• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niezwykły rejs balią z Krakowa do Gdańska

Rafał Borowski
24 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Jedna z niewielu zachowanych fotografii, dokumentujących niezwykłą wyprawę do Gdańska. Niestety, ta jedyna w swoim rodzaju balia nie zachowała się do czasów współczesnych. Na zdjęciu widoczni są dwaj uczestnicy rejsu. Pośrodku siedzi Stanisław Gołębiowski, po lewej Kazimierz Beroński. W rejsie brała również udział Maryla Szewczyńska, której nie ma na zdjęciu. Jedna z niewielu zachowanych fotografii, dokumentujących niezwykłą wyprawę do Gdańska. Niestety, ta jedyna w swoim rodzaju balia nie zachowała się do czasów współczesnych. Na zdjęciu widoczni są dwaj uczestnicy rejsu. Pośrodku siedzi Stanisław Gołębiowski, po lewej Kazimierz Beroński. W rejsie brała również udział Maryla Szewczyńska, której nie ma na zdjęciu.

Latem 1932 roku, odbyły się w Gdyni pierwsze w historii Polski obchody Święta Morza. W uroczystości wzięły udział tysiące Polaków, którzy ściągnęli z niemal każdego zakątka kraju. Wśród nich znalazło się troje krakowskich aktorów, którzy z rodzinnego miasta przybyli, a właściwie przypłynęli na wybrzeże... drewnianą balią do prania.



Czy odważyłbyś się wziąć udział w rejsie podobnym do opisanego w artykule?

Powstanie portu w Gdyni to niewątpliwie jeden z największych sukcesów przedwojennej Polski. Odrodzony po ponad 100 latach zaborów kraj nie tylko uzyskał dostęp do morza, ale i zbudował prężnie działające miasto, które szybko stało się konkurencją dla sąsiedniego Gdańska. Jednak przez cały okres międzywojenny, dumie z tego niebywałego osiągnięcia oraz radości z posiadania własnego wybrzeża towarzyszyła obawa przed niemieckim rewizjonizmem.

Ogólnopolskie święto

Polacy obawiali się, że Niemcy nigdy nie pogodzą się z utratą Pomorza Gdańskiego i prędzej czy później na powrót je zajmą. Powstałe w latach 20. pogardliwe określenie "polski korytarz" (niem. Polnischer Korridor") dobitnie podkreślało, że ówczesne województwo pomorskie jest klinem wbitym pomiędzy Prusy Wschodnie a resztę Niemiec.

Aby więc wyrazić dumę z osiągnięć Polaków nad Bałtykiem, ale także zamanifestować prawa Polski do Pomorza, władze II RP postanowiły zorganizować w Gdyni "Święto Morza". O uroczystościach, które zaplanowano na 31 lipca 1932 roku, szeroko rozpisywała się przedwojenna prasa w całej Polsce. Święto Morza nie miało mieć bowiem charakteru lokalnego, ale charakter ogólnopolski. O randze wydarzenia świadczy chociażby fakt, że w uroczystościach miał wziąć udział prezydent Ignacy Mościcki. Aby ułatwić zainteresowanym z każdego zakątka kraju przybycie do Gdyni, Polskie Koleje Państwowe wprowadziły nawet na tę okazję specjalną zniżkę w wysokości 65 proc.

Przebudowana balia do prania

Do Gdyni zamierzało wybrać się również troje aktorów teatralnych z Krakowa: Kazimierz Beroński, Stanisław GołębiowskiMaryla Szewczyńska. Nie byli oni jednak zainteresowani skorzystaniem z kolejowych zniżek. Wskutek zakładu, którego szczegółów nie sposób już poznać, zdecydowali się przybyć na polskie wybrzeże w niezwykle oryginalny sposób. Mianowicie, postanowili przepłynąć Wisłą z Krakowa do Gdańska wewnątrz drewnianej balii do prania. Aż trudno uwierzyć, że nietypowy środek transportu był w stanie pomieścić troje dorosłych ludzi i umożliwić im pokonanie trasy ponad tysiąca km. Balia miała bowiem średnicę zaledwie 1,9 m. i głębokość 65 cm.

