- 1 Upiorne syreny i największe pożary (6 opinii)
- 2 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (67 opinii)
- 3 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (219 opinii)
- 4 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (309 opinii)
- 5 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 6 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (31 opinii)
Pruski wandalizm w dawnym Gdańsku
27 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat)
Choć na poziomie prawnym sytuacja Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku wyglądała dobrze, to codzienność wyglądała zupełnie inaczej.
Dwa lata po wybuchu wielkiej wojny, którą potem nazwano "pierwszą światową", coraz więcej osób zdawało sobie sprawę z jej bezsensu. Ale nie wszyscy. W Niemczech, których mocarstwowe ambicje były jedną z przyczyn wybuchu Wielkiej Wojny, wiele osób wyrażało swą radość z trwającego konfliktu, uważając - jak ów pastor cytowany przez "Gazetę Gdańską" z 24 października 1916 r. - że przyniesie on narodowi niemieckiemu same korzyści.
Pastor nie zakładał jednak, że wojna zakończy się klęską Niemiec, wskutek czego państwo to utraci m.in. Gdańsk i część Pomorza Gdańskiego. Bo oto o swoje upomniała się odrodzona po 123 latach niewoli Polska. Losy miasta rozstrzygnęła kończąca wojnę konferencja pokojowa w Wersalu, na mocy jej postanowień utworzono Wolne Miasto Gdańsk, rządzone przez samych gdańszczan, których większość była jednak narodowości niemieckiej.
Kompetencje władz Wolnego Miasta były w wielu dziedzinach ograniczone na rzecz Ligi Narodów i Polski. Zgodnie z postanowieniami konwencji polsko-gdańskiej z roku 1920, Polska odpowiadała za prowadzenie spraw zagranicznych i ochronę interesów obywateli Wolnego Miasta Gdańska za granicą, zawieranie umów międzynarodowych w imieniu Wolnego Miasta, zgodę na zaciąganie zagranicznych zobowiązań kredytowych przez Wolne Miasto oraz rejestr statków pływających pod gdańską banderą. Terytorium Wolnego Miasta włączono do obszaru celnego Rzeczypospolitej Polskiej, a kontrolę celną mieli prowadzić polscy funkcjonariusze celni. Polska otrzymała prawo do bezpośredniego eksportu i importu towarów przez port gdański, posiadania własnej służby pocztowej, telefonicznej i telegraficznej, a także przejęła własność gdańskich kolei.
Umowę wykonawczą do wspomnianej konwencji podpisano 24 października 1921 r. w Warszawie, a sprawą jej podpisania zajmowała się na swych łamach "Gazeta Gdańska" z 25 października 1921 r., publikując program warszawskich uroczystości, a także relacjonując pobyt gdańskiej delegacji w polskiej stolicy.
Wiele miejsca poświęcono omówieniu samej umowy, wyrażając zadowolenie z tego, że "polityka gdańskich sfer decydujących przeskoczyła nareszcie Rubikon ciążenia do Rzeszy i stała się polityką Wolnego Miasta", a "Gdańsk umiał nareszcie wyjść poza koło refleksji politycznego sentymentu i ocenić trzeźwo nowe warunki rozwoju gospodarczego W. Miasta". Polskę pochwalono za to, że "mimo spiętrzenia się niesłychanych prawie trudności umiała przekonać świat, iż zdolna jest zawrzeć z politycznym przeciwnikiem liberalną umowę". Sam fakt nazwania porozumienia "Dokumentem Dobrej Woli" jest więc bardzo wymowny.
Zawarte porozumienie nie przełożyło się na rzeczywistą poprawę stosunków polsko-niemieckich na terenie Wolnego Miasta Gdańska.
W tym samym wydaniu "Gazety" przeczytać można np. o 50-procentowej zniżce dla niemieckich "intelektualistów" na prenumeratę angielskiej gazety "The Manchester Guardian", popularnej "spowodu swej obiektywności" w sprawach m.in. polskich i litewskich. Trudno jednak mówić o prawdziwej "obiektywności" w sytuacji, gdy - jak zauważa "Gazeta"- "filogermańskie i antipolskie tendencje "Manchester Guardian" były wówczas powszechnie znane...
Natomiast opisany w tym samym numerze "Gazety" "napad na sklep Polaka" przy ulicy Matzkauschegasse 5 (obecnie Ławnicza), mimo tytułu sugerującego narodowościowe podłoże tego incydentu, miał charakter zapewne wyłącznie rabunkowy - nawet nie wiadomo, czy sprawcy byli Niemcami...
Po dziesięciu latach od zawarcia "umowy warszawskiej" nadal był problem z jej wejściem w życie.
"Ludność polska musiała ustawicznie walczyć o realizację tych przepisów, które regulują prawa ludu polskiego w szkolnictwie, do używania języka polskiego, w sądzie i w administracji wewnętrznej do nabywania obywatelstwa gdańskiego i nieruchomości oraz prawa do rozwoju swobodnego życia religijnego w języku ojczystym", raportowała "Gazeta Gdańska" z 25 października 1931 r.
Jak zauważył poseł Erazm Czarnecki, na zorganizowanej w Krakowie uroczystej akademii gdańskiej Polskiej Macierzy Szkolnej, gdańszczanie narodowości polskiej w ogóle nie mieliby powodu do narzekań, gdyby tylko "postanowienia traktatu wersalskiego i konstytucji gdańskiej co do ludności polskiej w Gdańsku oraz przepisy umowy warszawskiej zostały spełnione".
Na życzenie społeczeństwa polskiego domagającego się, "aby przedstawiciele kompetentni ludności polskiej W. Miasta zapoznali dokładniej [społeczeństwo] ze zagadnieniami gdańskiemi, które maja w tej chwili tak wielki, aczkolwiek smutny rozgłos", podobne "akademje" zorganizowano również w Warszawie i Łodzi. Kończąc swoje krakowskie przemówienie, poseł Czarnecki wyraził nadzieje, że "Gdańsk zasadniczo we własnym interesie zmieni swą politykę wobec Polski".
Z lektury tego samego numeru "Gazety Gdańskiej" możemy dowiedzieć się, że płonne to były nadzieje - gazeta napisała "o niesłychanym wandalizmie jakiego dopuścili się nacjonaliści niemieccy w Gdańsku". Ich ofiarą padły "królewskie polskie orły zdobiące płot okalający fontannę na Długim Rynku", co było dowodem na to, że celem niemieckiej polityki w Gdańsku wcale nie była pokojowa koegzystencja dwóch narodowości, lecz dążenie, by "zatrzeć ten widomy znak iż Gdańsk od wieków był miastem polskim".
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 128 z 24 X 1916 r., "Gazeta Gdańska" nr 240 z 25 X 1921 r. i "Gazeta Gdańska" nr 211 z 25 X 1931 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (33)
-
2016-10-28 13:39
Orły
Incydent z orłami znany, fanatyków nigdy nie brakowało po żadnej stronie, zapoznajcie się z niszczeniem cmentarzy niemieckich po wojnie. Dość dawno temu-chyba za czasów PRL- też był przypadek zniszczenia- kradzieży orła.
- 4 1
-
2017-03-27 01:21
Ten wrzód jakim było Wolne Miasto Gdańsk mógł trwać dzięki Piłsudskiemu
- 1 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.