• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmarznięty i zarośnięty, czyli polski turysta nad morzem

Jarosław Kus
16 czerwca 2023, godz. 15:00 
Opinie (26)
Najnowszy artykuł na ten temat O morderstwie na jachcie i upartej nudystce
Wbrew obawom wyrażanym przez przedwojennego dziennikarza, na bałtyckiej plaży nie wszyscy turyści byli przemarznięci i zarośnięci. Wbrew obawom wyrażanym przez przedwojennego dziennikarza, na bałtyckiej plaży nie wszyscy turyści byli przemarznięci i zarośnięci.

Gdy czerwiec roku 1923 nie rozpieszcza pogodą, perspektywa na udane lato nad morzem nie wygląda najlepiej.



Bo nie jest dobrze, skoro nawet "posiedzenie rady miejskiej w Sopocie musiało zostać przerwane z powodu niezwykłego, jak na czas letni": "większość radnych wyszła z Sali obrad"... "ze względu na zimno w niej panujące"! Jest kiepsko, bo "słońca niema, pogoda nie dopisuje - ustawiczne deszcze w niedzielę i święta".

Zaś do grymasów pogody dołączają fryzjerzy, którzy "uparli się i powiadają, że chcą również mieć cały dzień wolny w niedzielę, aby módz [!] przynajmniej raz dobrze się wyspać i od rana już pójść na łono natury."

Zmarznięty i nieogolony turysta konstatuje zatem ze smutkiem, że "tegoroczny sezon w Sopocie rozpoczęty pod bardzo szczęśliwymi auspicjami wściekle się rozwija", właśnie przede wszystkim "ze względu na cudowną październikowo-podbiegunową pogodę".

I nawet trudno się cieszyć, z tych "wszystkich udogodnień, jakie ruchliwa gmina sopocka dla miłych przybyszów urządziła".

Ale czy zła pogoda jest wystarczającą przeszkodą dla "sytej hołoty, przyjeżdżającej z Polski, by się tarzać w piasku, parobstwie, obżarstwie i pijaństwie nad brzegiem Bałtyku", jak ironicznie pyta gdańska Polonia, oburzona tym, że polskie pieniądze finansują antypolską działalność tutejszych Niemców?

Nie wiadomo jednak, czy to, że "durne Polaki tego roku nie przybywają, uknuwszy nową przeciwgdańską intrygę" jest spowodowane wyrzutami sumienia rodaków z głębi kraju, czy jednak pogodą.

Tym niemniej Niemcy starają się minimalizować straty "z powodu bojkotu polskiego, zwróconego przeciw Sopotowi i innym miejscom kąpielowym gdańskim", więc na ratunek Gdańszczanom spieszy cała "szlachta wschodnio-pruska", która ma zamiar "gremialnie zjechać sezonie tegorocznym na teren W. Miasta".

Lecz nawet jeśli "apel powyższy znajdzie posłuch" wśród pruskich junkrów, to "w najlepszym wypadku ściągnie on kilkaset osób, które w żadnym razie nie zastąpią dziesiątek tysięcy letników z Polski". A to oznacza, dotkliwe pustki "na ulicach jubileuszowego* badu sopockiego", zaś na plażach jedynie "z rzadka rachityczne pary w miłosnym uścisku z powodu deszczu pod parasolem". A "pozatem [!] (...) nudno i smutno"...

W sytuacji, gdy "atmosfera nienawiści przeciw Polakom" "wyładowuje się w Gdańsku przy każdej sposobności", trudno się dziwić polskiej niechęci do nadmorskiej turystyki w gdańskim wykonaniu.

Raczej trudno odpocząć, gdy "na porządku dziennym są czynne napaści na najspokojniejszych ludzi, o ile się odezwą po polsku", zaś "posiew nienawiści, podsycany polityką senatu i propagandą prasy niemieckiej, uniemożliwia jakieś możliwe współżycie Polaków i Niemców", choć przecież "tak jedni, jak drudzy, są skazani na współżycie"...

