia gospodarczego, które jednak oparte jest na wcześniejszym układzie - ocenił Kamil Sobolewski, autor strony poświęconej historii m.in. Kokoszek, Bysewa i Kiełpina.
Przeczytaj też: Historia zrujnowanej stacji Kokoszki

Po I wojnie światowej, zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego, wieś znalazła się w granicach Wolnego Miasta Gdańska. Nieopodal Kiełpina, w Karczemkach, znajdowało się bowiem przejście graniczne. W pobliskich lasach kwitł przemyt żywności do miasta. Poza tym, jak podaje Sobolewski, w dwudziestoleciu międzywojennym powstała w Kiełpinie Górnym staroluterańska świątynia.

- Do 1945 r. właścicielami dworu była natomiast rodzina, która prowadziła w Gdańsku przy ulicy Tkackiej sklep z futrami. Rodzina mieszkała przy 3 Maja, a z posiadłości w Kiełpinie Górnym korzystała latem. Na co dzień w dworze mieszkał natomiast zarządca - opowiada pani Zofia, która utrzymuje kontakt z potomkami przedwojennych właścicieli.
Trzy lata remontu, aby przywrócić świetność dworowi

  • Remont zrujnowanego dworu zajął trzy lata. Pierwsza z trzech rodzin wprowadziła się do zabytkowego budynku w 1985 r.
  • Remont zrujnowanego dworu zajął trzy lata. Pierwsza z trzech rodzin wprowadziła się do zabytkowego budynku w 1985 r.
  • Remont zrujnowanego dworu zajął trzy lata. Pierwsza z trzech rodzin wprowadziła się do zabytkowego budynku w 1985 r.
  • Remont zrujnowanego dworu zajął trzy lata. Pierwsza z trzech rodzin wprowadziła się do zabytkowego budynku w 1985 r.
Po wojnie, jak podał Sobolewski, dwór podzielono na dwie części - w jednej była szkoła oraz mieszkania nauczycieli. Po czym w latach 60. szkołę przeniesiono do innego budynku, a w 1973 r. Kiełpino Górne zostało przyłączone do Gdańska. Niszczejącym dworem zajęły się natomiast w 1982 r. trzy rodziny z Trójmiasta.

- Wykonywaliśmy sami bardzo wiele prac ogólnobudowlanych. Skorzystaliśmy jedynie z pomocy cieśli, dekarza, tynkarzy i hydraulika - wspomina pani Zofia.
Remont zabytkowego dworu trwał trzy lata. Pierwsza z trzech rodzin wprowadziła się latem 1985 r., kolejna po Bożym Narodzeniu, a ostatnia w 1986 r.

- Mieszkańcy ówczesnego Kiełpina Górnego widzieli, ile sił i pracy włożyliśmy, aby przywrócić świetność dworowi. Przyjęli nas bardzo miło do swojej społeczności - kończy pani Zofia.

Poznaj też historię Dworu I w Oliwie. Materiał z 2015 r.

Opinie (57) 2 zablokowane

  • Nadhera, dom z dusza a nie puste bezduszne szklo i metal.

    • 8 0

  • ,,To były takie czasy, że nic nie można było kupić." (3)

    Nie można było kupić mięsa, masła, pidżamy dla dziecka, za to niektórzy mogli nabyć dworek... Szkoda, że nie napisano w jakich okolicznościach udało się wejść w posiadanie takiej nieruchomości. Z pewnością było to niemożliwe dla przeciętnego śmiertelnika. Tym nie mniej bardzo dobrze, że dzięki czyjejś determinacji i chęci do uratowania tego budynku zdołano wyremontować dworek i ocalić od zapomnienia.

    • 12 19

    • Widzę ,że się miotasz pomiędzy :

      "Jak oni to kupili" a "chwała im za to,że wyremontowali". Otóż wszyscy byliśmy wtedy bardziej dotknięci brakiem masła,mięsa i pieluch , więc zapominamy ,że ówczesna zdychająca już władza rozsprzedawała na lewo i prawo istniejące jeszcze resztki "dawnej świetności". Zatem bez większego problemu można było kupić za grosze zrujnowane pałacyki i dwory na Pomorzu i Mazurach.

      • 12 3

    • Takie rudery to władza oddawała za grosze.