Przystosowanie balii do rejsu wymagało oczywiście zamontowania na niej dodatkowych elementów. Wewnątrz umieszczono dwie ławy, skrytkę oraz oczywiście niewielki maszt, na którym znajdował się żagiel i łopotał biało-czerwony proporzec. Po bokach przewiercono niewielkie otwory, które służyły za mocowanie wioseł oraz żerdzi, która pełniła funkcję steru. Do dna przytwierdzono zaś dwie płozy, które miały zapobiec kręceniu się balii w kółko. Wreszcie, na zewnętrznej stronie drewnianego naczynia wymalowano białymi literami napis "Kraków-Gdańsk".

Tłumy gapiów w każdej miejscowości

Niezwykły rejs rozpoczął się dużo wcześniej przed uroczystościami w Gdyni, tj. 16 czerwca 1932. "Baljarze", jak nazwała śmiałków przedwojenna prasa, wyruszyli spod Wawelu żegnani przez tłumy krakowian. Ponadto, balia była "eskortowana" przez korowody łodzi i motorówek, które przepłynęły wraz z nią jeszcze ok. 10 km za rogatkami miasta.

Podczas trwającego niemal półtora miesiąca rejsu, "baljarze" zatrzymali się w dziesiątkach miejscowości, gdzie - podobnie jak w Krakowie - ich obecność wywoływała ogromne zainteresowanie. Oprócz odpoczynku i załatwienia niezbędnych potrzeb, aktorzy każdorazowo urządzali na lądzie krótkie przedstawienia dla tłumnie zgromadzonych ciekawskich.

Prawdopodobnie najbardziej liczne powitanie zgotowano "baljarzom" w Warszawie. Most Poniatowskiego oraz znajdującą się tuż obok niewielką plażę szczelnie wypełniły tłumy warszawian. Wśród nich nie zabrakło również dziennikarzy, którzy przeprowadzili wywiady z Bereńskim, Gołębiowskim i Szewczyńską.

Przygody małe i duże

Żurnaliści pytali przede wszystkim o mniej lub bardziej przyjemne przygody, które przytrafiły się śmiałkom podczas rejsu. Maryla Szewczyńska przytoczyła wówczas taką oto anegdotkę.

- Była już dość późna godzina. Płynęliśmy, nie pamiętam w tej chwili w pobliżu jakiej miejscowości, gdy w pewnej chwili "okręt" nasz stanął" i począł kręcić się na miejscu w kółko. Przyczyny tej karuzeli nie można było zbadać, gdyż skafandrów nie mieliśmy, a w koło była głębia. Zabraliśmy się do wioseł i po wielu trudach ruszyliśmy z miejsca. Okazało się, że płynąc o zmroku, najechaliśmy na boję, która bardzo mało wystawała z wody. Otóż czubek naszej boi dostał się pomiędzy płozy naszej balii, utkwił w dnie i w ten sposób wstrzymał kurs - relacjonowała uczestniczka wyprawy w rozmowie z redaktorem "Ilustrowanego Kuryera Codziennego".
Systematyczne reperowanie przeciekającej balii czy zrywanie przez sternika śpiących współtowarzyszy w razie grożącego niebezpieczeństwa, nie popsuły jednak "baljarzom" radosnej atmosfery.

- Trzeba nie lada odwagi, aby przebyć ponad tysiąc kilometrów. Odwagi, jak odwagi, ale grunt, że mamy dobry humor. Bawimy się świetnie - skwitował Kazimierz Beroński.
Pomimo wszelkich niedogodności, eskapada "baljarzy" zakończyła się sukcesem. Tuż przed Świętem Morza udało im się dopłynąć Gdańska, skąd udali się do Gdyni. 31 lipca 1932 roku, wzięli udział w wielotysięcznej paradzie, która przemaszerowała ulicami miasta.

