- 1 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 2 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 3 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (36 opinii)
- 4 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
- 5 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
Dolinny Młyn, zapomniana atrakcja Sopotu
Było to jedno z najpopularniejszych miejsc w Sopocie na początku jego kariery jako kąpieliska i jedno z najbardziej rozpoznawalnych. Dziś o dawnym symbolu miasta przypomina leżąca w głębi parku Grodowego willa przy ul. Winieckiego 49.
Przez dziesięciolecia miejsce to znane było mieszkańcom i turystom jako Dolinny Młyn. Miejsce to leży na dawnym szlaku wiodącym z doliny Babi Dół do morskiego brzegu. Dnem doliny obecnie przebiega ulica Malczewskiego.
U wlotu do doliny swój początek bierze jeden z 11 sopockich potoków - Babidolski. Struga o długości 1,6 km na powierzchni pojawia się po zachodniej stronie torów kolejowych nieopodal ul. Pokorniewskiego. Mimo wybetonowanego koryta teren wokół strumienia do dziś jest bardzo grząski, nawet w dolnych partiach skarpy.
Pod torami kolejowymi rzeczułka przepływa ceglano-betonowym przepustem, aby z drugiej strony pojawić się we wschodniej części wąwozu, którego strome zbocza osiągają 12 m wysokości. Potem potok znika pod ziemią, by wypłynąć nieopodal Łazienek Północnych.
Ciastka młynarzowej
Na skraju malowniczego parowu w 1827 r. Emanuel Senf wybudował młyn zbożowy napędzany drewnianym kołem o średnicy 4 m. Nieodłącznym elementem krajobrazu był staw młyński, który powstał po spiętrzeniu wód potoku.
Zgodny z duchem epoki romantyczny sztafarz miejsca zaczął przyciągać liczne grono spacerowiczów, rekrutujących się zarówno z kuracjuszy działającego już kąpieliska Jana Jerzego Haffnera, jak i miejscowych.
W ten sposób powstała i utrwaliła się w powszechnej świadomości jedna z pierwszych sopockich atrakcji turystycznych i ówczesny symbol miejscowości. Nic dziwnego, że młynarz postanowił zdyskontować powodzenie, jakim cieszył się młyn, i uruchomił ogródek kawiarniany z punktem widokowym, który został oznaczony na mapie Sopotu z lat 1843-44, podobnie jak pobliski staw i płynący głębokim parowem Potok Babidolski.
Miejsce nazywano Thalmühle, czyli Dolinnym Młynem. Lokal słynął z ciastek wypiekanych przez żonę młynarza. Malownicza okolica Thalmühle przyciągała co roku kolejnych turystów. O jego popularności może świadczyć fakt, że opisała je na kartach swojego pamiętnika Jadwiga Łuszczewska - Deotyma (1834-1908).
Do młynka
Pisarka, będąc w Sopocie w 1858 r., tak opisała tę atrakcję:
"Jedną z najpiękniejszych jest tak zwana przechadzka "Do młynka". To dziwne, że jak do miejsc zaklętych nie ma do niej drogi i trzeba iść na przełaj (...), dochodzi się do urwistej kotliny, gdzie potok wrąc, kipiąc i trzęsąc od gniewu, obraca młyńskie koło. Prostopadłe prawie ściany parowu powtarzają te łoskoty odurzającym echem".
Dziesięć lat później staw młyński został zasypany, a część zabudowań i urządzeń rozebrano. Zabudowania młyniska znalazły się bowiem dokładnie na trasie wytyczanej wówczas linii kolejowej z Gdańska do Szczecina i dalej do Berlina.
Część popadających w ruinę zabudowań stało dość długo, skoro jeszcze w 1890 r. w tomie XI "Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego" znalazła się informacja, że: "romantyczny widok przedstawia się z pagórka Thalmühle, gdzie są jeszcze szczątki młyna".
Wkrótce po tym Dolinny Młyn ponownie ożył.
Kawa z waflami i z widokiem
W 1892 r. nieopodal miejsca, gdzie stał młyn, nad wąwozem Potoku Babidolskiego, wybudowano stojący do dziś piętrowy budynek neobarokowej willi z przeszklonym pawilonem i przybudówkami.
W nowym gmachu uruchomiono restaurację, oczywiście o nazwie Thalmühle. Tyle że turyści dochodzili do niej nie od zachodniej strony miasta, odciętej torami kolejowymi, lecz od wschodu, od strony ulic Wilhelmstrasse (Haffnera) i Nordstrasse (Powstańców Warszawy).
Na parterze mieściła się restauracja i kawiarnia, a na pietrze pokoje do wynajęcia i mieszkania. Miejsce znów stało się popularne wśród kuracjuszy i turystów.