      Gorzej było zdobyć materiały budowlane. Nie pracując w branży budowlanej, albo nie mając tam dojść lub pieniędzy by kupić materiały od osób pokątnie tym handlujących bardzo trudno było zdobyć jakiekolwiek materiały. Sam znam osoby, które za PRL z własnoręcznie wyniesionych materiałów z budów domy pobudowały.

      • 1 0

    • a co niektórzy dostali willę na żoliborzu, bo są prawdziwymi polakami i patriotami! menele kurduple!

      • 1 0

  • szacunek - ale remont b. słaby

    to właściwie nowy budynek na metariałową modłę lat 80-tych. Zastanawia głębokość osadzonych okien. Jeżeli to nie styro to przynajmniej tak wygląda -> bardzo źle.

    • 2 16

  • Miejscóweczka (1)

    Swoją drogą zawsze zastanawia i przeraża, jak szybko można doprowadzić budynek do kompletnej ruiny. Smutne wspomnienie PRL-u - chaszcze i walące się pałace.

    • 14 1

    • dla jasności

      Jeszcze więcej popadło w ruinę obiektów zabytkowych po 1989 roku niż wcześniej. Chociaż z kolei paradoksalnie po 89 r. do dziś więcej odbudowano.

      • 3 0

  • Sąsiadka

    Znam te rodziny osobiście.
    Wspaniali ludzie , zwłaszcza śp Pan Jacek.
    Sąsiadka.

    • 23 1

  • Bardzo milo.

    W latach 88-89 pracowalam u p G., swietna rodzina. Pan Jacek i pani Jola przemili ludzie, dzieci bardzo fajne, maly Mateusz. Swietny klimat rodzinno- domowy. Nie moglam uwierzyc, ze p. Jacek zmarl, byl jeszcze mlody. Dwor do tej pory mile wspominan. Stare dzieje. Pozdrawiam

    • 22 0

  • Teorie spiskowe debili

    Każdy zazdrosci. Ludzie po prostu kupili - totalna ruinę - i ja doprowadzili do stanu uzywalnosci. Ale spiskowcy spod znaku dobrej zmiany na pewno doszukaja się tu "dziadka z Wehrmachtu". Znam właścicieli, świetni i sympatyczni ludzie, którzy własnymi siłami odbudowali dworek w czasach, gdy w Kielpinie przysłowiowe psy d...ami szczekaly.

    • 32 1

  • Pewnie teraz im zabiorą! (2)

    Bo sie nagle okaże ze to bezprawnie jakiegoś starego nie niemca co łape wyciagał!
    a Budyn bez problemu odda nie niem ieckiemu developerowi za fanty w POstacji upustu na 1000000 mieszkanko!

    • 4 12

    • Dedykacja dla tłuka powyżej (1)

      Julian Tuwim: Nazwać kogoś idiota to nie obraza, to diagnoza.
      Ps. jawor tłuku to ty? bo cuchnie twoją paranoiczną obsesją na tle Adamowicza.

      • 2 0

      • Adamowicz sam sobie winien, że ludzie mają obsesję na jego punkcie,

        ostatni występ na Westerplatte, nie dość, że w pomiętolonym garniturze,
        z niezadbanym zarostem, to jeszcze mówił (przemawiał---kto to napisał? ) nie na temat !
        Wstyd za takiego prezydenta.

        • 1 0

  • (2)

    ale to chyba nie trojmiasto wiec autor chyba skasuje

    • 2 12

    • Jak najbardziej Trójmiasto :). Gdańsk dla uściślenia.

      • 0 0

    • W '73 KG przyłączone do Gdańska....
      No ku*wa debil...

      • 0 0

  • I na tym przykładzie widać jak wszystko się zmieniło.

    Wtedy taką ruinę podjęto się ratować, mimo chronicznego braku materiałów budowlanych, a teraz wyburza się budynki w znacznie lepszym stanie, które można było spokojnie wyremontować bez konieczności rozbiórki, jak na przykład dawną przychodnię w Oliwie.
    No i tego rodzaju zapaleńców z pieniędzmi, czy to pośród osób prywatnych czy deweloperów chętnych do ratowania zabytków w Gdańsku ze świecą szukać. A np. w Sopocie nie ma z tym problemów patrząc ile starych willi wypiękniało na przestrzeni ostatnich lat.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się pierwsza jednostka samodzielnie zaprojektowana i wykonana w gdyńskiej stoczni?

 

Najczęściej czytane