- 1 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (202 opinie)
- 2 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (29 opinii)
- 3 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 4 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 5 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
- 6 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
Daniel Gabriel Fahrenheit: najsłynniejszy w świecie gdańszczanin
Kim jest najbardziej znany gdańszczanin na świecie? Można się na ten temat spierać, ale w kilku krajach anglosaskich, w tym w Stanach Zjednoczonych, dzień w dzień wymieniane jest nazwisko tylko jednego: Fahrenheita.
Daniel Gabriel pochodził z dość zamożnej rodziny kupieckiej. Daniel Fahrenheit senior poślubił Concordię z domu Schumann, pochodzącą ze znanego rodu gdańskich przedsiębiorców. Sama rodzina Fahrenheitów wywodziła się prawdopodobnie z Hildesheim. Źródła podają, że dziadek fizyka w 1650 r. przybył do Gdańska z Knipawy - jednego z trzech miast wchodzących w skład ówczesnego Królewca.
Daniel Gabriel był najstarszym z piątki dzieci, które dożyły wieku dorosłego. Jego szczęśliwe dzieciństwo zostało brutalnie przerwane, gdy w wielu 15 lat stracił oboje rodziców, którzy zmarli w wyniku zatrucia grzybami. Chłopiec został wysłany do Amsterdamu, żeby kształcić się na kupca. Spędził tam cztery lata, ale handel go nie pociągnął, miał inne pasje i plany na życie. Chciał zająć się nauką, a szczególnie jednym zagadnieniem, z którym ludzkość jak dotąd nie potrafiła sobie poradzić: jak, przy pomocy jakiego urządzenia i w jakiej skali zmierzyć temperaturę.
W roku 1582 Galileusz skonstruował "termoskop". Urządzenie składało się z naczynia z winem, w które wetknięto odwrócone dnem do góry drugie naczynie, tak aby jego długą wąską szyjkę zanurzyć w czerwonej cieczy. Zmiany temperatury obserwowano na podstawie wznoszenia się lub opadania poziomu wina w szyjce mniejszego naczynia. Istotą działania przyrządu była zmiana objętości powietrza w górnej części mniejszego naczynia, które, kurcząc się, zasysało wino ze zbiornika poniżej. Wadą tej konstrukcji było jednak to, że otwarty układ reagował oprócz temperatury również na wahania ciśnienia atmosferycznego.
Wiedział o tym Fahrenheit. I w jego termometrze rtęciowym udało się słabości wynalazku poprzednika usunąć.
Nie wiadomo dokładnie jak doszło do tego, że na ciecz naukowiec wybrał rtęć. Doszedł do tego zapewne w wyniku długotrwałych badań i analiz, prościej mówiąc: prób i błędów. Działo się to prawdopodobnie na przełomie wieku XVII i XVIII. Już samy wynalazek byłby wielkim osiągnięciem, gdyby nie to jeden szczegół: brakowało skali dla pokazywanych przez termometr zmian. To stało się kolejnym zadaniem fizyka, które - jak się potem okazało - zajęło mu 15 lat.
Podstawą skali Fahrenheita była skala termometryczna, opracowana w 1701 przez duńskiego astronoma Ole Rømera. Gdańszczanin spotkał się z duńskim astronomem i po rozmowach z nim rozpoczął prace nad własną wersją.
Ostatecznie Fahrenheit ogłosił światu swój wynalazek w roku 1715. Punkt zerowy skali wyznaczony został na podstawie najniższej temperatury odnotowanej zimą z 1708 na 1709 rok w Gdańsku. Z kolei 100 stopni Fahrenheita miało być temperaturą jego ciała. Tu jednak naukowiec popełnił błąd, bo nie wziął pod uwagę swego stanu podgorączkowego. Okazało się, że 100 stopni wyznaczył na 37,8 stopnia w ustalonej później skali Celsjusza.
W uznaniu za wybitne osiągnięcia naukowe 38-letni Fahrenheit został członkiem elitarnego Królewskiego Towarzystwa Nauk w Londynie.
Aby móc poświęcić się nauce, zarobkowo wyrabiał termometry, barometry oraz wysokościomierze.
Epokowe odkrycie Fahrenheita obowiązywałoby do dziś, gdyby w 1742 roku szwedzki astronom, Anders Celsius, nie zaproponował innej skali, opartej na zachowaniu się wody, gdzie 0 stopni to temperatura przechodzenia wody z fazy stałej w ciekłą, a 100 stopni to temperatura jej wrzenia. Celsius pokonał Gdańszczanina i wyparł jego skalę z użycia niemal z całego świata, z wyjątkiem ówczesnych Wysp Brytyjskich. Przez Anglików skala Fahrenheita została przeniesiona do Ameryki Północnej, Australii i Nowej Zelandii. Udający się tam Europejczycy muszą przejść szybki kurs przeliczania Celsjusza na Fahrenheita.
O autorze
Piotr Rowicki
- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.
Opinie (49) 3 zablokowane
-
2012-05-02 13:01
A ja słyszałem, że zmierzył temperaturę swojej chorej żony,
żeby wyznaczyć 100 stopni.
- 15 3
-
2012-05-02 12:44
Myślałem, że chodzi o mnie :)
- 18 4
-
2012-05-02 12:37
bardzo dciekawy artykuł
dziękuję :)
- 17 4
-
2012-05-02 12:14
(4)
Typowo polskie nazwisko, zreszta jak wszystkich słynnych gdańszczan.
- 36 12
-
2012-05-02 12:17
(3)
A jak mial na nazwisko pierwszy polski wojt Gdyni?
- 10 5
-
2012-05-02 12:19
Radtke to chyba nazwisko kaszubskie? (1)
Oni tam mają bardzo wiele nazwisk kończących się na "e": Petke, Niedtke, Hevelke ;)
- 14 1
-
2012-05-02 12:21
Jasne.
Miliony Niemców z takim nazwiskami to zapewne zniemczeni Kaszubi :D
- 11 4
-
2012-05-02 12:20
bardzo słowiańskie
Johann Radtke.
- 11 3
-
2012-05-02 11:58
taka mała dygresja
tablica pamiątkowa a na niej tekst "dom urodzin"... urodziny jako takie ma się rok rocznie więc tam powinno stać raczej "dom narodzin" bądź też "dom rodzinny, w którym urodził się"...
- 34 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.