Tymczasem ulicami Gdańska przeciągają kolejne, "wojownicze manifestacje", w czasie których wznoszono są okrzyki "przeciw Polsce i Francji i Traktatowi Wersalskiemu" - "tenor wszystkich wypowiedzeń" Gdańszczan narodowości niemieckiej jest jeden: "precz z korytarzem polskim", któremu towarzyszy żądanie "przywrócenia jedności politycznej Gdańska z rzeszą niemiecką pod berłem Hohenzollernów".

Na szczęście, "dzięki wstrzemięźliwości ludności polskiej trzymającej się na boku, zdala od manifestacji" nie dochodzi do jeszcze większej eskalacji napięcia, więc "nie przychodzi do większych wykroczeń".

Lecz nadzieja na to, że senat Wolnego Miasta zatrzyma tę falę "zaślepionego hakatyzmu gdańskiego" jest równie płonna, jak to, że gdański urzędnik przemówi po polsku...**

I choć w Polsce wszyscy są zgodni, że "Gdańsk musi ponieść konsekwencje", to o rozwiązaniu siłowym polskie władze raczej nie myślą.

Tym niemniej, widząc na ulicach generała Żeligowskiego, Gdańszczanie obawiają się powtórki na gdańskim gruncie scenariusza litewskiego*** ostrzegając, że "w razie niebezpieczeństwa inwazji polskiej" Gdańsk nie pozostanie osamotniony, "gdyż staną za nim Prusy Wschodnie, które są w pełnem [!] uzbrojeniu".

Co jednak, jeśli "jako środek odwetowy, zostanie m. im. zastosowane wydalenie wszystkich obywateli gdańskich z granic Rzplitej"? Oczywiście "o ile Gdańsk nie cofnie zarządzeń wydalających obywateli polskich z Gdańska i jeśli nie da Polsce zadośćuczynienia za wszelkie dotychczasowe niewłaściwości postępowania".

Okaże się zapewne, że nie potrzeby użycia siły, ponieważ "pierwsze wiadomości i ograniczeniu wjazdu do Gdańska wywołują w sferach gdańskich zdenerwowanie".

Bo nic tak nie działa na wyobraźnię, jak perspektywa "zredukowania frekwencji tygodniowej z przeszło 2 000 osób na kilkadziesiąt", co "oznacza dla przedsiębiorstw gdańskich duże straty". A na te przecież, w obliczu panującego kryzysu, Gdańsk pozwolić sobie nie może.

Choć gdański senat uważa chyba inaczej: "zajęty walką z Polakami", "na walkę z paskarstwem" i drożyzną**** czasu już nie znajduje...


* - W czerwcu roku 1923 Sopot obchodził 100 lat od narodzin miasta jako kurortu.

** - A trudno, żeby przemówił, bo nawet studenci niemieccy domagają się "nakazu używania w politechnice gdańskiej li tylko języka niemieckiego".

*** - Tzw. bunt Żeligowskiego, to operacja wojskowa, przeprowadzona w październiku 1920, podczas której generał Lucjan Żeligowski, upozorowawszy niesubordynację wobec Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego, zajął Wilno i jego okolice, ogłaszając powstanie Litwy Środkowej. Którą następnie przyłączono do Polski... Oczywiście, akcję przeprowadzono na polecenie Piłsudskiego.

**** - Wśród których są: pogarszające się warunki mieszkaniowe ("mieszkania podrożały o 1000 procent w stosunku do cen przedwojennych"), rosnące ceny "gazu, wody i elektryczności" (bo przecież "prawie tyle kosztuje elektryczność, gaz i woda również w Berlinie") oraz komunikacji (ale w Moskwie drożej!).

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 134 z 17 czerwca 1923 r. i nr 135 z 19 czerwca 1923 r., "Głos Pomorski" nr 136 z 17 czerwca 1923 r. i "Słowo Pomorskie" nr 137 z 19 czerwca 1923 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (26)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Gdańsk otrzymał prawa miejskie?

 

Najczęściej czytane