Stojąca nad samą Skarpą Sopocką przybudówka o konstrukcji ryglowej została wybudowana wcześniej niż budynek restauracji. Prawdopodobnie jest to pozostałość pierwotnych zabudowań gospodarczych młyna, przebudowana w późniejszych latach.
Wiktor Kulerski (1865-1935), działacz narodowy i właściciel pensjonatu Dom Polski, w swoim przewodniku "Po Sopotach i okolicy..." w 1892 r. polecał to miejsce, pisząc:
"Dziś puszczamy się po obiedzie na wycieczkę. Ulicą Północną dochodzimy do ul. Thalmühle, która nas prosto do kawiarni Thalmühle wiedzie. Skąd ta nazwa Thalmühle? - pomyśli może niejeden. Oto stąd: w głębokim jarze, gdzie dziś jeszcze strumyk huczy, stał niegdyś młyn, który dlatego, że stał w jarze, zwano Talmühle. Wszedłszy na górę, zasiadamy do kawy z waflami i zachwycamy się razem cudnym krajobrazem, rozpostartym w dali u stóp naszych".
Sądząc z zachowanych pocztówek, był to jedyny w swoim rodzaju widok na zabudowę ul. Wilhelmstrasse (Haffnera) oraz pływające po zatoce statki. Pierwszym właścicielem lokalu był Ferdynand Elstorpff. Wraz z nim w 1898 r. mieszkali w willi gospodyni Elizabeth Topp i nieznany nam z imienia dozorca Swieczkowski.
Na początku XX w. restauracja otrzymała adres Thalmühlerweg 8/10. Wówczas prowadził ją już Bernhard Trzeciack. Mieszkał tu również woźnica i dostawca towarów Arthur Gaffke.
W dwudziestoleciu międzywojennym w czasach Wolnego Miasta Gdańska zmieniono adres budynku na Thalmühlerweg 12. Kolejnym właścicielem budynku był Hans Brandstätter i prowadząca restaurację Charlotta Lange.
Po 1930 r. budynek nabyła Miejska Kasa Oszczędnościowa w Sopocie, natomiast restaurację prowadzili państwo Macholl.
Willa w głębi parku
W 1937 r. restauracja i kawiarnia zostały zamknięte. Być może drzewa przesłoniły widok na morze albo leżąca na uboczu restauracja przestała być atrakcyjna jako miejsce wycieczek.
W gmachu zainstalowała się wytwórnia pieców kaflowych Waltera Gehrmanna. W czasie II wojny światowej oprócz wytwórni pieców swoją siedzibę miała tutaj zmotoryzowana grupa SA Weischel (NSKK - Motorsturm 1/M6).
Po 1945 r. budynek stał się domem mieszkalnym i otrzymał nowy adres ul. Winieckiego 49.
Opinie wybrane
-
2021-05-09 13:00
Kiedys Sopot to bylo miejsce (1)
Teraz to mekka warszawiakow, plastikowych celebrytow i "koneserow" takich jak z "Zatoki Sztuki".
Tylko historie warto wspominac, a o terazniejszosci lepiej zapomniec.- 168 9
-
2021-05-11 22:33
100 / 100
- 0 1
-
2021-05-09 18:20
Sopot Miasto widmo (2)
Moje miasto Sopot umarło. Jest to miasto hotel. Została coraz mniejsza garstka emerytów i studenci po sezonie. Właściciele mieszkań nie szanują współlokatorów i otoczenia. Liczy się tylko zysk. Z miejsca którego było dumą jego mieszkańców stało się wspomnieniem. Wszyscy się wyprowadzili. Brak młodych. Smutne
- 128 8
-
2021-05-09 20:12
Bo dzieciaki zwietrzyły kasę i posprzedawali mueszkania rodziców (1)
wykupione za grosze i stali się milionerami
- 8 3
-
2021-05-09 20:25
Ten, kto cwany, to trzyma, bo sopockie nieruchomosci jeszcze sa za tanie !
Wystarczy poczekac jeszcze jakis czas i wtedy wpadna powazne pieniadze ...
- 1 5
-
2021-05-09 14:30
Świetny skrót od ul. Malczewskiego na plażę (4)
Można by przy potoku zrobić przejście piesze pod torami. Było by super połączenie. Teraz dolinka jest zapomniana.
- 60 3
-
2021-05-10 13:29
czy trzeba skręcić za wiaduktem na wysokości Wejherowskiej?
- 0 0
-
2021-05-09 22:06
Od Malczewskiego przejście na plażę? Jak? To zupełnie inne miejsce. (1)
- 1 0
-
2021-05-10 23:57
torami na szago
torami idziesz, chwila strachu i pyk pyk
- 0 0
-
2021-05-09 18:44
Najlepszy skrót
- 1 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.