Balią do Australii

Na koniec warto wspomnieć o liście, który otrzymała redakcja łódzkiego "Expressu Ilustrowanego" od bohaterów niniejszego artykułu w marcu 1933 roku. Zachęceni ubiegłorocznym sukcesem "baljarze" poinformowali w nim, że snują plany na temat rejsu łodzią do... Australii. Ich zdaniem, łódź powinna mieć 10 m długości. Nieco mniej precyzyjnie określili ewentualną trasę, która podobnie jak rok temu wiodłaby z Krakowa do Gdańska, a stamtąd "przez Hel, Kilonię, Amsterdam i aż do Australii".

- O ile nie utoną po drodze, mają zamiar dzielni "baljarze" dotrzeć do Australji, szerząc po drodze propagandę polskiego sportu, zaznajamiając obie płci spotykanych narodów z dzielnością i rycerskością polską, opowiadając przy ogniskach nad brzegiem mórz: Niemcom, Anglikom, Włochom, Grekom, Fenicjanom, Arabom o Polsce, o jej rolnictwie, przemyśle tekstylnym łódzkim i bielskim, o Gorgonowej, Tacie Tasiemce itd. - pisał dziennikarz "Expressu Ilustrowanego".
Informacja w łódzkiej gazecie o zuchwałych planach "admirała Berońskiego" została zakończona apelem do czytelników o pomoc w sfinansowaniu łodzi, której koszt oszacowano na ok. 2 tys. zł. Biorąc pod uwagę poprzedni wyczyn krakowskich aktorów można domniemywać, że większość czytelników poważnie potraktowała ów apel.

Opinie (58) 5 zablokowanych

  • Ciekawe

    Jak tym sterowali...ale artykul dobry

    • 7 1

  • Błąd

    "Most Poniatowskiego oraz znajdującą się tuż obok niewielką plaże szczelnie wypełniły tłumy warszawian. Wśród nie zabrakło również dziennikarzy, którzy przeprowadzili wywiady (...)". Powinno być "wśród nich". Pozdrawiam

    • 4 0

  • Ale wielkie 'selfiesticki' (1)

    ;)

    • 4 0

    • Ciekawe jak łapali zasięg i publikowali na ściankę...

      • 0 0

  • Wreszcie pozytywny news

    coś miłego, bez polityki, bez zawiści, agresji, mordów itp. Aż miło przeczytać. Szkoda tylko że to prawie 100 lat temu było...

    • 9 0

  • Maryli nie widac bo im cały czas ciągęła ,tę balię

    • 9 0

  • trzech panów w łódce nie licząc ....

    no właśnie kogo? albo czego? nie licząc

    • 2 0

  • Lufthansa? - nie dziękuję (1)

    Nigdy nie latajcie lufthansą ! Za strajki w połowie listopada - pomimo składanych wniosków - wciąż nie oddaali pieniędzy! Zmarnowany czas, pieniądze, konieczność wykupienia dodatkowych biletów, zawalona praca 2 dni! ( lot międzykontynentalny, z przesiadką w monachium). Nigdy więcej !!!! Złodzieje !!!!

    • 7 2

    • flaj baj pkp

      • 1 0

  • Klimatycznie :)

    Gdyby człowiek mógł podróżować w czasie....

    • 3 0

  • A potem wojna....

    Nikt z nich wtedy nie pomyślał by że za siedem lat Niemcy napadną na Polskę i wyrżną tyle ludzi. To co teraz się dzieje przeraża. Być może też coś już wisi w powietrzu a o tym nie wiemy? Oby nie ale wątpię

    • 9 0

  • balia do prania

    Mogli płynąć z Gdańska do Krakowa to wtedy bym ich podziwiał.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się najstarsza ulica Gdańska?

 

Najczęściej czytane